piątek, 31 maja 2013

WAŻNE


W necie pojawiło się już drugie opowiadanie, które jest niemal identyczne do mojego...Jest mi przykro, bo ja siedzę godzinami w dzień i w nocy i pisze zamiast się uczyć. Jeśli gdzieś jeszcze zobaczę takie opowiadanie  będę zgłaszać te blogi...lub usunę swój. 
NIE CHCĘ BYĆ NICZYJĄ INSPIRACJĄ!!!!!!

Do tych którzy prowadzą takie blogi: 
Jesteście zadowoleni z tych komentarzy które macie NIE ZA SWOJĄ PRACĘ ? 


Powtarzam  jeśli gdzieś jeszcze zobaczę takie opowiadanie  będę zgłaszać te blogi...lub usunę swój !!!!!!!

KOMENTUJCIE 29 ROZDZIAŁ 

Rozdział 29



***
Siedziałam na łóżku w jego pokoju, wyobrażając sobie, że jest w domu, że zaraz przyniesie mi pyszne śniadanie do łóżka, że położy się obok mnie i pocałuje w czubek nosa. Tak się jednak nie stało. Byłam tam sama z moim strachem przed utratą ukochanego. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo go kocham. Nie potrafiłam pogodzić się z faktem, ze Harry leży w szpitalu a ja nie mogę go zobaczyć. Czym ja zawiniłam? Co złego zrobiłam W tamtej chwili byłam w stanie oddać wszystko by tylko przeżył, nawet własne życie.
***
Dni mijały a ja wciąż czekałam aż Harry stanie w drzwiach naszego domu. Czekałam długo...bardzo długo ale nikt się nie pojawił. Wyglądałam jak chodzący trup... podkrążone oczy od płaczu i braku snu, zero chęci do życia i serce które cierpi jak nigdy wcześniej. Siedziałam w salonie otoczona całkowitą ciszą. Kiedy rozległo się pukanie do drzwi, pobiegłam otworzyć. To był Peter, przyszedł mnie pocieszyć.
-Jak się czujesz? -zapytał
-Jakbyś ktoś wyrwał mi kawał serca. Czemu on nie chcą mi nic powiedzieć? Zrób coś!-krzyknęłam ze łzami w oczach odpychając go od siebie.
-wszystko będzie dobrze-powiedział i przytulił mnie, jego objęcie znacznie różniło się od Harry'ego. Gdy Hazz mnie przytulał czułam motylki w brzuchu i nie zważając jaki miałam humor uśmiechałam się, z nim było inaczej. Spojrzał na mnie, jego brązowe oczy lśniły, przybliżył swoją twarz do mojej. Z całej siły go odepchnęłam. Czy on chciał mnie pocałować? W takim momencie? Jego przyjaciel leży w szpitalu a on dobiera się do jego dziewczyny.
-Co to miało być ?! -krzyknęłam drażniąc gardło
-no weź. Wiem ze ci się podobam
Podszedł bliżej, przybita do ściany nie miałam gdzie uciec. Złapał mnie w tali, jedynie co wtedy przyszło mi do głowy to to, żeby uderzyć go w krocze. Gdy upadł na drewnianą podłogę. Uciekłam do pokoju Harry'ego zamykając drzwi na klucz. Błagałam by mój chłopak pojawił się i odciągnął tego psychola. Ale ja przecież marzyłam o niemożliwym. Usłyszałam rozchodzący się po mieszkaniu głos Peter'a
-Zoe nie wygłupiaj się. Nic ci nie zrobię, obiecuję. Pójdę do szpitala, dowiem się co Harry'm. Proszę otwórz.
Uległam i otworzyłam drzwi. Chciałam iść i z nim, ale kategorycznie mi zabronił. Czekałam na niego, siedząc na łóżku. Położyłam się. Długi brak snu dał się we znaki. Zasnęłam Cały czas widziałam pędzące w moją stronę auto i Harry'ego całego we krwi.




Obudziłam się, wytracona ze snu przez Petara. Wydawał się być załamany. Stanęłam na równe nogi.
-I jak? Dowiedziałeś się czegoś ?
-tak-powiedział spuszczając głowę.
-Peter! -krzyknęłam z bólem w glosie
-Podałem się za jego kuzyna. Zoe on...on nie żyje. Szukali jego rodziny, ale on przecież nikogo tu nie ma.
Nogi ugięły się pode mną. Moje cale życie w ciągu tak krótkiego czasu, całkowicie się zawaliło. Kazałam chłopakowi wyjść. Płakałam leżąc na łóżku. Czy to prawda? Czy Harry rzeczywiście mnie opuścił? Wtedy moje życia nie miało najmniejszego sensu. Chciałam umrzeć i znów zobaczyć Hazze. Wzięłam w rękę jego koszulkę, która leżała pod poduszką i wtuliłam w nią twarz
-Harry. Wróć do mnie. Dlaczego mnie zostawiłeś. Jak mogłeś? Obiecywałeś, że będziemy razem...zawsze, a teraz cię tu nie ma. HARRY!!!!!-krzyknęłam najgodniej jak tylko potrafiłam.
Postanowiłam napisać list, nie wiedziałam do kogo, chciałam się po prostu komuś wygadać.
"Do ***
Jeśli ktoś to czyta to znaczy, że albo nie żyje ale w strasznym stanie leże w szpitalu. Gdybym wtedy nie wyszła z tego samochodu, Harry by żył, i jechalibyśmy teraz do Paryża. Moje życie bez niego nie ma sensu. Czemu życie jest takie nie fair? Czemu odebrało mi Harry'ego? Mojego Harry'ego. Czemu to ja nie umarłam Czemu właśnie on? Czy to dlatego, że był zły On był taki tylko na wierzchu. W środku był kochany, nigdy nie podniósł na mnie ręki... NIGDY. Kochałam go i nadal będę, nieważne w którym świecie. Kiedyś na pewno się spotkamy. Obiecuje
Zoe
xxx"


Położyłam ten list na poduszce ukochanego, jakbym chciała zęby on przeczytał to jako pierwszy. Czułam jak z każdą chwilą moje serce pęka po raz kolejny. Wszędzie czułam jego obecność. Stanęłam przed lustrem, moje oczy były czerwone jak jeszcze nigdy wcześniej, łzy spływające po mojej twarzy kapały na dywan. Chwyciłam z kosmetyczne żyletkę i zrobiłam kilka porządnych cięć na nadgarstku.

Znów upadlam na ziemię, chciałam się zabić. Wyciągnęłam z szafki jakieś tabletki, wzięłam garść i połknęłam, popijając wodą. Widziałam jak białe kafle na podłodze szybko stają się czerwone. Oczy powoli zaczęły mi się zamykać.



-----------------------------------------------
Podoba się Wam? Trochę krótki...wiem. Komentujcie. 

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 28


Zrobiłam się senna. Nie chciałam znów spać na kanapie. Poszłam się przebrać w piżamę i położyłam się w łóżku Harry'ego. Kiedy mecz się skończył on również przyszedł. Ja jednak już dawno spalam. Czułam tylko jego rękę, otulająca moją talię.
***
Obudziłam się rano. O dziwo Hazzy już nie było w łóżku. Zaspana zeszłam do salonu. Zobaczyłam jak chłopak siedzi w fotelu i rozmawia przez telefon. Stałam czekając aż skończy.
-Jasne, jak wstanie to zapytam. -Wtedy jego wzrok zwrócił się na mnie-o poczekaj
Odsunął telefon od ucha
-Chcesz iść dzisiaj na małą imprezę do Peter'a?
Przytaknęłam głową z uśmiechem
-Zgodziła się...ok będziemy o 18
No i kolejny wypad na imprezę. Szczerze nie chciało mi się tam iść, ale nie chciałam wyjść na jędzę. Poszłam na strych. Wiele się tam zmieniło, nie było już fortepianu, a ściany nadal wydawały mi się być szare...najwidoczniej wspomnienia związane z tym miejscem nie minęły. Usiadłam na parapecie i patrzyłam na krople deszczu spływające po szybie. Nie wiem czemu, ale z moich łez też wypłynęło kilka słonych kropel, zupełnie tak jakbym czuła, że coś złego się wydarzy. Miałam nadzieję, że to tylko mój głupi umysł znów płata mi figle. Postanowiłam doprowadzić się do porządku. Wzięłam prysznic i ubrałam się. Chciałam iść dzisiaj na zakupy, ale sama,bez Harry'ego. Jednak jego nadopiekuńczość na to nie pozwalała. Zgodziłam się by szedł ze mną. Chyba nie wiedział na co się pisze, łażenie 5 godzin po galerii i noszenie moich pełnych po same brzegi toreb, chyba nie było jego ulubionym zajęciem. Gdy byliśmy już w domu, zorientowałam się, że zostało nam tylko pół godziny do wyjścia. Szybko wyskoczyłam z samochodu trzymając w ręku torbę z ciuchami które chciałam nałożyć. Harry zaniósł resztę moich rzeczy do swojego pokoju. Postanowiłam nałożyć czarną sukienkę z dłuższym tyłem. Wybiegłam z łazienki z rozpiętą do polowy kiecką i z jednym butem na nodze, nie mogąc znaleźć drugiego. Myślałam, ze gdzieś wypadł, na szczęście Harry go miał. Uspokoiłam się. Chłopak pomógł mi zapiąć zamek i włożył mi buta na nogę. Czułam się jak Kopciuszek, któremu królewicz oddawał pantofelek. Chwila euforii trwała tylko chwilę, znów wleciałam do łazienki, łapiąc na kosmetyczkę i wyciągając z niej kosmetyki. Szybko pomalowałam usta błyszczykiem, narysowałam kreskę, dodałam trochę tuszu i cieni i już byłam gotowa. Harry wyszykował się o wiele szybciej niż ja. Gdy weszłam w pełni gotowa do jego pokoju siedział na łóżku zerkając na zegarek
-już jestem gotowa
-Juz? To trwało wieczność -powiedział udając złego. Myślał, że mu to wyszło.
-Oj Harry- chyba zabrzmiało to słodko, bo podszedł do mnie i cmoknął mnie w czubek głowy. Chwyciłam jego rękę i wyszliśmy.
***
Pod domem Petera były tylko dwa auta, nie licząc naszego. Podążając kamienną ścieżka doszliśmy do drzwi. Harry uderzył kilka razy w drewnianą powłokę. Po chwili ukazał nam się Peter. Chłopcy przywitali się i weszliśmy do środka. Zdjęłam płaszcz. Muzyka cicho roznosiła się po mieszkaniu. Spodziewałam się raczej, rozsadzając głowę hałasu. Poszliśmy do salonu, na stoliku stało już kilka piw i wódka. To miała być impreza? Jak dla mnie impreza polegała na tańczeniu a nie tylko na chlaniu. Nie pozwalałam Harry'emu pić. Nie chciałam zostać u Petera na noc, ani iść z buta do domu. Jak ja wypił tylko jedno piwo. Impreza zaczęła się rozkręcać, zaczęliśmy tańczyć. Zauważyłam, ze Peter często za wszelką cenę przebywał przy mnie. Gdy byłam już zmęczona siadłam na kanapie, on dołączył do mnie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Chyba te piwo trochę uderzyło mi do głowy, bo będąc trzeźwa w życiu nie śmiałabym się z jego idiotycznych tekstów. Kiedy Harry to zobaczył wściekł się. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania
-Wlaź do samochodu -powiedział idąc na miejsce kierowcy.
Widziałam jego złość, więc nie próbowałam się nawet sprzeciwiać. Ruszyliśmy. Chłopak jechał z dużą prędkością.
-Zwolnij -powiedziałam spokojnie
-Czy Peter ci się podoba?
-Co?! Jest fajny ale nic więcej
-Jasne!!!-zaczął krzyczeć
-ty chyba oszalałeś!!-z moich ust tez wydobył się wysoki ton
-ja oszalałem? To ty kurwa przyklejasz się do pierwszego lepszego
Jego słowa strasznie mnie zabolały. Równie dobrze mógł powiedzieć, że jestem dziwką
-Zatrzymaj się, wysiadam.
-Zoe, ja...
-Nie przepraszaj. Po co będziesz przepraszał taką kurwę jak ja -powiedziałam ze łzami w oczach.
Harry wiedział, że jego przeprosimy nic nie zmienią. Zacisnął ręce na kierownicy i zatrzymał się
-Przepraszam-powiedział i zniknął odmierzając.
Odwróciłam się, chcąc iść w przeciwnym kierunku. Nie uszłam nawet metra, gdy rozległ się potworny pisk opon. Odwróciłam się. Zobaczyłam jak auto Harry'ego zostało staranowane przez dwa inne.


Zawyłam z bólu, na myśl, że Harry'emu mogło się coś stać. Bez chwili namysłu podbiegłam tam. Słyszałam jak ludzie krzyczą bym się odsunęła, nie rozumieli chyba co czuję. Roztrzaskany samochód Hazzy. Tamci dwaj byli przytomni, ale Harry... leżał z głową na kierownicy. Widziałam jak strumieniem leje się krew. To był najgorszy widok jaki widziałam kiedykolwiek. Moje oczy zalały się łzami. Chciałam wtedy cofnąć czas i nie wysiąść stamtąd. Po chwili nadjechała straż i pogotowie. Odsunęli mnie i rozłączyli szczepione samochody. Krzyczałam, żeby mnie puścili, widziałam współczucie w oczach innych ludzi. Błagałam, żeby mu pomogli. Gdy wyciągnęli chłopaka z samochodu, zobaczyłam jego rozwaloną głowę, krwawiąca rękę i zamknięte oczy. Nie wytrzymałam użyłam całej siły jaką w sobie miałam i odepchnęłam od siebie ludzi, którzy mnie trzymali. Podbiegam z płaczem do nieprzypornego Harry'ego, zabieranego przez ratowników. Nie pozwolił mi z nimi jechać. Odjechali zostawiając mnie tam...samą. Upadlam na ulice i otoczona zupełnie obcymi mi ludźmi, zanosiłam się płaczem. Czułam jak wraz z moim ciałem upada cale moje życie. Nagle na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Niczego tak bardzo nie chciałam by po odwróceniu ujrzeć Harry'ego. Niestety była to jakaś starsza pani
-To był twój mąż ?
-Chłopak-powiedziałam przez łzy
-Chodź zawiozę cie do szpitala.
-naprawdę ? Dziękuję
Kobieta pomogła mi wstać i nadal załamana poszłam do jej samochodu. Jechaliśmy 5 minut, dla mnie jednak to była wieczność. Kiedy byliśmy już pod szpitalem, wybiegałam w auta mówiąc tylko szybkie "dziękuje". Zdjęłam buty i boso biegłam przez szpital w poszukiwaniu jakiegoś lekarza. Białe ściany przyprawiały mnie o zawrót głowy. W końcu znalazłam pielęgniarkę
-Przepraszam, niedawno przywieziono tu chłopaka z wypadu. Co z nim -powiedziałam niesamowicie płacząc
-Jest pani jego rodziną ?
-nie, jestem jego dziewczyną
-a więc nie mogę pani nic powiedzieć
-Błagam -zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej na ziemie.Zasłoniłam oczy rękoma. Jak ja mogłam wtedy wysiąść? Jeśli on zginie ja sobie tego nie wybaczę.


***
Siedziałam tam kilka godzin. Wiele razy lekarze kazali mi już iść do domu. Ja jednak byłam jak z kamienia, nie do ruszenia. Jakiś czas później do szpitala wezwany przez znajomą przyjechał Peter. Nawet on nie był w stanie poprawić mi humoru. Zabrał mnie do domu, mówiąc, że wszystkim się zajmie. Chciałam wtedy zostać sama więc chłopak nawet nie odprowadził mnie do drzwi. Gdy weszłam do mieszkania pełna bólu i rozpaczy zsunęłam się na ziemię.Przeklęczanym drzwi. Siedziałam żałośnie płacząc jakiś czas, lecz potem wstałam i poszłam do pokoju Hazzy. Czułam jego zapach, czułam jego obecność. Wzięłam do reki album ze zdjęciami i zaczęłam przeglądać pamiątki. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie dzieje i się z moim życiem. Mimo późnej pory i deszczu na oknem wyszłam do ogrodu, stanęłam w miejscu gdzie wtedy błagał mnie o wybaczenie i upadlam. Deszcz maskował coraz większą ilość łez wydostająca się z moich oczu.


-------------------------------------------------
Siedziałam nad tym rozdziałem całą noc...mam nadzieję, ze się spodoba :)
http://its-just-a-scar.blogspot.com/p/info-i-kontakt.html

środa, 29 maja 2013

Rozdział 27



Zasnęliśmy.

***

Gdy rano się obudziłam Harry nadal leżał pode mną. Był taki słodki jak spał. Wpatrywałam się w niego do póki nie usłyszałam jak chichocze, zdałam sobie sprawę, że on nie spał.

-Cześć, piękna

-Hej

Zarumieniłam się na myśl, że wiedział, ze go obserwuję.

-Jak się spało? -zapytał próbując się wyprostować

-było bardzo miękko-powiedziałam i uśmiechnęłam się do Hazzy.

-A mnie wszystko boli, no ale kochasz to cierp, co nie?

Na te słowa na mojej twarzy zagościł uśmiech. Uwielbiałam słuchać jak mówi, że mnie kocha.

-Wyobrażasz sobie żyć ze mną do końca życia? -To pytanie bardzo mnie zaskoczyło, ale i zarazem ucieszyło. Czy on planował naszą wspólną przyszłość ?

-z tobą? Zawsze-pocałowałam jego usta, to było już dla nas codziennością, te ciągle pocałunki Naprawdę go kochałam i wiedziałam, że to mi nie minie. Wstałam z chłopaka i usiadła na kanapie, on zrobił to samo.

-Coś nie tak? -Zapytał .

-Nie, tylko...ty się strasznie zmieniłeś wtedy jak poznałam się w szkole, byłeś taki...taki tajemniczy, bałam się ciebie. A teraz, mieszkam z tobą całuje cie na dobranoc, budzę się przy tobie Jesteś dla mnie wszystkim. Zastanawia mnie tylko, czy ty zmieniłeś się tylko wobec mnie, czy wobec świata.

-Zoe, przecież wiesz, że się zmieniłem, a bynajmniej próbuje...próbuje dla ciebie

Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Czułam zapach jego perfumy, jego ciepło, jego miłość. Z moich oczu wyleciała jedna łza. Położyłam głowę na jego ramieniu. Wiedziałam, że chcę być z nim już na zawsze. Niestety bałam się że jego charakter stanie sie przeszkodą. Nagle zadzwonił telefon Hazzy

-Halo

-Jesteś nam dzisiaj potrzebny-usłyszałam głos po drugiej stronie

-Dzisiaj nie mogę. Niedawno porwali moją dziewczynę, nie mogę jej teraz zostawić samej.

-Co jeszcze jej nie zostawiłeś ?!-te słowa bardzo mnie zabolały

-Nie zamierzam tego robić!!! -chłopak wykrzyczał to do telefonu i rozłączył się .

Czułam jego złość, widziałam jak zaciska zęby. Złapałam jego rękę, spojrzał na mnie. Nic nie mówiłam, tylko się uśmiechnęłam.






-Idź. Dam dobie radę. -powiedziałam po chwili

-Ale...

-Idź -przerwałam w połowie

-Nie, Zoe. Nie będę na każde ich wezwanie. Na pewno nie teraz.
***
Całe popołudnie spędziliśmy razem. Za oknem nieustannie padał deszcz, więc nie było sensu, gdziekolwiek wychodzić. Czas wolny poświęciliśmy na oglądanie filmów, wspólne wygłupy i robienie sobie zdjęć.











***
Gdy nadszedł wieczór, postanowiłam zrobić coś dobrego na kolację. Harry siedział w salonie i oglądał mecz. Zrobiłam czekoladowe naleśniki z lodami śmietankowymi. Śmieszyło mnie gdy Harry co chwile krzyczał "Strzelaj!!!". Przyszłam do niego z kolacją, usiadłam obok i wpatrzona w telewizor brałam gryza po gryzie.


----------------------------
Wybaczcie, ze taki krótki, ale zepsuła mi się klawiatura i nie mam Z i co chwilę muszę klikać Ctrl+ Shift żeby mieć Z. Jeszcze dziś napiszę rozdział na telefonie i dodam :) Komentujcie

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 26




Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę
-Wyglądasz pięknie- powiedział ukazując biel swoich zębów.
-Dziękuję. Ty również- stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek.
-Chodźmy
Wyszliśmy z pokoju i podążaliśmy do auta, gasząc po drodze światło. Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Oparł się jedną ręką o dach. Patrzył na mnie chwilę, po czym pobiegł na swoje miejsce.
***
Jechaliśmy około 30 minut i dojechaliśmy do jakiegoś wieżowca. Chłopak nie chciał powiedzieć dokąd mnie zabiera. Windą pojechaliśmy aż na dach. Zakrył mi oczy, gdy je odsłonił zobaczyłam szklaną kopułę w której stał stolik ozdobiony czerwonymi różami i białą zastawą. Była godzina 17:00 więc światła Londynu były były już widoczne. Ten widok...świecący Big Ben, London eye a przy mnie Harry...czego chcieć więcej? Kelner przyniósł nam homara. P skończonym posiłku, usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na miasto. Objął mnie ramieniem, na które położyłam głowę.
-Jedziemy już do domu? -powiedział Harry i wstał podając mi rękę

-Dobrze- chwyciłam jego dłoń i poszliśmy.
***
Byliśmy już pod domem, ścieżka prowadząca do drzwi oświetlona była lampkami. Spojrzałam na chłopaka po moim wyrazie twarzy było widać, że nie wiem co się dzieje. Harry tylko się uśmiechnął i weszliśmy do domu. Chciałam iść po schodach na górę, ale loczek skierował mnie do salonu. Gdy zobaczyłam wystój, zakryłam buzię ręką, byłam zachwycona...świeczki, kwiaty, ale to co zaskoczyło mnie najbardziej to to, że na środku stało pianino i mikrofon.
-Harry?
-Nie zadawaj pytań po prostu usiądź- powiedział i wskazał na kanapę
Usiadłam. Chłopak usiadł przy instrumencie i zaczął grać, po chwili rozległ się jego przerażająco piękny głos


People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say they don’t know
What they’re talk - talk - talking about

Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine girl

They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us 

They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us
                             

Popłakałam się, był taki romantyczny. Podeszłam do niego, chwycił mnie w talii a ja wplątałam ręce w jego włosy. Otarł moje łzy i lekko mnie pocałował.
-Dziękuję-wyszeptałam
 Podniósł mnie, owinęłam nogi wokół jego bioder. Harry potknął się...a może zrobił to specjalnie...mniejsza o to, polecieliśmy na sofę. Zaczęliśmy się śmiać. Leżeliśmy tak dość długo, otoczeni świeczkami. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, był taki idealny. Rozmawialiśmy o nas, o naszej przyszłości.
-Chciałabyś jechać na święta do Paryża?
-Jasne-powiedziałam i usiadłam na jego brzuch. Teraz to ja byłam można powiedzieć górą.
-Kocham Cię, Zoe. Jesteś dla mnie wszystkim, jesteś częścią mojego serca. Jestem pewien, że nie mogło przytrafić mi się nic wspanialszego niż spotkanie ciebie.
Znów przywarłam sobą do jego klatki, cmoknęłam go z szyję
-Ty też jesteś dla mnie wszystkim
                            

-----------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba :-) dostałam dzisiaj porządnego kopa gdy przeczytałam dość niemiły komentarz...ale dziękuję za niego, przez to mam większą chęć pisania i dawania z siebie jeszcze więcej

http://ask.fm/Directionerka147
Pytajcie o co chcecie :)

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 25


_________________
Oczami Zoe
Biegłam tak szybko jak tylko mogłam, lecz te kilka dni w zamknięciu dawały się we znaki. Zwolniłam. Po chwili poczułam jak Harry, przerzuca mnie przez ramię. Wybiegliśmy z budynku i bez chwili zastanowienia wskoczyliśmy do samochodu. Peter siadł na miejscu kierowcy a ja z Harry'm z tyłu. Słyszałam strzały które były oddawane w naszym kierunku. Przytuliłam się do Hazzy, chciałam żeby to wszystko się już skończyło. Pocisk trafił w tylne koło. Znacznie zwolniliśmy ale nie było nawet mowy o całkowitym zatrzymaniu się. Przez prawie pół Londynu jechaliśmy z flakiem. Nie przejmowało mnie to, że zaraz możemy zginąć. Najważniejsze było, że znów był przy mnie, ze znów mogę bezustannie podziwiać zieleń jego oczu. Chwyciłam dłoń chłopaka i trzymałam ją aż do momentu gdy podjechaliśmy pod nasz dom. Oczy same mi się zamykały. Poczułam jak samochód się zatrzymuje. Harry wziął mnie na ręce i zaniósł do mieszkania. Peter odjechał. Chłopak bez problemu poradził sobie z drzwiami. Zawiesiłam ręce na jego karku gdy wchodził po schodach. Nie wydawał się być ani trochę zmęczony. Położył mnie na łóżku w swoim pokoju, tak właściwie byłam tam tak często, że można powiedzieć, że jest to również mój pokój. Czułam jak ktoś kładzie się obok. Otworzyłam oczy i ujrzałam to co chciałam, zobaczyłam jego piękne zielone oczy. Czuła się, jakby nic się nie stało, jakby wtedy nie wyszedł z domu, jakby wszystkie moje zmartwienia i troski odeszły. Nie odzywaliśmy się. Chciałam się do niego przytulić, ale krwawiące obtarcia na rękach nie pozwoliły mi tego zrobić. Ten przeszywający ból był potworny. Chciałam wstać, ale Harry jednym lekkim ruchem ręki, powalił mnie na łóżko. Sam stał i wyszedł na chwilę. Bałam się choć na sekundę zostać sama. Po chwili wrócił, trzymając w jednej ręce apteczkę, w drugiej jakieś moje ciuchy a pod pachą niósł wodę cytrynową...moją ulubioną. Usiadł na skraju łóżka, wręczając mi napój a ciuchy kładąc na fotelu. Szukał czegoś w koszyku. Wyciągnął bandaż, plastry, wodę utlenioną i kroplówkę. On miał tam chyba wszystko
-skąd to masz? -Zapytałam i wskazałam na kroplówkę
-Moja mama była pielęgniarką, jej koleżanka co jakiś czas przynosi mi ze szpitala nowe "zapasy"-wytłumaczył i zaśmiał się pod nosem.
Chwycił ciuchy leżące na fotelu, pomógł mi zmienić koszulkę i spodnie. Brudne od ziemi i krwi wrzucił do kosza z brudami. Gdy wrócił usiadł blisko mnie. Złapał moją rękę i odkaził miejsce gdzie po chwili wbił wenflon. Oczyścił rany na nadgarstkach i kostkach, po czym owinął je bandażem. Miałam w domu swojego własnego lekarz. Otarł moją twarz i przyłożył usta do moich. Był taki delikatny. To był chyba najromantyczniejszy pocałunek jakiego doświadczyłam.



Oderwał się ode mnie i parzył mi głęboko w oczy
-Czemu to robisz?-zapytał.
-Ale co? -nie rozumiałam.
-Czemu mącisz mi w głowie?
Te słowa wywołały na mojej twarzy uśmiech. Harry też się uśmiechnął ukazując swoje dołeczki. Wyglądał wtedy tak słodko i niewinnie. Położyłam głowę na jego klacie. Objął mnie swoim ramieniem. Zasnęliśmy
***
Kolejny już grudniowy dzień, a za oknem deszcz. Tylko raz gdy były święta widziałam śnieg. Miałam wtedy chyba 7 lat, pojechaliśmy z rodzicami na Boże Narodzenie do Francji. Przez to całe porwanie, zapomniałam jaki jest dzisiaj dzień...3 grudnia, moje urodziny. Oby Harry zapomniał, nie lubiłam zbytnio gdy ktoś się mną tak przejmuje i kupuje mi jakieś prezenty. Była godzina 7 a Hazzy nie było obok, byłam prawie pewna, że coś kombinuje. W życiu by nie wstał tak wcześnie. Próbowałam zasnąć, otworzyłam jednak oczy gdy usłyszałam otwierające się drzwi. Chłopak stał w jeansach i czarnej koszulce a na rękach trzymał tort urodzinowy z napisem "Wszystkiego najlepszego". Uśmiechnęłam się, mimo, że nie lubiłam tego typu niespodzianek. Podszedł i przybliżył płonące świeczki, bym mogła je zdmuchnąć. Pomyślałam życzenie i wypuściłam powietrze z ust gasząc płomyki. Harry szturchnął mnie biodrem, abym się posunęła, zrobiłam to.
-Dzisiaj cie gdzieś zabiorę...ok?
-Co? gdzie?-
-Spokojnie nie pójdziemy do żadnego klubu
-Ok-powiedziałam i cmoknęłam go w policzek
-Zoe? Czy oni...no czy oni skrzywdzili?
-Nie licząc ty ran, o nie, spokojnie-powiedziałam próbując go uspokoić

Leżeliśmy w łóżku i jedliśmy ciasto kilka godzin. Gdy była już 3 p.m. postanowiliśmy zacząć się szykować. Harry odłączył mnie od kroplówki. Poszłam do swojego pokoju. Przymierzyłam chyba każdą sukienkę która miałam w szafie...trafiło na śliczną czarną kieckę , nie była obcisła więc miałam większą swobodę ruchu. Nałożyłam botki, zakrywające co nieco siniaki na moich nogach. Na nadgarstki włożyłam kilka skromnych bransoletek. Zrobiłam sobie loki i lekki makijaż. Poszłam zobaczyć czy Harry jest już gotowy. Gdy weszłam do jego pokoju, zobaczyłam jak siedzi na łóżku i nakłada czarne trampki. Miał na sobie garnitur. Wyglądał po prostu... niesamowicie.





---------------------------------------
W 24 rozdziale nie było nawet 10 komów...mam nadzieję, że teraz będzie więcej...a i jeszcze coś, tworzę właśnie okładkę książki It's just a scar (nie, nie wydam jej...ale bardzo bym chciała)

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 24

Trzeba jednak mieć nadzieję, że będzie dobrze. Znów zamknęłam oczy, lecz gdy rozległ się dźwięk otwierających się drzwi. Wzdrygnęłam się, oparłam rękoma o ziemię, chciałam zobaczyć tam Hazzę, niestety moje czy dostrzegły dwóch mężczyzn, którzy włamali się do mojego domu.

-cześć piękna...-powiedział i zbliżył się bliżej.

Milczałam. Chcąc zwiększyć odległość między nami, przysunęłam się mocniej do ściany. Nie wiedziałam co robić czy próbować ich uderzyć i uciec czy zacząć krzyczeć. Strach jednak sparaliżował całe moje ciało. Nie wiedziałam, która jest godzina, mój wzrok był już przyzwyczajony do ciemności, więc gdy tylko promienie słoneczne sięgnęły mojej twarzy, kompletnie mnie oślepiły. Nie widziałam twarzy facetów, ani czasu który pozostał mojemu chłopakowi. Gdy poczułam czyjąś rękę na moim udzie, momentalnie mój wzrok wrócił. Uderzyłam go z całej siły w twarz. Gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobiłabym tego. Nieznana mi postać odwinęła się i zrobiła to samo, pozostawiając czerwony ślad na moim poliku. Zaczęłam płakać, niczego nie pragnęłam tak bardzo jak spotkać Harry'ego i tego by to wszystko się skończyło. Nagle coś okuło mnie w rękę, wiedziałam, że podli mi jakieś narkotyki. Momentalnie zrobiłam się senna. Moje oczy powoli się zamknęły. Nie mogłam się poruszyć, czułam jednak jak ktoś obwiązuje moje ręce i nogi sznurem. _______________________
Oczami Harry'ego
Siedziałem z Peter'em u mnie w salonie, czekaliśmy na jakąś wiadomość od porywaczy. Gdy usłyszałem dźwięk dochodzący z mojej komórki szybko ją odebrałem
-Tak?
-Dzisiaj o 15:30 przyjedź do opuszczonej remizy strażackiej w północnym Londynie.
-Daj do telefonu Zoe
-Nie
-Proszę
Usłyszałem jakieś hałasy w tle, po chwili usłyszałem w słuchawce głos mojej ukochanej
-Harry, kocham cię. Pomóż mi
-zobaczymy się już niedługo...obiecuję
-Błagam nie spóźnij się
-Wszystko będzie dobrze
-Pamiętaj 15:30-znów usłyszałem męski głos po drugiej stronie. Rozłączył się.
-Chodź wiem gdzie są -powiedziałem i szybko ruszyłem do drzwi, chłopak zrobił to samo. Gdy siedzieliśmy już w moim czarnym BMW, włączyłem GPS bo nie wiedziałem dokładnie gdzie jest ta remiza. Jakieś pól godziny temu byliśmy już na miejscu. Ustawiliśmy samochód w niewidocznym miejscu i poszliśmy zbadać teren. Po niedługiej chwili spostrzegłem dwóch kumpli Jamesa wychodzących z budynku. Poczekaliśmy aż odjadą...weszliśmy do środka. Biegaliśmy wszędzie, szukając Zoe, ale jej nigdzie nie było. Co jeśli trzymali ją gdzie indziej? Traciłem już nadzieję, lecz odzyskałem ją gdy usłyszałem śpiew mojej dziewczyny dochodzący z pomieszczenia niedaleko nas. Nie tracąc ani chwili pobiegłem tam. Otworzyłam drzwi. Była tam, cała brudna od ziemi, która była pod nią. Na twarzy i rękach miała setki siniaków. Podbiegłem do niej, upadając na kolana. Chustka zasłaniała jej oczy, czułem jak drży z przerażenia nie widząc mnie i myśląc pewnie ze co tamci. Odsłoniłem jej piękne brązowe oczy.  Gdy tylko mnie zobaczyła zaczęła płakać. Przytuliłem ją...jej związane ręce nie pozwalały by odwzajemniając uścisk. Chwyciłem nóż, który zawsze nosiłem w kieszeni kurtki. Rozciąłem sznury. Nie zdążyłem schować narzędzia, gdy Zoe przytuliła mnie chyba najmocniej jak tylko potrafiła. Oderwała się lekko, spojrzałem na nią, tak bardzo mi jej brakowało. Nie minęło nawet 5 sekund a nasze usta złączyły się z pocałunku.
-musimy iść -powiedział wyraźnie zakłopotany Peter.
Wziąłem dziewczynę na ręce. Nie doszliśmy nawet do drzwi, po remizie rozległ się czyjś głos
-Styles!!! Wiem ze tu jesteś. Pewnie teraz jesteś już z Zoe, co? Spójrz na zegar na ścianie. 

Odwróciłem się i zobaczyłem ze prędkość z jaką zegar liczył czas do wybuch znacznie wzrosła. Zoe zeszła z moich rąk. Wybiegliśmy jak najszybciej, kiedy zobaczyliśmy ze do wybuchu zostało już 20 sekund. Byliśmy  prawie przy wyjściu, coś zatrzęsło się pod naszymi stopami a po chwili ujrzeliśmy chmarę dymu i odskakujące kawałki skał. Chwyciłem Zoe za rękę i poprowadziłem przed siebie. Chciałem ją ochronić przed wybuchem.


-----------------------------------------------------------
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Mam tylko nadzieję, że się nie zawiedliście. Komentujcie :*

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 23



-Co mnie interesuje ta kurwa

-Albo mi skurwielu powiesz gdzie tych dwóch debili zabrało, Zoe, albo cie zabije

Widziałem rozbawienie na jego twarzy. Czy on myślał ze ja żartuje ? Jego mina nieco spoważniała gdy zacząłem obkładać go pięściami.

-Już nigdy jej nie zobaczysz-zaśmiał się mi prosto w oczy. Uderzyłem go z całej siły gdy upadł, kopnąłem go w brzuch. Zasłużył na to. Stracił przytomność. Nie chcieliśmy tracić czasu na czekanie aż się obudzi, więc wyszliśmy z lokalu. Jeździliśmy po całym Londynie w poszukiwaniu czarnej furgonetki którą jeździli porywacze. Pojechaliśmy na przedmieścia. Szukaliśmy wszędzie...samochodu nie było nigdzie. Nagle zadzwonił mój telefon, ujrzałem nieznajomy numer. Odebrałem.

-Halo?

-Mamy dziewczynę. Masz dokładnie 48 godzin, żeby dostarczyć nam 1000000£. Jeśli się spóźnisz już nie zobaczysz swojej królewny. Bomba w pomieszczeniu, którym jest, wybuchnie. Jeśli powiadomisz policje osobiście ją zabije.

-gdzie ona jest? Daj ją do telefonu!

-Harry, ratuj mnie-usłyszałem zapłakany głos Zoe

-Obiecuję

-jutro damy ci informacje gdzie nas przyjść z kasą

Rozłączyłem się. Nie chciałem znów mieszać się w te całe okupy i wysoką kasę jednak dla Zoe byłbym w stanie zabić. Musieliśmy jak najszybciej zebrać milion funtów. Postanowiłem sprzedać fortepian, wybrać całe oszczędności z konta. Zwróciłem się do kolegów, również mi trochę dali. Jeden z nich wiedział co czuję, kiedyś porywacze uprowadzili jej żonę, niestety nie miał szczęścia...zabili ją. W ciągu 30 h brakowało nam tylko dwóch tysięcy funtów. Musiałem zrobić coś co było ostatnie czego chciałem. Zwróciłem się do ciotki. Pojechałem do niej razem z Peter'em. Zapukałem do jej drzwi, otworzyła jakąś niska kobieta-Tak? O co chodzi? -zapytała kobieta
-To ja Harry. Ciociu musisz mi pomóc
-Harry? To ty? Boże jak urosłeś -powiedziała z niedowierzaniem i przytuliła mnie.
Wszyscy troje weszliśmy do domu i usiedliśmy w fotelu w salonie
-No Harry, opowiadaj co u ciebie
-Teraz to nie jest istotne. Mam wielką prośbę, pożyczysz mi 2 tysiące funtów? Oczywiście jeśli masz.
-Co? Po co ci tyle pieniędzy? Masz jakieś kłopoty?
-Ja nie...moja dziewczyna
-ma jakieś długi?
-Nie. Ktoś ją porwał i żądają ode mnie milion funtów. Zabiją ją jak nie dam im tych pieniędzy.
-byleś na policji?
-nie!!! Policja nie może wiedzieć, ciociu obiecaj że nie powiesz o tym policji...wiem do czego zdolni są ci dwaj, zabiją ją jak tylko ktoś się dowie.

____________________________
Oczami Zoe



To było coś strasznego. Bili mnie i głodzili, co ja im tak właściwie zrobiłam? Moja klatka piersiowa powoli się zrastała. Ale ból jaki czułam nie widząc Harry'ego był nie do wytrzymania. Zastanawiałam się tylko czy da radę na czas zebrać tak dużo pieniędzy. Bałam się, że mogą mu coś zrobić. Moje przemyślenia przerwało dwóch facetów wchodzących do pomieszczania w którym się znajdowałam. Siedziałam w rogu, by być jak najdalej od nich. Zimno i obojętność w ich oczach przebijało moje ciało na wylot. Stali tam i patrzyli na mnie...tak po prostu. Ani jedno słowo nie uleciało z ich ust. Nagle jeden z nich ruszył w moim kierunku, przycisnęłam się jak najmocniej mogłam do ściany by zwiększyć przestrzeń miedzy nami, to jednak nic nie dało. Dotknął mojej ręki, która cała była w ziemi, rozsypanej w klitce. Odsunęłam rękę i spojrzałam na mężczyznę
-Dlaczego? Co ja zrobiłam?
-No wiesz, twój chłoptaś ma multum kasy...ty jesteś częścią jego serca, zrobi wszystko, żeby cie uratować, a poza tym James chce się zemścić na nim
Zamknęłam oczy. Jak długo mogło to wszystko jeszcze trwać? Te ciągłe bojki, zdrady, ból...jak długo? Po pewnej chwili znów zostałam sama. Nie liczyłam wtedy godzin czy pory dnia, jedyne co dawało mi światło było małe okienko. Położyłam się na rozścielonym na ziemi kocu...zasnęłam.
***

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające do pomieszczenia. Było strasznie zimno. Na małym pudełku na ścianie widziałam ile jeszcze Harry ma czasu. Ufałam mu, wiedziałam, że lada chwila się zjawi. A co jeśli będą chcieli od niego jeszcze więcej kasy? Co wtedy?


---------------------------------
Nie mam weny... podoba wam się? Szczerze. Ci którym się nie podoba niech też piszą. Jeśli chcecie być powiadamiani o nowych wpisach podawajcie swoje tt.

Mam jeszcze dwie prośby.
1.Udostępniajcie mojego bloga na stronach i mówcie o nim znajomym jeśli możecie.
2. Wysyłajcie mi na kasia695@onet.pl swoje zdjęcia z kartką na której będzie napis "Katy" (chce z tych zdjęć zrobić tlo na aska)

poniedziałek, 20 maja 2013

Również na twitterze

HEJKA
JEŚLI CHCECIE BYĆ POWIADAMIANI O NOWYM ROZDZIALE PODAWAJCIE SWOJE TT...BĘDĘ DO WAS PISAĆ JAK POJAWI SIĘ COŚ NOWEGO

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 22



Podeszłam bliżej, usiadłam obok niego. Był taki niewinny i słodki. Jeździłam ręką po jego policzku. W pewnym momencie jego oczy się otworzyły. Uśmiechnął się, inaczej niż zwykle. Byłam taka szczęśliwa, że go mam. Nawet mimo tego co stało się tydzień temu, nadal gdzieś w środku go kochałam. Powiedziałam mu to tylko raz, ale od tamtej pory nic się nie zmieniło. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Chwycił moją rękę i pocałował ją. Przysunęłam się bliżej, chłopak przesunął się robiąc mi miejsca. Położyłam się obok niego. Objął mnie opiekuńczo ramieniem. Czułam jak jego klatka piersiowa powoli się podnosi i w tym samym tempie się obniża. Przekręciłam się ostrożnie by nie spaść z kanapy. Uśmiechał się do mnie. To było takie miłe.
-Zoe? Wiem ze nie pytałem się ciebie o to, wiec chcę to zmienić.
O co mu chodziło? Nie mogłam wyciągnąć nic z jego wyrazu twarzy.
-Zoe, chcesz być moją dziewczyną? Tak oficjalnie-powiedział ze szczerym uśmiechem na ustach
Nie wierzyłam własnym uszom. Czy on właśnie poprosił mnie o chodzenie? Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam mocniej do jego klatki.
-Tak-powiedziałam ledwo słyszalnie.
Czułam zadowolenie Hazzy. Cmoknął mnie w czoło.
-Kocham cie, Zoe-te słowa wywołały we mnie jeszcze większe zadowolenie
-Ja ciebie tez Harry
To było coś nie do pojęcia. Jednego dnia płakałam i chciałam się zabić, a drugiego byłam najszczęśliwsza osobą na ziemi. Pragnęłam by ta chwila trwała już wiecznie. Wtulona w Harry'ego zasnęłam.
***
-Zoe. Zoe, wstawaj-zostałam obudzona przez głos Hazzy
-Co się dzieje? -zapytałam zaspana
-kumpel do mnie dzwonił żebym pomógł mu z towarem
-Jakim towarem?-wystraszyłam się. Myślałam ze to narkotyki
-Spokojnie. Peter pracuje w sklepie sportowym i przywieźli mu nowy towar. Bez mojej pomocy nie da sobie rady. Zostań w domu, pamiętaj zamknij drzwi.
-Ok, tylko wróć szybko
-Obiecuję-cmoknął mnie w czoło i poszedł do łazienki się nieco ogarnąć.
Gdy był już gotowy wyszedł. Poszłam do swojego pokoju, musiałam się odświeżyć i ubrać. Przez ostatnie dni siedząc sama w pokoju nie przejmowałam się zbytnio moim wyglądem. Wyszłam z łazienki. Na podłodze nadal leżały kawałki stłuczonego lustra. Chciałam je posprzątać, ale usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania. Byłam pewna, ze ta Harry, ale on przecież zawsze gdy wchodził mówił "to ja", gdy jakiś męski głos rozległ się po domu byłam pewna ze to nie on. Byłam przerażona nie wiedziałam co mam robić, jedynym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy było schowanie się pod łóżkiem. Materiał spływający z łóżka sięgał niemal do ziemi. Chwyciłam jeszcze tylko telefon i czym prędzej wskoczyłam pod łóżko. Wybrałam numer do Harry'ego. Te kilka sekund gdy oczekiwałam aż odbierze były dla mnie wiecznością


-Hej księżniczko. Co się dzieje
-Harry, ktoś jest w domu.
-Co?! Zamknęłaś drzwi jak prosiłem ?
-nie, ja tylko poszłam się ubrać. Harry boje się
-Gdy teraz jesteś ?
-Schowałam się u mnie pod łóżkiem
-Zoe, będę jak najszybciej. Nie rozłączaj się. Jeśli jednak nie zdążę, połóż telefon na podłodze i gdy tylko cie stamtąd wyciągną, krzycz jak najgłośniej to co widzisz. Jakieś znaki szczególe, blizna, tatuaż, określ wzrost. Zoe, znajdę cie przysięgam
-Harry-zaczęłam płakać
-Ciii musisz być najciszej jak tylko umiesz. Może cie nie znajdą. Zoe, nie boj się.
Wtedy własnie usłyszałam jak ktoś wspina się po schodach
-Idzie tu-powiedziałam szeptem
-Połóż telefon na ziemi. Bądź cicho. Jestem już w drodze.
Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się, widziałam dwie pary butów. Serce waliło mi jak oszalałe. Obserwowałam ich. Podchodzili coraz bliżej łóżka. Zatrzymali się. Zamknęłam oczy. W ciągu sekundy znalazłam się za zewnątrz, ujrzałam dwójkę facetów w kominiarkach
-Tatuaż gwizdy na lewym nadgarstku, odcięty palec, twój wzrost-krzyczałam tak głośno jak tylko potrafiłam. Chwile później przeszywający ból na klatce piersiowej. Jeden z mężczyzn, rozciął moją skórę, kawałkiem zbitego lustra. Nie była to zbyt duża rana, ale jednak krew w mgnieniu oka zalała moją kremową koszulkę. Próbowałam się im wyrwać, na marne. Mężczyźni złapali mnie i związali ręce i nogi. Ten z tatuażem przerzucił mnie przez ramię i wybiegli w domu. Wrzucili mnie na tylne siedzenie samochodu. Odjechali. Co się działo dalej? Tez chciałabym wiedzieć. Straciłam przytomność. Gdy się obudziłam, byłam w jakimś brudnym pomieszczeniu. Nie była tam nic, może kilka pajęczyn.
___________________
Oczami Harry'ego
Dojechałem do domu. Pobiegłem do pokoju Zoe
-Zoe? Zoe? Jesteś tu?-krzyczałem jak opętany lecz nikt się nie odezwał.
Spojrzałem pod jej łóżka. Leżał tam tylko jej telefon. Wziąłem go, nadal były na nim jej odciski palców. Zadzwoniłem do Petera.
-Nie ma jej
-Stary znajdziemy ją. Już do ciebie jadę.
-Dzięki
Spostrzegłem na białym dywanie, krople krwi. Miałem tylko nadzieję, ze nie należny ona do Zoe.
***
Peter już przyszedł. Powiedziałem jej jak dziewczyna opisała porywaczy. Chłopak chyba wiedział kto to jest.
-Ej a ci kolesie od James'a? Ten opis do nich pasuje. Fakt, ze widzieliśmy ich raz w życiu ale takich karków szybko się nie zapomina
-gdy tylko ich znajdę, zabije i ich i tego chuja.
Wstałem i ruszyłam w stronę drzwi. Peter zrobił to samo. Pojechaliśmy do lokalu ktorego kierownikiem był James. Wparowaliśmy tam i bez słowa wyjaśnienia poszliśmy do zaplecze, gdzie przeważnie siedział ten szmaciarz.
-Gdzie jest Zoe?! -krzyknąłem z gniewem i przycisnąłem go do ściany.


---------------------------------------
Komentujcie...wiem, że długi. Mam nadzieję, że się Wam podoba.

Wielka prośba

Mam mega prośbę, wysyłajcie mi na kasia695@onet.pl swoje zdjęcia z kartką na której będzie napis "Katy" (chce z tych zdjęć zrobić tlo na aska)

Z góry dziękuję
Kasia
xx

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 21



Zerwałam ze ścian wszystkie wspólne zdjęcia, byłam załamana. Kochałam go, a on tak po prostu mnie zdradził. Rzuciłam się na łóżku, zły moczyły podusze na której nadal był zapach perfum Harry'ego. Usłyszałam, że ktoś biegnie, szybko zamknęłam drzwi na klucz. Pewnie znów gdybym zobaczyła Hazze bym mu wybaczyła. Usiadłam na fotelu na przeciw okna, patrzyłam nie przejmując się niczym. Uświadomiłam sobie ile w tym momencie straciłam. Po raz kolejny zadano mi cios w serce po którym z pewnością zostanie blizna. Moje życie w jednaj chwili z wesołego i przepełnionego miłością stało się zimne i smutne. Nie obchodziło mnie nic. Siedziałam w tym samym miejscu klika dni. Nie jadłam i nie nie piłam prawie wcale. Od czasu do czasu wzięłam gryza kanapek, które Harry codziennie zostawiał mi pod drzwiami. Setki nieprzeczytanych SMSów , dziesiątki nieodebranych połączeń...to wszystko od niego. Co ja mam teraz ze sobą zrobić ? Nie wrócę do Dublina tak na pewno znajdzie mnie Chris i znów zacznie katować. A więc co? Mam umrzeć ? Wtedy nie chciałam niczego innego... chciałam tylko śmierci Ale nie mogłam przecież tak bez pożegnania odejść, musiałam sobie przynajmniej z nim wszystko wyjaśnić. Moje serce niestety nie zniosłoby widoku jego zielonych oczu, pękło by po raz kolejny. Dni mijały, a ja nadal siedziałam z nogami zadartymi na parapet.


Drzewa, które poruszały się wraz z listopadowym wiatrem, były takie wolne...tez chciałam taka być. Zaczęłam chudnąć, można powiedzieć, że byłam już wychodzona. Tego dnia, gdy się obudziłam, w ogrodzie za oknem ujrzałam bukiety czerwonych róż i napis i płatków białych "kocham cie, Zoe". Co to miało znaczyć? Kto to zrobił ? Po chwili zapatrzenia spostrzegłam Harry'ego, trzymającego w dłoniach kartkę z napisem "Zabije się jak mi nie wybaczysz". Chłopak pad na posłaną płatkami róż i jesiennymi liśćmi ziemię. Wstałam Nie mogłam uwierzyć, ze zrobił coś tak romantycznego. Widziałam ze on też cierpi. Odsunęłam się od okna i wyszłam na podwórko, nakładając kurtkę. Był tam. Tak idealny, ubrany w czarny garnitur. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i przytulił mocno, ja zrobiłam to samo. Trwaliśmy w tej pozycji dość długo.

-Hannah wyjechała

Mój uścisk zacisnął się bardziej gdy usłyszałam to imię.

-Czemu? Czemu to zrobiłeś?

-Chodź do domu tak ci wszystko wytłumaczę- powiedział ciągnąc mnie za rękę w stronę drzwi. Ja jednak uparcie stałam w miejscu. Moja blada twarz i podkrążone oczy wytłumaczyły mu, ze muszę wiedzieć teraz

-To ona mnie pocałowała. Chciała żebyś była zazdrosna. Gadaliśmy o tobie, a gdy usłyszała, że schodzisz do schodach przykleiła się do mnie. Nie chciałem tego, kocham i będę kochał tylko ciebie.

Z moich oczu znów polały się łzy. Podszedł bliżej i znów mnie przytulił. Widział ze jestem strasznie osłabiona, wziął wiec mnie na ręce i zaniósł do domu. Posadził mnie na kanapie i przyniósł jedzenie. Szczerze nie miałam nawet siły podnieść widelca. Harry nie mógł patrzeć jak się mecze, pomógł mi. Gdy już się najadłam i miałam więcej siły bez słowa poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łózko i zasnęłam Tego mi było trzeba. Odpoczynku. Nie wiem ile godzin pogrążona byłam w śnie. Gdy się obudziłam nie było przy mnie nikogo, w sumie to dobrze...nie chciałam wtedy nikogo widzieć. Zeszłam do salonu w poszukiwaniu Hazzy...znalazłam. Spał na kanapie..tylko czemu? Przecież ma wolne łóżko u siebie.





------------------------------------------
Komentujcie jeśli się wam podoba.....wysyłajcie mi na kasia695@onet.pl swoje zdjęcia z kartką na której będzie napis "Kasia" lub "Katy" (chce z  tych zdjęć zrobić tlo na aska)

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 20

Nie przestawałam płakać. Z ręki Harry'ego kapała krew. Cały czas byłam roztrzęsiona.  Harry jechał jak zwykle strasznie szybko, normalnie bym to zignorowała, ale wtedy...nie mogłam. Zaczęłam krzyczeć. Chłopak zwolnił.
***
Pod domem, była już Hannah. Było ciemno, ale rozpoznałam te jej blond włosy Stała tam i paliła fajkę. Gdy byliśmy już na podjeździe dziewczyna podbiegła do Hazzy i chciała go przytulic, ten jednak ją lekko odepchnął. Obiegł samochód i otworzył mi drzwi. Przeszywający ból nie pozwoli mi samej wstać. Pijany chłopak wziął mnie na ręce. I zaniósł do mieszkania. Słyszałam wścibskie komentarze Hannah. Położył mnie na swoim łóżku i zdjął buty.
-Musze sie przebrać.
-Będziesz spać w mojej koszulce. Ok? -zapytał sięgając do szuflady
-Ok-Powiedziałam z lekkim uśmiecham
Usiadłam na skraju łóżka. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, chłopak podniósł mnie i stanęłam na podłodze. Harry zbliżył się do mnie i rozsunął zamek sukienki, która już po chwili leżała na ziemi. Stałam w samym staniku i majtkach. Widziałam jego uśmiech i jak przygryza dolną wargę. Szturchnęłam go w ramię i chwyciłam koszulkę którą trzymał. Nałożyłam na sobie i znów położyłam się na łóżko. Harry zrobił to samo.
-Boli cię coś ? -zapytał bardzo troskliwie
-Noga najbardziej i trochę brzuch. A tobie co sie stało ? O co sie pobiliscie?
-To długa...-nie dałam mu dokończyć
-Nie mów, że to długa historia, przecież mamy duuużo czasu. Opowiedz.
-Ale ty jesteś uparta-mówił całując w czoło.
-No bo widzisz...on...on dosypał ci czegoś do drinka. Nasypał za dużo i dlatego źle się czułaś. Byłem wściekły. On kurwa chciał cie zgwałcić.
Moje oczy się rozszerzyły. Byłam przerażona. Dobrze, ze od razu poszłam po niego w tym klubie, bałam się pomyśleć co by było gdybym tego nie zrobiła. Przytuliłam się do niego. Instynktownie objął mnie ramieniem. Zasnęliśmy.
***
Obudził mnie głośny kobiecy śmiech. Harry też już nie spał.
-Czy ona musi być tak głośno? -zapytałam
-Nie wiem, ale mnie też to wkurwia
-Hannah, zamknij się my tu próbujemy spać!!!-krzyknęłam na caly dom
Śmiech ucichł. W zamian za to ta idiotka wpadła do pokoju Hazzy, nie robiła sobie nic z tego, że jest to jego pokój, nawet nie zapukałam.
-Chyba się puka- krzyknął Harry
-Co mnie to interesuje?!  Jakby jej tu nie było mogłabym na luzie wejść -wskazała na mnie

-Wyjdź-powiedział bardziej surowo
Nie wiedziałam co się dzieje. Czy pomiędzy nimi coś było?  Tylko to pytanie było wtedy w mojej głowie. Gdy Hannah wyszła, chciałam zapytać o co chodzi. Nie wiedziałam tylko czy naprawdę chcę wiedzieć. Chciałam iść się ubrać w swoje ciuchy, ale gdy zobaczyłam swoją nogę znów się położyłam. Była sina i spuchnięta. Pokazałam ją Harry'emu, pomógł mi się ubrać. Sam również to zrobił. Musieliśmy jechać do szpitala, strasznie bałam sie tego miejsca. Jednak przerażał mnie wygląd mojego uda, zgodziłam się. Chłopak nawet przez chwilę nie pozwolił mi stanąć na nogę, cały czas trzymał mnie na rękach. Na prześwietleniu okazało się, że to tylko zwykłe stłuczenie, ale mimo to założyli mi usztywnienie na nogę. Znów byłam przykuta do łóżka, miałam kule, ale wiedziałam, że nawet to nie pozwoli mi wstać. Harry był taki uparty. Denerwowało mnie to, że wszędzie mnie nosi. Stawał się coraz bardziej opiekuńczy. Na cale szczęście to była lekka kontuzja i w tym cholerstwie musiałam chodzić tylko tydzień. gdy wróciliśmy do domu, nasza współlokatorka siedziała w salonie. Dobrze, że wróciliśmy, bo gdy tylko przekroczyliśmy próg domu nastąpiła straszna ulewa. Chłopak zaniósł mnie do mojego pokoju, żebym się trochę przespała. Wyszedł. Słyszałam jak schodzi po schodach. Leżałam jakieś pół godziny. Zachciało mi się pić, nie chciałam wykorzystywać Harry'ego, poszłam więc sama do kuchni. To co zobaczyłam...to było coś co....co po prostu, było jak cios w serce. Harry i Hannah...oni...się całowali. Harry stal do mnie tyłem, gdy oderwali się od siebie, dziewczyna go przytulił. Widziała mnie, patrzyła na mnie z uśmiechem, który tylko jeszcze bardziej mnie ranił. Wyplątała swoją dłoń z jego włosów i wystawiła mi środkowy palec
-Mówiłam, że już niedługo będzie mój -jej słowa sprawiły, że Harry się odwrócił.
Zaczęłam płakać. Mimo bólu nogi pobiegłam zaczęłam biec po schodach. Wpadłam do pokoju, spojrzałam w lustro...widziałam go. Nie myśląc długo zbiłam je.




-----------------------------------------
Długi jak obiecałam.....komentujcie jesli sie podoba 

środa, 15 maja 2013

Rozdział 19




Po chwili przyszła Hannah. Była już nieźle wstawiona. Usiadła koło Hazzy. Byłam zła, chciała go wyciągnąć na parkiet. On jednak nie chciał mnie zostawić samej, ale gdy przyszedł jego kolega, poszedł tańczyć Zostałam sama z James'em. Był uroczy. Nie chciał mnie całować ani nic, ale gdy był już pijany położył dłoń na moim udzie. Szybko ją straciłam Przychylił sie do mnie, stawał się strasznie nachalny. Uderzyłam go w twarz. Uspokoił się i zaproponował drinka. Zgodziłam się. Gdy przyszedł postawił na stoliku ciekawy, różowy napój. Wzięłam łyka. Ogarnął mnie straszny ból głowy. Było mi słabo. Wstałam i poszłam w stronę Harry'ego, by powiedzieć mu ze wracam.
-Harry, słabo mi, chcę wrócić do domu -krzyknęłam by usłyszał co mówię
-Chodź-powiedział i chwycił mnie za rękę.
Wyszliśmy z klubu
-Co się dzieję?
-Słabo mi i kręci mi się w głowie.
Harry coś mówił, nie byłam jednak w stanie usłyszeć co. W uszach miałam tylko potężny hałas. Straciłam panowanie nad swoim ciałem, poczułam tylko jak lecę na chłopaka stojącego przede mną. Potem...no właśnie co było potem? Nie wiedziałam gdzie jestem, nie otwierałam oczu bałam się tego co zobaczę. Wiedziałam, że nie jesteśmy u nas w domu, czułam to.Huk w uszach ustał. Słyszałam czyjąś rozmowę.
-Co ty kurwa jej dałeś? -rozpoznałam głos Harry'ego
-To nie było nic mocnego, chciałem tylko żeby się rozluźniła-powiedział z wyraźnym śmiechem w głosie, chłopak który wydawał mi się był James'em.
Usłyszałam potężny trzask. Zerwałam sie na równe nogi. Ignorując to, że ból rozsadzał mi głowę, biegłam po zupełnie obcym mi mieszkaniu, do miejsca z którego dochodził hałas. Chyba nigdy nie byłam w domu w którym było tyle korytarzy.




W pewnej chwili wszystko znów ucichło. Przestraszyłam się. Co się dzieje? Weszłam do kuchni. Harry leżał na podłodze. Zrobiłam krok w tył. Przeraziłam się. Co ten szmaciarz mu zrobił? Nie minęło nawet 5 sekund James był już prze mnie. Pociągnął mnie za włosy i przybliżył twarz do nieprzytomnego chłopaka

-Widzisz, a jednak nie jest taki silny-zaśmiał się
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeee, Harry. Harry obudź się-zaczęłam krzyczeć. To jednak nic nie dało. Ledwo znajomy mi chłopak, przewrócił mnie na ziemię. Poczołgałam się do Hazzy, leżał tam, bez ruchu. Błagalnym i cichym głosem powiedziałam jedno słowo do jego ucha "Proszę". Tylko tyle zdołałam powiedzieć, poczułam przeszywający ból w lewej nodze. To ON mnie w nią uderzył. Krzyknęłam z bólu. Próbowałam wstać, czułam jednak, że jego kopnięcie uszkodziło mi mięsień i nie bylo nawet szans bym sie podniosła. Chwyciłam rękę Harry'ego i przyjmowałam na siebie kolejne uderzenia. Płakałam i krzyczałam jednocześnie. Po chwili poczułam jak chłopak trzymający moją dłoń ją ściska. Otworzył oczy, po raz pierwszy widziałam go tak wściekłego. Stał i uderzył z całej siły swojego kolegę. Nieustannie zadawał uderzenia...jedno po drugi.
-Harry stój!!!-krzyknęłam. To jednak nic nie dało
-Harry, zabijesz go!
-Właśnie o to chodzi-powiedział z niesamowitą złością
Nie mogłam na to patrzeć. Poczołgałam się i złapałam jego nogę. Spojrzał na mnie z góry. James leżał ledwo żywy na ziemi. Łzy lały się z moich oczu. Nadal kipiący wściekłością wziął mnie na ręce i kulejąc zaniósł do auta. Odjechaliśmy.





-------------------------------------------
Podoba się? jak tak to komentujcie.

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 18



W tej samej chwili wszedł Harry. Usiadł obok niej, moja zazdrość nie znała granic
-Od kiedy jesteście parą -zapytała ta zakłamana suka
-nie jesteśmy razem-odpowiedziałam wyprzedzając Hazze. Jego wzrok znów zrobił się zimny, to strasznie bolało. Czułam jak jego złość zostawia rany w moim sercu.
-możemy pogadać na osobności, Zoe? -zapytał ze słyszalnym gniewem w glosie
-Ok-powiedziałam udając ze się go nie boję.
Poszliśmy do kuchni.
-jesteś moja, rozumiesz!?- zapytał ze złością
-Nie jestem niczyją własnością
Chłopak po moich słowach wkurzył się jeszcze bardziej. Podszedł bliżej, był całkowicie przyklejony do mnie. Zbliżył się do mojej szyi. Zaczął całować moją skórę. W końcu ją zassał. Pisnęłam z bólu.
-Teraz już jesteś
Jego diabelski uśmiech mnie przerażał. Dotknęłam miejsca w którym Harry zostawił malinkę. Spojrzałam w jego zielone oczy zadając nieme pytanie "dlaczego?". On tylko się uśmiechnął. W co on kurwa ze mną grał? Czy go to bawiło? Chwycił mnie w talii. Odepchnęłam go i poszłam do salonu, w którym siedziała ta zdzira.
-Macie ochotę iść dzisiaj na imprezę ?
-tak-tym razem Harry powiedział szybciej.
Nie mogłam się sprzeciwić. Nie pozwoliłby mi. Wyszłam wściekła z pokoju. Poszłam na strych. Zawsze gdy byłam smutna i zła grałam na fortepianie. Słyszałam kobiecy śmiech i kroki czyiś stóp na schodach. To on szedł za mną. Nie chciałam z nim gadać byłam na niego zła. W końcu mnie dogonił, chwycił za dłoń i uroczym głosem zaczął dialog
-Proszę, nie gniewaj się nie umiałam oprzeć się jego urokowi. Złapał mnie w talii i przyciągnął bliżej. Patrzyłam na jego połyskujące zielone oczy. Był taki... no i własnie tego nie wiedziałam Odsunęłam się od niego
- O której idziemy?
-o 20 - powiedział z zadowoleniem i pocałował mnie w czoło.
Poszłam do swojego pokoju. Włączyłam cicho muzykę. Nagle do mojego pokoju wpadła Hannah.
-Wyłącz to dziadostwo.
Zdenerwowało mnie to, bo kochałam ten zespół.
-Nie, jak ci się coś nie podoba to się wyprowadź-powiedziałam i wypchałam ją z pokoju. Wiedziałam że nie lubi tego rodzaju muzyki. Chciałam jej zrobić na złość i trzaskając drzwiami poszłam na strych i zaczęłam grać. Gdy skończyłam poszłam do salonu, Hannah siedziała na kanapie.
-Musisz grac na tym gównie?
-ty tu nie mieszkasz. Harry pozwala mi grac ile chce.
Wstała i stanęła przededniem. Była wyższa
-nie długo-powiedziała ze śmiechem w glosie.
Czy ona chciała mi odebrać Hazze? Wydawało się, że taki miała zamiar. Wiedziałam, że muszę na niego uważać i nie dawać się jej zbliżać do niego. No ale przecież nie byliśmy razem. Nie miałam nawet jak wytłumaczyć swojego zachowania. Poszłam do kuchni. Przy blacie stal Harry, podeszłam go od tylu i wtuliłam się w niego. Chłopak szybko się odwrócił. Odjął mnie ramieniem i pochylił głowę. Przytuliłam się mocniej a on oparł brodę o czubek mojej głowy.
-Ile ona tu zostanie?
-chyba 2 tygodnie a co? -ta wiadomość mnie załamała. Minęło dopiero kilka godzin a ja miałam jej już dosyć.
-nic... po prostu....ona mnie nie lubi
Czulak jak przytula mnie jeszcze bliżej, słyszałam bicie jego serca.
-Idę się szykować
-Dobrze, nałóż coś seksi-powiedział z uśmiechem
Odwzajemniłam uśmiech. Chciałam ubrać się ładnie a nie jak tania dziwka. Wybrałam ciemną sukienkę w kolorowe wzory i płaskie czarne baletki.

Włosy spięłam w kok. Zeszłam do salonu gdzie siedziała Hannah, od razu wyszłam, usłyszałam tylko jej komentarz
- ty idziesz na randkę czy do klubu.
Poszłam do pokoju Harry'ego, nie zapukała. Nie wiem czemu. Zobaczyłam jak chłopak stoi w samych bokserkach. Odwrócił się i uśmiechnął. Podszedł, chwycił mnie za rękę i wciągnął do pokoju
-wyglądasz przepięknie
-dziękuje....ty....mógłbyś się ubrać-powiedziałam śmiejąc się.
-A możne pójdę tak? -zaczęłam śmiać się jeszcze głośniej
Mój śmiech zwabił Hannah. To było dość dziwne bo wpadła do pokoju jakby nigdy nic.
-Szykujcie się, a nie się śmiejecie-powiedziała ze złością.

***

Dojechaliśmy do klubu. Przy Hannah'nie poczułam się brzydka. Miała na sobie czarną obcisłą sukienkę odkrywającą dekolt a do tego czarne wysokie szpilki. Ale ja przynajmniej nie wyglądałam jak puszczalska. Weszliśmy do lokalu, cały czas trzymałam rękę Harry'ego. Dziewczyna, która nam towarzyszyła szybko zniknęła w tłumie Poszliśmy do baru, kupiliśmy drinki i znaleźliśmy jakiś wolny stolik. Usiedliśmy. Harry objął mnie swoim ramieniem.
-----------------------------------------
Komentujcie a ja zabieram się za pisanie 19 rozdziału ;*

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 17

Gdy wyszłam z łazienki, Harry leżał już normalnie. Położyłam się obok niego. Głowę miałam ułożoną na jego torsie. Przed oczami widniały jego nowo wytatuowane ptaki. Poczułam jak chłopak mnie przytula. Zasnęliśmy. Obudziłam się kilka razy w nocy. było mi strasznie zimno, mimo, że byłam otulona przez Harry'ego i leżeliśmy pod kołdrą. Dreszcze przechodziły przez moje ciało. Trzęsłam się. Harry to poczuł, również się obudził.
-Wszystko ok?
-Zimno mi-powiedziałam drżącym głosem.
Chłopak dotknął mojego czoła, mimo że było mi strasznie zimno, byłam cała rozpalona.
-Masz gorączkę
Wstał i poszedł do kuchni, chcą przynieść mi tabletkę i wodę. Gdy przyszedł, podniosłam się i połknęłam lek. Przykryłam się po samą szyję. Harry wyciągnął koc z szafy i otulił mnie nim. Położył się koło mnie.
-Dziękuję-powiedziałam
Szybko zasnęłam. Harry cały czas przy mnie czuwał. Gdy rano wstaliśmy, leżał obok, gorączka już mi przeszła. Odkryłam się, było mi gorąco. Cały czas otulona byłam ramieniem chłopaka. Strasznie chciało mi się pić, woda stała przy łóżku.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, dziękuje
Harry pocałował mnie w czubek głowy. Wstał i poszedł do łazienki. Po jego powrocie siedziałam już na skraju łóżka.
-Chciałbym, żebyś kogoś poznała.
-Kogo?-zapytałam z widocznym zaciekawieniem
-Moja koleżanka przyjeżdża
-Ooo super- udawałam zadowoloną, lecz tak serio nie chciałam jej poznawać
-Przyjeżdża ze Stanów
-Gdzie będzie mieszkać?
-U nas...-powiedział niepewnie, nie wiedział czy może powiedzieć, że to nasz dom
-U ciebie, to twoje mieszkanie
Chłopak  podszedł i usiadł obok mnie, obejmując w talii. Powalił mnie na łóżko.
-Ty też tu mieszkasz. To jest również twój dom.
Uśmiechnął się i pocałował mnie w noc. Przeszedł do szyi. Wplątałam palce w jego włosy. Słyszałam jak chichocze. Odepchnęłam go, w jego oczach  widziałam złość. Chwycił moje nadgarstki. Syknęłam z bóle. Puścił mnie, spoglądając na moje ręce. Najwidoczniej ślady, które zrobił mi dzień wcześniej bardzo go przejęły. Usiał na łóżku i zakrył rękoma twarz.
-Przepraszam-powiedział ledwie słyszalnie
-Harry, już mnie przepraszałeś. Wybaczyłam ci- powiedziałam podnosząc się na łokciach. Stopami dotykałam jego pleców. Nim się spostrzegłam, chwycił je i znów się przybliżył. Wisiał nade mną podpierając się rękoma. Nasze twarze były dosłownie kilka centymetrów od siebie. Podniosłam się lekko i cmoknęłam go w usta. Uśmiechnął się. Położył się obok. Oboje wpatrywaliśmy się w sufit.
-Będzie  spała w pokoju gościnnym
-Ja u siebie i ty również-powiedziałam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Kiedy ona tu przyjedzie?
-Za 3 godziny muszę jechać po nią na lotnisko
-Ok. Ja zostanę i ogarnę trochę
- Na pewno?
-Tak. Idę się ubrać- wstałam i zostawiłam chłopaka w swoim łóżku. gdy wróciłam, Hazzy już nie było. Poszłam do jego pokoju. Stał tyłem, w czarnych spodniach i białej koszuli podwiniętej do łokci. Odwrócił się.
-Ładnie wyglądasz - powiedział i chwycił mnie w talii przyciągając do siebie
-Dziękuję
Przytuliłam się do niego, czułam się taka malutka. Dosięgałam mu do ramion. Poszliśmy do salonu, oglądać jakiś głupi film. Godziny mijały. Nim się spostrzegliśmy, Harry musiał już jechać na lotnisko. Patrzyłam przez okno jak odjeżdża, poszłam ogarnąć w naszych pokojach, salonie i ogólnie w całym domu.
***
Minęła godzina, zobaczyłam czarne, połyskujące auto podjeżdżające pod dom. Wyszedł z niego wysoki lokers a z miejsca pasażera, śliczna wysoka blondynka w kolorowej sukience i niebieskich szpilach.


Poczułam zazdrość, widząc jak się śmieją. Chłopak wziął jej walizki, nie pytałam ile u nas będzie, ale po wielkości bagażu wiedziałam, że trochę z nami pomieszka. Weszli do mieszkania, ze sztucznym uśmiechem poszłam się przywitać.
-Hej, jestem Zoe
-Cześć, ja jestem Hannah
Widziałam w jej oczach nienawiść. Jej obojętność przyprawiała mnie o wściekłość.
-Dobra, pogadajcie sobie a ja idę odnieść twoje, żeby o zrobię coś do jedzenia
-ok- powiedziała słodka
Usiadłyśmy na kanapie. Patrzyła na mnie, miałam wrażenie, że zaraz zacznie się ze mnie śmiać.
-Jak go poznałaś? -zapytała udając, że chce coś wiedzieć o mnie i Harry'm
-Uratował mnie
-Hahahahahahaha
-Co cię tak śmieszy? -już wtedy wiedziałam, że jej nie polubię
-Co to niby ma znaczyć, że cię uratował?
-Pojawił się znikąd, od tamtej pory wypełnia wszystkie moje myśli....

---------------------------------------------------
Podoba wam się? Chciałam pisać więcej ale mam zły dzień i jakoś mi nie idzie.






niedziela, 12 maja 2013

Nominacje do Libster Award !!!

Heeeeeeeeej xD
Dostałam nominacje do Libster Award !!! xD
Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "Dobrze Wykonaną Robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, wiec daję możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował.
Dostałam nominacje od bloga http://onedirection-takemehome.blogspot.com/
Jej pytania i moje odp.

1.Jak masz na imię?
-Kasia
2.Ile masz lat?
-25 grudnia pyknie 14 (wiem młoda jestem)
3.Twoje hobby?
-Oczywiście pisanie, uwielbiam pisać opowiadania na polski. Kiedyś tego nie lubiłam. Kocham również rysować.
4.Skąd jesteś?
-Zachodniopomorskie
5.Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
-One Direction :D nie trudno się chyba zorientować.
6.Co byś zabrał/a ze sobą na bezludna wyspę?
-Przyjaciół, kartkę papieru i ołówek oraz laptopa
7.Ulubiony kolor?
-Nie mam
8.Masz jakiegoś zwierzaka?
-Psa :D
9.Kim chcesz być w przyszłości?
-Nie myślałam jeszcze nad tym
10.Skąd bierzesz pomysły na treść bloga?
-Powiem tak "moje wyobraźnia nie zna granic" xD
11. Co Cię natchnęło, aby pisać bloga?
-Czytałam blogi innych, mojej BFF, często pisałam sama dla siebie w zeszycie którego chowałam w szafie z ubraniami, żeby nikt go nie znalazł :D. Teraz chcę podzielić się z moją twórczością z innymi i dowiedzieć się czy jestem dobra

NOMINOWANE BLOGI
1.http://i-love-a-word-so-many-feelings.blogspot.com/
2.http://do-you-know-i-still-love-you.blogspot.com/
3.http://janoskiansopowiadanie.blogspot.com/
4.http://dare-to-dreams-with-1d.blogspot.com/
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.

Nadal szukam

OTO PYTANIA
1. Jak masz na imię?
2. Ulubiony muzyk/zespół
3. Hobby
4. Masz zwierzę?
5. Co nakłoniło cię do pisania bloga?
6. Co sprawia, że nadal prowadzisz blog?
7. Ile masz lat?
8.Ulubiony kolor
9. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
10. Prowadzisz jeszcze jakieś blogi?
11. czy jeśli masz dużo komów na blogu czujesz, że dobrze wykonała/ łeś robotę?

Rozdział 16




Ukląkłem przed nią na kolana.

-Przepraszam

-Chris tez mówił ze przeprasza, jednak nadal ranił.

Spuściłem wzrok na podłogę. Poczułem jak jej ręce wplątują się w moje włosy Widziałem jak ona tez klęka. Chwyciła rękoma moją twarz

-Ale przy tobie mimo wszystko czuje się bezpieczna

Poczułem ulgę. Chwyciłem ją w talii i przyciągnęłam ją bliżej swojego ciała. Wstaliśmy z zimnej podłogi. Wiedziałem, że muszę powiedzieć o mojej przeszłości, choćby nie wiem co, musiała to wiedzieć.
-Zoe, ja.....ja muszę ci jeszcze o czymś powiedzieć, ale obiecaj, że mimo iż będziesz wiedzieć nie zostawisz mnie.
Przytuliła mnie, odpowiedź była więc jasna. Czułem jej ciepło, czułem jak nadal płacze. Wzięłam ją na ręce i zaniosłem do swojego pokoju. Posadziłem ją na łóżku i usiadłem obok.
-Ja.....dwa lata temu zacząłem walczyć.
-Na ringu?
-NIe, walka na zwykłym ringu są bezpieczne w porównaniu z tymi w których ja brałem udział. To były walki w klatce. Nie było z nami sędzi. Zero zasad....zero litości. Wygrywałem wszystko, a miałam wtedy jakieś 17 lat. Walczyłem ze starszymi i większymi facetami od siebie. Robiłem to dwa lata, ten siniak który miałem pod okiem w dzień gdy się poznaliśmy, był właśnie przez to, ale to była moje ostatnia walka. Handlowałem też narkotykami, krótko ale jednak handlowałem. Spokojnie ja nie brałem.
-Chce rzucić szkołę- powiedziała jakby na siłę chciała zmienić temat
-Czemu?
-I tak do niej nie chodzę. Studia przecież nie są obowiązkowe. Wydarzenia z ostatnich tygodni....ona na pewno nie pomogą mi się lepiej uczyć.
-O moich planach co do szkoły chciałem ci już dawno powiedzieć. Ja też rzucam szkołę, ale czemu zmieniasz temat?
To wszystko nie jest takie łatwe. Nie wierzę, że byłeś kimś takim, ale najważniejsze jest, że się zmieniłeś.
_______________________________________________
Oczami Zoe
Harry, bokserem i dilerem narkotyków? To nie mieściło się w mojej głowie. Jak osoba którą znam teraz mogła być kimś takim? Jak? Szukałam odpowiedzi na to pytanie. Ta przeklęta cisza działała mi już na nerwy. W końcu zaczęliśmy rozmawiać o tym co kiedyś robiliśmy. Rozmowa nie miała końca. Kiedy była już 21 byłam tak zmęczona, że postanowiłam iść spać.
-Idę wziąć prysznic i idę spać.
-Gdzie będziesz spać?
-U siebie-powiedziałam i uśmiechając się wyszłam z pokoju.
W pewnym momencie, poczułam jak ktoś chwycił moją dłoń.
-Śpij z mną
-NIe. Ty masz swoje łóżko, ja mam swoje-cmoknęłam go w policzek
Harry złapał mnie za uda i podniósł do góry. Owinęłam nogi wokół jego talii. Chłopak zaczął mnie całować.





-A teraz?
-Oczywiście.....że nie- powiedziałam dając mu nadzieję, że jednak się zgodzę.
Opuścił mnie i uśmiechnął się, mimo że się nie zgodziłam. Co on do jasnej cholery kombinuje?
Poszłam do pokoju. Od razu weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, zdjęłam ubranie i weszłam do kabiny. Szum wody zakłócał wszystko co działo się na zewnątrz. Wyszłam. Nałożyłam niebieski szlafrok, sięgający do kolan, włosy zawinęłam w ręcznik. Gdy weszłam do pokoju, ujrzałam jak Harry, bez koszulki leży na moim łóżku. Nogi miał uniesione w górę nad poduszkami. Udawał, że czyta książkę. Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie. Podeszłam bliżej i położyłam się obok niego. Objął mnie rękę i znów zaczął "czytać". Myślał chyba, że nie widzę jak co chwilę się na mnie patrzy. Położyłam głowę na jago ramię.
-Mówiłam, że... -nie dokończyłam
-Mówiłaś, że nie będziesz ze mną spać a nie, że ja nie będę spał z tobą -powiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Idę sie ubrać
-Masz cos pod tym szlafrokiem? -zapytał z tym swoim zboczonym uśmieszkiem
-Nie zboczeńcu. Idę się ubrać.
Podeszłam do szafki z ciuchami, chwyciłam bieliznę i luźną koszulkę, która sięgała mi do połowy ud.



----------------------------------------
Podoba się? Komentujcie :D

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 15

***
Wróciliśmy do domu. Nie powiem, że nie bałam się Harry'ego. Cały czas od kiedy go poznałam... cały czas w jakiś stopniu się go boję. Nie pokazywałam tego, bo wobec mnie nigdy nie był agresywny.
Ale wtedy był po prostu wściekły. Weszliśmy do salony, usiadłam na kanapie a Harry bez słowa poszedł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Postanowiłam z nim porozmawiać. Gdy weszłam do jego pokoju, leżał na łóżku, usiadłam koło niego i chwyciłam jego dłoń, którą szybko zabrał. Chciałam się do niego przybliżyć, ale nim zdążyłam to zrobić, chłopak chwycił mnie za nadgarstki i przygniótł do łóżka.
-To twoja wina, ty chciałaś iść na ten pierdolony spacer-krzyknął prosto w moją twarz zaciskając pięści w których trzymał moje dłonie.
-Harry, to boli-powiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że chłopak mnie puści



Lecz on nie poluźnił uścisku. Patrzał na mnie...widziałam w jego oczach ten chłód. Bałam się go jak nigdy wcześniej. Zniknął ten blask z jego oczu. Jego obojętność działała mi na nerwy. Próbowałam wyrwać się od niego...na marne.
-Harry, to boli!!!-krzyknęłam na wytrzymując już bólu.
Z moich oczu polały się łzy. Chłopak mnie puścił lecz nadal widziałam to jego zimne spojrzenie. Wybiegłam z pokoju. Poszłam na strych zamykając za sobą drzwi na klucz. NIe wiedziałam co się tam stało białe ściany były zupełnie szare, bez wyrazu. Byłam skołowane, nie wiedziałam czy to dzieje się w mojej głowie czy naprawdę. Usiadłam do fortepianu i zaczęłam grać. (włącz to http://www.youtube.com/watch?v=0G3_kG5FFfQ) Harry z pewnością pierwszy raz słyszał jak śpiewam.
Nie przejmowałam się niczym, nie myślałam o niczym, chciałam tylko śpiewać.

NIe chciałam wtedy widzieć Harry'ego. Gdy skończyłam grać, wstałam i położyłam się na sofie. NIe było zbyt wygodnie, ale nie chciałam stamtąd wychodzić. Leżałam tam i nie wiedząc czemu zaczęłam myśleć o rodzicach, o tym, że gdybym wtedy ubłagała ich, żeby lecieli ze mną nadal by żyli. Ale potem pomyślałam, że gdy tak było teraz nie znałabym Harry'ego. Pewnie tak musiało być. tylko czemu to wszystko musiało tak boleć? Usłyszałam pukanie do drzwi, zignorowałam to. Zakryłam uszy rękoma i próbowałam się zdrzemnąć.
***
Obudziłam się spojrzałam na zegarem była dopiero 16. Wiedziałam, że Harry jest w domu słyszałam jak coś robi.
_______________________________________________
Oczami Harry'ego
Nie wiem jak mogłem to zrobić. Jak mogłem jej powiedzieć, że to przez nią? Jak mogłem zadać jej ból? Postanowiłem iść do niej. Wiedziałem, że pewnie mi nie otworzy,ale musiałem spróbować. Byłem już pod drzwiami które prowadziły na strych.
-Zoe? Zoe chodź tu. Pogadajmy. Proszę.
Usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach, to była ona. Otworzyła mi drzwi, zobaczyłem jej zapłakaną twarz i czerwone nadgarstki. Bolało mnie serce, bo wiedziałem, że to moja wina.

------------------------------------------------------
Wiem, że krótki :/ W nocy napiszę długi i rano dodam ;*. Piszcie jak się podoba :-)

Dziękuję

Chciałabym Wam wszystkim strasznie podziękować za to, że komentujecie, że czekacie na kolejne rozdziały. Nie macie nawet pojęcia jaka to jest dla mnie motywacja do pisania. Postaram się dzisiaj skończyć 15 rozdział (to będzie 3 dodany dzisiaj) ale nic nie obiecuję. Jeśli nie dam rady go dzisiaj dodać z pewnością zrobię to rano.
Nie wiem czy jutro coś napiszę bo muszę się uczyć, jak nie poprawię biologii grozi mi 2 lub 3 na koniec roku. Ale już w poniedziałek znów będę dodawać po 2 rozdziały dziennie :-)

Kocham Was
Kasia
xx

Zapowiedź

Zapowiedź całego bloga

http://www.youtube.com/watch?v=N9P7IT9i-24

Komentujcie ten film plisssssssssss

Rozdział 14

***
Byłam zdziwiona, że gdy wstałam Harry'ego już nie było. Zawsze wstawał o wiele później niż ja. Po chwili poczułam jakiś przyjemny zapach, dochodzący z kuchni. Wstałam z łóżka i poszłam boso do kuchni. Harry stał przy kuchence i smażył naleśniki. Ne usłyszała chyba jak schodzę, bo nawet się nie odwrócił. Cicho podeszłam bliżej, objęłam go w tali. Chłopak odwrócił się i również mnie objął.
-Cześć piękna
-Cześć. Widzę, że robisz śniadanie, więc ja idę do pokoju i nie przeszkadzam- powiedziałam i cmoknęłam go lekko w policzek
Oderwałam się od niego i poszłam na górę, czuła jego wzrok na swoim ciele
-Nie patrz mi na dupę, tylko na naleśniki-powiedziałam nie odwracając się nawet na moment
Harry zaśmiał się i wrócił do robienia śniadania. Gdy doszłam do sypialnie, walnęłam się na łóżko i próbowałam jeszcze zasnąć.

Nie trwało to jednak długo, po chwili do mojej sypialni wpadł Harry
-Śniadanie do łóżka-powiedział i uśmiechnął się do mnie
Usiadł obok mnie, tackę z jedzeniem postawił na stoliku. Leżeliśmy już wygodnie, chłopak wziął naleśniki i położył je na moje nogi. Wzięłam jednego, nie wyobrażałam sobie, że ktoś taki jak Harry może tak świetnie gotować. Po zjedzonym śniadaniu, leżeliśmy tak jeszcze jakąś chwilę. Nagle poczułam czyjeś duże dłonie na swoich biodrach. Harry przeturlał nas tak, że w mgnieniu oka leżałam na nim. Dziwnie się czułam, gdy on był beż koszulki a ja siedziałam na niego klacie.
-Pójdziemy na spacer? -zapytałam
-Jasne -powiedział przyciszonym głosem i chwytając za tył pleców przyciągnął bliżej siebie.
Moje górowanie nad nim nie trwało długo, znów się przeturlaliśmy. Teraz to on był nade mną. Przybliżył twarz do mojej, lecz ja zaczęłam się śmich i nie dałam się pocałować. 
-Mieliśmy przecież iść na spacer-powiedziałam nadal z uśmiechem na ustach
-Tak wcześnie?
-Trochę świeżego powietrza dobrze ci zrobi- powiedziałam i lekko odepchnęłam chłopaka ode mnie
Wstałam i poszłam do łazienki by się ubrać. Usłyszałam zamykające się drzwi, myślałam, że Harry wyszedł. Spostrzegłam, że w pośpiechu nie wzięłam ze sobą żadnej koszulki, wyskoczyłam więc z łazienki w samym staniku. Przeraziło mnie gdy na łóżku nadal leżał Harry, nie chciałam biegiem wracać do łazienki, bo wiedziałam, że jeśli to zrobię, znów usłyszę głośny śmiech Hazzy. Szafka stała też przy drzwiach. Otworzyłam ją, na moje szczęście koszulka, którą chciałam założyć była na samym wierzchu. Chwyciłam ją i   szybko poszłam do łazienki.
-Ładny stanik
-Zamknij się  zboczeńcu -krzyknęłam z wyraźnym rozbawieniem w głosie.
Ubrałam się. Harry też był juz gotowy. Wyszliśmy z domu. Szliśmy chodnikiem, trzymałam rękę Harry'ego, gdy weszliśmy do parku, poczułam zimne spojrzenia przechodniów. Ścisnęłam mocniej jego rękę. Po chwili znaleźliśmy wolną ławkę i usiedliśmy na niej. Harry w ogóle  nie przejmował się tym, że ludzie patrzą na nas i szepcą. Na przeciwko nas na małym boisku, grupka dzieci grała w piłkę. Chwilę później zobaczyłam jak ta turla się w naszą stronę. Harry wstał, chwycił piłkę i podszedł by dać ją chłopakom. Przeraziłam się gdy matka jednego z nich podbiegła do loczka i zaczęła krzyczeć. Szybkim krokiem ruszyłam w ich stronę
-Zostaw zbóju te dzieci w spokoju-krzyczała kobieta za plecami której stał chłopiec
-Niech pani nie krzyczy, on chciał tylko podać im piłkę -wytłumaczyłam
-Zamknij się!!!-krzyknęła w moim kierunku
Po chwili dołączył do nas jakiś wysoki i umięśniony facet. Jak mi się wydało był to jej mąż.
-Co się dzieje ? -zapytał
-Ten zbrodnialec chciał coś zrobić naszemu synowi
-Nie prawda -krzyknęłam
-Zoe, nie warto-powiedział Harry i chwytając mnie w tali chciał odejść
-Właśnie suko, słyszałaś nie warto-rozległ się krzyk mięśniaka
Czułam jak mięśnie Hazzy napinają się i nim się spostrzegłam chłopaka już przy mnie nie było. Obrócił się i wymierzył jeden porządny cios w twarz wysokiego mężczyzny. Nie chciałam by dzieci to widziały. Chwyciłam rękę Hazzy i przyciągnęłam go do siebie. Rękami chwyciłam jego twarz. Tamta kobieta też próbowała, powstrzymać zadanie kolejnych uderzeń
-Harry? Harry, ciiiiiiii jestem tu. Nic mi nie jest. Jak mówiłeś nie warto. Harry zostaw go, proszę-powiedziałam cichym i niemal błagalnym głosem.


----------------------------------------------------------
I jak podoba się????
Komentujcie to postaram się napisać kolejny rozdział :-) 

Rozdział 13

Chłopak wziął moją walizkę i poszliśmy do jego czarnego BMW. Pojechaliśmy do domu. Całą drogę patrzałam na Harry'ego. Uśmiechał się, najwidoczniej czuł, że mu się przyglądam.
-Zoe, mogę cię gdzieś zabrać?
-Czy ty wiesz która jest godzina? Jest dokładnie 23:00
-No proszę
-Ok, ale tylko chwilkę
Jedną ręką puścił kierownicę i chwycił moją dłoń. Jechaliśmy jeszcze jakiś czas, gdy dojechaliśmy do  parku, niedaleko jakiegoś jeziora. Wyszłam z samochodu, zanim się obejrzałam Harry był już przy mnie. Objął mnie w tali i poszliśmy. Myślałam, że chce tylko się ze mną przejść i pogadać, ale gdy doszliśmy do jakiejś polany, moim oczom okazało się piękne jezioro, w którego odbiciu widać było księżyc. Niedaleko tafli wody stała śliczna drewna ławka i małe lampki. Podeszliśmy bliżej i usiedliśmy. Tam było tak pięknie. Przytuliłam się do Harry'ego, czułam jego ciepło.
-I co będzie dalej? -zapytałam
-Chris naprawdę wyjechał, on wiedział, że będziesz chciała uciec, śledził nas. Teraz zaczniemy wszystko od nowa.
Chwycił mój nadgarstek i podwijając rękaw mojej kurtki odsłonił tatuaż. Spojrzałam w jego połyskujące zielone oczy, przysunęłam twarz bliżej jego i cmoknęłam go usta.
-Czy to co mówiłeś na lotnisku.....czy ty naprawdę mnie kochasz?
Spostrzegłam na jego policzkach rumieniec. Pokiwał głową, dając mi jasno do myślenia, że to było szczere.
-Harry, ja tez cię kocham -powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę chłopaka


Nie wiedząc nawet kiedy, Harry przycisnął swoje usta do moich, w tym samym momencie zaczął padać deszcz. Ta chwila....ten pocałunek.....to było niesamowite.
To trwało tylko chwilę, potem spletliśmy swoje dłonie i zaczęliśmy biec w stronę auta. Byliśmy niedaleko domu, wiec kilka minut i byliśmy już na miejscu. Deszcz cały czas padał. Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, poszłam się przebrać. Byłam strasznie zmęczona więc chciałam jak najszybciej iść spać. Położyłam się, przykryłam kołdrę i zamknęłam oczy.
-A ty co już idziesz spać? -zapytał wchodząc do mojego pokoju Harry
-Tak chce mi się spać- powiedziałam z nadal zamkniętymi oczami
Usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi, myślałam, że Harry wyszedł, jednak ten podszedł do mojego łóżka i położył się obok mnie. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w stronę leżącego chłopaka
-Cześć- powiedział szczerząc te swoje bialutkie ząbki
-Harry? Czy ty masz zamiar tu spać?
-A czemu nie? Już nie raz przecież z tobą spałem
-Dokładnie do dwa, bo się wtedy bałam spać sama. Teraz się nie boję, więc nie ma takiej potrzeby
-A może teraz ja się boję?-używał wszystkich możliwych argumentów, żeby tylko zostać w moim łóżku
Znów odwróciłam się do niego placami a on się przybliżył. Odgarnął włosy z mojego karku, odsłaniając tym samym bliznę.
-Jak on mógł ci to zrobić?
Chciałam żeby skończył już o tym całym Chrisie. Odwróciłam się ponownie i przytuliłam do Harry'ego. Chłopak objął mnie ramieniem i zasnęliście.











-----------------------------------------------------
Komentujcie :*