niedziela, 29 września 2013

Rozdział 66


*7 miesięcy później* 
W naszym życiu wiele się zmieniło...na lepsze. Liam jest z Danielle, Drake pogodził się z Molly co za tym idzie dużo czasu z nią spędzałam...dogadywałyśmy się naprawdę super. Louis i Julie są w sobie po uszy zakochani. Niall na kilka miesięcy wrócił do Calella i powiedział Jenni, że ją kocha. Ze Stanów przyleciał Zayn, na szczęście nie żeby mnie tam zabrać. Jest naprawdę fajnym facetem. Nie wiem jak ludzie mogli uważać go za terrorystę. Co prawda ma naprawdę dużo tatuaży i kilka kolczyków, ale gdy się go pozna jest bardzo miły. Stał się jednym z moich najlepszych przyjaciół. A my z Harry'm? Z dnia na dzień kochamy się coraz bardziej. Mój brzuch urósł. Dziecko rozwija się znakomicie. Jest po prostu idealnie.
-Cześć kochanie-powiedział Harry gdy zobaczył, że otworzyłam oczy
-Daj mi jeszcze pospać
-Zoe-był niczym dziecko proszące o lizaka
-Co ty tak właściwie ode mnie chcesz, co?
-Zapomniałem ci mówić. O 15:00 Wpadają Liam,Dani, Lou, Julie i Zayn
-Obiad?
Pokiwał twierdząco głową.
-Wiesz jak mi się nie chce wstawać?
-Oj uwierz mi...czuje to samo
-Nie mogą przyjść za tydzień? Zadzwoń i to przełóż proszę. Źle się czuję, nic mi się nie chce. Na pewno zrozumieją
-A jeśli nie to ty im będziesz tłumaczyć-obrócił się i wziął z szafki nocnej swój telefon
-Wezmę na głośnik
-Nie ja nie...
-Halo? -usłyszałam głos Louis'a
-Cześć Louis. Słuchajcie jest sprawa. Zu nie czuję się dzisiaj najlepiej. Moglibyśmy przełożyć nasze spotkanie na za tydzień?
-Daj mi ją do telefonu
-heeej-powiedziałam
-hej piękna jak się czujesz?-widziałam reakcje Hazzy na jego słowa. Chyba najpierw powinnam go ostrzec, że jest na głośnomówiącym.
-Ummm dobrze. Po prostu trochę gorzej się czuję
-No nic. Więc przekładamy obiad?
-Na to wygląda, ale za tydzień na pewno się spotkamy, jak nie wcześniej
-Lepiej wcześniej -zażartował Tommo-dobra ty lepiej odpoczywaj pa
-Pa Lou
Kurwa no i czemu Harry znów był zły? Przecież Louis miał dziewczynę, ja miałam chłopaka. O co mu chodziło? Powiedział do mnie "piękna", wielkie rzeczy.
-Co dzisiaj będziemy robić?
-Nic-znów położył się na łóżku i przytulił do mnie. Jakby tamten chłopak, który przed chwilą był wściekły zupełnie odszedł
-Podaj mi kamerę-przez ostatnie siedem miesięcy nagrywaliśmy filmiki. Nie było jakiegoś scenariusza, po prostu nagrywaliśmy to co robimy, by za kilka lat móc to obejrzeć.
Loczek wstał i podał mi urządzenia, które było w szufladzie. Włączyłam je i rozpoczęłam nagrywanie
-Harry powiedz coś do kamery
-Phoebe kocham ciebie i twoją mamę najmocniej na świecie. Pamiętaj o tym-powiedział i przesłał całusa-niedługo przyjdziesz na świat i wtedy będziemy stuprocentową rodzinką.
-Tak, a na razie siedzisz tu-powiedziałam i skierowałam kamerę na mój brzuch.
Nagle poczuwał ostry ból w podbrzuszu. Loczek to zauważył, zabrał mi kamerę i wyłączył ją.
-Zoe wszystko dobrze?
-Tak to tylko skurcz-znów skuliłam się z bólu
-Nie kłam, jedziemy do szpitala
Próbowałam wstać, ale ból był zbyt silny. Harry podał mi kurtkę i wziął mnie na ręce. W połowie drogi do samochodu nie wytrzymałam, zaczęłam płakać.
-Louis-nawet nie widziałam jak wybiera jego numer-jedziemy do szpitala....Zoe chyba rodzi.
-Harry-krzyknęłam głosem przepełnionym bólem
-Już Zu zaraz będziemy...Tommo przyjedźcie tu błagam was-krzyknął i rozłączył się.
Podał mi rękę, którą mocno ścisnęłam. Nagle samochód się zatrzymał a Harry puścił moją dłoń. Poczułam jak ktoś mnie podnosi. Harry. Oślepiło mnie światło w szpitalu
-Potrzebny doktor-usłyszałam krzyk Harry'ego
Podbiegła do nas jakaś młoda kobieta i powiedziała, żeby posadził mnie na wózku. Straciłam kontakt z Harry'm, słyszałam jego głos i głos jakiegoś faceta, który tłumaczył, że nie może tam wejść. Jedyne czego chciałam w tym momencie, to aby on był przy mnie. Nie chciałam być sama.

_______________________________________________________________
Oczami Harry'ego


Dlaczego mnie tam nie wpuścili? Przecież mówiłem, że jestem jaj mężem. Próbowałem przekonać pielęgniarki...na marne. Zsunąłem się po ścianie na podłogę. Zakryłam rękoma twarz i czekałem. To było jak wieczność.
-Harry-usłyszałem głos Louis'a. Biegł w moją stronę z Niall'em-wszystko ok? Gdzie jest Zoe.
Nie chciałem się odzywać, nie chciałem wybuchnąć gniewem, nie chciałem pokazać, że zaraz się rozryczę. Kiwnąłem głową w stronę drzwi za którymi była moja ukochana.
-Jest na drugim piętrze...sala 152 -powiedział Niall do telefonu
-Nie mogliśmy cię znaleźć -wytłumaczył Lou
-Reszta też jest?
-Liam i Danielle nie mogli przyjechać.
Nagle zobaczyłam jak Julie, Zayn Drake i Molly wychodzą zza rogu. Zastanawiało mnie po cholerę Molly tu przyszła.
-Więcej was tu nie mogło przyjść?-zapytałam trochę podirytowany
-Daj spokój-rzucił Zayn-dlaczego nie jesteś teraz z nią?
-Pieprzony lekarz mi nie pozwolił
-Dlaczego?-zapytała Julie
-Chuj wie
-Może to dlatego jak wyglądasz?-spojrzałem na drugą z dziewczyn. Co to do cholery miało być?
-Że co?
-No nie chce być jakaś wredna, ale zobacz jak jest. Kto by ufał kolesiowi w dresie, z tysiącem tatuaży i kolczykiem w uchu?
-Czyli gdy Zoe wyła z bólu ja miałam podjebać się w garnitur?! Drake weź ją lepiej stąd
-I jeszcze gdy tak się odzywałeś do lekarzy
-Nie, tak odzywam się tylko do ciebie.
-Dobra szkoda gadać. Idę zadzwonić
-Do kogo?-zapytał Drake
-Do...do rodziców-wiedziałem, że kłamie
Odeszła kilka kroków i wyciągnęła telefon z kieszeni spodni.
-Zoe właśnie rodzi-usłyszałem bardzo ciche słowa Molly. Po co miałaby mówić rodzicom, że Zu jest w szpitalu i rodzi?! Coś tu nie gra. Miałem już wstać i podejść do niej gdy zza drzwi wyszła kobieta w białym kitlu.
-Gratuluję-powiedziała-ma pan piękną i zdrową córeczkę
-Mogę wejść?-zapytałem wstając i patrząc na kobietę błagalnym wzrokiem
-Tak-uśmiechnęła się do mnie
Ruszyłam w stronę sali. Wzruszyłem się, gdy zobaczyłem Zu trzymającą jakąś małą istotkę
-Zoe-szepnąłem
Spojrzałam na mnie ze łzami szczęścia w oczach. Podeszłam bliżej i usiadłem na krawędzi łóżka. Spojrzałem na Phoebe, była taka piękna
-To kochanie jest twój tatuś-powiedziała Zu. Z moich oczu niekontrolowanie popłynęła łza. Wyciągnąłem dłonie w ich stronę i wziąłem małą na ręce. Była taka malutka, taka cudowna. Nachyliłem się do niej i pocałowałem ją w czoło. Oddałem dziecko w ręce jej mamy
-Stuprocentowa rodzina-powiedziała
-Stuprocentowa rodzina-powtórzyłem po niej i przytuliłem je obie.
Nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Louis i Julie jako rodzice chrzestni mieli prawo ją zobaczyć.
-Jest piękna-powiedziała dziewczyna
-Stary spisałeś się. Teraz musisz o nie naprawdę dobrze dbać
-Będę


-------------------------------------------------------------
No i proszę :) 66 rozdział...ale to leci.
Mam nadzieję, że się podoba i będzie więcej komentarzy. Wiem, ze cały czas gadam o tych komentarzach, ale po prostu mi się lepiej pisze jak jest ich więcej. Ciekawe czy będzie kiedyś dzień, gdy wejdę tu i zobaczę 40 komentarzy <3 Zaraz zrobię aktualizację bohaterów...dodam jeszcze Drake'a, Molly, Danielle i Dean'a
Kocham Was
Kasia

xx

sobota, 28 września 2013

Rozdział 65

~*~
Przekręciłam się na lewy bok. Normalnie poczułabym pod swoją ręką ciało Harry'ego, ale nie tym razem. Leniwie otworzyłam oczy. Nie było go. Znowu. Zobaczyłam małą karteczkę leżącą na jego poduszce.
-"Musiałem wyjść. Przepraszam. Niall jest na dole. Nie pozabijajcie się. Będę pod wieczór. Kocham Cię. Harry xx" Świetnie-mówiłam sama do siebie
Teraz najchętniej przeleżałabym cały dzień w łóżku. Nie chcę gadać ani nawet patrzeć na Horan'a. Gdyby nie ta sytuacji w Hiszpanii nie miałabym takiego zdania o nim. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Szybko położyłam się i przykryłam kołdrą.
-Nie kłam, że śpisz-poznaję ten głos. Niall
Nie było sensu już udawać. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Trzymał tacę na której było mleko i gofry i czekoladą i bitą śmietaną
-Harry kazał zrobić ci śniadanie-powiedział miło
-Dzięki, ale nie musiałeś
-Zoe przepraszam za tamto no. Ja tego nie chciałem. Nie zrozumiesz narkomana, bo nim nie jesteś
Usiadł na fotelu niedaleko łóżka.
-Harry nim był i się zmienił
-Ale ja nie jestem Harry. On miał powód. Ma ciebie.
-A ty masz Jennifer, zrób to dla niej. Rozmawiałam z nią, ona nie chce żebyś ćpał.
-Zostawi mnie jeśli nie przestane-stwierdził
-Nie zrobi tego
-Skąd wiesz?
-Bo wiem jak bardzo cie kocha.
-Nigdy mi tego nie powiedziała
-Może się boi
-Ale czego?
-Że to tego nie odwzajemniasz
-Oszalałaś? Ona jest całym moim światem. Oddałbym za nią życie. Zabiłbym każdego kto ją skrzywdzi. Pewnie w to nie uwierzysz, ale kocham ją tak samo jak Harry kocha ciebie.
-To jej to powiedz
-Nie chce jej tego mówić przez telefon
-Przecież nie musisz teraz. Jak wrócisz, tylko jej to powiedz. Od serca. A teraz powiedz mi dlaczego to zrobiłeś...to gdy byliśmy w Calella
-Narkotyki?
-Tak. Czemu namawiałeś do tego Hazze skoro wiedziałeś, że przestał brać. Czemu go szantażowałeś?
-Zoe ja byłem pija...
-Nie tłumacz się tym. Po prostu powiedz mi prawdę
Wstał i ruszył w stronę drzwi.
-Gdyby to było takie łatwe-powiedział znikając za drzwiami
No jasne. Trudno mu powiedzieć co leży mu na sercu. Chwyciłam w rękę telefon , który leżał na szafce nocnej. "2 nieodebrane połączenia od: Harry". Wystukałam jego numer i czekałam aż odbierze.
-Hejka-kocham jego głos
-Cześć. Gdzie ty właściwie jesteś?
-Załatwiam ważne sprawy.
-Jakie?
-Musisz wszystko wiedzieć?-wydawał się być zły
-Ty zawsze wiesz co robię i z kim jestem
-Czemu nie odebrałaś jak dzwoniłem?
-Nie zmieniaj tematu
Milczał. czemu jest zły?
-Spałam -powiedziałam cicho
-Będę w domu za 2 godziny
-Czemu jesteś zły?
-Nie jestem
Mam mu wierzyć?
-Uważaj na siebie. Kocham cię -powiedziałam smutno i rozłączyłam się
Zwlekłam się z łóżka i nakładając luźny sweter zeszłam do salonu. Niall siedział na kanapie i oglądał jakieś zdjęcia w albumie. Nigdy go nie widziałam
-Co robisz?
-Nic-schował książkę pod poduszkę
-Widziałam. Co to za zdjęcia?
-Harry nigdy ci tego nie pokazywał?
-Nie. Co to jest?
-Rodzinny album. Nasze zdjęcia z rodzicami, z rodzeństwem, z Liam'em i Louis'em i zdjęcia Harry'ego i Zayn'a
-Mogę obejrzeć?
-...Dobra-nie sądziłam, że się zgodzi
 Usiadłam obok niego. Byli tam tacy szczęśliwi. Nie przejmowali się niczym
-Chciałaś wiedzieć czemu zacząłem brać-powiedział gdy natrafiłam na jego zdjęcie z rodzicami i jak mi się wydawało bratem
-Nie musisz mówić jeśli nie chcesz
-Zacząłem gdy miałem 16 lat...tak ćpam od 6 lat. Pierwszy raz wziąłem przed jakimś ważnym testem, żeby nie zawieść rodziców i pokazać, że mogę być lepszy niż Greg. udało się. Potem brałem coraz częściej. Gdy ukończyłem szkołę chciałem z tym skończyć, ale nie mogłem. Coraz więcej wydawałem na dragi. Handlowałem tym gównem, dzięki temu miąłem kasę. Gdy miałem prawie 18 lat ojciec wyrzucił mnie z domu a wtedy zamieszkałem z Harry'm. Poznałem Jennifer i ją też w to wciągnąłem, ale wyszła z tego. Ja niestety nie. Obracałem kasę w kasynie. Miałam jej coraz więcej. Kupiłem dom w Hiszpanii i zamieszkałem tam razem z Jenni. Od 4 lat nie widziałem się z rodziną. Nie wiem gdzie teraz mieszkają. Harry ćpał, żeby zapomnieć, wiedziałem jak złe to tej i zamiast mu pomóc ciągnąłem go na dół za sobą. Wiesz co było najgorsze? Harry nie miał wyboru, nie mógł jechać do rodziców i powiedzieć głupiego "przepraszam". Ja miałem tę opcję i mimo to, nic nie zrobiłem. Gdyby nie Jennifer leżałbym teraz przykryty ziemią, bo nie mając celu w życiu skoczyłbym z najwyższego drapacza chmur. Przepraszam, że chciałem zniszczyć wam życie. Nie chcę, żebyście żyli tak nędznie jak ja.-widziałem łzy w jego oczach. Widziałam, że cierpi i żałuje tego co zrobił.
-To ja cię przepraszam. Przepraszam za to, że tak cię traktowałam nie wiedząc o tobie nic
-Miałaś takie prawo
-Wszystko będzie dobrze. Uwierz mi.
-Dziękuję Zoe-powiedział i przytulił mnie-chcesz obejrzeć jakiś film?
-Jasne włącz coś a ja pójdę się przebrać.
Wstałam z kanapy i pobiegłam na górę. Gdy zdjęłam koszulkę i spojrzałam z lustro dostrzegłam jak moj brzuch urósł. dopiero teraz doszło do mnie, że będą mamą. Nałożyłam szare dresy, luźną koszulkę i zaszłam na dół.
-Gdy ona jest?-wydawało mi, że miał wrócić za godzinę
-Tam-Niall wskazał na mnie gdy tylko zobaczył, że stoję na schodach.
Loczek odwrócił się. Nie wiem czy był zły, smutny czy zaniepokojony.
-Cześć-powiedziałam i spuściłam wzrok na swoje gołe stopy
Nagle poczułam jak kto łapie mnie w tali
-Zoe-uniósł mój podbródek tak bym na niego spojrzała-wszystko ok?
-Tak
-Niall powiedział mi o waszej rozmowie.
Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam płakać. Tylko czemu? Słyszałam dźwięk zamykanych drzwi. To pewnie Horan poszedł, ale czemu nawet się nie pożegnał?
-Czemu płaczesz?
-Czuje się jak suka
-Co? Dlaczego? Wiesz, że nią nie jes...
-Przez to co mówiłam o Niall'u.
-Nie przejmuj się. Nie jest zły.
Spojrzałam na niego. Widziałam uśmiech na niego twarzy. Czemu się tak szczerzy?
-To dla ciebie
Pokazałam mi swoją rękę, na której wytatuowana była róża a obok łodygi maleńki napis "Zoe"


------------------------------------------------------------
 Mam nadzieję, że wam się
podoba i będzie więcej komentarzy niż ostatnio, bo niestety jest ich coraz mniej :(

czwartek, 26 września 2013

Rozdział 64


Więc jednak mu się podobała. Nadal nie mogę uwierzyć, że nauczyłam się grać na gitarze. Co prawda nie była to jakaś wybitna gra, ale przynajmniej było od serca
_________
Oczami Hazzy
To było niesamowite. Pierwszy raz w życiu ktoś napisał dla mnie piosenkę. Po raz pierwszy w życiu ktoś kochał mnie tak bardzo jak ona. Tylko jej kiedykolwiek powiedziałem te dwa magiczne słowa. Tylko do niej żywiłem uczycie najpotężniejsze na świecie.
-Idziemy malować ten pokoik? -zapytała Zoe wyrywając mnie rozmyśleń
-Jasne chodźmy-odpowiedziałem uśmiechając się szczerze
Oboje zeszliśmy na piętro i ruszyliśmy w kierunku małego pomieszczenia, które kiedyś należało do Zu.
-Śliczny kolor-powiedziała gdy otworzyła wiadro z farbą-sam wybierałeś?
-Chłopaki i Julie byli ze mną. Chcieli wziąć zielony, ale stwierdziłem, że będzie zbyt...
-że będzie zbyt nudno?
-właśnie-zaśmiałem się
-Ten jest piękny. Mała będzie miała cudny pokój
-też tak uważam
Wziąłem do ręki dwa wałki do malowania i podałem jeden dziewczynie.
-Ty tą -wskazałem na powierzchnie na której było okno-a ja tą-równoległą
-ok, ale na górze ty malujesz
-Dobra...moja część będzie ładniejsza-droczyłem się z nią
-Właśnie że moja-zamoczyła pędzel w jasnym kolorze i zaczęła jeździć nim po ścianie. Serio świetnie jej szło.
-Co dostane gdy już wygram?-jak ona lubi mnie denerwować
-A co chcesz?
-Całusa?
-To, to mogę dostać w każdej chwili
-Jesteś tego taka pewna?
-Tak-powiedziała pewna siebie i podeszła do mnie chcąc mnie pocałować. Ja jednak chcąc być nieugięty, odwróciłem głowę. Chyba było jej przykro. No brawo debilu. Wróciła do malowania. Nie mogłem patrzeć na jej smutną minę. Podszedłem do niej i trochę rękoma złapałem ją w pasie zostawiając różowe ślady. Spojrzała na mnie. Nie myśląc długo przywarłem ustami do jej warg. Czułem jak się uśmiecha.
-mówiłam że całusa mogę dostać w każdej chwili-uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-Osz ty
-A ty urąbałeś mi koszulkę farbą
No może trochę

-Nic jej nie będzie -przystąpiłem do zajęcia, które niedawno przerwałem
-Mojej może nie, ale twoja...-powiedziała przejeżdżając mi walkiem po plecach. Zaczęła się śmiać, ja z resztą zrobiłem to samo. Po chwili oboje byliśmy cali brudni. Niby jesteśmy pełnoletnie a nadal zachowujemy się jak dzieci.

~*~
_________________________________
Oczami Zoe

Skończone. Wydaje mi się, że nie było zwycięzcy, bo oboje wykonaliśmy kawał świetnej roboty.
-Zeo wiesz, że dzisiaj jest noc spadających gwiazd?
-Naprawdę
Pokiwał głową na potwierdzenie swoich słów.
-Więc dzisiaj noc w ogrodzie?
-Jest zimno
-No w sumie tak...więc noc na parapecie
Kiedy zaczęłam tu mieszkać lubiłam usiąść na szerokim parapecie wyłożonym poduszkami, wpatrywać się w niebo i myśleć 'Co by było gdyby'.
-Jennifer przyjechała z Niall'em?
-Nie
-Dlaczego?
-To nie istotne
-Zerwali?-byłam w szoku, przecież byli dla siebie stworzeni
-Nie, po prostu Horan się o nią martwi i nie chcę, żeby u przebywała
-Rozumiem-nieco się uspokoiłam
-Zoe jutro zostaniesz z nim gdy ja pojadę
-Z kim? Z Niall'em? Gdzie jedziesz? A tak...tatuaż, ale miałam jechać z tobą
-Nie chodzi o tatuaż. Znaczy to też, ale wcześniej muszę jeszcze coś załatwić
-Co?-znów milion pytań zaczęło obijać się o moje uszy
-Zaufaj mi
-Przecież ci ufam-ale czy na pewno?-ale czemu akurat Niall? Czemu nie Lou, Liam czy Drake?
-Lou musi się zająć sobą i Julią. Liam chce wyprostować sprawy z Danielle a Drake musi wytłumaczyć Molly czemu ją okłamał.
-Wiesz jakie mam stosunki z Niall'em
-Zoe proszę
Głośno zaciągnęłam się powietrzem co dało znać Harry'emu, że się zgadzam, ale tak naprawdę nie było co do tego pomysłu przekonana
-Chcesz płatki na kolację?-totalna zmiana tematu ze strony Hazzy
-Tak. Ja idę poukładać poduszki
-Będę za chwilę
Chwyciłam z łóżka i fotela kilka wielkich poduszek i rzuciłam je na parapet. Na niebie było pełno pięknych, jasnych gwiazd. Od dawna nie widziałam go tak pięknego.
-Załóż bluzę i czapkę -powiedział chłopak wchodząc do pokoju. Miski postawił na stoliku i podszedł bliżej-proszę-powiedział podając ciuch i wkładając mi zimową czapkę na głowę
-Dziękuję
Usiedliśmy na parapecie i otworzyliśmy okno. Wpatrując się w gwiazdy jedliśmy czekoladowe płatki.
-Daj-powiedziałam gdy zobaczyłam, że Harry już zjadł
-Przecież sam mogę...
-Harry no nie marudź i daj tę miskę. Weź może jakiś koc
-Zimno?
-Trochę

Wstałam i odstawiłam naczynia na poprzednie miejsce. Nim się odwróciłam chłopak siedział już owinięty czarną kołdrą, którą ściągnął z łóżka. W mgnieniu oka do niego dołączyłam
-Chyba nic tu dzisiaj nie zobaczymy-powiedział smutno
-A właśnie, że zobaczymy. Patrz-wskazałam palcem w niebo-pomyśl życzenie
-Nie muszę. Przecież jesteś tutaj-powiedział i pocałował mnie w usta

Byłam jego marzeniem? Niczego więcej nie potrzebował? Niczego więcej nie chciał? Chciał tylko, żebym była blisko?





---------------------------------------------------------------------------------------------------

Możliwe, że nie wyszedł :C Przepraszam. Niedługo koniec sezonu...a gdy skończę ostatnią część UWAGA UWAGA zaczynam pisanie nowego bloga :) Mam już pomysł, ale to od was zależy a kim ma on być. Niestety nie będę kończyła pisania The second face of life :/ Tamto jest podobne do It's just a scar a chcę coś innego. Nie chce znów pisać o dziewczynie, która nie ma rodziców i takie tam. Mam świetny pomysł na nowe opowiadanie. Pod opinię co do rozdziału piszcie też o kim chcecie aby był kolejny blog. Wiem, że to trochę za wcześnie, żeby myśleć o czymś co będzie za kilka miesięcy, ale może bym już zaczęła coś pisać w wolnym czasie....ale żeby nie zaniedbać was będę publikowała dopiero gdy skończę IJAS...kurcze dziwnie to brzmi 'Gdy skończę It's just a scar'

Komentarz= motywacja do dalszego pisania :)

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 63

-Harry, o co ci chodzi?
-W przyszłości może będzie taka chwila w której będziesz musiała ode mnie odejść. Dla bezpieczeństwa swojego i Phoebe.
Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Wypuściłam z ręki róże, która upadła na ziemię. Nie słyszałam nic. To tak jakby powiedział mi, że kiedyś przyjedzie dzień, w którym zostanę sama...bez niego.
-Czy ty oszalałeś?-czułam, że zaraz wybuchnę płaczek
-Zoe zrozum nie mogę ryzykować waszego życia.
-Nie zgadzam się, rozumiesz?! Nie zostawię cię!-krzyknęłam chyba najgłośniej jak tylko umiałam
-A czy ty nie rozumiesz, że cie zabiją jeśli tu zostaniesz?!
Schowałam głowę w dłonie zachłystając się łzami. Czułam jak mnie przytula, ale nie chciałam na niego patrzeć...nie mogłam....nie umiałam.
-Ale ja cię nie zostawię. Będę przy tobie myślami. Znajdę się-szeptał
-Harry ja tego nie chcę. Nie możesz wyjechać z nami?
-Nie. Gdybym to zrobił oni nigdy nie daliby nam spokoju, pojechaliby za nami.
-Jak ty sobie to wyobrażasz? -odważyłam się spojrzeć na niego
-Gdy przegramy walkę Zayn zabierze ciebie i Phoebe do Stanów.
-Ale mówiłeś, że będziecie wygrywać
-Zoe ty tego nie zrozumiesz! Nawet jak wygramy wszystko, oni nas pozabijają, jeden po drugim!-znów uniósł głos-Przepraszam
Spojrzałam na niego z oczami pełnymi łez. Czemu to robi? Czemu staje się taki jak kiedyś? Nawet nie ma pojęcia jak bardzo mam czasem ochotę wykrzyczeć mu w twarz co myślę o jego zachowaniu.
-Harry ja nigdzie nie pojadę. Nie zostawię cię tu.
Przytuliłam się do jego torsu. Czułam szybkie bicie jego serca. Był zły? Bał się? Ukrywał coś? Niech w końcu mi ktoś odpowie na te wszystkie pytania siedzące od tak dawna w mojej głowie.
-Wolę umrzeć niż żyć z myślą, że tobie mogło się coś stać, i że już nigdy cię nie zobaczę-słone łzy znów zaczęły spływać po moim policzku
-Nic mi się nie stanie. Będziemy razem na zawsze. Będziemy patrzeć jak wychowuje się nasza córka i wnuki. Będziemy siedzieć wtuleni w siebie na werandzie naszego pięknego domu.
-Mogę nie jechać? Proszę.
-Zoe...
-Proszę-błagałam
-Zobaczymy jak wszystkie sprawy się potoczą
~*~
Gdy się obudziłam było gdzieś około godziny 10:00 a Hazzy nie było obok mnie. Założyłam na siebie bluzę, którą zostawił na oparciu krzesła. Mimo, że w niej tonęłam zaszłam ubrana w nią na dół. Idąc po schodach usłyszałam jak Harry z kimś rozmawia.
-Wierzysz, że dadzą wam spokój?-Niall? Co on tu robi?-O, hej-odezwał się gdy mnie zobaczył.
 Loczek stał do mnie tyłem, ale gdy tylko blondyn się odezwał od razu się odwrócił.
-Cześć. Co ty tu robisz?
-Nie cieszysz się, że mnie widzisz?
-Nie wiem, nie spodziewałam się ciebie tutaj-tak naprawdę nigdy więcej nie chciałam go spotkać, ale przecież mu tego nie powiem-zostajesz u nas?
-Nie, wynająłem sobie mieszkanie-no tak miał tyle kasy, że mógł nawet kupić tu dom-dobra ja idę, nara.
Pożegnał się z nami. Mimo niechęci przytuliłam go.
-Dzisiaj robię sobie tatuaż-powiedział. No chyba sobie jaja ze mnie robi. On mógł robić sobie tatuaże a ja nie?
Nie musiałam nic mówić, z mojej miny łatwo mógł wyciągnąć, że jestem na niego zła.
-No kochanie nie złość się. Przemyślałem wszystko i zgadzam się na każdy tatuaż jaki będziesz chciała mieć...znaczy taki w miarę normalny
-A ty jaki chcesz?
-Różę o tutaj-wskazał dłonią na miejsce pod wytatuowanym statkiem.
-O której idziesz?
-O 12:00.
-Mogę iść z tobą?
-Jasne-podszedł do mnie i przytulił mnie
-Mieliśmy nigdzie dzisiaj nie wychodzić-powiedziałam opierając głowę o jego ramię
-Ale nie idziemy nigdzie do teatru czy na kolacje. Potem będziemy mogli oglądać filmy ile będziesz tylko chciała, ok?
-I jakie tylko będę chciała?
-Tak-uśmiechnął się
-A więc zgoda
-Co chcesz na śniadanie? A i przy okazji, pięknie wyglądasz w mojej bluzie
-Jajecznice i dziękuje-uśmiechnęłam się siadając na kanapie
 -Zaraz przyjdę
Zniknął w kuchnia a ja włączyłam telewizję. Mówili właśnie coś o trójce grasujących przestępców. Czyżby to ONI? James, Pater i Dean?
-Trojka niebezpiecznych mężczyzn nadal nie została schwytana-mówiła kobieta w wiadomościach
-Jak zjesz chcę ci coś pokazać
-Jak zjem, to będziemy musieli wychodzić-powiedziałam biorąc od niego talerz
-Przełożyłem to na jutro a teraz już jedz
W sumie to się cieszę, że to przełożył
-Co chcesz mi pokazać?
-Widziałaś swój stary pokój?
-Nie
-Gdy robiłem remont na strychu, wyniosłem meble z tamtego pokoju, chciałem go pomalować, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem jakiej płci będzie dziecko i to zostawiłem. Jeśli nie masz nic przeciwko to możemy się pobawić i pomalować go. Co powiedz na pastelowy róż? Błagam zgódź się
-Kupiłeś już farbę?
-Tak
-W takim razie dobrze-uśmiechnęłam się. Róż idealnie będzie pasował do jej pokoiku-powiedziałam odkładając pusty talerz na stolik
-Świetnie
-Ja też chce ci coś pokazać
-Co takiego?
-Napisałam dla ciebie piosenkę-uśmiechnęłam się nieśmiało-zawsze to ty dla mnie piszesz więc postanowiłam, że teraz to ja coś wymyślę
-Więc najpierw ty zaśpiewaj a potem zabierzemy się za malowanie
Poszliśmy na strych i chwyciłam za gitarę Hazzy
-Gitara?
-Brian pomógł mi się nauczyć gdy byłam w szpitalu
Usiadłam z Harry'm na kanapie. Trochę się bałam. Co jeśli mu się nie spodoba? Co jeśli pomylę nuty? Przecież on idealnie gra na gitarze więc wykryje każdą niedoskonałość. A tam, raz kozie śmierć. Zaczęłam grać.


Lubię Twój uśmiech
Lubię Twój nastrój
Lubię Twój styl
Ale nie dlatego Cię kocham

Lubię sposób
W jaki jesteś gwiazdą
Ale nie dlatego Cię kocham

Jesteś taki piękny
Ale nie dlatego Cię kocham
Nie jestem pewna czy wiesz
Że powodem, dla którego Cię kocham jesteś ty
Jesteś sobą, po prostu ty
Tak, powodem dla którego Cię kocham jest to wszystko Przez co przeszliśmy
I dlatego właśnie Cię kocham

Lubię sposób, w jaki się źle zachowujesz
Kiedy się upijamy
Ale nie dlatego cię kocham
I to jak zachowujesz spokój
Kiedy ja wszystko komplikuję
Ale nie dlatego cię kocham

-I jak?-zapytałam gdy skończyłam
-Tak bardzo cię kocham-wyszeptał i przytulił mnie do siebie całując w usta



-------------------------------------------------------------------
Ufff skończyłam. Bałam się, że nie dam rady, ale dałam :D Podoba się wam? Będę się starała pisać częściej, tak jak w ten weekend, ale wiecie nie zawsze czas pozwoli :/ A chciałabym Was tylko poinformować, że w czerwcu jadę do Paryża <3 Wieża Eiffla i zaręczyny Harry'ego i Zoe :D 

sobota, 21 września 2013

Rozdział 62

-Idziemy?-zapytał
-Tak-nie wiem jak zdołałam wydusić z siebie cokolwiek
-Wyglądasz przepięknie-wyszeptał obejmując mnie w tali
-Miałam mówić to samo o tobie-pocałowałam go
Chwyciłam swój płaszcz i wyszliśmy.
-O czym będzie ta sztuka?-zapytałam gdy siedzieliśmy już w aucie 
-Zobaczysz- znów ten jego dziwaczny uśmiech. Czy nie mógł mi powiedzieć?
-Harry, gdy urodzę chcę zrobić sobie tatuaż.
-Jaki? Zoe wiesz co myślę na te temat-no jasne on mógł mieć dziesiątki tatuaży a ja nie mogłam zrobić sobie drugiego. 
-Nie ważne-odwróciłam wzrok za szybę
-Kochanie powiedz jaki
-Nie Harry. Powiedziałam już...nie ważne.
-Ja też coś powiedziałem
-Dobra porozmawiamy potem ok? Poza tym jesteśmy już chyba na miejscu-powiedziałam gdy zobaczyłam ogromny napis "Teatr"
Harry zatrzymał się na parkingu. Było tam naprawdę dużo ludzi. Wyglądali na nieźle bogatych. Nie zdążyłam nawet się rozejrzeć a Harry stał już obok mnie. 
-Harry przyznaj się, ile kosztował bilet na to przedstawienie?
-Nic. Cory nas zaprosił. 
-Harry
-Mówię prawdę.Chciałbym cię mu przedstawić. Chodź
-O której to wszystko się zaczyna?
-Za pół godziny a potem będzie tu taka mała impreza.
Ścisnęłam mocniej jego rękę
-Wszystko ok?-widziałam przerażenie w jego oczach
-Tak, tylko dziwnie się czuję w otoczeniu takich ludzi
-Nie martw się-uśmiechnął się i dał m całusa w czoło
-Zakochańce-nie znałam osoby, do której należał ten głos
-Cory!-krzyknął loczek i przywitał sę z przyjacielem-to jest Zoe
-Miło mi cię w końcu poznać. Jestem Cory Jonson. Mam nadzieję, że sztuka ci się spodoba
-O czym ona będzie? Harry nie chciał mi powiedzieć
-Więc niestety ja też nie mogę powiedzieć-spojrzałam w górę na Harry'ego
-No co?-zapytał
-Nie, nic
-Opowiadajcie co tam u was?
-Będziemy mieli córkę, Phoebe
-Poważnie?-wydawał się bardzo podekscytowany 
-Tak, jestem w 2 miesiącu 
-Gratuluję Styles-znów facet, którego nie znam, ale wiedziałam, że Harry za nim nie przepada, bo gdy tylko pojawił się z jakąś wysoką blondynką zacisnął mocniej rękę na mojej tali. Czy to kolejna osoba, która ma na pieniku z Harry'm? Pewnie tak.
-Nie wierze. Chłopak, który wyrywał laski codziennie, teraz będzie miał bachora z jakąś dziwką 
-Powiedz jeszcze raz coś takiego o mojej żonie to cię zabije, słyszysz?!-syknął
-Żonie? Znalazła się taka, która wytrzymuje twoje wybuchy agresji, nałogi i ten cały syf?
-On się zmienił-powiedziałam cicho
-Co ty dziewczyno o nim wiesz? Byłam z nim kiedyś i odeszłam po pierwszej nocy. 
Suka. Po cholerę ona mi to mówi? To dlatego Harry bał się, że ja też odejdę? Przecież ja nie jestem taka jak inne. 
-Wiem o nim wszystko. Znam jego przeszłość, wiem co złego zrobił i jakie miał dzieciństwo.
-I nadal chcesz z nim być?-zadrwił brunet
-Tak-odpowiedziałam szczerze
-Styles czym ją szantażujesz, aby z tobą była?
-Harry chodźmy-złapałam jego obie dłonie i chciałam odwrócić
-Zoe
-Harry, proszę cie no-błagałam
W końcu uległ i weszliśmy do sali gdzie zaraz miło się odbyć przedstawienie. 
-Możemy jutro nigdzie nie wychodzić? 
-Dobrze, ale dlaczego?-nie rozumiał 
-Po prostu chcę pobyć tylko z tobą. Kiedy się zaczyna? 
-W tym momencie
Właśnie wtedy odsunęły cię kurtyny i zobaczyłam dziewczynę grającą na fortepianie. Pojawił się mężczyzna, który ją bił, zabraniał dotykać instrumentu. Patrzyłam z uchyloną buzią jak dziewczyna ucieka i próbuje zacząć od nowa. W szkole poznanie przystojnego chłopaka w lokach i zakochuje się z nim. Nieodwracalnie. Niestety, wtedy też pojawi się jej prześladowca. Idzie na układ z loczkiem...wszystko miało być już pięknie... I było. Zielonooki chłopak oświadczył się i było idealnie...do czasu. Do czasu kiedy przez jeden strzał dziewczyna umiera. Ale miłość jaka ich łączy przywraca picie jej serca. Przywraca szczęście. Ślub podczas wakacji....czego chcieć więcej? A tak....spokojnych walentynek. Ich życie po raz kolejny staje w niebezpieczeństwie. A w najgorszym momencie, w momencie, w którym muszą walczyć dowiadują się, że nie mogą myśleć tylko o ich dwójce a o trójce. 
Popłakałam się. To była nasza historia. 
-Ha...Harry-spojrzał na mnie. W jego oczach również dostrzegłam łzy
-Niespodzianka
-Ale ja ty to? 
-Opowiedziałem Cory'emu o tym wszystkim a on zrobił TO
-Kocham cię
-Ja ciebie tez kocham
-Wielkie brawa, ale Cory'ego Jonson'a!-krzyknął jeden z aktorów. 
Zaczęliśmy plaskać gdy chłopak wszedł na scenę. Spojrzał na nas i uśmiechnął się. Ciekawe czy ktoś jeszcze wiedział, że to o nas.
~*~
-Jestem wykończona-powiedziałam gdy weszliśmy do salonu-idę się przebrać. Możesz włożyć różę do wazonu?-zapytałam podajac mu pięknego, czerwonego kwiata, którego nie wziął 
-Zoe możemy pogadać?
-Jeśli chodzi o ten tatuaż to "nie". Już się rozmyśliłam
-Nie, nie chodzi mi o to. 
-Więc o co? 
-Możesz usiąść?
Zrobiłam o co prosi i patrzyłam na niego. O czym chce rozmawiać? O tej dziewczynie w teatrze, która mówiła, ze była z nim? Przecież wie, że nie interesują mnie jego byłe. 
-Pamiętasz o czym wczoraj gadaliśmy?
-O czym konkretnie? 
-No o tym, że boję się zostać bez ciebie.
-Tak, ale powiedziałam ci, że nigdzie się nie wybieram
-Teraz
-Ani teraz, ani nigdy.
-Tu się mylisz Zoe- spuścił wzrok na nasze połączone dłonie. Płakał? O co mu chodzi? Dlaczego to powiedział? Dlaczego powiedział, że mylę się mówiąc, że nigdy nie odejdę? Co on chce zrobić? 




-----------------------------------------------------------------

Jak myślicie, co chce powiedzieć Harry? 

Tumblr <---- tu są niektóre gify z bloga (te co były i te co dopiero się pojawią) 


środa, 18 września 2013

Rozdział 61


-I jak? -zapytałam gdy skończył rozmowę
-Rzadko słyszałem go tak bardzo szczęśliwego
-Kiedy ich odwiedzimy? Możemy dzisiaj?
-Miałem ci mówić w aucie. Dzisiaj chciałbym zabrać cię do teatru. Mój znajomy wystawia sztukę
-Ty i teatr? -Zdziwiłam się na to co właśnie mi powiedział
-Zaufaj mi, Cory stworzy świetny spektakl.
-Dobrze-znów coś kombinuje?
-Idę zrobić te gofry a ty leż.
-Pójdę się przebrać
-Pomóc ci ?
-Harry jestem w ciąży a nie po wypadku-jego nadopiekuńczość była słodka, ale czasem już przesadzał
-Martwię się o ciebie
-Wiem, ale...
-Tu nie ma "ale". Nie chcę żeby coś ci się stało
-Mogę?
Westchnął głośno i pomógł mi tylko wstać
-Ale ty jesteś uparta
-Patrz ile nas łączy-przesłałam mu całusa
-Jak będziesz czegoś potrzebowała to...
-...mam wołać -dokończyłam za niego i ruszyłam w stronę schodów.
Byłam jeszcze odrobinę przemęczona szpitalem więc powoli wchodziłam na górę. A jednak coś się tu zmieniło. Zdjęcia. Pełno naszych wspólnych zdjęć na ścianach. Francja, Sylwester, Hiszpania, ślub wszystko tam było.
Weszłam do naszego, a tak właściwie Harry'ego pokoju. Chyba musimy zrobić mały remont i urządzić to pomieszczenie bardziej...rodzinnie. Na pewno się za mną zgodzi. Gdy podążałam do szafy kątem oka zauważyłam kartkę leżąca na biurku.
-Na strychu-przeczytałam sama dla siebie
Nie myśląc długo poszłam na samą górę. Otworzyłam drzwi i wdrapywałam się po kolejnych schodach. Tam zaszły największe zmiany. Jasno miętowe ściany na których były różnobarwne obrazy, biała podłoga i ogromny biały fortepian.
-Harry!-krzyknęłam na całe gardło
Nie musiałam długo czekać, aby usłyszeć jak wbiega po schodkach. Nie mówiąc ani słowa rzuciłam mu się na szyję
-Kiedy ty to zrobiłeś?
-Chłopaki mi pomagali
-Tu jest pięknie. Kopiłeś fortepian
-Wiem jak brakuje ci gry
-Kocham cię-z moich oczu popłynęła jedna jedyna łza
-Ja ciebie też kocham.
-Zagrasz ze mną? -odchyliłam się i spojrzałam w te jego zielone oczy
-Śniadanie już jest gotowe
-Chociaż kawałek, proszeee
-No dobrze-nie musiałam go dłużej prosić
Usiedliśmy przy instrumencie a po chwili niesamowita melodia uleciała z niego. Faktycznie bardzo mi tego brakowało.
Zamknęłam oczy i poczułam usta Harry'ego przy swoim policzku.
-Chodźmy zjeść
Otworzyłam oczy, ze smutkiem na twarzy wstałam i spojrzałam na niego
-Nie dasz rady zapanować nad wszystkim
-Zoe ja tylko...
-Chcesz dla mnie dobrze...wiem, ale to już jest trochę męczące nie rozumiesz? Nie możesz poczekać kilku minut?-spuściłam głowę. Tak naprawdę nie chciałam tego powiedzieć
-Przepraszam-wyszeptał przytulając mnie
-Nie Harry to ja przepraszam. Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim.
-Teraz jest dobrze...bezpiecznie. Nic ci nie grozi, słyszysz?
-Tak, ale nadal się boje
-Kochanie nie będę kłamał, ja też się boje
-Czego?
-Boję się zmian.
-Boisz się zmian?
-Tylko jednej
-Jakiej?
-Boję się zostać bez ciebie.
-Harry o czym ty mówisz? Ja nigdzie się nie wybieram.
Wstrzymał oddech.
-Masz racje-ukrywa coś przede mną. Ewidentnie.

~*~

-Nie smakuj ci?-zapytał gdy obracałam w dłoni kawałek gofra
-Jest naprawdę pyszne. Po prostu nie chcę już jeść-pewnie zaraz powie, żebym jadła bo muszę o siebie dbać
-Ok-a jednak mnie zaskoczył
W pewnym momencie rozległ się dzwonek
-Otworzę-powiedział chłopak i pognał do drzwi
Po chwili usłyszała głosy chłopaków i Julie. Nie czekając nawet chwili pobiegłam do drzwi i zamarłam w bezruchy gdy zobaczyłam Louis'a na kulach i moją przyjaciółkę i rozciętą wargą
-Lo...Louis, co ci się stało?
-Ja po prostu...wpadłem w jakiś dół. Nic wielkiego...no nie przytulisz się?
Mimo, że nie wierzyłam do końca w jego słowa, uśmiechnęłam się do niego i mocno oplotłam go ramionami. Nie oszczędziłam również reszty. Zatrzymałam się przy wysokiej dziewczynie w kasztanowych, kręconych włosach. Nie znałam jej.
-Ja jestem Danielle-łzy podeszły mi do oczu.
Przyciągnęłam ją do siebie i zarzuciłam ręce na ramiona
-Dziękuję-wyszeptałam jej do ucha
-Po co przyszliście?-zapytał Harry
-Chcieliśmy was odwiedzić i coś obgadać-odpowiedział Drake
-Tu nie ma nic do obgadywania
-Ufasz im? Wierzysz, że nie zbliżą się do nas przez siedem miesięcy? Czy ty jesteś idiotą Harry?-odezwał się Liam
-Wolę być idiotą i żyć normalnie choć przez kilka miesięcy niż być tobą i codziennie przejmować się czy gdy wyjdę z domu jakiś chuj nie zacznie do mnie strzelać-syknął
-Harry masz rodzinę! Nie możesz myśleć w taki sposób!-krzyknął Lou
-Chcemy po prostu o tym nie myśleć. Uważasz, że dla niej to dobre ciągle się tym przejmować? Zacznijmy myśleć co dalej za jakiś czas. Proszę was
-On ma racje-wtrąciła się Danielle
-Wejdziecie?-zapytałam
-Nie, musimy już iść-odpowiedział Drake
-Myślę, że możemy chwilę zostać-rzekły jednocześnie dziewczyny wbijając chłopaków w ziemie

~*~

-17:30...naprawdę chwila-zaśmiał się loczek gdy goście opuścili dom
-Nie marudź-dźgnęłam bo lekko w brzuch-O której idziemy do teatru?
-Za godzinę musimy wychodzić
-Więc ja idę się szykować-podeszłam do niego i pocałowałam w usta
-Zaraz przyjdę
-Dobrze
Wbiegłam po schodach i weszłam do garderoby. Nigdy jeszcze nie byłam na prawdziwym przedstawieniu, co mam ubrać?
-Załóż tę-powiedział chłopak, który właśnie się pojawił. Dosłownie jakby czytał mi w myślach.
-Na pewno?-wzięłam do ręki długą, czarną sukienkę na jedno ramię z rozcięciem na dole
-Tak, jest piękna
-Ok. A ty w czym pójdziesz?
-Niespodzianka.
Przechyliłam głowę na bok i uniosłam lekko jedną brew.
-Zaufaj mi
-Przecież wiesz, że ci ufam. Dobra ty sobie tu szukaj czegoś a ja idę wziąć prysznic.
Wzięłam do ręki kieckę i ruszyłam w stronę łazienki.

~*~

Wyszłam ubrana w ciuch, który wybrał mi Harry, uczesana w luźnego warkocza i z idealnie zrównoważonym makijażem.
-Harry?!-krzyknęłam na cały dom gdy zorientowałam się, że nie ma go w sypialni
-Jestem na dole!-odkrzaczył
Powoli zeszłam na parter. Jeśli przeżyję w tych butach to przeżyję niemal wszystko.
-Harry te buty to był chyba zły...-urwałam w połowie zdania, gdy go zobaczyłam. Stał tam ubrany w garnitur. Włosy miał zaczesane do tyłu i wyglądał po prostu idealnie.


_________________________________________________________________________________            ________________________________________________________________

Jest mi trochę przykro. Wiecie dlaczego? Bo komentarzy i wyświetleń jest coraz mniej. Nie mylcie złości ze smutkiem. Nie jestem zła. Tylko, że zawsze piszecie, żeby rozdziały były dłuższe a gdy już napisałam długi...to jest przy nim najmniej komentarzy. No ale trudno. Ten jest jeszcze dłuższy mam nadzieję, że się cieszycie :)
Wpadajcie do mnie na tumblr'a. Będę dodawać tam zdjęcia, cytaty, gify z 1 i 2 sezonu jak i te które będą w trailerze do 3 sezonu :)
Tumblr a jeśli macie jakieś pytania to piszcie na asku :) Ask
Kocham Was 
Kolejny rozdział napiszę na piątek/sobotę :)

wtorek, 17 września 2013

Krótkie info

Chciałabym was zaprosić na mojego Tumblr'a. Czasem będę tam dodawać gify, które będą w trailerze do 3 sezonu jak i te które będą w opowiadaniu. Dodawać będę także cytaty...te które zostały już powiedziane jak i również te które bohaterowie skrywają w sercach :) http://somanydreamsareswingingoutworld.tumblr.com/

Co do nowego rozdziały to pojawi się on jutro po szkole :) 
Kocham 
Kasia
xx

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 60

-Harry powiedz mi.
-Jutro dobrze? Jest już późno, idź spać.
-Zastaniesz ze mną?
Pokiwałem twierdząco głową i wziąłem ją na ręce, by po chwili położyć do łóżka. Usiadłem na fotelu obok.
-Chce do domu-powiedziała smutno
-Niedługo wyjdziesz i wrócimy do naszego domu- odpowiedziałem dając wyraźny nacisk na "naszego"
-Czyli...
-Tak, wracamy do naszego domku.
Uśmiechnęła się szczerze. Na pewno jest szczęśliwa.
-Śpij już -pocałowałem ją w usta i złapałem za rękę, którą zaraz przysunęła do policzka. Zasnęła.
Całą noc zastanawiałem się dlaczego James się zgodził. Może nie mają jeszcze przeciwnika dla mnie...ale aż siedem miesięcy? No nic i tak będziemy musieli uważać.
~*~
Gdy się obudziłem Zu nadal spała. Było gdzieś przed 7:30 więc się jej nie dziwię. Nagle do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry-powiedział szeptem
-Dzień dobry
-Dziś panna Zoe będzie mogła opuścić szpital
-O której?.
-Gdy wstanie. Wypis jest już u mnie na biurku.
-Dziękuje panu bardzo
Starszy mężczyzna wyszedł a ja szczerzyłem się sam do siebie na myśl, że dziś wracamy do domu, że wszystko będzie dobrze przez najbliższe kilka miesięcy. Wpatrywałem się w Zou jak w obrazek. Jest taka piękna. W pewnym momencie zaczęła otwierać oczy.
-Hej-powiedziałem bardzo cicho
-Cześć kochanie
-Przed chwilą był lekarz. Dzisiaj wracamy do domu.
-Nareszcie-mówiła niemal z łzami szczęścia w oczach.
-Wyspałaś się?
-Tak-uśmiechnęła się
-Zacznę pakować twoje rzeczy-powiedziałem chwytając czarną torbę.
-Ja idę się ubrać-wzięła luźne spodnie oraz bluzę z napisem "BROOKLYN" i ruszyła w stronę łazienki.
_____________
Oczami Zou
~*~
-Jestem gotowa-powiedziałam wchodząc do sali.
Harry siedział w fotelu i pisał coś na telefonie
-A więc chodźmy- odpowiedział wkładając urządzenie do kieszeni spodni i biorąc w rękę torbę. Nałożyliśmy kurtki i jeszcze na chwile zajrzeliśmy do lekarza po wypis. Byłam taka szczęśliwa. Jesteśmy bezpieczni. Przynajmniej na jakiś czas, potem coś się wymyśli...i na dodatek będę miała dziecko z facetem, którego tak bardzo kocham.
-Proszę bardzo-powiedział Harry otwierając mi drzwi auta
Dałam mu całusa w policzek i wsiadłam. Chłopak obiegł samochód i usiadł na swoim miejscu. Jechał bardzo ostrożnie. Mimo, że nie było już lodu na drodze nadal było ślisko. Po pół godzinie dojechaliśmy do miejsca gdzie od dawno chciałam wrócić. Harry zaparkował na podjeździe pod naszym domem. Siedzieliśmy wpatrzeni w niego.
-I będzie jak wcześniej? Chodź przez chwilę? -zapytałam
-Tak, będzie jak kiedyś. Będziemy wylegiwać się na kanapie w salonie oglądając jakieś brytyjskie filmy. Będziemy spać do południa. Będziemy razem gotować. Będziemy leżeć w łóżku wtuleni w siebie patrząc ma nasze wspólne zdjęcia na ścianach. Będziemy tu szczęśliwi, nawet gdyby to trwało tyko chwile...ale będziemy zobaczysz-powiedział całując mnie w policzek.
Harry otworzył swoje drzwi i wyszedł a po chwili znalazł się przy mnie. Oplótł mnie w tali ramieniem i pomógł wysiąść. Złapał moją rękę i oboje weszliśmy do mieszkania.


 Nic się tu nie zmieniło. Nadal było pięknie. Zastanawia mnie czy nasze dziecko będzie wychowywać się, dorastać właśnie tutaj.
-Głodna?
-W sumie to tak
-Gofry?
-Chętnie
Poszłam do salonu, gdy Hazz udał się do kuchni. Położyłam się na sofie, gładząc swój brzuch poczułam jak po policzku spływa mi łza
-Czemu płaczesz? -zapytał opiekuńczo chłopak, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Po prostu myślę. Moje życie tak bardzo zmieniło się z zaledwie kilka miesięcy. Jeszcze na początku września byłam dziewczyną, która uciekła z rodzinnego kraju by zmienić swoje życie. Ty byłeś dla mnie kimś kogo tak cholernie się bałam...a teraz. Zmieniłeś się, nie jesteś już bad boyem, nie palisz, nie ćpasz. Jesteśmy razem. Ja kocham ciebie a ty kochasz mnie. Jesteśmy małżeństwem. Będziemy mieli dziecko. Ale przez ten cały czas, przez te wszystkie miesiące, od dnia kiedy zabrałeś mnie do wesołego miasteczka, od tamtego dnia codziennie zastanawiam się. Dlaczego właśnie ja? Mogłeś mieć dosłownie każdą dziewczynę w Londynie. Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Dlaczego zmieniłeś się właśnie dla mnie? -zadawałam pytania, na które nigdy nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Zobaczyłam jak siada na podłodze przede mną. Postanowiłam zmienić pozycje. Nie czułem się dobrze kiedy od siedzi na podłodze a ja lezę na kanapie. Patrzyłam na niego w góry
-To prawda. Zarówno twoje jak i moje życie potwornie się zmieniło. Nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Przestałem nałogowo ćpać, pić i palić… dla ciebie. Zrobiłem to, bo wiedziałem jak tego nie lubisz. Nigdy mi tego nie powiedziałaś, ale widziałam jak marszczysz nos gdy się do mnie przytulałaś, a ode mnie czuć było fajki.
-Ale dlaczego dla mnie?
-Bo jesteś wyjątkowa. Masz racje kiedyś wyrywałem panienki codziennie, ale gdy poznałem ciebie… kiedy weszłaś wtedy do klasy, zrozumiałem, że muszę cię mieć. Na początku miałaś być tylko przygodą, ale to się zmieniło jak zobaczyłem jak krucha jesteś, gdy zobaczyłem jak łatwo cię zranić, wystraszyć. Wiedziałem, że się mnie boisz. Każdy się bał. Taki był mój zamiar. Chciałem, żebyś się bała, wtedy z pewnością byś mi uległa. Ale w hotelu gdy zakrywałaś siniaka na mojej twarzy, coś we mnie trafiło. Po raz pierwszy uśmiechałem się do dziewczyny patrząc jej prosto w oczy. Po raz pierwszy poczułem to coś w żołądku. Mimo, że nie wiedziałem o tobie nic, chciałem cię chronić. Dałem sobie za cel nie zdobycie cię, ale danie ci bezpieczeństwa. Kiedy się do mnie przeprowadziłeś, nie chciałaś rozmawiać, wtedy pomyślałem, że się tu meczysz, że czujesz się jak w klatce. Ale ja nie mogłem cię wypuścić, bo zacząłem się w tobie zakochiwać. Pierwszy raz w życiu, gdy patrzałem na dziewczynę, która leży koło mnie nie chciałem jej przerżnąć, tylko chciałem się do ciebie przytulić, pocałować czule w policzek. A gdy powiedziałaś mi, że mnie kochasz, postanowiłem skończyć ze wszystkim. Cały zapas marihuany spłukałem w kiblu. Fajki wyrzuciłem do kosza a alkohol wylałem do zlewu. Chciałem się zmienić dla ciebie i wiesz co? Nie żałuję-powiedział z uśmiechem na ustach dotykając mojego brzucha. Z moich oczu przez cały czas sączyły się łzy, ale nie ze smutku i bólu. To były łzy szczęścia. Usiadłam na jego kolanach przytulając się do niego
-Kocham cię-wyszeptałam mu do ucha
-Ja ciebie też kocham, kochanie
Spojrzałam mu w oczy. Piękne zielone ślepia wpatrywały się w moje.
-Tęskniłam za tym-powiedziałam znów się do niego przytulając
-Ja też Zoe, ja też -odpowiedział mocniej przybliżając mnie do siebie
-Chcesz znać płeć dziecka? -zapytałam
-Tak a ty?
-Na początku nie chciałam, ale trochę się pozmieniało.
Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Jak na zawołanie. Lekarz.
-Tak?
-Pni Styles?- uśmiechnęłam się na te słowa
-Tak tu Zoe Styles- odpowiedziałam patrząc na szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego.
-Dzwonie aby poinformować cię o kolejnym spotkaniu, które odbędzie się za miesiąc-mówić bardziej koleżeńsko. Już go uprzedziłam, żeby nie mówił do mnie na pani
-Dobrze, będę na pewno. Mam jeszcze tylko pytanie
-Słucham
-Odnośnie płci dziecka...świetnie. Dziękuje bardzo i do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się do chłopaka
-Dziewczynka-powiedziałam rzucając się mu na szyję-więc ja wybieram imię
-Mówiłaś, że już wybrałaś.
-Bo to zrobiłam.
-Zdradzisz jakie?
-A co będę za to miała? -droczyłam się z nim
-Soczystego całusa i pyszna gofry.
-Najpierw całus
W mgnieniu oka Harry przywarł swoimi wargami do moich.
-I?
-i co?- udałam, że nie wiem o co chodzi
-Zoe powiedz w końcu jakie imię wybrałaś dla naszej córeczki.
-Phoebe*. Podoba ci się?
-Phoebe Styles. Brzmi pięknie. Zadzwonię do Louis'a i powiem o nowinach a potem pójdę smażyć te gofry- pocałował mnie w nos i chwycił w rękę telefon. Zanim jednak wybrał numer chciałam mu o powiedzieć o czymś jeszcze
-Chciałbym, żeby Lou był ojcem chrzestnym Phoebe.
-Chciałem zaproponować to samo-uśmiechnął się-a matka chrzestna?
-Myślałam o Julie
-Więc jest jeszcze więcej nowych wiadomości


----------------------------------------------------------
Chciałabym was poinformować iż przewidują 4 sezonu opowiadania. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale na pewno będą 4...może zmieni mi się koncepcja i napisze 5, ale wątpię. Wszystko jednak jest możliwe :) 

wtorek, 10 września 2013

Rozdział 59



Nie musiała nic mówić, wiedziałem, że płacze. To tak bardzo boli. Patrzeć na osobę, którą kocha się całym sercem i wiedzieć, że cierpi.
-Niedługo jedziemy. Musze kończyć. Pamiętaj, że cie kocham.
-Nigdy nie zapomnę.
Usłyszałem sygnał, który zakończył naszą rozmowę Chłopaki patrzyli na mnie z żalem. Rozumieli co się dzieje i że to już nie jest zabawa jak kiedyś. Teraz mamy dla kogo walczyć. Teraz musimy dać z siebie więcej niż sto procent.
-Oby to się udało-powiedziałem chowając twarz w dłonie. Poczułem jak ktoś mnie obejmuje. Liam i Louis.
-Damy radę. Nikomu nic się nie stanie. Dadzą nam spokój gdy dowiedzą się jaka jest sytuacja. Znajdziemy kompromis.
-Jaki kompromis Liam? Wszystko się pieprzy. Obiecałem, że będę ją chronić a jak na razie nic nie idzie tak jak powinno.
-Wymyślimy coś stary. Kiedy przylatuje Niall-zapytał Lou
-Za dwa dni. Nie może wcześniej. Jeniffer zostaje w Hiszpani. Horan nie chce ryzykować jej życia.
Nagle usłyszałem jak Danielle wychodzi z łazienki ubrana w jeansy i bluzę Zoe. Włosy miała idealnie tej samej długości.
-Możemy jechać-powiedziała dziewczyna
Wszyscy wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do furgonetki Drake'a i odjechaliśmy. Po drodze powtórzyliśmy nasz plan. ~*~
Naciągnęliśmy kominiarki i wyszliśmy z auta. Ceglany budynek ukazał się moim oczom. Louis poszedł pierwszy, chwyciłem Danielle za rękę i poszliśmy za nim. Doszliśmy do wielkiego pomieszczenia gdy rozłożony był ring. Pierwsze co to spostrzegłem, że na nim przywiązana do krzesła siedzi Julie. Miała siniaka na policzku i rozwaloną wargę. Lou nie zważając na nic podbiegł do dziewczyny, zdejmując z twarzy materiał.
-julie!-krzyknął gdy ta patrzała na niego przerażonym wzrokiem. Zupełnie jakby się go bała, ale tak naprawdę nie bała się go a facetów, którzy stali za nami. W ręku trzymali karabiny. Danielle ścisnęła mocniej moją dłoń. Mimo, że nie raz uczestniczyła w czymś takim bała się...a może tylko grała przerażoną. Zakryłem ją swoim ciałem. Liam patrzył na nas, nie był zachwycony, ale wiedział doskonale, że to dla naszego wspólnego dobra.
-A jednak jest cała piątka-powiedział z uśmiechem na ryju Jamies-i co Tomlinson, gotowy?
-Żeby cię zabić? Zawsze!-syknął.
-Ale dziewczynę zostaw. Jeśli wygrasz będzie twoja.
-Dlaczego mam ci ufać?
-Co jak co, ale ja dotrzymuję słowo
To była prawda. James był jaki był, ale nigdy nie łamał danej obietnicy. Louis ucałował ukochaną w czoło i zszedł z ringu. Jak to w tradycji nie mogli walczyć na podeście aż do rozpoczęcia gry.
-Zasady są proste. Walczycie tylko przy pomocy rąk i nóg. Zero oszustwo bo będzie nie miło-mówił Dean gdy chłopaki wchodzili na mate. Jakim cudem jeszcze się nie zaczaili, że nie ma z nami Zoe? A tak Danielle nadal ma na twarzy kominiarkę, oby tak dobrze szło do samego końca. Nagle rozległ się dzwonek zapowiadający początek walki. Tommo nie czekał długo. Od razu wymierzył cios z twarz Johnson'a, ale ten zrobił efektowny unik. Lou ani przez chwile nie zrezygnował, nawalał przeciwnika najmocniej jak tylko potrafił. Dean i Peter pewnie.się zdziwili jak widzieli swojego kolegę całego we krwi, jednak nie byliśmy tacy słabi. Niestety żaden z nich nie wyszedł bez szwanku. Louis też był nieźle poobijany. Pierwszy raz w życiu widziałem taką wściekłość w jego oczach. Niepohamowana złość i chęć zabicia wypełniała go od środka. Wiedziałem, że wygra. Niestety pod koniec walki młody Johnson i McCartney co chwile patrzyli się na moją "partnerkę". Zaczynają coś podejrzewać? Zaczynałem się obawiać, że mój plan nie wypali. Nie kazali nam zdejmować masek więc żadne z nas tego nie zrobiło i może to było powodem tych spojrzeń. Nie wiem.
~*~
Walka skończyła się wygraną Louisa. Nie było to dla mnie zaskoczeniem.
-Bierz ją -powiedział wściekły Jamies.
Przyjaciel odwiązał swoją dziewczynę i stanęli za mną.
-Jest jeszcze coś-musiałem zacząć temat
-Ty też chcesz walczyć, Styles?-rzucił się do bicie Dena
-Uspokój się młody-Peter próbował go powstrzymać-o co chodzi?
-Zoe jest w ciąży i chcielibyśmy zawrzeć umowę. Do końca ciąży zawieszamy gre.
-Oszalał-wyśmiał mnie Dean
-Powiedziałem zamknij ryj-krzyknął McCartney-co konkretnie?
-Zaczniemy walkę, gdy dziecko się urodzi. Zrozumcie. Czy ja proszę o tak wiele.
-W którym jest tygodniu? -zapytał James wycierając zakrwawioną twarz
-Drugi miesiąc-a jednak da się z nimi rozmawiać jak w ludźmi
-Siedem miesiąc bez obicia komuś ryja. Nie wiem czy wytrzymamy, ale dobra umowa stoi. Nie zrobimy wam nic od jutra...
-od jutra?!-no nie
-Dzisiaj jeszcze odegramy się za to, że nas oszukaliście i przyprowadziliście Danielle a nie Zoe. Myśleliście, że jesteśmy tacy głupi?-szczerze, to miałem taką nadziję-już po was
Wyciągnęli karabiny i zaczęli strzelać. Odskoczyliśmy na bok i schowaliśmy się za sciany. Dani pobiegła do Liam'a...z nim jest bezpieczna. Wyjąłem swój pistolet i wychylając się zza przeszkody, która nas dzieliła, wykonałem strzał. Nagle rozległ się krzyk Julie, spojrzałem w jej stronę. Niemal krzyknąłem gdy zobaczyłem Louis leżącego na ziemi. Z jego łydki sączyła się krew. Liam i Drake patrzyli na mnie, gestem ręki dali mi znak, że zajmą się tamtymi a żebyśmy my biegli do auta. Podbiegłem do przyjaciela
-Trzymaj się-powiedziałem pomagając mu wstać
Najkrótszą drogą wydostaliśmy się z budynku. Zaraz dołączyła do nas pozostała trójka i odjechaliśmy z piskiem opon. Ja siedziałem z tyłu i pomagałem Louis'owi uciskać ranę. Na szczęście nie było do poważne. Nawet gdyby było, nie pojechałby z tym do szpitala. Julie nie opuszczała go ani na chwilę. Cały czas płakała pocierając twarz swojego chłopaka.
-Gdzie mam jechać?-zapytał Drake
-Do Liam'a -powiedział najstarszy z nas
-Mnie zostawcie u Zoe-zabrałem głos
Chłopak skręcił i zobaczyłem wysoki budynek ze szkła. Szpital.
-Liam opatrz mu nogę gdy będziecie w domu-powiedziałem wychodząc z auta.
Byłem szczęśliwy i jednocześnie wściekły. Szczęśliwy, ponieważ James obiecał, że zawiesi ten cały syf do czasu kiedy urodzi się dziecko a zły, bo tamci skurwiele postrzelili mojego najlepszego kumpla.
Przed drzwiami do sali, w której leżała moja ukochana zobaczyłem Brain'a.
-I jak?-zapytał wstając
-Dobrze-nie chciałem mówić wszystkiego-Zoe jest w środku?
-Tak siedzi z Molly.
Bez słowa wszedłem do środka. Dziewczyny siedziały na łóżku i oglądały jakieś zdjęcia. Zoe gdy tylko mnie zobaczyła podbiegła do mnie rzucając mi się na szyję.


-To ja już może pójdę.
I zostaliśmy sami.
-Tak strasznie się bałam-wyszeptała w moje ucho
-Ale jest tu cały i zdrowy
-A reszta? Co z nimi? Chcę poznać Danielle.
-Z resztą też jest dobrze-nie chciałem jej martwić postrzałem Louis'a-niedługo ją poznasz. Mam dobre wiadomości. Jednak oni tez mają serce, James zgodził się, abyśmy zaczęli tą całą ich "grę" gdy dziecko się urodzi. Nie wiem czemu tak po prostu na to ustali. Niestety zorientowali się, że to nie ty z nami wtedy byłaś...
-I co?!-niemal krzyknęła z przerażenia
-Nie ważne. Wszyscy żyją i to się liczy



-------------------------------------------------------
Chcę was przeprosić za to że tak wolno i krótko piszę. Mam wrażenie, że jesteście na mnie źli...czy coś w tym stylu i dlatego nie komentujcie tak często jak kiedyś :/

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 58

Dziewczyna zakryła twarz i opadła na łóżko straszliwie płacząc. Widziałem przerażenie w oczach Harry'ego i reszty.
-Zoe nie pojedzie-wyszeptał z bólem w głosie loczek
-Pojadę!
____________
Zoe
Jak mogłabym zostać? Jak?! Moja najlepsza przyjaciółka jest w cholernym niebezpieczeństwie a ja mam bezczynnie siedzieć?
-Zoe nie zapominaj, że teraz musisz dbać o dwie osoby.
Przecież nie zapomniałam, że noszę w sobie nasze dziecko.
-Harry słyszałeś? Jeśli nie będzie wszystkich zabiją ją.
-To zbyt niebezpieczne. Gdyby nie to wszystko. Gdyby nie dziecko, wtedy mogłabyś jechać, ale teraz? Na pewno nie.
Wtopiłam się w poduszkę, która po chwili była już cała mokra od łez.
-Dobra chłopaki, chodzicie. Zostawmy ich samych-oznajmił Liam po czym cała trójka wyszła
Poczułam jak ktoś przekręca mnie na plecy. Harry. Widziałam, że go też już to wszystko przerasta. Nie mówiąc ani słowa rzuciłam się mu na szyję
-Harry błagam, pozwól mi jechać-byłam pewna, że ulegnie
-Kochanie wiesz co powiem. Wiesz doskonale, że nie dam ci tam pojechać. A poza tym wątpię, żeby wypuścili się ze szpitala wcześniej niż za dwa dni.
-Harry boje się.
Zacisnął uścisk na mojej tali.
-przysięgam, że gdy to wszystko się skończy wyjedziemy z Londynu. Wyjedziemy z Anglii...z Wielkiej Brytanii. Kupimy dom gdzieś gdzie nikt nas nie zna. Będziemy żyć razem w szczęściu i będzie tak dobrze jak nie było jeszcze nigdy-mówił mi do ucha
Oderwałam się od niego i pocałowałam w usta. Oboje położyliśmy się na łóżku i wtulona w loczka zasnęłam.
Obudziłam się w nocy kilka razy, Harry nie spał. Czuwał. Zastanawiało mnie, kiedy tak naprawdę ostatnio spał.
~*~
Obudzona promieniami słońca, otworzyłam oczy. Co lewej stronie na krześle dostrzegłam koszyk z owocami, pieczywem i jakimiś jogurtami oraz karteczkę z napisem "dbaj o siebie, my damy sobie radę. Louis". Harry leżał koło mnie. W końcu zasnął. Cmoknęłam go lekko w usta. Zamruczał słodko i otworzył oczy
-Przepraszam-wyszeptałam smutna
-Za co?
-Za to, że cię obudziłam.
-Nic się nie stało
-I jak to dzisiaj będzie?
-Pamiętasz Molly? Tą o której rozmawiałem z Drake'iem?
-Tak, to jego dziewczyna.
-Umie samoobronę Drake powiedział jej o wszystkim. Nieźle się wkurzyła, ale obiecała pomóc. Przyjdzie dzisiaj i zostanie z tobą. Przypilnuje cię też Brian.
-Kto to?
-Kojarzysz faceta, którzy robił mi jaskółki? W ten dzień kiedy był, ty zrobiłaś to-Mówił wskazując dłonią na mój tatuaż
-Tak, pamiętam. A ty? Idziesz?
-Tak-odwrócił wzrok-Louis powiedział im o twoim stanie, ale ja wezmę te zdjęcia USG i pokaże. Może wtedy nie wierzyli. Może teraz odpuszczą na czas ciąży.
-Wierzysz w to?
-Zawsze trzeba mieć nadzieję -spojrzał mi w oczy. Jego spojrzenie było pełne bólu i bezradności, wiedziałam jednak, że da sobie rade.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Brian i jakaś niska blondynka weszli do sali. Harry wstał z łóżka i przywitał się z nimi jak ze starymi przyjaciółmi.
-Cześć mała-powiedział Brian i podszedł do mnie, aby mnie przytulić. Widziałam jak ciało Harry'ego się napina-Pamiętam jak mieszkaliście razem w domu Hazzy i ledwo się znaliście. Bałaś się go. A teraz? Jesteście małżeństwem. Macie malucha w drodze. Szkoda tylko, że oni wrócili.
-No niestety-odpowiedziałam
-Ty jesteś Zoe? -zapytała dziewczyna
-Tak to ja
-Miło mi cię poznać. Nie będę mówić, że dużo o tobie słyszałam, bo do dziś nie wiedziałam o twoim istnieniu. Widzisz taki to z Hazzy przyjaciel
-Ale już wiesz co się dzieje, tak?-powiedział nieco zły loczek-Zbieram się a wy ją pilnujcie. Macie ją mieć cały czas na oku
-Dobra będziemy-powiedział chłopak którego widzę drugi czy trzeci raz w życiu.
Styles pocałował mnie w usta i mocno przytulił
-Uważaj na siebie-wyszeptał mi do ucha
-Wiesz, że będę -odpowiedziałam

~*~
_______________
Oczami Harry'ego

-Musimy obmyślić jakiś plan-powiedział Tomlinson wstając.
-Z pewnością będą wściekli, że nie ma z nami Zoe-wytłumaczył Liam
-A więc co robimy? -zapytał Drake
-Musimy wziąć kogoś na podmianę-teraz to ja zabrałem głos-Liam, twoja znajoma Danielle jest wzrostu Zu.

-Ma ciemniejszą cerę i kręcone włosy
-Nałoży kamieniarkę. Zresztą my też. Wyprostuje włosy i będzie idealnie
-Nie. Nie pozwolę narażać jej życia
-Ja chce to zrobić-powiedziała wchodząca do pokoju dziewczyna-Liam nie jesteśmy już razem i niczego mi nie zabronisz. Kocham cię, ale zrobię to czy ci się to podoba czy nie.
-Oszalałaś-wycedził przez zaciśnięta zęby
-Być może.
-Masz jeszcze swoją broń? -musiała ją mieć, przecież gdy należała jeszcze do MoC, jako osoba od tych wszystkich kodów i szyfrów, nie rozstawała się z nią nawet na krok
-Oczywiście-wiedziałem-idę się przygotować
Brunetka opuściła zbiorowisko.
-Jeśli jej się coś stanie...
-Nic się jej nie stanie, urodziła się z bronią w ręku-Lou wyraźnie miał dość marudzenia Liam'a ja z resztą też
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do mojej księżniczki.
-Harry?
-Tak to ja. Zaraz wyjeżdżamy i chciałem jeszcze usłyszeć twój głos. Co robisz?
-Siedzimy wszyscy w sali i oglądamy TV. Co jeśli zrobią coś Julie dlatego, że mnie tam nie będzie?
-Trochę ich oszukamy. Danielle, była Liam'a jedzie z nami. Nałoży twoje ciuchy i kominiarkę. Nie zorientują się, że to nie ty. Będzie tam tylko chwilę a potem wróci z Liam'em do auta.
-A co jeśli będą kazali jej ją zdjąć?
-Najpierw spróbuje przemówić im do rozsądku
-A co jeśli nie zrozumieją?
-Wiesz co się wtedy stanie
-Zaczną strzelać
-Na pewno nikt nie wyjdzie z tego bez szwanku, ale obiecuję ci, że wrócimy. Ja wrócę do ciebie, Drake do Molly, Louis nie da się zabić bo wie, że musi chronić Julie a Liam i Danielle przeżyją bo będą się bronić nawzajem. Wrócimy słyszysz? Wrócimy.


-------------------------------------------------------------------
Rozdział miałam napisać wczoraj, ale nie było mnie cały dzień w domu i jak wróciłam byłam wykończona. Mam nadzieję, że Wam się podoba, jeśli tak to dawajcie komentarze. 

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 57

-Drugi miesiąc-powiedział Harry obejmując Zoe i odgarniając jej włosy z twarzy
-Co drugi miesiąc? Kurwa mów jaśniej -byłem trochę zły
-Jestem w drugim miesiącu ciąży! -krzyknęła przez łzy
Co? Ciąża? Nie sądziłem, że usłyszę coś takiego, ale z drugiej strony zawsze chciałem być wujkiem.
-To świetnie. Nie wiem tylko czemu płaczesz-naprawdę tego nie rozumiałem
-Czemu? To najgorszy moment na dziecko. W każdej chwili może wpaść tu banda kolesi z karabinami i nas pozabijać-łzy spływały jej po policzku
-Kochanie nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Dziecko będzie zdrowe, ty również. To całe bagno się skończy a my będziemy żyć razem we trójkę już zawsze. Słyszysz? -słowa Harry'ego wywalały na niej tyle emocji. Zarzuciła ramiona na jego szyi i pocałowała 


_____________________________________________
Oczami Zoe

Ufałam Harry'emu. Ufałam mu bezgranicznie. Wierzyłam, że będzie tak jak mówi.
-Dwa miesiące? Nie byliście wtedy zaręczeni, prawda? -Dopytywała Julie
-w sumie to byliśmy-wyjawił Harry
-To stało się w Paryżu -powiedziałam nadal płacząc
-Zostańcie z nią ja jadę po jakiś rzeczy-powiedział Harry całując mnie w czoło i kładąc rękę na moim brzuchu
-po co? -Zapytał Drake
-Musze tu zostać na badaniach-uspokoiła się
-pojadę z tobą
-Liam nie trzeba
-Właśnie, że trzeba
-Lou idźcie z nią do sali i...uważajcie. Będę za pół godziny.
Schylił się do mnie i pocałował w usta. Nie chcę żeby teraz jechał. Chce, żeby był przy mnie. Cały czas. 

~*~

Siedzę właśnie z Julią na moim szpitalnym łóżku. Chłopaki poszli kupić nam coś do picie a Harry i Drake nadal niestety nie wrócili.
-I co będzie dalej?-oderwała mnie z rozmyśleń przyjaciółka
-Nie wiem-naprawdę nie wiedziałam
-Chcesz je urodzić?
-Tak-jak mogłabym tego nie zrobić?
Nagle zobaczyłam w drzwiach Harry'ego, który trzymał torbę z moimi rzeczami.
-Byłam u nas w domu wzięłam wszystkie nasze ciuchy i przywiozłem ci najpotrzebniejsze
-Dziękuje
-Zostawię was samych-blondynka powiedziała te słowa po czym zniknęła
-Zoe, postanowiłem, że pójdę do Poter'a i James'a
-Co? Po co? Nie puszczę cię!
-Zoe powiem jaka jest sytuacja
-Przecież oni tego nie zrozumieją. Jeszcze bardziej będą chcieli nas zniszczyć
-Zaufaj mi
-Wiesz, że ufam ci bezgranicznie, ale to jest zbyt...
-Niebezpieczne?
-Tak.Tak.Tak!
-Przestań. Wiem co robię.
-Kiedy chcesz to zrobić?
-Nie wiem. Nie wiem gdzie teraz są. Powiem im na pierwszej walce.
-Kto będzie walczył?
-Drake i Dean
-Dzień dobry. Zabieramy panią na badania-powiedziała wchodząca do sali pielęgniarka

~*~

-Potrzebujesz czegoś? -zapytał Harry gdy kobieta opuściła pomieszczenie
-Nie, chcę tylko żebyś tu został ze mną-przesunęłam się na łóżku, robiąc mu miejsce.
-Jakie wybierzemy imię?
-Nie wiem. Mamy jeszcze kilka miesięcy-wytłumaczyłam
-Ale lepiej chyba zrobić to teraz niż później, gdy...gdy to wszystko się zacznie.
-Więc musimy wybrać. Jakieś propozycje?
-Hmmm jeśli chłopak to może Thomas
-Ładnie. A jeśli dziewczynka?
-Ty wybierz-powiedział z uśmiechem
Nastała chwila ciszy. Miałam już wybrane imię, ale nie chciałam go powiedzieć Harry'emu
-Mam
-Jakie?
-Dowiesz się jeśli okaże się, że to dziewczynka, dobrze?
-Ok-wyszeptał całując mój policzek 
W pewnym momencie rozległo się pukanie do drzwi a po chwili zobaczyłam Louis'a,  Drake'a i Liam'a 
-Gdzie Julie?-zapytał uśmiechający sie na nasz widok Louis
-Wyszła, powiedziała, że idzie do was-wytłumaczyłam
-Pewnie siedzi w barze-dostrzegłam, że chłopak patrzy na Harry'ego

___________________________________________________
Oczami Louis'a

Jak miałem ukryć to, że się boję? Jak miałem ukryć to, że nie wiem gdzie jest moja dziewczyna? 
-Drake chodź pójdziemy po nią
-Ok
Wyszliśmy. Cholera gdzie ona jest
-Musimy ją znaleźć, słyszysz? Gdybym miał wywrócić ten szpital do góry nogami muszę ją znaleźć. Lecę do baru a ty się rozejrzyj tutaj.
Pobiegłem nie czekając na odpowiedź. Mijałem po drodze kilku ludzi, którzy patrzyli się na mnie jak na debila. Dotarłem do baru, ale tam ani śladu po blondynce.
-Przepraszam, była tu może dziewczyna? Blond włosy, jeansy, czarna bluza, mniej więcej tego wzrostu-powiedziałem pokazując, że Julie sięgała mi do ramion
-Niestety nie-odpowiedział mężczyzna siedzący przy stoliku
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Numer zastrzeżony? Co to do cholery? Przesunąłem palcem po ekranie komórki.
-Halo?
-Tam jej nie ma
-Co?! O co chodzi?
-Twojej blond piękności nie ma w szpitalu. 
-Zabije cię!
-Jeśli to zrobisz już nigdy jej nie zobaczysz
-Skąd mam mieć pewność, że jest z tobą?-byłem wściekły. To pewnie ONI porwali Julie
-No kochanie powiedz coś Louis'owi
-Lou błagam cię ratuj mnie. Louis błagam! -jej płacz a zarazem krzyk był jak miliony ostrzy w moje serce
-Jutro o 20:30 macie być całą piątką przy opuszczonej fabryce zabawek. Wiesz Tomlinson co mnie zastanawia? Co robicie w środku nocy w szpitalu
-Zoe i Harry nie mogą przyjechać
-Czyli mam rozumieć, że Collins może zostać z nami? A może 
przyłożymy jej lufę do łba i wyślemy do Dublina z dziurą w głowie
-Nic nie rozumiesz! Zoe jest w ciąży!-czemu ja to powiedziałem?
-To nic nie zmienia Tomlinson. Jutro o wyznaczonej godzinie jeśli ty i twoje paczka nie zjawicie się tu twoja niunia zginie. Zaczniemy naszą grę trochę wcześniej
-Urwę wam wszystkim łby. 
-Zobaczymy-drwi ze mnie
-Mieliśmy zacząć to za miesiąc
-Zaczniemy. Chcemy tylko was sprawdzić. Taki trening i lepiej się dobrze przygotuj, bo jeśli przegrasz....no cóż wtedy Julie pozostanie z nami przez ten miesiąc aż do kolejnej walki
Rozłączył się. Nie wierze. Miałem jej pilnować a w tym czasie pozwoliłem by trójka nieobliczalnych facetów ją porwała. Wróciłem do reszty. Wszyscy siedzieli w przy łóżku Zoe.
-Lou i co gdzie ona jest?-Zapytał mający dobre przeczucia Liam
-Porwali ją-łzy napływały mi do oczy. Jedyna osoba, którą kocham jest teraz w potwornym niebezpieczeństwie
-Co?!-Harry stał przerażony moimi słowami
-Jutro o 20:30 mamy całą piątką przyjechać pod opuszczoną fabrykę zabawek jeśli tego nie zrobimy to...
-To co Louis? Mów!-widać było, że dziewczyna m\boi się o przyjaciółkę
-Inaczej ją zabiją





--------------------------------------------------------------------
Strasznie Was przepraszam, że musieliście tyle czekać :( Usiadłam dzisiaj i skończyłam. Mam nadzieję, że się podoba. 

poniedziałek, 2 września 2013

Jeszcze trochę :(

Pisze do was, bo chcę wam powiedzieć, że nie wiem kiedy będzie nowy rozdział. Zaczęła się szkoła i nie będę już mogła pisać po nocach. Jestem w 2 gimnazjum i muszę trochę się wziąć za naukę, bo w tamtym raku pożałowałam, że się nie uczyłam dobrze. Jutro postaram się dokończyć w szkole. 
Przepraszam
Kasia