tag:blogger.com,1999:blog-50453534197959553042024-02-08T03:04:54.009+01:00It's just a scar Mam mnóstwo blizn z wojny. Wojny z życiem, która trwa nadal. Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.comBlogger171125tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-13133620324976080312014-05-26T18:22:00.001+02:002014-05-26T18:22:41.615+02:00HashtagParty <div style="text-align: center;">
Więc witam Was cholernie serdecznie!!!! <3 </div>
<div style="text-align: center;">
Nawet nie wiecie jak za Wami tęsknie...no i dlatego organizuję tę 'akcję'. </div>
<div style="text-align: center;">
W tym wszystkim chodzi o to by na twitterze pisać swoje ulubione momenty, cytaty i zdjęcia z IJAS z dopiskiem <b>#IJAS4ever</b>. Będę (jeśli ktokolwiek cokolwiek napisze) obserwować Wasze posty i odpisywać na wszystko. </div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym w ten sposób pokazać, że było coś takiego jak It's just a scar, że był ktoś taki jak Wy, że oby sobie ludzie mogą połączyć się dzięki jeden opowieści :) Czekam na pierwsze wpisy </div>
<div style="text-align: center;">
Kocham i tęsknie</div>
<div style="text-align: center;">
Kasia </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-31127828955475677292014-05-01T09:35:00.002+02:002014-05-01T09:35:33.207+02:00Rocznica<div style="text-align: center;">
Pewnie zastanawiacie się co tutaj napiszę. Otóż dzisiaj mija rok od dodania 1 rozdziału...rocznica IJAS.</div>
<div style="text-align: center;">
Z tego miejsca chciałabym Wam wszystkim podziękować. Za wsparcie, którego tak bardzo potrzebowałam. Za wyrozumiałość, gdy byłam nie do zniesienia. Za cierpliwość, gdy nie mogłam pisać. Za wszystko. Ten blog ,zmienił w moim życiu naprawdę wiele...zmienił mnie. Dzięki niemu, nie wiem dlaczego, ale zaczęłam odróżniać przyjaciół od oszustów. Wiele przy tym straciłam, ale teraz przynajmniej jestem szczęśliwa. Pisząc go myślałam o moim życiu. O odejściu moich przyjaciół, bólu, szczęściu. It's just a scar było, jest i będzie dla mnie cholernie ważne...tak jak i Wy. Czasami sama się zastanawiam jak obcy ludzie i zwykłe opowiadanie mogą siedzieć w moim sercu tak głęboko. Historia Zoe i Harry'ego nadal jest w moim życiu. Za dwa tygodnie jadę do Paryża...do miejsca gdzie Hazz oświadczył się Zu :)) Pamiętam jak kiedyś pisałam Wam, że prawdopodobnie odwiedzę Francję a teraz stojąc na Wieży Eiffla będę myślała o Was (w moim oczach właśnie zawitały łzy). Nie macie pojęcia jak ciężko jest mi to teraz pisać. Żadne z opowiadań nie będzie tym czym jest IJAS. Myśląc o tym wszystkim do głowy przychodzą mi tylko trzy słowa: siła, wiara i miłość. Nie raz było tak, że miałam wszystkiego dosyć. Płakałam i chciałam to rzucić...nie dawałam rady. Wtedy jednak uświadomiłam sobie, że tego nie zrobię, że nie mogę tego zrobić.Nie zostawię czegoś co tak bardzo kocham. </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za 315 865 wyświetleń</div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję za 4333 komentarzy </div>
<div style="text-align: center;">
Dziękuję, że nadal jesteście</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kasia</div>
<div style="text-align: center;">
xx</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Chciałam nagrać filmik, ale za każdym razem gdy próbowałam to zrobić zaczynałam płakać...</div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj32nv5vi02JTc0It6Cx7L5owcHmTe3UuKFBs9cLdkYfu7nPIvES3HQSVh_xftar29nL-mtCakbHChsy2lqPF3lxOz6SWLDASor6cZKqonS351M_x7aK4wAvbQ0B1wXriKQ_Kv8zCtqtmI/s1600/tumblr_myfui1j59e1syiy03o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj32nv5vi02JTc0It6Cx7L5owcHmTe3UuKFBs9cLdkYfu7nPIvES3HQSVh_xftar29nL-mtCakbHChsy2lqPF3lxOz6SWLDASor6cZKqonS351M_x7aK4wAvbQ0B1wXriKQ_Kv8zCtqtmI/s1600/tumblr_myfui1j59e1syiy03o1_500.jpg" height="320" width="319" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn3RkLQsLLkNSgYqXJbKb14dcCQbK9xU9KLU-kcGHIY6pDf91-81jYLxKb0hSvzZbsBlx380MC8mu4Nh2LFMp_cGH0zTRLnAkFHPfxtlhwT_5F_CMSe96Ac7H0R1ehonmY-qcEbqGagqg/s1600/82961-thank-you-gif-Emma-Stone-YmA7.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhn3RkLQsLLkNSgYqXJbKb14dcCQbK9xU9KLU-kcGHIY6pDf91-81jYLxKb0hSvzZbsBlx380MC8mu4Nh2LFMp_cGH0zTRLnAkFHPfxtlhwT_5F_CMSe96Ac7H0R1ehonmY-qcEbqGagqg/s1600/82961-thank-you-gif-Emma-Stone-YmA7.gif" height="176" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaU6M36yDQKVK7TCe0yd-OQDZZjAn3Sl10BVhduGVfcoLpVwU6sxHzUFDKiIKEGUBVPwlMHLp78ShYxFcOs5J9IzkeT7ClxOzwqZypXkkx5XVDhrqsDr4_DL7sH74-HWWqvZ5mbIl2CHI/s1600/post-34983-thank-you-gif-Dianna-Agron-Qui-T5zR.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaU6M36yDQKVK7TCe0yd-OQDZZjAn3Sl10BVhduGVfcoLpVwU6sxHzUFDKiIKEGUBVPwlMHLp78ShYxFcOs5J9IzkeT7ClxOzwqZypXkkx5XVDhrqsDr4_DL7sH74-HWWqvZ5mbIl2CHI/s1600/post-34983-thank-you-gif-Dianna-Agron-Qui-T5zR.gif" height="134" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8sgjBVgfgkTjd-cIlJwOL4xx70Txp5OaW-i_pOxrRpQvcNEqHB-juNpLf07pTKhkMZ_vyJwupIzYeljCt8EEmWoID5xwO0kk8crqMrr_gt9FgtfmDqITxUF1gNZiszZ8h8R_mGlGJo60/s1600/tumblr_mx4olqJLTx1smcbm7o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8sgjBVgfgkTjd-cIlJwOL4xx70Txp5OaW-i_pOxrRpQvcNEqHB-juNpLf07pTKhkMZ_vyJwupIzYeljCt8EEmWoID5xwO0kk8crqMrr_gt9FgtfmDqITxUF1gNZiszZ8h8R_mGlGJo60/s1600/tumblr_mx4olqJLTx1smcbm7o1_500.gif" height="128" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdyb5qGoPPvWgdPiaaQutxVNkfPrCZku_VAEc8k1JuJglCEMI4KpgTy8vMLttfu_3hUjlOGVEgdAwRk-vWnhg1Nn08h_jh25SWJlQBP46H2B6vTk07MbNRkK6bbfgClmyQSGRG2ouJC7Q/s1600/tumblr_inline_n2afqgvdTE1rxxsf3.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdyb5qGoPPvWgdPiaaQutxVNkfPrCZku_VAEc8k1JuJglCEMI4KpgTy8vMLttfu_3hUjlOGVEgdAwRk-vWnhg1Nn08h_jh25SWJlQBP46H2B6vTk07MbNRkK6bbfgClmyQSGRG2ouJC7Q/s1600/tumblr_inline_n2afqgvdTE1rxxsf3.gif" height="179" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kHf1OwZsIgBxw1g8wl3hKh743nHRxIeTTGSf_vZ_wdCA_oPlvfCYGtseYcBtWTbssD48hwf1Yz0HU-9enASdjybmrtrpS08x3ZL6Bw7rzDUCRiskLBjIRG3cWMILmvGHBQhYsNBNj10/s1600/tumblr_ml5ecm0k9y1r7s3gqo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1kHf1OwZsIgBxw1g8wl3hKh743nHRxIeTTGSf_vZ_wdCA_oPlvfCYGtseYcBtWTbssD48hwf1Yz0HU-9enASdjybmrtrpS08x3ZL6Bw7rzDUCRiskLBjIRG3cWMILmvGHBQhYsNBNj10/s1600/tumblr_ml5ecm0k9y1r7s3gqo1_500.gif" height="180" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-18034341449414978972014-02-28T11:35:00.002+01:002014-02-28T11:35:55.954+01:00List od Zoe <!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><br />
<!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;}
</style>
<![endif]--> Do Harry'ego <br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Harry, Phoebe spytała mnie co bym powiedziała gdybym
wiedziała, że mnie słyszysz. <span style="mso-spacerun: yes;"></span>Powiedziałabym:
kocham cię, tęsknie za tobą i wybaczam ci, że odeszłaś.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chyba tak musiało być, prawda? Los tak chciał. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Ty wiedziałeś, że tylko twoja śmierć jest w stanie nas
uratować i dziękuję ci za to. Dziękuję za każdą sekundę w której byłeś przy
mnie, przy Phoebe. Nie dotrzymałam danej ci obietnicy, płakałam na pogrzebie,
przepraszam. Umarłeś przed dzień swoich 27 urodzin. Pustka w moim sercu po
twoim odejściu jest wielka i wiem, że nic nigdy jej nie wypełni. Mam jednak
przy sobie naszą córkę i Josh’a, nie jestem sama. Tak dawno nie widziałam się z resztą.
Słyszałam, że Niall i Jen wzięli ślub i mają syna, jednak nigdy go nie
widziałam. Boję się, że gdy spojrzę w oczy Niall’a zobaczę w nich ciebie i
ponownie się załamię. Dostałam również list od matki Brian’a… nie żyje. Jako
jedyny nadal maczał ręce w brudnych interesach, które go przewyższyły… a może
to śmierć Sam tak na niego wpłynęła. Miał zawał. Przeżył 40 wiosen i nie
wytrzymał. Zdjęcia nadal wiszą w naszym salonie. Często gdy jestem sama w domu
siadam na kanapie i wpatruję się w wasze twarze. Ci którzy przeżyli są tak
bardzo inni niż ci ludzie w ramkach. Chyba chcą zapomnieć o tym kim kiedyś
byli. Wczoraj na ulicy spotkałam Annabeth. Zachowywała się zupełnie tak jakby
mnie nie znała. W jej oczach pomimo tylu lat nadal nie zagościło szczęście.
Nadal nie może pozbierać się po śmierci James’a. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Świat bez Was nie jest już taki sam. Wszystko wydaję się
bardziej szare, nawet Phoebe to zauważa. Świat bez Was umiera. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
Kocham Cię</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
Twoja Zoe</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-52821466881564559182014-02-16T08:35:00.000+01:002014-02-16T08:37:45.169+01:00Pożegnanie i słowa podziękowania <br />
<div style="text-align: center;">
Jest wiele świetnych blogów, które zyskały sławę i uznanie. Gdzieś na swoim etapie pisania chciałam by </div>
<div style="text-align: center;">
It's just a scar też to miało. Ponad setkę komentarzy, tysiące "fanów", ale wtedy wracałam do rzeczywistości i myślałam sobie: "Chyba ci odbiło, ty nigdy tego nie osiągniesz". <br />
Do teraz chce by It's just a scar nadal ktoś czytał. Wiem, że sława blogów przemija wraz z Epilogiem, na ich miejscu pojawiają się nowe, lepsze wersje a o wcześniejszych już nikt nie pamięta. To chyba najgorsze wyobrażenie tego co może się stać z moim opowiadaniem. Każdy z Was pewnie wie, że Dark czy Cold czy inne tego typu ff będą sławne zawsze, bo co chwilę ktoś się na niego natyka, widzi napis "najlepszy blog ever" wchodzi w link i zaczyna czytać...ale kto będzie pamiętał o polskim, autorkom wymyśle durnej nastolatki? Nikt...bądźmy szczerzy. It's just a scar będzie może jeszcze przez chwilę w kręgu opowiadań wartych przeczytania, ale każdy z czasem z pudełka wywala stare, zniszczone zabawki i zastępuje je nowymi, lepszymi i bardziej wytrzymalszymi. W pewnym momencie w przyszłości dla IJAS nie będzie już miejsca w pudle. Już tylko pojedyncze osoby będą tu wchodzić, znów zaczną się "bawić". Czas płynie a my nic na to nie poradzimy. <br />
Ciężko jest mi się z Wami żegnać, tym bardziej, że bardzo się do Was przywiązałam. Zawsze gdy tutaj wchodzę i widzę te tysiące wyświetleń myślę sobie gdzie bym była gdyby nie wy? Czy w ogóle bym pisała. Staliście się dla mnie przyjaciółmi, rodziną. Pisząc to mam łzy w oczach...opuszczam Was :'( Czuję się tak jakbym rozstawiała bliskie mi osoby i wyjeżdżała na drugi koniec świata...cholerne uczucie. Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że coś takiego mnie spotka pomyślałabym, że oszalał, wziął jakieś proszki, albo wręcz przeciwnie-nie wziął ich. Muszę przyznać, że były chwile w których chciałam rzucić to wszystko, bo miałam zwyczajnie dosyć, ale potem uświadamiałam sobie, że nie potrafię. <br />
Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytali mojego bloga...naprawdę wiele to dla mnie znaczy. Wiem, że są tutaj osoby, które są od początku...od 1 maja 2013 r. Wiem, że są tu ludzie, którzy dołączyli gdzieś w trakcie, ale są do teraz. Wiem, że nie ma osób, które odeszły gdy miałam chwile słabości i rozdziały nie były dobre. Każdemu z Was strasznie dziękuję. Mogłabym wypisywać Wasze imiona, ale chyba to jest niepotrzebne. KOCHAM WAS I BĘDĘ TĘSKNIĆ. Jesteście dla mnie cholernie ważni...Wy i IJAS. (czemu pożegnania są takie trudne?) <br />
<span style="font-size: large;">IJAS nie osiągnie sławy jaką osiągnął np. Dark...moje opowiadanie zyskało znacznie więcej. <br />It's just a scar zyskało Was. </span><br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Słyszę bicie jego serca, czuję jego oddech na mym policzku, widzę burzę jego loków. Jest tutaj? Do mojej głowy znów wróciło wspomnienie sprzed lat. Poznałam go 17 lat temu, gdy siedział krok ode mnie, gdy uratował mi życie. 17 lat...ponad 15 osobno. Kłótnie, rozstania, śmierć a ja nadal go kocham. Nadal jest w moim sercu. Wypełnia je ciepłem. To on nauczył mnie kochać, to on nauczył mnie żyć.<br />
~ Ostatni fragment It's just a scar~<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Kocham Was wszystkich </div>
<div style="text-align: center;">
Kasia <333</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
PS. Nienawidzę pożegnań.<br />
<br />
<br />
<br />
<span class="font-italic">Każde spotkanie doprowadza do rozstania i tak
zawsze będzie, dopóki życie jest śmiertelne. W każdym spotkaniu jest
część żalu z rozstania, ale w każdym rozstaniu jest ta sama ilość
radości ze spotkania.</span>
<br />
~Cassandra Clare~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span class="font-italic">Las stanął w wielkiej ciszy, jakby słuchał
tych jej słów ostatnich pożegnania, jakby dziwił się w milczeniu, że
może ktoś, co się w nim urodził i wychował, co żył z nim jednym
uczuciem, co tyle łez w jego objęciach wylał, tyle przemarzył w jego
ciszy - żegnać się i odejść - na zawsze; szukać lepszej doli i
przyjaciół szczerszych</span>
<span class="sprite ico-strzalka-wprawo-pomarancz float-l spacer-7-t ico-spacer"></span> </div>
<div style="text-align: center;">
~Władysław Stanisław Reymont~</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
PSS. Jeśli chcecie mieć ze mną kontakt tutaj macie mojego fb (znaczy tego dla Was) <a href="https://www.facebook.com/kasia.styles.5">facebook</a> a jeśli dalej chcecie czytać moje opowiadanie tutaj macie mojego bloga <a href="http://oblivion-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/">Oblivion</a><br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
I tak na koniec...macie film o którym mówiłam. </div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/6sYsDYBp95o?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Nie powiedzieliśmy sobie "żegnaj" lecz "do zobaczenia" </span></div>
</blockquote>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com45tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-83350648053194923162014-02-15T10:32:00.000+01:002014-02-15T10:32:24.792+01:00Epilog "Oto zegar wiszący na ścianie, Oto historia nas wszystkich"Chwila, ten krzyk należał przecież do Harry'ego. Gdy ta informacja
dotarła do mojego mózgu stało się coś czego tak bardzo się obawiałam.
Serce stanęło mi na moment a po chwili zaczęło bić z poczwórną siłą.
Byłam przerażona. W moich myślach kłębiło się tylko jedno pytani:"Gdzie
jest Harry?" Nie wiedziałam skąd dobiega jego głos. Widziałam Phoebe
trzymaną przez Kevina, kazałam mu ją zabrać, ale on nie zrobił nic.
Chciałam biec do wyjścia z którego wydostała się moja córka, jednak Josh
mi na to nie pozwolił. Nie mogłam zrobić nic. Prócz mojego krzyku i
płaczu Phoebe nie było słychać nic. <br />-Harry!-krzyknęłam <br />Nagle zobaczyłam jak zza rogu wyłania się Hazz zgięty w pół. Trzymał ręce na brzuchu... co się dzieję? <br />-Harry?-zapytałam płaczliwym głosem<br />Chłopak
spojrzał na mnie i osunął się na ziemię. Dopiero wtedy zobaczyłam nóż w
jego ciele. Nastała cisza...tak potworna cisza. Z całej siły
odepchnęłam od siebie Josh'a i podbiegłam do ukochanego. Jego twarz była
niczym ściana. Blada i zimna. W jego oczach nie widziałam bólu, jedynie
strach i troskę. W takiej sytuacji martwi się o mnie? To niedorzeczne,
przecież leży tutaj z nożem w brzuchu. Nie wiedziałam co mam zrobić. To
co wtedy czułam było niedopisania. Kiedy chciałam powiedzieć, że
wszystko będzie dobrze do pomieszczenia wpadł Liam, Simon
i...i nikt więcej. Gdzie Louis? Gdzie Sam? Gdzie Matt, James? Zobaczyłam jak
Payne biegnie w naszym kierunku, ale w ostatniej chwili został
powstrzymany przed Andersona. Widziałam ich twarze zalane łzami i pełne
tego pieprzonego smutku. Gdzie jest Brian? Przecież był z Harry'm. Nagle
jak piorun wbiegł do pomieszczenia, jednak nie zbliżył się do nas. Bał
się, że go zabiję? <br />-Harry-szepnęłam <br />-Bądź silna-powiedział cicho<br />"Bądź silna" co to może znaczyć? <br />-Pamiętasz
nasze pierwsze spotkanie? Nie w parku, w klasie. Pewnie myślałaś, że
cię nie zauważyłem, ale jak można było cię nie zauważyć. <br />Uśmiechnąłem się przypominając sobie ten dzień. Siedziałam zaledwie dwa metry do
niego. Nie widziałam by chodź na chwilę na mnie spojrzał. <br />-Od tamtej chwili wiedziałem...że będziesz moja, że będziesz dla mnie kimś ważnym. <br />Widziałam jak każde słowo, które wypowiada sprawia mu ból. <br />-Kocham cię, wiesz?-zapytał <br />-Oczywiście, że wiem-powiedziałam wycierając łzy <br />-Kiedyś powiedziałem ci, że nic nas na nie rozdzieli...nawet śmierć i chcę byś o tym pamiętała. Nie zapomnij o mnie. <br />-Nie umrzesz, słyszysz? Zaraz zawieziemy cię do szpitala i wszystko będzie dobrze. Pomogą ci. <br />-Tak samo jak pomogli Danielle? <br />-Harry<br />-Miałaś się przygotować na moje odejście.<br />-Tego
nie da się zrobić. Czy ty mógłbyś przygotować się na to, że wyrwą ci
serce z piersi? Że twój świat tak nagle straci kolor? Że nie będziesz
słyszał śpiewu ptaków, tylko krzyki bólu i rozpaczy? Mógłbyś? <br />-Ty
jesteś silniejsza ode mnie. Przychodź do mnie gdy stanie się coś
ważnego. Opowiedz mi o tym. Tak bardzo chciałbym zobaczyć Phoebe gdy
będzie już duża-uśmiechnął się patrząc na naszą córkę- zawołasz ją? <br />Ruchem
ręki wskazałam gdy do nas podeszła. Josh zrobił to samo. Mała uklękła
przed swoim ojcem. Patrzyła jak umiera. Harry złapał ją za rękę i
pocałował w wierzch dłoni <br />-Kocham cie, skarbie.<br />Wszystkie emocje
jakie kłębiły się w niej, pękły...jak mydlana bańka. Przytuliła się do
niego zalewając, jego już i tak morką od krwi koszulkę, łzami. <br />-Nie płacz kochanie. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Nawet gdy nie będziesz mnie widzieć. <br />-Umierasz?-zapytała przez łzy<br />Harry pokiwał głową na znak, że to już prawie koniec. Dziewczynka pochyliła
się nad nim i złożyła pocałunek na jego policzku. Z odejściem Harry'ego
radziła sobie lepiej niż ja. <br />-Kto ci to zrobił?-szepnął Josh<br />-Ch...Chris- był już coraz słabszy <br />-Zabiję go. Możesz być tego pewny-oznajmiłam.<br />-Zoe nie mogę dopuścić to tego byście były same. Josh zajmie się wami<br />-Co? -spojrzałam na przyjaciela a na jego twarzy nie było ani grama zdziwienia. Wiedział o tym? <br />-On cię kocha. Od dawno. Zaopiekuje się tobą i Phoebe. Da ci bezpieczeństwo jakiego przy mnie nie miałaś.<br />-Przy tobie byłam bezpieczna. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie <br />Harry zaciągnął się powietrzem jakby nie było tu tlenu. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go w usta...ten ostatni raz.Złapał mnie za rękę i resztkami sił wyszeptał<br />
-Kocham Cię<br />
I zasnął...za zawsze. Jego klatka, która jeszcze przed chwilą się ruszała, zastygła jak kamień. Oczu, które niedawno wypełnione były zielenią, zostały zamknięte. Harry właśnie umarł.<br />
-Mój plan w końcu się ziścił-usłyszałam krzyk Stoner'a <br />
Nikt nie rwał się do walki. Zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na Harry'ego, który nadal kurczowo trzymał moją dłoń.<br />
-Nie zginęliście na marne-powiedziałam patrząc w górę, zupełnie jakbym wypowiadała te słowa do tych, którzy odeszli.<br />
Obróciłam głowę do tyłu. Niepokonani stali wpatrzeni w GS, którzy byli na schodach. Chris z tym swoim uśmieszkiem, który zaraz zniknie. Molly wtulona w Dean'a i Zayn z pistoletem w ręku. Nadal nie wiem po której jest stronie.<br />
-Twój ukochany nie żyje-powiedział z uśmiechem.<br />
-Ty zaraz też zginiesz!-krzyknęłam i wyciągnęłam przed siebie karabin.<br />
Malik był jedyną osobą, która miała tam broń. Zaraz okaże się czy jest z nami, czy z nimi.<br />
-Zayn strzelaj-rozkazał Stoner<br />
-Chętnie-usłyszałam jego zachrypnięty głos<br />
Byłam pewna, że odda strzał w moją stronę, on jednak strzelił prosto w głowę Molly. Ciało dziewczyny sturlało się po schodach. Dean nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu pobiegł za mną. U podnóża schodów już czekał na niego Liam i Kevin. Teraz zostałam tylko ja i Chris. Podeszłam bliżej schodów i spojrzałam w te jego jebane niebieskie oczy.<br />
-I co zabijesz mnie?-zapytał jakby był pewien, że tego nie zrobię-przecież ty taka nie jesteś<br />
-Zmieniłam się wiesz. Teraz jestem w stanie zabijać i krzywdzić tak samo tak ty.<br />
-Jesteś za słaba by to zrobić.<br />
-Za Danielle, za Drake'a, za Matt'a, za Sam, za Louis'a, za Julie i za Harry'ego- powiedziałam i oddałam strzał prosto w jego serce.<br />
Spojrzał na swoją klatkę a później na mnie. serio nie wierzył, że to zrobię? Nie musiałam długo czekać by jego ohydna osoba znalazła się u moich stóp. <br />
-I za wszystkich ludzi, którzy przez ciebie zginęli-szepnęłam i strzeliłam jeszcze raz.<br />
Dziś skończyło się moje piekło i zaczął prawdziwy horror. Życie bez Harry'ego na pewno nie będzie łatwe, ale obiecałam mu, że dam radę i tego zamierzam się trzymać. Ta cholerna pusta już zdążyła wypełnić moje serce.<br />
Harry i Chris...anioł i demon...opiekun i tyran.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Wróciliśmy do Holmes Chapel. W Londynie opowiedzieliśmy wszystko policji. Wypuścili nas. Zrozumieli czego to zrobiliśmy. Straciliśmy szóstkę naszych. Louis, Matt, James, Sam, Lily i Harry nie żyją. Siedzenie bez nich jest gorsze niż samotność. Ta cisza. Nikt się nie śmieje. Nikt nie mówi nic by poprawić atmosferę. Jesteśmy ale równie dobrze mogłoby nas nie być. Dziś straciliśmy najbliższe nam osoby. Ukochanych i przyjaciół. Ale każde z nas gdzieś w środku wierzy, że wszyscy tutaj siedzą. James ociera słone zły Annabeth, Louis siedzi razem z Julie, Danielle przytula się do Liam'a, Sam całuje w policzek Brain'a, Lily śmieje się z Eriką, Matt knuje kolejny dowcip, Drake mówi wszystkim o kolejnej wielkiej imprezie a Harry...Harry siedzi obok mnie trzymając Phoebe na kolanach i po prostu żyje. <br />
-Harry...on...on chciała żebym pokazał Wam ten film go on zginie-powiedział Niall i wstał z kanapy podchodząc do telewizora.<br />
Nacisnął mały przycisk a na ekranie pojawiła się twarz Styles'a.<br />
-Cieszcie się jeśli to oglądacie, bo to znaczy, że żyjecie<br />
Nagle obraz stał się czarny, lecz po chwili rozbrzmiała melodia i niebiański głos Harry'ego. Pojawiały się nasze roześmiane twarze. Nagranie Julie i Louis'a gdy jeszcze żyła.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4MyFPBiVONlDjix8QUpN5aYm24VsD1hvI3r5lQ3iOxxSXU9DdUY8kbXSVqQ04pnXCau97N_fHl6uhj3RLXPPO_PBnlPbgnyrQ37c1PooaM6t5krqWQ41WjWyvnbxjg8FY4E3u1cmbijU/s1600/tumblr_mgvho21rna1qfndl6o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4MyFPBiVONlDjix8QUpN5aYm24VsD1hvI3r5lQ3iOxxSXU9DdUY8kbXSVqQ04pnXCau97N_fHl6uhj3RLXPPO_PBnlPbgnyrQ37c1PooaM6t5krqWQ41WjWyvnbxjg8FY4E3u1cmbijU/s1600/tumblr_mgvho21rna1qfndl6o1_500.gif" height="153" width="320" /></a><i>"Oto zegar wiszący na ścianie,<br />
Oto historia nas wszystkich,<br />
Oto pierwszy dźwięk noworodka<br />
Zanim jeszcze zacznie raczkować."</i><br />
<br />
Słysząc jego słowa zobaczyłam nowo narodzoną Phoebe. <br />
<br />
<i>"Oto wojna, której nie sposób wygrać,<br />
Oto żołnierz i jego broń,<br />
Oto żona czekająca przy telefonie,<br />
Modląca się za swojego męża."</i><br />
<br />
Nagrania z treningów...wtedy uczyliśmy się tego wszystkiego...by wygrać wojnę, której nie sposób wygrać.<br />
<br />
<i>"Zdjęcia z tobą,<br />
Zdjęcia ze mną,<br />
Powieszone na twojej ścianie, by świat je zobaczył."</i>
<br />
<br />
Moje oczy zaszły złami gdy zobaczyłam zdjęcie z Paryża, ścianę z naszego salonu, całą naszą drużynę.<br />
<br />
<i>"Jesteśmy bokserami na ringu,<br />
Jesteśmy dzwonkami, które nigdy nie dzwonią.<br />
Jest taki tytuł, którego nie możemy zdobyć,<br />
Obojętnie, jak mocno byśmy nie walczyli."</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<i>"Zdjęcia z tobą,<br />
Zdjęcia ze mną,<br />
Przypominają nam wszystkim, kim mogliśmy być.<br />
Kim mogliśmy być,<br />
Mogliśmy być..."</i><br />
<br />
-Ci którzy teraz tam z wami nie siedzą patrzą na was z góry i cieszą się, że żyjecie. Kocham was ludzie<br />
Ekran znów zaszedł czernią. Nikt nie powiedział ani słowa. Słychać było tylko przyśpieszone oddechy i dźwięk płaczu. Nawet Phoebe, która tak przeżywała śmierć Harry'ego nie odezwała się ani słowem. <br />
-Więc odeszli-odezwała się Erika<br />
-Odeszli-powtórzyłam<br />
Nie wiem co wtedy uczyła. Jeszcze nigdy takie uczucie nie wypełniało mojego serca, która pewnie już dawno pękło. To nagranie...to to robił przez ostatnie tygodnie. Wiedział, że umrze. Wiedział, że po wojnie już nas nie zobaczy. Chciał, żeby cząstka każdego nas była na tej płycie, tego kto zginął i tego kto nadal tutaj siedzi. Szedł tam ze świadomością, że nie wróci. To to widziałam w jego oczach gdy się zegnał...bezradność. Przecież generał nigdy nie zostawia swoich żołnierzy. On też tego nie zrobił. Poległ na polu bitwy, nie poddał się. Oddał życie za mnie i Phoebe. Nie zrezygnował, bo widział, że śmierć naszych bliskich nie może pójść na marne. Odszedł, ale jakaś jego część zawsze będzie w moim sercu, nigdy go nie zapomnę. Zostawił mi kogoś, kto będzie mnie chronił, zostawił mi Josh'a. Pewnie cały swój plan obmyślił wtedy gdy z rozwaloną głową trafiłam do szpitala. Obiecałam mu kiedyś, że gdy nadejdzie właśnie ten moment nie będę płakać, jednak to wszystko jest ponad moje siły. Nie żyje tak wiele osób bliskich mojemu sercu. Już nigdy ich nie zobaczę. Nie zobaczę jak śmieją. Nie poczuję bicia ich serca, Nie będę czuła, że żyją. Wiem jedno, nigdy nie zapomną ich twarzy, nie zapomnę Harry'ego stojącego boso na plaży obok księdza i czekającego aż zrobię jakiś ruch. Ten widok pozostanie w mojej głowie i sercu na zawsze. Wierzę, że kiedyś się spotkamy, powiemy sobie "witaj" i przytulimy się jak starzy przyjaciele. Teraz nie powiedzieliśmy sobie "żegnaj" lecz "do zobaczenia". To nie koniec naszej historii. W naszej opowieści nie ma napisu " koniec" tutaj jest "ciąg dalszy nastąpi"<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Minęło dokładnie 11 lat od śmierci Harry'ego. Josh bardzo nam pomógł. Mieszka z nami, ale nie jesteśmy razem. Kocham go-to fakt, ale nie umiałabym być z nim i myśleć o Harry'm. On to rozumie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5UBljzd3_y2fnUnjV8JQ5BV_B_z43yVBLo4bKNJyZc5LUaZGP8CMG52j4t_QfyUROaDDfypmLxE0gr_dVGTPs_23frZga-4ud-xRhAeBZLhxfmS53u1RAe5mQHFCcGIbJ3DR0mHNd3LU/s1600/bez%C2%A0tytu%C5%82u.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5UBljzd3_y2fnUnjV8JQ5BV_B_z43yVBLo4bKNJyZc5LUaZGP8CMG52j4t_QfyUROaDDfypmLxE0gr_dVGTPs_23frZga-4ud-xRhAeBZLhxfmS53u1RAe5mQHFCcGIbJ3DR0mHNd3LU/s1600/bez%C2%A0tytu%C5%82u.JPG" height="320" width="211" /></a>Dziś idę z Phoebe na cmentarz. Moja córka już nie jest małą dziewczyną. Wyrosła na naprawdę piękną dziewczynę. Harry byłby dumny.<br />
-Mamo, dlaczego tata zginął?<br />
-Chciał nas chronić. Byłyśmy dla niego wszystkim.<br />
-Kochasz go jeszcze?<br />
-Phoebe ja całe życie będę go kochać-powiedziałam gdy doszłyśmy do jego nagrobka.<br />
Zdjęcie, które tam było zawsze kazało mi myśleć jakby teraz wyglądał. czy nadal miałby loki, dołeczki w polikach, tę cudowną chrypę.<br />
<i>"Nic nas nie rozdzieli, nawet śmierć" </i>przeczytałam napis na płycie. Na pewno chciałby by te słowa się tam znalazły. Odpaliłam znicz i postawiłam go obok pięknych róż, które kupiła Pheobe. <br />
-Cześć tato-usłyszałam szept córki- dostałam się do wymarzonej szkoły, wiesz. Tak bardzo mi ciebie brakuje<br />
-Jedenaście lat a ja nadal myślę o tobie gdy zasypiam. Co noc widzę twoją twarz, czuję twoją obecność. Jesteś tutaj, ja to wiem<br />
-Kocham Cię-przez chwilę wydawało mi się, że te słowa należały do Harry'ego. Znów usłyszałam jego głos.<br />
<br />
<i> Ta śmierć, przyjacielu, dotknęła mnie bardziej, niż wszystkie, które
przeżyłam dotąd. Ta śmierć dotyczyła mnie bardziej. To ciało, tak
mi znajome, że nieledwie zdawało się być kawałkiem mojego ciała,
ma przysypać teraz ziemia. Jego głęboko osadzone oczy, jego wiarę
w życie, jego miłość. </i><br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
I to jest...epilog. Wiem, że nie spodziewaliście się go tak wcześnie, jednak ja dobrze wiedział, że teraz się pojawi. Nie macie nawet pojęcia jak ciężko było mi napisać słowo <i>Epilog </i>i kliknąć <i>Opublikuj.</i> To koniec. Historia Zoe i Harry'ego właśnie się skończyła :c Szczerze, to nie wiem co mam tutaj napisać. Ostatnie słowa Harry'ego i Zoe, ostatnie spotkanie z Niepokonanymi i moje z Wami. Łzy leją mi się z oczu, bo nie wiereę w to co działo się przez ostatnie miesiące. On czymś takim nie śmiałam nawet marzyć. Jutro dodam film o którym kiedyś Wam mówiłam i słowa pożegnania...ostatni raz powiem Wam jak bardzo Was kocham<br />
<br />
Kasia<br />
xx Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com88tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-18356123661112390902014-02-11T15:16:00.000+01:002014-02-11T15:16:50.723+01:00KONKURS :)Hej. Wiem, ze pewnie zaraz bedziecie pytac kiedy rozdzial, ale ja Wam juz odpowiadam....nie mam zielonego pojecie, mam komputer w naprawie a ten post pisze z tablecie...dlatego te bledy :/<br />
<div>
Konkurs bedzie polegal na tym, ze w dowolny sposob bedziecie musieli przedstawic wybranego bohatera lub wydarzenie opowiadania. Wiem, ze pewnie kazdy z Was ma jakis talent....wykorzystajcie to. Zdajcie sie na twoja ambicje. Jesli chcecie dowiedziec sie czy cos co wymysliliscie jest ok po prostu napiszcie do mnie e-maila lub napiszcie na fb (www.facebook.com/kasia.styles.5) Prace wysylajcie do 20 lutego JNA MOJEGO E-MAILA. Jesli macie jakies pytania (szczgoly konkursu) to piszcie w komentarzach.</div>
<div>
Kocham Was</div>
<div>
Kasia</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-72332512451030476922014-02-07T20:19:00.000+01:002014-02-07T20:21:06.101+01:00Koniec IJAS to nie nasz koniecSpecjalnie dla Was założyłam sobie konto na fb z którego będę mogła się z Wami kontaktować :-) Będę dodawała tam cytaty z IJAS, zdjęcia i trochę o mnie, ale główie chciałabym pisać tam z Wami :-) No więc tutaj macie link i zapraszajcie www.facebook.com/kasia.styles.5<br />
Nie pytajcie kiedy koniec IJAS bo nie wiem...wiem tylko, że koniec It`s just a scar toi nie nasz koniecAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-26824498805939554672014-02-06T19:13:00.002+01:002014-02-06T19:13:22.607+01:00Rozdział 116 <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://s3.amazonaws.com/live_object_images/34829/4.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<br />Harry spojrzał na mnie z pełnym niepokoju wzrokiem. Widziałam, że słowa Josh'a doprowadziły go do stanu w jakim od dawna go nie widziałam. W sumie, ja również nie wiedziałam co myśleć słysząc taki ton przyjaciela. Co zobaczyli? Czego byli świadkami? Co dzieję się tam, nad nami? <br />-Idziemy-Harry powiedział to z takim spokojem, że niemal uwierzyłam, iż go to nie ruszyło...prawda jednak była inna. <br />Zacisnęłam oczy chcąc pozbyć się wszelakich myśli, które nie uspakajały mojego serca. To miało być takie proste. Włamujemy się, włączamy alarm, zamykamy ich, odbijamy Phoebe i znikamy, ktoś chyba jednak wiedział, że złożymy im wizytę. Tym kimś był Chris. Poczułam jak Harry łapie mnie za rękę i prowadzi do windy. <br />-Gdy dam wam znak macie dokładnie 10 sekund by wejść i wyjść z pomieszczenia w którym jest wasza córka. 10 sekund-głos Jenn wydobywający się ze słuchawki odbił się echem w mojej głowie. <br />Gdy staliśmy w czwórkę w zamkniętym pudle wiozącym nas na pole bitwy zobaczyłam jak Sam chwyta rękę Brian'a i patrzy mu głęboko w oczy. Czyżby ona właśnie tak okazywała miłość, strach, złość? Dziewczyna, którą wtedy widziałam nie miała nic wspólnego z bezduszną morderczynią, za jaką w pewnym stopniu ją uważałam. Była niczym przestraszone zwierze otoczona ludźmi z którymi nigdy nie chciała się spotkać, zwierzę w miejscu z którego nie ma wyjścia. Szczerze, to doskonale wiedziałam co czuję, jednak mnie dopadło to dawno temu teraz już się nie boje, przynajmniej nie o siebie. <br />Durna muzyczka, która mimo wszystko wydobywała się z głośników w windzie przyprawiała mnie o wściekłość. Miałam ochotę zacząć płakać, krzyczeć, ale nie mogłam. Nie wtedy, nie tam. Musiałam być silna, każde z nas musiało. Gdybym choć na moment się poddała, zaczęła wątpić, wszystko by runęło. Nie mogłam sobie na coś takiego pozwolić. <br />-Josh gdzieś jesteście?-zapytał Harry<br />-16 piętro. Jen co z podsłuchem? <br />-Spodziewają się Harry'ego. Nie mają zielonego pojęcia, że Zoe żyję. Już ich zamknęłam, ale gdy się zorientują nie będzie już tak miło-"gdy się zorientują" powtarzałam w myślach <br />-Czemu oni nie wyszli gdy był alarm? Czemu zostali w biurach gdy tak naprawdę mogłoby się palić?-zapytałam<br />-Jennifer wysłała do nich wiadomość o próbnym alarmie. Stwierdzili, że to nie dotyczy ich...i zostali-wytłumaczyła mi Sam, która zdarzyła wrócić do swojego ciała<br />Nagle drzwi windy rozpostarły się. Wszyscy mieliśmy karabiny w gotowości. Mimo, że dziewczyna Niall'a panowała nad wszystkim musieliśmy mieć głowę na karku. W pewnym momencie gdy w mojej głowie szlajało się tylko pytanie "gdzie teraz" zza rogu wybiegli Josh i Lucas. <br />-Co jest?-zapytał Harry<br />-Phoebe-powiedział zdyszany Lucas-nie ma jej tam<br />-A Chris?-wydusiłam z siebie pełna niepokoju<br />-Jest na tym piętrze. Siedzi u siebie, ale wkrótce przecież będzie chciał wyjść-wytłumaczył Josh<br />-Gdzie może być Phoebe? Jenn namierzyłaś ją?-zapytała Sam do słuchawki <br />Wszystko co słyszałam to cicha. Może nie usłyszała pytania. Brian powtórzył słowa swojej ukochanej. Słyszałam oddech Jenn, wiedziałam, że nasz głos dobiegł do jej uszu. <br />-Jest naprzeciwko sali w której znajdują się...Chris, Dean, Zayn i Molly-szepnęła jakby każde słowo sprawiało jej ból <br />-Nie damy rady jej wyciągnąć-powiedział zrezygnowany Anderson<br />-Niby czemu?-widziałam, że Harry nie do końca wiedział o co mu chodzi...nie tylko on. <br />-Niby temu, że ściana biura Stoner'a jest szklana...zobaczą nas. <br />-Odciągniemy ich-powiedziała szybko Sam<br />-Co?-Brian spojrzał na nią jak na wariatkę <br />-Bri, musicie ją wyciągnąć. Nich James, Liam i Louis tu przyjdą. Simon i Matt są piętro wyżej,prawda? Oni, ja i Lucas narobimy hałasu, odciągniemy ich i wtedy wy zabierzecie Phoebe...i uciekniecie<br />-Przecież oni Was zabiją!-krzyknęłam cicho-musimy wymyślić coś innego<br />-Zoe nie ma czasu na nowy, lepszy plan-powiedział Luc<br />W mojej głowie kłębiły się myśli o których za wszelką cenę chciałam zapomnieć. Wyobrażenie sobie przyjaciół ściganych przez uzbrojonych po zęby członów GS, przyprawiało mnie o łzy. Oni już postanowili a ja miałam gówno do gadania. Nie interesowało ich to, jak wszystko może się skończyć. Mają gdzieś czy zginą, dla nich liczyło się teraz tylko życie naszej córki. <br />-Chłopaki wjedźcie na 16 piętro...szybko-rozkazał Hazz<br />-Harry może inaczej to rozegramy? Oni mogą zginąć <br />Czułam jak po moim policzki spływa pojedyncza łza. Harry podszedł do mnie i przytulił mnie całując w czoło. Sam widok broni zawieszonej na jego ramieniu łamał mi serce na miliony maleńkich kawałków. Zimna lufa była gotowa w każdym momencie wystrzelić z siebie kulę. Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk nadjeżdżającej windy a chwilę później zobaczyłam Tomma, Payne'a, Johnson'a i Kevina. <br />-Kev nawinął się nam po drodze, więc przyszedł z nami-wytłumaczył Lou<br />-Ja, Zu, Brian, Josh i Kevin idziemy po Phoebe a wy...odciągnijcie ci-wytłumaczy Harry. <br />W jego głosie dostrzegłam niepokój tak wielki jak jeszcze nigdy wcześniej. Świadomość, że posyła przyjaciela na coś takiego pewnie niszczy go od środka. A więc czas się rozstać...na zawsze...Nie! Zoe nie mów tak! Spotkasz ich! <br />-Żegnaj-powiedział Liam podchodząc do mnie i przytulając mnie. Mimo tego co się dzieje na jego twarzy widniał uśmiech <br />-Nigdy nie mów "żegnaj", ponieważ "żegnaj" oznacza, że odchodzisz, a odejść oznacza zapomnieć. Do zobaczenia. Nie żegnaj, lecz do zobaczenia.<br />-Dzisiaj dołączę do Danielle-uśmiechnął się jeszcze bardziej-znów ją zobaczę<br />Pocałował mnie w policzek i odsunął się. "Dziś dołączę do Danielle"-kocha ją tak bardzo, że cieszy się z tego, że może zginąć...chce zobaczyć swoją ukochaną. Nie wiem nawet kiedy wpadłam w ramiona Tomlinsona. Czy on też chce spotkać się z Julie? Zawsze powtarzali, że najczęściej zapamiętuje się ludzi, którzy zginęli w walce i że Julie i Dan nie wybaczyłyby gdyby umarli inaczej i tak oto chcą odejść na polu bitwy...za miłość...za bliskich. <br />-Pozdrowię od ciebie Julie-szepnął<br />-Nie róbcie tego-powiedziałam łamiącym się głosem <br />-Dlaczego? <br />-One by tego nie chciały. Chciałyby żebyście umarli jako starcy w bujanym fotelu. Zróbcie to dla nich. <br />Louis spojrzał mi w oczy. Moje słowa były szczere i płynęły prosto z serca. Nie mogą umrzeć. Nie tutaj. Nie tak. Chłopak spojrzał na swojego przyjaciela, może zrozumiał sens wypowiedzianych przeze mnie słów. Pożegnałam się jeszcze z Sam, Lucas'em i James'em. Mimo tylu złych rzeczy jakie zrobił mi Johnson nie chciałam by coś mu się stało, jednak wiem, że kto jak kto, ale on nie wyjdzie z tego bez szwanku. Tamci nie wybaczą mu, że odszedł. Może nawet własny brat go zabije. W pewnym momencie już ich przy mnie nie było. Być może zobaczyłam ich ostatni raz w życiu. Może ich twarze zobaczę już tylko ułożone w drewnianych skrzyniach? A może za godzinę zobaczę ich roześmiane twarze, które cieszą się, że wygraliśmy wojnę? Nie wiem co nas czeka, nie wiem czy nam się uda...nie wiem nic. <br />-Zoe musimy iść-głos Harry'ego i jego ręka wprawiająca mnie w ruch momentalnie mnie obudziła. Rzuciłam się biegiem w ich kierunku. Przemierzaliśmy długi, niemal nieskończony korytarz kiedy nagle dobiegł mnie dźwięk głosu Jenn ktora informowała nas o otwarciu wszystkich drzwi i krzyk Sam, który miał zwabić GS w ich kierunku. Widziałam jaką walkę toczy w sobie Brian, ale nie poddał się, wepchnął nas do jakiejś sali w sekundę przed tym jak na korytarzu pojawił się Dean i Molly. Słyszałam ich głosy. Tak przeraźliwie blisko mnie. Niemal słyszałam ich oddech, ich bicie serca. Bałam się, że może już nas wyczuli. Węszą pod drzwiami jak psy a później wpadną tu by nas rozszarpać. Kiedy jednak Miller pokazał mi ekran telefonu na którym była mapa całego budynku i zaznaczone na niej osoby, moje obawy minęły, bo zobaczyłam, że dwa niesforne zwierzęta odeszły. Wyszliśmy z pomieszczenia i dalej szliśmy już jak najciszej się dało. <br />-Jak wy ich namierzacie?-zapytałam szeptem.<br />-E-maile, nie kasują ich a później idioci wszędzie chodzą z telefonami. Phoebe ma nadajnik w łańcuszku-wytłumaczył mi Hazz<div>
<a href="https://s3.amazonaws.com/live_object_images/34829/4.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="220" src="https://s3.amazonaws.com/live_object_images/34829/4.gif" width="320" /></a>-No właśnie nie wszyscy Styles!-na korytarzu rozległ się najbardziej przerażający krzyk jaki pamiętam.<br />Odwróciliśmy się jak na rozkaz i zobaczyliśmy Chris'a z pistoletem w ręce. Bez chwili zastanowienia zaczęliśmy uciekać. Broń w ręce tego sadysty, nie wróżyła nic pięknego. Dotarliśmy do rozwidlenia..."gdzie iść?" Myślałam. <br />-Kevin i Josh zabierzcie ją stąd-rozkazał Harry <br />-Nie, nie pójdę bez ciebie-ręce drżały mi jak opętane<br />Chris był coraz bliżej nas a ja za nic w świecie nie chciałam zostawić ukochanego.<br />-Wrócę....obiecuję. Przyprowadzę Pheobe. Zobaczymy się-rzucił po czym pocałował mnie w usta...ten ostatni raz i tyle go widziałam. Poczułam jak Josh ciągnie mnie za sobą a po chwili sama zaczęłam to robić. Biegliśmy na ślepo, to Brian-nie my-widział wszystkich w budynku. Nagle dobiegliśmy do wielkiej hali, nie było tam foteli, stołów, mebli. Jedyne co się tam znajdowało to jedni jedyne krzesło na środku, ale po co? Tak wielka sala i tylko jedno krzesło?! Z moich oczu mimowolnie poleciały łzy. Nie wiem gdzieś są teraz moi najbliżsi, nie wiem gdzie są ludzie łaknący mojej śmierci. <br />-Zoe, Zoe spokojnie, wszystko będzie dobrze-powiedział Josh przytulając mnie do siebie. <br />Czy on nie wie, że nic nie będzie dobrze? Próbowałam się uspokoić. Nagle zobaczyłam ją, szczęśliwą, biegnącą w moją stronę, niemal słyszałam jak krzyczy z radością, że mnie widzi. Jednak gdy usłyszałam krzyk bólu zmieniło się wszystko. Zobaczyłam jej odrapaną twarz, podkrążone i zapłakane oczy. W mojej głowie znów zabrzmiał krzyk słyszany przed sekundą. Chwila, ten krzyk należał przecież do....<br /><br />------------------------------------------------------------------------------------------<br /><br />Tak oto jest. Długi, długi i jeszcze raz długi :D Szczerze to strasznie mi się on podoba...nie wiem do końca czemu. Poprawiałam go chyba 3 razy, bo chciałam by był idealny. Wiem, że pewnie chcecie mnie zabić dlatego, że skończyłam w takim momencie no ale cóż... xD <br /><br />Nie sądziłam, że dzisiaj go dodam, bo mam komputer w naprawie i dopiero teraz dorwałam się do laptopa kuzyna.NIECH KAŻDY Z WAS ZOSTAWI KOMENTARZ, JEŚLI JESZCZE JEST DO CZEGO.<br />
<br />
Kocham Was<br />
Kasia</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com63tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-20060439685472377972014-02-02T09:24:00.001+01:002014-02-02T10:36:57.319+01:00Rozdział 115 <br />
Siedziałam na tylnym siedzeniu oparta o ramię Harry'ego. Ani na moment nie puszczałam jego dłoni. Wydawało mi się, że jeśli to zrobię on po prostu zniknie. Właśnie jedziemy na spotkanie z GS. Przed wyjazdem pożegnałam się, że wszystkimi...to było tak cholernie trudne. Patrzeć im w oczy i nie widzieć czy się jeszcze zobaczymy. Najgorzej było mi powiedzieć "do zobaczenia" Louis'owi i Josh'owi, bo to ich znam najdłużej. Harry dzwonił już do Chris'a by powiedzieć mu, że jest w drodze. Nie wspomniał tylko,że jedzie z nim cały gang. Zapewnił go, że Moc się rozpadło, bo tak jest...ale nikt nie mówił o Niepokonanych.<br />
Czułam bicie jego serca, każdy oddech na moim policzku. Czułabym się jak w domu, przy kominku gdyby nie to, gdzie i w jakim celu jedziemy. Dziś nie ma słowa "litość", nie będziemy ich oszczędzać. Zabijemy ich wszystkich...Chris'a, Dean'a, Molly, Z...Zayn...co z Zayn'em? Nie poruszaliśmy jego tematu. Co jeśli inni obrali sobie za cel zabicie właśnie jego? <br />
-Harry? Co będzie z Zayn'em?-szepnęłam i spojrzałam na jego tępo wpatrujące się w drogę oczy.<br />
Pewnie dlatego nikt nie pozwolił mu prowadzić...zabiłby nas niczym dojechalibyśmy do Londynu.<br />
-Nie wiem Zoe-spojrzał na mnie. Ból...to widziałam.<br />
-Przecież nie możemy pozwolić by go zabili<br />
-Masz jakieś dowody, że jest niewinny? Nie wiemy nic<br />
Rozumiałam go i nie zamierzałam się z nim kłócić. Za dużo było tego jak na ostatni czas. Przytuliłam się mocniej do niego ramienia a on gładził moje włosy. Nie mam wpływy na to co każde z nas zrobi. Wszyscy musimy myśleć trzeźwo, nie możemy myśleć o ten misji jak o okazji do zemsty. Zayn jest w niebezpieczeństwie jak my wszyscy. Nie pomogę mu nawet gdybym bardzo tego chciała. Nie pomogę nikomu, bo nie potrafię pomóc nawet sobie.<br />
-Wszystko będzie dobrze-Harry szepnął mi do ucha<br />
Będzie dobrze powtarzałam w myślach. Przecież musi być dobrze. Przeszliśmy tak wiele, przebrniemy też przez to. Nagle z głośnika zaczęła ulatywać melodia na której dźwięk mimowolnie się uśmiechnęłam.<br />
-Pamiętasz?-zapytałam<br />
-Twist n Shout...wypad do lunaparku-uśmiechnął się do mnie<br />
Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, siedzieliśmy na ławce w wesołym miasteczku i właśnie puścili The Beatles. Był to początek mojej "przyjaźni" z Harry'm i pierwsze wyjście razem. Pamiętam tę piosenkę, bo wtedy powiedział mi po raz pierwszy, że w moich oczach widzi to czego nie widział w oczach innych dziewczyn.<br />
-Kocham cię-wyszeptał tak cicho bym usłyszała to tylko ja<br />
Wyszeptałam, że ja również go kocham. Tak było, jest i będzie i nic ani nikt tego nie zmieni. Patrzyłam przed siebie nie mogąc nawet zmrużyć oczu. Louis siedzący z przodu co chwilę na mnie zerkał, pewnie by spojrzeć czy żyje. Jechaliśmy vanem Brian'a więc było nas tam ośmioro, ale nikt nic nie mówił. No oprócz mnie i Harry'ego którzy powtarzaliśmy sobie, że wszystko będzie dobrze. <br />
-Brian wziąłeś zapasową broń, prawda?-zapytał Niall, który razem z Jenn siedzieli za nami. <br />
-Nie, nie wziąłem...za kogo ty mnie masz Horan? <br />
-Uspokójcie się-powiedział Josh-chciał tylko wiedzieć <br />
-Młody nie takim tonem, ok?-syknął odrywając wzrok od jezdni<br />
-Ale patrz gdzie jedziesz!-krzyknęli jednocześnie Harry i Liam. <br />
Wszyscy są już tym zmęczeni i nie dziwie się temu jak się zachowują, ale powinni trochę przystopować i skupić się na akcji. To nie będzie jakaś bójka w opuszczonej remizie. To będzie wojna w środku miasta. A co jeśli...<br />
-Harry co jeśli policja nas złapie? -zapytałam<br />
-Nie zdążą-wyprzedził go Tommo<br />
-Przez całe moje życie gliny mnie nie złapały...no oprócz tego jak zastrzeliłem William'a. <br />
Na samą myśl tego potwornego dnia skręcało mnie w żołądku.<br />
<div>
<br />
__________________________________________________________________________<br />
<span style="font-size: x-small;">Oczami Harry'ego</span><br />
Widziałem jak ukradkiem na nią spogląda. Widziałem każde jego spojrzenie na nią. W normalnych okolicznościach moja pięść już dawno witałaby się z jego twarzą. Josh nadal ją kocha. Nie przestał. Ciekawi mnie czy ona też go kocha. W ciągu ostatnich dni w ogóle z nim nie rozmawiała, nie patrzyła nawet w jego kierunku. Gdyby coś do niego czuła siadłaby w środku by być bliżej niego, tymczasem siedziała przy szybie Może to dlatego, że chciała widzieć drogę każdej spływającej kropli deszczu. Może chciała być jak najdalej od reszty a może nie chciała by ktokolwiek widział pojedyncze łzy spływające po jej policzku. Jechaliśmy już dość długo a ona nawet mimo tego że ją namawiałem, nie usnęła. Zastanawia mnie jeszcze tylko jedno: czy zdążę jeszcze zobaczyć córkę? Wszyscy zrobią wszystko by ją chronić...no właśnie 'ją'. O ochranie Zoe nie było wzmianki, ale mam cichą nadzieję, że ci ludzie mają choć trochę rozumu i będą osłaniać siebie wzajemnie. Najbardziej obawiam się Simon'a. Wydaje się taki tajemniczy, ale Niall go zna a ja ufam swojemu kuzynowi. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Zoe spała trochę, ale gdy wjechaliśmy do Londynu byłem zmuszony ją obudzić. Serce waliło mi jak młotem gdy uświadomiłem sobie co się dzieje. Brain skierował się pod tą pieprzoną, korporacyjną norę w której się ukrywali. Chris był szefem tego wszystkiego. Ludzie z zewnątrz mieli ich za świetna firmę od telefonów, laptopów i innych gadżetów. Ja i reszta Mo...Niepokonanych znaliśmy prawdę. Ludzie pracujący tam byli osobami z długami, którym Chris niegdyś pomógł a teraz oni będą to spłacać do końca życia. Dziewczyny z recepcji to tanie dziwki potrzebujące kasy. Każda z nich spała z tymi frajerami. Ich sprzęty miały w sobie lokalizatory i czytniki dzięki którym mogli włamać się na konta bankowe i pobrać wszystkie pieniądze. Dzięki genialnym zabezpieczeniom nikt ich nie namierzył. Jedynym słabym punktem były kamery i sieć zabezpieczeń chroniących budynek. Nawet dziecko dałoby radę się włamać, tylko co dalej? Trzeba trochę pomieszać i to zostawimy Jenn.<br />
-Jesteście gotowi?-usłyszałem głos Kevina w słuchawce, którą miał każdy z nas. <br />
-Gotowi-powiedziałem ze spokojem-niech Lily już idzie-nie mieliśmy zamiaru czekać<br />
Do Chrisa zadzwoniłem dwie godziny po naszym wyjeździe z domu więc mamy równe dwie godziny przewagi. Nagle zobaczyłem wychodzącą z czarnego BMW blondynkę. Pojechała nim razem z Matt'em...musiała w końcu wyglądać jak szycha. <br />
-Zachowuj się naturalnie-powiedziałem wyraźnie by mnie usłyszała. <br />
Poprawiła róg sukienki i weszła do budynku. Spojrzałem na Jennifer, która już mieszała w zabezpieczeniach. <br />
-Jadę na górę. Uważajcie, jest pełno ochrony i kamer. Zasłaniajcie twarze.<br />
-Weszłam-krzyknęła Jenn dając nam do zrozumienia, że to co miała zrobić jest zrobione teraz tylko czekać na odpowiedni moment<br />
-James i Annabeth na miejsca-poinformował Louis również wychodząc z samochodu wraz z Liam'em. Oni muszą szczególnie uważać. Czajenie się tak blisko budynku gdy kamery nadal są włączone jest naprawdę niebezpieczne</div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz4zTbXf4zwJJ3WssYP9Evl_qQqS0-Ew6c_htBf4YBvw5RmZSDlwWaLMjWe6zP2ur7FpoDPP7eX8PvFeP8hqgV4SbxjPghV3EIVdBfvRCMD4sA-IgwR4c0im2OxxS3uLbdEzlclkiALHo/s1600/tumblr_mrt34dIiUB1r5wle6o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>
_____________________________________________________________________________<br />
<span style="font-size: x-small;">Oczami Zoe</span><br />
-Simon i Matt do środka-odezwał się Harry a ja patrzyłam jak ze srebrnego Vana wychodzi Simon a z BMW Matt. <br />
Obaj ubrani byli w uniformy ochroniarzy, mieli podrobione legitymacje, więc bez problemu weszli do środka. <br />
-Czysto-powiedział Sim-Josh i Lucas chodźcie. </div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz4zTbXf4zwJJ3WssYP9Evl_qQqS0-Ew6c_htBf4YBvw5RmZSDlwWaLMjWe6zP2ur7FpoDPP7eX8PvFeP8hqgV4SbxjPghV3EIVdBfvRCMD4sA-IgwR4c0im2OxxS3uLbdEzlclkiALHo/s1600/tumblr_mrt34dIiUB1r5wle6o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz4zTbXf4zwJJ3WssYP9Evl_qQqS0-Ew6c_htBf4YBvw5RmZSDlwWaLMjWe6zP2ur7FpoDPP7eX8PvFeP8hqgV4SbxjPghV3EIVdBfvRCMD4sA-IgwR4c0im2OxxS3uLbdEzlclkiALHo/s1600/tumblr_mrt34dIiUB1r5wle6o1_500.gif" height="151" width="320" /></a>Oni mieli za to na sobie garnitury by nie wzbudzić podejrzeń. Zaraz za nimi z aut wyskoczyli Lena i Brian. Dziewczyna odnalazła samochód, którym wozi się Chris. Jak gdyby nigdy nic podeszła do niego i po chwili rozmowy z szoferem wyszła do środka. Przez słuchawkę słyszałam jak mu grozi a już sekundę później mężczyzna około 30 wyszedł z wozu. Nie miał nawet szansy krzyczeć. Brian przejął go dociskając mu lufę do brzucha. <br />
-Peter, Niall idziecie-krzyknął Harry i wszyscy, którzy znajdowali się w naszym aucie nałożyli na twarze kominiarki, dla pewności, że facet od auta nas nie rozpozna. <br />
Długo czekaliśmy na jakikolwiek znak życia. Zaczynałam się bać, że coś poszło nie tak, jednak po godzinie odezwał się głos Lily<br />
-Pluskwa podłożona. Wracam<br />
-Kamery wyłączone-rzucił zaraz po niej Simon<br />
-Sam idziemy. Sarah zostajesz na straży-powiedział grobowym tonem Miller i odpalił samochód. Po chwili do busa wskoczyła Sam i odjechaliśmy kierując się na podziemny parking, gdzie mieliśmy czekać na kolejny rozkaz. Tylko co z Josh'em i Lucas'em? Czemu się nie odzywają? To oni mieli włamać się po pomieszczenia w którym była Phoebe<br />
-Nie możemy dłużej czekać-szepnęła ciemnoskóra <br />
-Jeszcze trochę -błagałam <br />
-Nie ma czasu-powiedział Harry-Jenn zamknij ich i włącz alarm. Wykurzymy niepotrzebne osoby z budynku. <br />
Byłam przeraża. W mojej głowie kłębiły się potworne myśli. Miałam wrażenie, że Jenn zaraz powie, że Josh i Lucas są tam gdzie nie powinni, albo Chris już coś im zrobił. <br />
-Harry gotowe, ale...<br />
-Ale co?!-krzyknął Harry<br />
-Phoebe nie ma w sali 438<br />
-Co?!<br />
Spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. Moje przeczucie mnie nie myliły. Phoebe nie ma tam gdzie powinna się znajdować <br />
-Harry chodźcie tu-odezwał się zrezygnowany głos Josh'a.<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Przez ten rozdział ledwo patrzę na oczy. Pisałam go w nocy i byłam tak strasznie zmęczona, ale pomyślałam, że muszę go skończyć...a dzisiaj ledwo żyję. Pod ostatnim rozdziałem myślałam, że będzie więcej komentarzy no ale tyle przecież też jest dużo :) <br />
<br />
Chyba nadszedł ten dzień w którym muszę podać Wam mojego nowego bloga... <a href="http://oblivion-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/"><Link do Oblivion></a> Oblivion czyli Zapomnienie...mam tylko nadzieję, że nie zapomnicie o IJAS :D<br />
<br />
Dobra wy tu czytajcie i komentujcie a ja idę nadrabiać angielski :/ (chyba się załamię)</div>
<div>
Do ilu komentarzy dobijecie?<br />
<span style="color: #444444; font-family: Verdana, Tahoma, Arial, Sans; font-size: x-small;"><span style="background-color: white; line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com55tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-72318650522889251532014-01-31T10:46:00.001+01:002014-01-31T10:46:22.182+01:00Rozdział 114 <br />Mogłaby mówić dalej czego jeszcze żałuję, ale nie mogłam. Poczułam jakby coś ściskało moje gardło...nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nagle zobaczyłam, że Harry idzie w moim kierunku, przytuliłam się do niego i czułam jakbym trzymała w rękach cały swój świat...świat, którego nie mogę stracić. <br />-Kocham cię, Harry. Na prawdę cię kocham-szepnęłam<br />-Jaki mamy plan?-zapytał nieoczekiwanie Matt<br />-Chris ma swoją firmę...wszyscy z GS tam pracują. Nigdzie nie rusza się bez szofera. Ktoś z nas, kogo nie zna zaatakuje jego kierowce i gdyby Stoner chciał uciec...upadnie jeszcze głębiej-powiedział Brian<br />-Ja to zrobię-odezwała się Lena<br />-Nie!-byłam pewna, że Kevin się na to nie zgodzi i miałam racje...nie zgodził się <br />-Kev daj spokój<br />-To jest zbyt niebezpieczne<br />-Ja to zrobię-powtórzyła nie przejmując się Kevinem<br />Zastanawiało mnie co się stanie gdy coś pójdzie nie tak jak powinno. Co jeśli Lena nie da rady wykonać zadania, albo Chris nigdzie nie będzie chciał się ruszyć? Co jeśli on skądś ją zna?<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDzkxUG7QXH5XK0QrFTXh9EirMA3w6TZ_oNx3YuB9n8eJvhGlutsf1vqpko3e9Heox9_q2e81vqBnVLUpsnedbjOZz01NLJz71Ck7eCVnWrVGtS-F659HyYbcMYEP_aKIctwxrmsYyiZs/s1600/tumblr_m8jzpfEyVn1r364kco1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDzkxUG7QXH5XK0QrFTXh9EirMA3w6TZ_oNx3YuB9n8eJvhGlutsf1vqpko3e9Heox9_q2e81vqBnVLUpsnedbjOZz01NLJz71Ck7eCVnWrVGtS-F659HyYbcMYEP_aKIctwxrmsYyiZs/s1600/tumblr_m8jzpfEyVn1r364kco1_500.gif" height="145" width="320" /></a>-Lily poudajesz jakaś szychę, pójdziesz na spotkanie z Chris'em i podłożach podsłuch-kontynuował Miller<br />Widziałam strach w oczach dziewczyny, ale ta od razu się zgodziła, nie pokazując jak bardzo się boi. Chciałabym być taka jak oni wszyscy. Nie wiedzieć co to strach, nigdy się nie bać i przed niczym się nie cofać.<br />-Simon i Matt będą robili za ochroniarzy. Odłączycie kamery w całym budynku-powiedział Louis kierując wzrok na chłopaków niedaleko mnie.<br />Spojrzałam na ich twarze. Zero złości, strachu, zaskoczenia. Zupełnie jakby od dawna wiedzieli jaką będą pełnić rolę. <br />-Lucas i Josh wy obezwładnicie gości przy drzwiach numer 438. W 99 procentach tam znajduje się Phoebe<br />-Skąd to wiesz?-zapytałam<br />-Technologia brnie do przodu-Brian uśmiechnął się do mnie, ale ja nie byłam taka rada.<br />Tego co miałam wtedy w sercu nie opisze żadne słowo, które znam. Czułam się totalnie pusta w środku, zupełnie jak czarna dziura, studnia bez dna. Idziemy na wojnę...idziemy na wojnę. <br />-Co z resztą?-zapytałam Annabeth<br />-Otoczymy cały budynek. Harry, Zoe, ja i Sam będziemy w podziemnym parkingu. Liam, Louis, James i ty będziecie kręcić się niedaleko biurowca. Jennifer ty zajmiesz się komputerami. Musisz wkraść się do nich, włączyć alarm i zatrzasnąć drzwi we wszystkich pomieszczeniach w których są członkowie GS, rozumiesz? Zostaniesz w samochodzie i stamtąd podłączysz się do ich zabezpieczeń. <br />Dziewczyna pokiwała głową. Ona ma najważniejsze zadanie. Jeśli o czymś zapomni, nie zamknie jakiś drzwi, cały plan szlak trafi. Jen jest bardzo mądra, więc nie mamy powodu by się bardzo martwić. <br />-Informujcie jeśli wykonacie zadanie-powiedział Harry-Niall i Peter...będziecie osłaniać nas z góry. <br />Kiedy oni to wszystko wymyślili? Plan był tak dopracowany, że jestem pewna, że nic nie zawiedzie. Wszystko dopięte na ostatni guzik, jednak jeśli któreś z nas zawiedzie, wszystko runie jak niestabilny domek z kart...i właśnie tego się bałam.<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDzkxUG7QXH5XK0QrFTXh9EirMA3w6TZ_oNx3YuB9n8eJvhGlutsf1vqpko3e9Heox9_q2e81vqBnVLUpsnedbjOZz01NLJz71Ck7eCVnWrVGtS-F659HyYbcMYEP_aKIctwxrmsYyiZs/s1600/tumblr_m8jzpfEyVn1r364kco1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a><br /><div>
~*~<br /><br />-Musisz z nią o tym porozmawiać-usłyszałam głos Niall'a który rozmawiał z Harry'm gdy wchodziłam do kuchni-Możesz już nie mieć okazji.<br />Na te słowa stanęłam jak wryta. Obaj spojrzeli na mnie. W oczach Harry'ego widziałam ból a w Niall'a-troskę.<br />-Z kim musisz porozmawiać?-zapytała<br />-Z tobą-szepnął jakby bał się, że ktoś niewłaściwy to usłyszy.-Za chwilę musimy jechać-wytłumaczyłam<br />
-Zoe to bardzo ważne<br />
Skinęłam głową na znak, że rozumiem jego słowa. Podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i po schodach weszliśmy do sypialni. Nie widziałam o czym chce ze mną rozmawiać. Może o tym co ja do niego czuje. Może nie chce bym jechała...nie wiem. Zobaczyłam jak podchodzi do mnie i przytula mnie tak jak nie robił tego już bardzo dawno. Podniósł mnie lekko a ja owinęłam nogi wokół jego tali. Usiadł na fotelu i przez chwilę milczał patrząc mi w oczy. Widziałam jak dwa wiecznie zielone i roześmiane kamyczki stają się lśniące od łez. Lubiłam z nim tak siedzieć, zawsze mógł mnie wtedy pocałować czy objąć, ale nienawidziłam patrzeć jak cierpi.<br />
-Zoe kocham cię-szepnął-i pamiętaj, że nie ważne co się stanie w Londynie, zawsze będę cię kochał...zawsze. Nieważne jak potoczy się akcja ja ZAWSZE będę przy tobie.<br />
Oparł głowę o moje ramię, nie będąc w stanie mówić dalej. Czułam jak pęka mi serce gdy jego łzy spłynęły na mój dekolt. Wypuścił głośno powietrze i znów zbił we mnie swój wzrok. Pociągnął nosem, otarł ręką twarz i mówił dalej<br />
-Nie możesz zwątpić, że nie ma mnie obok ciebie. Czujesz?-zapytał kładąc moją rękę na jego klatkę.<br />
-Twoje serce-szepnęłam ze łzami w oczach<br />
-Tak Zoe, moje serce, bijące tylko dla ciebie i Phoebe. Kiedyś było jak głaz, twarda skała odporna na uczucia, ale gdy cię poznałem to wszystko się zmieniło. Moje serce zaczęło bić, bo w końcu miało dla kogo. Nigdy nie kochałem nikogo równie mocno jak ciebie i już nigdy nikogo tak nie pokocham.<br />
-Harry czy ty się ze mną żegnasz?-powiedziałam ledwie słyszalnym głosem<br />
Patrzył na mnie a ja znałam odpowiedzi. Gdy wszystko do mnie dotarło przytuliłam go i zalałam się łzami, on też płakał.<br />
-Kochanie nie płacz-szepnął<br />
-Jak mam nie płakać? Nie wiem czy po jutrzejszym dniu będę mogła jeszcze pocałować twoje usta. Zobaczyć blask twoich oczu. Poczuć zapach perfum na twoim ciele.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgq8PiQrITAJeTCWpK8pQPW7XT3zJa0w-op7thwpDjdQUSt2f9QolhqB-bzgsaYPsaq5eKOl7RChesDrwedeqjdFcqKx6U2ANO0jlOq4sSVhNgEcFXDWjZeEbrzYWpN1_byP31St9uniw/s1600/tumblr_mzkrxtKgEX1tow6kqo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhgq8PiQrITAJeTCWpK8pQPW7XT3zJa0w-op7thwpDjdQUSt2f9QolhqB-bzgsaYPsaq5eKOl7RChesDrwedeqjdFcqKx6U2ANO0jlOq4sSVhNgEcFXDWjZeEbrzYWpN1_byP31St9uniw/s1600/tumblr_mzkrxtKgEX1tow6kqo1_500.gif" height="179" width="320" /></a>-Ale teraz tutaj jestem. Nasz plan jest dobry. Musimy wierzyć, że się uda-wydusił z siebie lekki uśmiech, ale wiedziałam, że nie jest szczery<br />
-Kocham cię, Harry. Tak potwornie cię kocham.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
No i jest...114 rozdział. Podoba się Wam? Dacie radę dobić do 80 komentarzy? Może przy epilogu będzie z 90 (jedno z moich marzeń dotyczących bloga). Przeczytałam wczoraj komentarz Margaret S. i...dziewczyno doprowadziłaś mnie do łez, ale tych pozytywnych. Uświadomiłam sobie, że to co wypełniało moje życie od maja, niedługo się skończy :C Mam jeszcze Oblivion, ale mam inne uczucia gdy o nim myślę. Do IJAS strasznie się przywiązałam i nie mogę uwierzyć, że wkrótce nie będę już tutaj wchodzić z zamiarem napisania czegoś nowego, chociaż bardzo chciałabym zmienić bieg tego wszystkiego i pisać dalej, ale wiem, że się nie da...Jutro minie dokładnie 9 miesięcy od opublikowania mojego pierwszego rozdziału tutaj :') </div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com54tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-28234664605212370002014-01-28T16:52:00.000+01:002014-01-28T16:52:00.893+01:00Rozdział 113 I co ja mam o tym wszystkim myśleć? Nie pozwolę im jechać! Już i tak bardzo mi pomogli. Lepiej, żebym to ja, jedna, zginęła, niż oni wszyscy. Wstałam i bez słowa wyszłam z salonu. Nie myślałam wtedy o tym by cokolwiek im wytłumaczyć, by przemówić im do rozsądku...nie chciałam. Pobiegłam na górę i nie wytrzymałam. Nie doszłam nawet do sypialni, upadłam na podłogę i wybuchłam niepohamowanym płaczem. Nigdy tak bardo nie cierpiałam. Nie chce by coś im się stało. Oparłam się plecami o zimną ścianę a paznokciami chciałam niemal wyryć na niej napis "Zabij cię, draniu". Co się ze mną dzieje? Oszalałam, to pewne. Nie ma już dawnej mnie. Nie wiem gdzie teraz jest. Może jest przy Julie, może wróciła do domu a może została w Miami...nie wiem. Wiem tylko jedno: tu jej nie ma. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w tą błogą ciszę. Chris zabrał mi wszystko...męża, córkę, życie. Nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie, poczułam to ciepło bijące od jego ciała, nie musiałam otwierać oczu, wiedziałam, że to on.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivF_d99fKFQFO8rFj3tnIuBOdmmHE-q7TTQksfrJU0Nk3DgiAQDGMTDWOF1U1264dMUV6-MXBB8Zq-44f6G_P6lTUDhWPNT4GYzmpzyo58tRidiyxZg0sy0w4W_6nCfLERLyBauCHRVsw/s1600/tumblr_mxm31ecQtE1sjf0ifo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivF_d99fKFQFO8rFj3tnIuBOdmmHE-q7TTQksfrJU0Nk3DgiAQDGMTDWOF1U1264dMUV6-MXBB8Zq-44f6G_P6lTUDhWPNT4GYzmpzyo58tRidiyxZg0sy0w4W_6nCfLERLyBauCHRVsw/s1600/tumblr_mxm31ecQtE1sjf0ifo1_500.gif" height="180" width="320" /></a>-Chcę skończyć to wszystko-szepnęłam ledwie słyszalnym, nawet dla siebie, głosem.<br />
Harry nie powiedział ani słowa. Objął mnie ramieniem i złożył jeden jedyny pocałunek na moim policzku. Wyczułam końcówki jego kręconych włosów, zapach jego perfum. Było tak jak kilka lat temu z jedną różnicą: oboje nie byliśmy tacy jak wtedy.<br />
-Kochasz mnie?-zapytał a ja otworzyłam oczy<br />
Wiem, że go kocham a bynajmniej tak mi się wydaje. Właściwie to już nie wiem co czuję. Wszechogarniająca mnie samotność...to na pewno. Ale co czuję do niego? Kocham go nad życie, tylko co z tego, skoro moje życie traci sens? Czy to co mówiłam na plaży w Callela było prawdą? Czy będę z nim na dobre i na złe? Czy będę go kochać aż śmierć nas nie rozłączy? Przecież kiedyś przysięgałam mu, że nawet śmierć nie zniszczy naszej miłości! To za wiele jak dla mnie. Schowałam twarz w ręce i znów zaczęłam płakać.<br />
-Nie płacz-szepnął błagalnym tonem<br />
-Harry jak mam nie płakać? Moje życie to jedna wielka kupa gruzu. Nie mam już nic a teraz wy chcecie iść na bój i zginąć. Tak wiele już straciłam...nie chcę ponownie stracić ciebie<br />
-Nie stracisz<br />
-Nie obiecuj rzeczy na które nie masz wpływu<br />
-Popatrz na mnie-szepnął<br />
Powoli skierowałam wzrok w jego oczy, które zamieniły się w dwa szklany kamyczki.<br />
-Zawsze będę z tobą...tutaj-powiedział kładąc mi rękę na sercu-nie ważne co się stanie. Będę przy tobie..na zawsze.<br />
-Ty mnie kochasz, prawda?<br />
-Tak i wiem, że ty mnie nie.<br />
-Harry, ale...<br />
-Spokojnie. Ja chciałbym tylko wiedzieć czy te "Kocham Cię" które kiedyś mi mówiłaś były szczere?<br />
Pokiwałam głową, bo nie byłam w stanie wydusić z siebie tego głupiego "tak". Wszystko to było szczere...zawsze. Czemu teraz....czemu teraz nie umiem tego powtórzyć? Czemu nie wiem co siedzi w moim sercu? Czemu? Do jasnej cholery, czemu?!! Wiem, że ludzi się zmieniają, ale nigdy nie sądziłam, że to dopadnie mnie...i to w tak drastyczny sposób.<br />
-Powiedz mi jeszcze tylko, czy kiedykolwiek mnie jeszcze pokochasz? Co teraz do mnie czujesz?<br />
To było jak ostrze w sam środek serca.<br />
-Harry ja...ja cię kocham-powiedziałam drżącym głosem, pełnym bólu i smutku<br />
Brzmiało to niemal jak błaganie by mi uwierzył. Uśmiechnął się lekko do mnie w\i pocałował mnie w nos. Nie wierzy. Czułam drżenia mojej dolnej wargi, czułam jakbym zapomniała o wszystkim co było kiedyś. O wszystkich uczuciach, ludziach i zdarzeniach. Liczył się tylko ten moment.<br />
-Mam nadzieję, że kiedyś w to uwierzysz-szepnęłam i wstałam z podłogi.<br />
Nie oglądając się za siebie poszłam do łazienki. Z szafki za luster wyciągnęłam pudełko z niestarannym napisem "Na doła", to o wiele lepsze niż żyletki. Wysypałam na rękę dwie, może trzy tabletki i połknęłam je popijając wodą. Od razu zrobiło mi się lepiej. Nie wiem jak bym funkcjonowała bez tego. Wyszłam z pomieszczania a pod drzwiami zobaczyłam Lucas'a.<br />
-Rozmawiałem z Harry'm<br />
Szczerze? Nie mam o nim zdania. Nigdy nie rozmawiałam z nim na osobności.<br />
-Zoe on jeśli silny, ale nie zniesie braku miłości od ciebie. Nie możesz przejmować się walką. Zajmij się nim.<br />
-"Nie możesz przejmować się walką"?! Wiesz kogo oni porwali? Moją córkę! Nie masz prawa wypowiadać się na ten temat, bo gówno wiesz!-krzyknęłam tak głośno na ile pozwalały mi płuca.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVPwqLKKqzAECnuzyU7Hwqz_hSV9WuMpt1ZgUXYcY8u7LnP1xu2m4k3lDFkYzKurPEEPmwvmMtGBtTXcIvk0fofBHuyLVIgk1WxN-0rnK96NgW75sYIY-plSLqDFJQJwVFcCDX45OrK6o/s1600/tumblr_m4wo97xE0U1qzeg2so1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVPwqLKKqzAECnuzyU7Hwqz_hSV9WuMpt1ZgUXYcY8u7LnP1xu2m4k3lDFkYzKurPEEPmwvmMtGBtTXcIvk0fofBHuyLVIgk1WxN-0rnK96NgW75sYIY-plSLqDFJQJwVFcCDX45OrK6o/s1600/tumblr_m4wo97xE0U1qzeg2so1_500.gif" height="256" width="320" /></a>-Gówno wiesz, powiadasz? Tamci dranie zabili wszystkich na których mi zależało...wszystkich. Żonę, dziecko, przyjaciela, brata, rodziców. Więc nie mów, że gówno wiem, bo nie tylko ty tu cierpiałaś! Nie rób z siebie takiej ofiary losu, bo ty masz masz Harry'ego...masz nas a my kogo mamy? Wymień choć jedną osobę z tego domu, oprócz Harry'ego, Niall'a i Jeniffer którzy mają do czego a raczej kogo wracać. Wszyscy kogoś straciliśmy i to ty nie masz prawa mówić co mamy robić. Pojedziemy tam czy ci się to podoba czy nie.<br />
W jego oczach dostrzegłam łzy i wściekłość. Widziałam jak jego szczęka się zaciska. Z pewnością nie skończył tego co miał do powiedzenia, ale nie chciał mówić dalej. Po raz pierwszy dostałam od kogoś tak potwornego kopa. Tylko on odważył się powiedzieć mi co go wkurwia.<br />
-Masz rację...nie mam prawa.<br />
Spuściłam głowę i odeszłam. Słowa Lucas'a dały mi do myślenia. Powolny krokiem zeszłam na dół. Wszyscy nadal tam byli. Stanęłam i patrzyłam na ich twarze...twarze pozbawiona jakiegokolwiek szczęścia. "Wymień choć jedną osobę z tego domu, oprócz Harry'ego, Niall'a i Jeniffer którzy mają do czego a raczej kogo wracać" Zoe wymień choć jedną osobę. Głowa pękała mi od nadmiaru myli. Nie wrócimy już w takim składzie. Po raz ostatni widzimy się wszyscy razem.<br />
-Przepraszam-powiedziałam i wszystkie pary oczy od razu pokierowały się na mnie-Przepraszam was, że byłam taką zimną suką. Przepraszam, że sama nie wiem co czuje-spojrzałam na Harry'ego-Przepraszam, za to co powiedziała. Przepraszam za wszystko.<br />
Z moich oczu polały się łzy. Nikt się nie odezwał. Otwarłam mokre policzki i mówiłam dalej<br />
-Nie chce żebyście mieli mnie za kogoś kto uważa sobie za najważniejszą osobę, bo tak nie jest. Nie chciałam byście jechali nie dlatego, że uważam, że jest to moja wojna tylko dlatego, że się o was cholernie boję. Jesteście moją rodziną...nie chcę was stracić. Przepraszam, tam bardzo was przepraszam.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Przyznam, że sama płakałam pisząc ten rozdział. Jestem chora i siedzę w domu już drugi tydzień i oglądam te wszystkie dramaty a potem powstaje to...ale myślę, że fajnie wyszło. Zaskoczyliście mnie ostatnio komentarzami <3333 71 komentarzy...dziękuję.<br />
<br />
Niech każdy kto przeczyta ten rozdział zostawi komentarz...nawet te najgorsze lenie (wasz też kocham)<br />
Postarajcie się....tak na koniec<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com78tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-13741997892468833442014-01-23T17:19:00.001+01:002014-01-23T17:22:56.433+01:00Rozdział 112 <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Byłam wściekła i zrozpaczona jednocześnie. Chris posunął się za daleko. Dręczyło mnie tylko jedno pytanie: Dlaczego Harry się tak zachował? Pobiegłam do sypialni, z szuflady wyciągnęłam broń i wsadziłam ją za pasek spodni. Nagle usłyszałam Harry'ego wchodzącego do pokoju<br />
-Co ty robisz? -zapytał <br />
-Porwanie Phoebe to szczyt wszystkiego. Nie wybaczę mu, zabije go!-wrzasnęłam i popłakałam się upadając na kolana. <br />
Ukochany podszedł do mnie i przytulił mnie. Czemu jego zachowanie się tak zmienia? Przed chwilą był w stanie zabić a teraz zamienił się w opiekuńczego męża. <br />
-Nie dam mu jej skrzywdzić-powiedział całując mnie w czoło <br />
-Zadzwoń do reszty. To jest wojna-powiedziałam<br />
Harry chwycił za telefon i wystukał numer do Liam'a. Powiedział o wszystkim co się stało i by zadzwonił do reszty. Mają tu jak najszybciej przyjechać. Zeszliśmy do salonu gdzie siedzieli wszyscy domownicy. <br />
-Co robimy?-zapytał Josh<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" height="171" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBNMMXoMKhXYgLp3Yowf0iI1wwgeMkYYNgLlIty9tdzzpoMDZjPpCg7gaoq3ARTeuSzSMDTgVPt5o93rQ26wDo5zI5tulRhib6P9CXTmRiN4PdUMHKnmAKl2hphTK8UqyYqQCeSIF9BtM/s1600/tumblr_mvboo3Oc1r1st2onno1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<div>
-Jeszcze dzisiaj przyjadą pozostali-powiedziałam<br />
-Musimy dowiedzieć się jak nas znaleźli, musimy dowiedzieć się czy wiedzą, że Zu żyje a co najważniejsze, gdzie są-zaczął Harry<br />
-A więc jest tak jak myślałam...wojna właśnie się zaczęła-powiedziała Lena. <br />
Jest odważna, ale nawet ona teraz się boi. Wszyscy się boimy. Co mamy teraz robić? Nie możemy sami jechać, nie możemy jednak bezczynnie czekać. Nagle odezwał się telefon Harry'ego. Byłam pewna, że to Louis bądź Niall, niestety był to ten skurwysyn.<br />
-Gdzie jest Phoebe?!-krzyknął Harry-Gdzie jest kurwa moja córka?!... Nie waż się jej tknąć! Nie! Phoebe!-krzyczał </div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBNMMXoMKhXYgLp3Yowf0iI1wwgeMkYYNgLlIty9tdzzpoMDZjPpCg7gaoq3ARTeuSzSMDTgVPt5o93rQ26wDo5zI5tulRhib6P9CXTmRiN4PdUMHKnmAKl2hphTK8UqyYqQCeSIF9BtM/s1600/tumblr_mvboo3Oc1r1st2onno1_400.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBNMMXoMKhXYgLp3Yowf0iI1wwgeMkYYNgLlIty9tdzzpoMDZjPpCg7gaoq3ARTeuSzSMDTgVPt5o93rQ26wDo5zI5tulRhib6P9CXTmRiN4PdUMHKnmAKl2hphTK8UqyYqQCeSIF9BtM/s1600/tumblr_mvboo3Oc1r1st2onno1_400.gif" height="192" width="320" /></a>Ręce zaczęły mi się trząść, nie wiedziałam co Stoner powiedział Harry'emu. Zakryłam uszy i wybuchłam płaczem. Poczułam jak Josh przytula mnie do siebie. Co jeśli zabiją moją córkę? Co jeśli zabiją ją i mojego męża? Wtedy moja życie legnie w gruzach a ja będę umierać z dnia na dzień. Mogliśmy wyjechać gdzieś daleko, przecież by nas nie znaleźli. <br />
-Zoe?-usłyszałam głos Harry'ego. <br />
Spojrzałam na niego. Miał czerwone i mokre od łez oczy-jadą z Phoebe do Londynu. Mamy dwa dni żeby tam przyjechać inaczej ją...<br />
Nie chciałam tego słyszeć. Wstałam i rzuciłam się w ramiona Harry'ego i zaczęłam płakać jeszcze bardziej, on również. Lena była załamana, Kevin nie mógł jej uspokoić a Josh? Josh nie wierzy w to co się dzieje. Nie okazywał uczyć. Po prostu nie wierzył.<br />
-Nie damy im jej-szepnął Harry-będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi...dla niej. <br />
-Dlaczego tak wybuchłeś?<br />
-Ta melodia leciała w radiu gdy wszedłem do pokoju gdzie leżeli moi zabici rodzice.<br />
Teraz muszę mu wybaczyć. Przeszłość jeszcze nie została wymazana z jego głowy. Pamięta nawet melodie, którą słyszał kilkanaście lat temu. Wplatałam dłonie w jego włosy. Nie wiem co wtedy czułam. Nie da się opisać uczucia, które towarzyszy porwaniu córki. Wściekłości, rozpacz...nie, to nawet nie to. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Siedzieliśmy w salonie już od 8 godzin. Byliśmy zmęczeni, ale żadne z nas nie mogło zasnąć. Mieliśmy podkrążone oczy i cały czas baliśmy się o życie mojej córki. Nagle do domu wpadł Liam, Louis, James, Peter i Annabeth. <br />
-Gdzie jest Phoebe?! Co się stało?!-zaczął Lou<br />
-GS...byli tutaj...porwali ją-powiedziałam<br />
-Kurwa. Kiedy będą pozostali? <br />
-Są niedaleko. <br />
Właśnie wtedy pod domem zobaczyliśmy całą resztę. Wszyscy weszli do domu, wiedzieli mniej więcej co się stało. Wytłumaczyliśmy im dokładnie co zrobił Chris i jego ludzie.<br />
-James? Będziesz walczył przeciwko bratu?-zapytał Matt<br />
-Czasem trzeba wybierać. Ja wybrałem Annabeth<br />
-Co robimy?-odezwała się Lily <br />
-Gdzie oni są?-usłyszałam głos Sarah'y<br />
-Są w Londynie. Musimy utworzyć grupy. Na pewno nie siedzą razem w siedzibie. Zaatakujemy ich...Chris'a zostawimy na koniec-wytłumaczył Harry<br />
-Jak oni mogli ją porwać?- nie mogła pojąć Erica<br />
-Mszczą się. Chcieli dorwać Harry'ego i Zoe...Phoebe tylko im w tym pomoże. Zastanawia mnie tylko jedno: Jak oni was znaleźli? -powiedział Lucas<br />
-Może namierzyli moją komórkę-wytłumaczył Hazz <br />
Wszyscy zamilkli, w mojej głowie był mętlik. W co ja się wpakowałam? Mogłam żyć normalnie, skończyć studia, mieć dobrą pracę...a tymczasem nie mam żadnego wykształcenia, w wieku 18-stu lat wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę a teraz wszyscy na których mi zależy mogą zginąć. Phoebe, Harry, Josh, Louis i reszta, narażają życie bym ja była bezpieczna. Nie chce tego. Nie chce mieć na sumieniu czyjegoś życia! <br />
-Sama pojadę do Londynu-odezwałam się nagle<br />
-Co?!-powiedzieli niemal jednocześnie Harry i Josh a pozostali wbili we mnie wzrok<br />
-To o mnie im chodzi. To mnie chcą zabić. Nawet Harry tu w niczym nie zawinił, to ja uciekłam od Stoner'a. Zbyt wiele osób już zginęło...ja będę ostatnia. Nikt już nie umrze. <br />
-Zoe oszalałaś-szepnął Hazz<br />
-Być może a wiecie czemu? Bo to wszystko mnie zmieniło. Ciągły strach. Patrzenie na śmierć przyjaciół. Widziałam oczy Drake'a gdy Dean go postrzelił. Żałuję, że gdy William mnie zranił, nie umarłam. Wszyscy bylibyście bezpieczni. <br />
-Dziewczyno nie możesz tak mówić. Pomyśl co byłoby z Harry'm gdybyś odeszła-Simon próbował przemówić mi do rozsądku <br />
-Ale Drake, Danielle i Julie dziś by żyły!-krzyknęłam waląc ręką w stół <br />
Nagle Peter wstał i podszedł do mnie, podciągnął rękaw bluzy i zobaczyłam wielką bliznę po oparzeniu</div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSs4-zBIN-t1tTVx0yCPL91Se-xnSJQmILv67bOCclfy2MheFx3pzNZNbnnb70SYNbPphiHak4APVf0vbCb1LZP0KksPXUNbqyG4J4J23yPw7llZqYOLFG5gqi4YRLCE284cksDW2kzI0/s1600/tumblr_ljpsyyspVx1qdcpc0o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSs4-zBIN-t1tTVx0yCPL91Se-xnSJQmILv67bOCclfy2MheFx3pzNZNbnnb70SYNbPphiHak4APVf0vbCb1LZP0KksPXUNbqyG4J4J23yPw7llZqYOLFG5gqi4YRLCE284cksDW2kzI0/s1600/tumblr_ljpsyyspVx1qdcpc0o1_500.gif" height="256" width="320" /></a>-Na to nie miałaś wpływu. Tak czy inaczej to by się stało. Moja narzeczona i tak zostałaby stracona. Gdybyś umarła ani mnie, ani James'owi nie otworzyłyby się oczy. Nadal zabijalibyśmy ludzi. Nigdy nie byłoby Niepokonanych. To ty wszczęłaś rewolucje. Tak musiało być, bez ciebie Niall nie oświadczyłby się Jennifer. Kevin nigdy nie poznałby Leny... a Josh? Nadal byłby na drugim końcu świata i nie wiedział nic o tobie i Julie. To. Ty. Jesteś. Bohaterką, nie my, nie oni, ale TY. Przezwyciężyłaś tak wiele i nadal nasz siłę walczyć. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Połowę tego napisał wczoraj gdy siedziałam w poczekalni u lekarza. Mam nadzieję, że się wam podoba...to już 112 rozdział :C dzisiaj skończyłam film na zakończenie bloga i już niedługo go zobaczycie...myślę, że będzie więcej niż 113 rozdziałów...może 115 nie wiem. </div>
<div>
Powyżej 40 komentarzy i napisze naxt'a. </div>
<div>
Wiem, że nie chce się Wam komentować, ale to już prawie koniec...chociaż teraz niech każdy z Was coś napisze...proszę. Dla Was to chwilka, bo ile może zająć napisanie komentarza? Nawet na telefonie? Możecie komentować z anonima i nie ma kodów obrazkowych, więc piszcie :) </div>
<div>
Jeśli macie jakiekolwiek pytania związane z blogiem lub bezpośrednio do mnie to tutaj macie ask'a <a href="http://ask.fm/KasiaStyles147"><ASK></a></div>
<div>
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" --><!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F4.bp.blogspot.com%2F-G_mzZq3JhGE%2FUuE_AN10TfI%2FAAAAAAAABjQ%2FMYUr8DWP_e8%2Fs1600%2F-33-harry-styles-30808484-500-268.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7THcuP4N5LjvCAq5TqssfDpRFVb6UWwsBXg_UKUCTpZJj9kRKaX5hjTkNz3_1u-GCHYKIFd8pth7gOKbHmtKQXrN5GOazQssGlArj9NPItn2ZQtnhXkDka5v9IhL2z76lo-MCUtB2Bs/s1600/-33-harry-styles-30808484-500-268.gif" -->Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com72tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-19936300303262836122014-01-21T15:10:00.002+01:002014-01-21T15:10:30.435+01:00Rozdział 111*4 tygodnie później*<br />
<div>
<br />
Wszystko idzie w jak najlepszym kierunku. Harry pozwolił mi trenować, pomiędzy Kevin'em a Leną zaczyna iskrzyć, Phoebe jak to dziecko, cieszy się życiem, a Josh i Brian? Brian oświadczył się Sam a Josh nie chodzi już tak przybity. <br />
-Chcecie pizze? Kevin zamawia-zapytała Lena gdy ja, Harry, Anderson i moja córka, siedzieliśmy w salonie<br />
-Tak!-krzyknęła Phoebe<br />
Spojrzałam na Hazze trzymającego w dłoni ołówek i zeszyt.<br />
-Co robisz?-zapytałam <br />
-Piszę piosenkę <br />
-Zaśpiewasz?-poprosiła dziewczynka<br />
-Nie dzisiaj<br />
-A kiedy? <br />
-Gdy przyjdzie na to czas <br />
Wstałam i usiadłam obok męża, lecz ten od razu zakrył tekst. Było mi przykro, czemu nie chce mi tego pokazać? Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do pokoju w którym stał fortepian. Od tygodnia uczę Phoebe kilku piosenek, które jeszcze pamiętam. Tak właściwie nie ruszyłabym klawiszy gdyby nie ona. Harry już nie gra tych swoich melodii, ostatni raz widziałam go przy instrumencie na prawdę dawno. Ciekawe czemu już tego nie robi? Kiedyś kochał grać. <br />
Usiadłam na stołku i wybijałam pojedyncze nuty. Nagle przypomniałam sobie dźwięk, którego nauczył mnie mój ojciec. Stara, wolna ballada, którą grali na ślubie moich rodziców. Kombinacja była naprawdę prosta, Phoebe na pewno się spodoba. W pewnym momencie gdy grałam Harry wpadł do pokoju. Był wściekły, tylko czemu?<br />
-Co ty robisz?!-wrzasnął<br />
-Gram<br />
-Nie to!<br />
-Niby czemu?-zapytałam i odwróciłam wzrok na klawisze. <br />
-Przestań!<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn3T40KhfRaUWwK9WVH7OohLOXsXDAn8jgHFPXJC83WvqquOXzv0k_SQLjhwnPgWHgl0Il8CzZjYsuR3E_SMb5_AIlh0SnpOMIDFPW-lxZ5O3kgOrQjvGESvyrq0mUcJID16LU0u0hlXI/s1600/tumblr_madu6jfzCr1r8xdf6o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn3T40KhfRaUWwK9WVH7OohLOXsXDAn8jgHFPXJC83WvqquOXzv0k_SQLjhwnPgWHgl0Il8CzZjYsuR3E_SMb5_AIlh0SnpOMIDFPW-lxZ5O3kgOrQjvGESvyrq0mUcJID16LU0u0hlXI/s1600/tumblr_madu6jfzCr1r8xdf6o1_500.gif" height="179" width="320" /></a>Jednak ja tego nie zrobiłam i ostro tego pożałowałam. Chłopak wspiął się na instrument i butami zaczął walić w białe i czarne prostokąty. Zieleń w jego oczach zamieniła się w czerń, tak głęboką i straszną, że po kręgosłupie przeszły mnie ciarki. Przerażona odsunęłam się pod ścianę i czekałam aż jego furia minie, ale to się nie stało. Doszczętnie zniszczył coś co odrywało mnie od smutku. Zsunęłam się na podłogę i zakryłam usta dłonią. Co z nim się stało? Czemu tak zareagował? W tym momencie czułam się jak kilka lat temu, gdy go poznałam, przerażający Harry, który miał zniknąć, znów powrócił. Znów tutaj jest. Chwiejnym lecz stanowczym krokiem podszedł do mnie. Widziałam krew sącząca się z jego łydki i pięści. <br />
-Teraz już nie będziesz grała tej durnej piosenki.-syknął<br />
Gdyby zachowanie Harry'ego tu nie wystarczało do pokoju wpadł Josh. Rozszerzył oczy gdy zobaczył to pobojowisko i mnie zalaną łzami. Bóg jedyny wie co teraz zaprząta jego głowę <br />
-Co się tutaj kurwa stało?!-krzyknął <br />
-Wyjdź -Harry był tak spokojny, że nic w jego zachowaniu nie wskazywało na to co zrobił przed chwilą <br />
-Nie wyjdę dopóki nie dowiem się co się stało. <br />
-Josh wyjdź, proszę-powiedziałam cicho<br />
Nie posłuchał. Podszedł bliżej i jednoczenie odpalił tykającą bombę imieniem Harry. Loczek wstał i zacisnął pięści. Teraz dopiero będzie się działo. Zamachnął się i z impetem uderzył w twarz mojego przyjaciela a ten upadł na rozwalony fortepian. Krzyczałam by przestali, ale wtedy mój głos był jak szept podczas burzy. Zawołałam Brian'a, lecz nawet jemu nie udało się ich rozdzielić.<br />
Wrzeszczałam tak głośno na ile tylko pozwalały mi płuca. To nie skończy się dobrze, jestem tego pewna. -Harry zabijesz go!-krzyczałam by przestał, lecz on nie zrobił tego nawet na chwile. <br />
Josh nie dawał za wygraną. Bronił się jak tylko potrafił i również uderzał w Harry'ego. <br />
-Harry! <br />
-Wiesz czemu on się broni?!-odwrócił się do mnie i krzyknął<br />
-Bo jest moim przyjacielem! <br />
-Tak sobie wmawiaj! <br />
Nagle do pokoju wpadła przerażona i zapłakana Lena. Nie wyglądała tak dlatego, że zobaczyła w jakim stanie są chłopaki. Jej wiecznie radosne oczy teraz są pełne bólu i strachu. Co się do jasnej cholery stało? Spojrzałam na Harry'ego, Josh'a i Brian'a oni też ni wiedzieli o co chodzi.<br />
-Lena co jest? Czemu płaczesz?-zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi. <br />
Dziewczyna wybuchła płaczem i wtedy zobaczyłam misia Phoebe, którego trzymała w ręce. W mojej głowie pojawiły się setki czarnych scenariuszy. Nie czekając ani chwili dłużej pobiegłam na dół do salonu. Kevin stał z rozwalonym łukiem brwiowym i rozciętą wargą, również płakał. Pokój gościnny wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Rozbita lampa leżała na ziemi, krzesła powywracane były po całym pomieszczeniu a na dywanie widniała wielka plama krwi, pewnie blondyna w lokach. Tylko gdzie jest moje córka? <br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjkHLA6BnkF8EOqjPnUf2wDEt2dSo_T9wZloJ1v7NyWyGIVTKU4LsKQX7crnccvSJDa7WaGiS5zY3xl3QsVyYOV-RkeopYb6Ovlxcr6yaX9K6-bq4-BtQQ7IKON4OwQR6X-0xzyvck6Zo/s1600/tumblr_static_evanpeterssidebar.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjkHLA6BnkF8EOqjPnUf2wDEt2dSo_T9wZloJ1v7NyWyGIVTKU4LsKQX7crnccvSJDa7WaGiS5zY3xl3QsVyYOV-RkeopYb6Ovlxcr6yaX9K6-bq4-BtQQ7IKON4OwQR6X-0xzyvck6Zo/s1600/tumblr_static_evanpeterssidebar.gif" height="179" width="320" /></a>-Gdzie jest Phoebe?-zapytałam<br />
-Znaleźli nas<br />
-Kto? <br />
-Green S<br />
Serce ma moment mi stanęło a potem zaczęło walić dziesięć razy szybciej<br />
-Gdzie jest Phoebe?-powtórzyłam pytanie ze łzami w oczach<br />
-Porwali ją <br />
Jak mogli wmieszać w to dziecko?! Czym ona zawiniła?! Ona nawet o niczym nie wiedziała! <br />
-Jak? <br />
-Ktoś pukał do drzwi, myśleliśmy, że to gość od Pizzy więc poszłam otworzyć a na zewnątrz stał Dean, Chris i jakiś dwóch-tłumaczyła Lena<br />
-Próbowałem ją chronić, ale zaczęli mnie okładać-mówił Kevin próbując powstrzymać łzy. Czuje się winny<br />
-Nie dałeś rady ochronić dziecka?!-krzyknął Hazz<br />
-Myślisz, że nie próbowałem?! Oddałbym dla niej życie, bo jest częścią rodziny, jest częścią Niepokonanych. Gdzie ty byłeś gdy to wszystko się działo co?!<br />
-Jak moglibyśmy tego nie słyszeć?-zapytał Josh<br />
-Bo jemu odwaliło i nie wiem czemu chciałeś cię zabić! -wskazałam na Harry'ego i stanęłam przed nim- To twoja wina! To przez ciebie porwali naszą córkę!-krzyczałam bijąc go w klatkę i odpychając od siebie<br />
<br />
<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Rozdział krótki, ale nie dlatego, że nie miałam weny czy coś, po prostu jestem chora i nie czuje się najlepiej. Miałam go dodać rano, ale miałam gorączkę i mama kazała mi leżeć w łóżku. Z bólem serca stwierdzam, że to już końców...jesteśmy prawie na mecie. To już 111 rozdział...będzie ich chyba 113 + epilog :(: Ciężko będzie mi się w Wami pożegnać, ale wiadomo...wszystko kiedyś się kończy :/<br />
<br />
Komentujcie<br />
<br />
<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-18692413485754283872014-01-18T09:36:00.001+01:002014-01-18T09:36:49.555+01:00Rozdział 110 Poczułam oddech Harry'ego na lewym policzku. Nie otworzyłam oczu, chciałam jak najdłużej pozostać w moim śnie...w śnie, w którym nie było wojny, nie było zła, nie było strachu. Był tam świat, tak kolorowy i niesamowity, że nawet motyle nie śmiały czegokolwiek niszczyć. To był nasz świat. Żywych i umarłych...byliśmy tam razem, wszyscy. Julie siedziała na kolanach u Louis'a, Daniell tuliła Liam'a, podobnie jak Peter i jego ukochana. Moi rodzice siedzieli na trawie w swoich objęciach. Drake siedział z James'em jak ze starym przyjacielem. Wszyscy byli sobie równi, wszyscy z wyjątkiem JEGO. Harry siedział samotnie pod drzewem przy naszym starym domu. Nie spłonął, stoi tutaj. Podeszłam do niego i zobaczyłam, że tylko on nie jest szczęśliwy.<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgirKMdocKbLzKqWWv3myHXRMYePlX-XJrOyQd0XLl294br61ktWNIiHgrKMLALypIABAOOgVTPrwJKK44IP0eEDgc_LwsmF99R__2ouXgf7Xy1zduMYWFb1Wdqsa-cORIJa48zOgEouSQ/s1600/tumblr_mt6l4ybsYo1qfa373o3_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgirKMdocKbLzKqWWv3myHXRMYePlX-XJrOyQd0XLl294br61ktWNIiHgrKMLALypIABAOOgVTPrwJKK44IP0eEDgc_LwsmF99R__2ouXgf7Xy1zduMYWFb1Wdqsa-cORIJa48zOgEouSQ/s1600/tumblr_mt6l4ybsYo1qfa373o3_250.gif" /></a><div>
Usiadłam obok niego i patrzyłam jak ręką mąci wodę w "oczku". W pewnym momencie z czarnych odmętów, wyciągnął biała róże.Czy to ta, która kiedyś stała w wazonie w salonie? Przecież tamta już dawno uschła. Jednak nadal pamiętam jej zapach, mocny i tak przerażająco piękny.</div>
<div>
-To wszystko zniknie-powiedział nagle<br />-Harry?<br />-Hmm?-nie patrzył na mnie<br />-Wolałbyś żebym umarła niż została tutaj? <br />-Nie chcę żebyś została tutaj, tylko.na ziemi. To jest świat który ty wymyślasz.<br />-Wolałbyś żebym została na ziemi czy umarła?<br />-Zasługujesz na to by żyć <br />-Ale gdy ktoś umrze ja zostanę i będę tutaj ze świadomością, że Bóg ukarał mnie i każe mi żyć z myślą, że oddali swoje życie dla mnie. <br />-Nie umrzemy. <br />-Jak to?<br />-Odejdą, ale nie umrą. Po prostu zasną. Taka jest kolej rzeczy, każdy kiedyś musi to zrobić. Każdy kiedyś zamknie oczy i nie da rady już nich otworzyć, ale pamiętaj, że i tak za jakiś czas wszyscy spotkamy się tam na górze i znów będziemy razem...szczęśliwi-uśmiechnął się i zajrzał mi prosto w oczy. <br />-Zoe?-usłyszałam głos Harry'ego...tego prawdziwego.<br />Wysiliłam się i wróciłam do rzeczywistości. Hazz leżał obok, opierając głowę na łokciu. Miał czerwone spojówki. Może za zmęczenia lub znów płakał. <br />-Co z twoimi oczami<br />-Nic takiego.<br />-Wydajesz się być strasznie zmęczony.<br />-Trochę tak jest. Nie mogłem spać w nocy. Ty też wyglądasz na wyczerpaną <br />-Nie mogłam spać we śnie <br />-Sen w śnie?-uśmiechnął się<br />-Jakby podwójny poziom...czasem się przydaje. <br />~*~<br />Phoebe jest już w szkole. Spodobało jej się tam.<br />-Mamy dzisiaj trening?-zapytała Lena przy śniadaniu <br />-Oczywiście, tyle tylko, że Harry i Zoe nie jadą-wytłumaczył Brian<br />-Jak ona sobie poradzi podczas wojny?-zaczął Josh<br />-Ona nie jedzie-powiedział Hazz<div>
Czułam niepohamowaną wściekłość w moich żyłach.<br />-Miałam jechać. <br />-Ale nie pojedziesz. Za dużo ryzyko. <br />-Inne dziewczyny pojadą, prawda? <br />-Zoe nie zaczynaj<br />-Czemu ja nic nie mogę?!-krzyknęłam wstając od stołu. <br />Pobiegłam do pokoju a chwile potem Harry stanął w drzwiach. Oddalamy się od siebie...taj szybko i daleko. <br />-Zoe-nie słyszałam w jego głosie ani nutki złości <br />-Harry ja chce tam jechać<br />-Po co? <br />Zawahałam się przez chwilę. Powiedzieć mu? Nie mogę. Stwierdzi, że to głupie i nie pozwoli mi uczestniczyć w pojedynku. <br />Podszedł do mnie i usiadł na podłodze przede mną. Oparł brodę o moje kolana a jego ręce powędrował na dół moich pleców. Nie mówił ani słowa. Pewnie czekał aż powiem: "Ok zostanę", ale ja nie zamierzam tego mówić. Pochyliłam się i złączyłam nasze czoła. Jego zielone oczy były jeszcze bardziej widoczne w dziennym słońcu. <br />-Kocham cię, najbardziej na świecie-szepnął i musnął moje usta<br />-Ja ciebie też kocham...najbardziej na świecie.<br />Chłopak przybliżył wargi bliżej moich i zaczął mnie całować. Powoli lecz namiętnie.<br /><div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDAdPcjY5exthUoI5UNyHbv33r8K3o_wNpIkE9mls6d2jc9HgQCezalVWTOPjTiTCf6cIlfhRMTNQStffrjuhhsqulmqWsyqjaOn_w9Immb3JJDXuHypykxzx0sJMurh8U3sHblQiLaic/s1600/tumblr_inline_mmfs5nhH0m1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDAdPcjY5exthUoI5UNyHbv33r8K3o_wNpIkE9mls6d2jc9HgQCezalVWTOPjTiTCf6cIlfhRMTNQStffrjuhhsqulmqWsyqjaOn_w9Immb3JJDXuHypykxzx0sJMurh8U3sHblQiLaic/s1600/tumblr_inline_mmfs5nhH0m1qz4rgp.gif" height="179" width="320" /></a>Wstał i podniósł mnie tak, że musiałam opleść jego talię nogami by nie spaść. Usiadł na brzegu łóżka za mną na kolanach. Ani przez chwilę nie zabrał rąk z moich pleców i nie przyspieszył tempa pocałunku. <br />-Pamiętasz jak mówiłem o dwójce dzieci w naszym ogrodzie?-zapytał cicho<br />-Tak<br />-Chcesz tego? <br />-A ty? <br />-Nie chce by wychowywało się bez ojca. <br />-Po wojnie<br />-Po wojnie-powtórzył <br />Wplotłam ręce w jego loki i poczułam jak się uśmiecha. Usłyszałam krzyk Kevina...już wychodzą. Oderwaliśmy się od siebie a ja przytuliłam się do niego. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
--------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Wiem, że rozdział krótki no ale cóż...tak bywa. Kto z Was jest z Warszawy? Jadę tam prawdopodobnie w kwietniu na kilka dni. </div>
<div>
Jeśli pod tym postem nie będzie co najmniej 40 komentarzy nowy rozdział dodam za tydzień...nie chce tak pisać, ale jest coraz gorzej. Szkoła + dwa blogi to dla mnie za dużo. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kasia</div>
<div>
<br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com51tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-23668205978205201892014-01-12T13:18:00.001+01:002014-01-12T15:55:46.931+01:00Rozdział 109 <br />
-Masz racje. Wojna nie skończy się kiedy o to poprosimy. Wywalczymy spokój. <br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQ16heGHFCDYs3felV30Lnh9RD0KPM5or2TPjWaMJWB6mJy9CWsYW19046HVmX45gnBCBU9ZlVwnXFJvdg-NuPiKQofo4b8_VxqqmOO5qthM04FuV-ka4_eFCNBfJirnKrSy9AR7BsBQ/s1600/tumblr_myo5k8D46H1sw3mipo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaQ16heGHFCDYs3felV30Lnh9RD0KPM5or2TPjWaMJWB6mJy9CWsYW19046HVmX45gnBCBU9ZlVwnXFJvdg-NuPiKQofo4b8_VxqqmOO5qthM04FuV-ka4_eFCNBfJirnKrSy9AR7BsBQ/s1600/tumblr_myo5k8D46H1sw3mipo1_500.gif" height="207" width="320" /></a>-Nie chce, żebyśmy walczyli. <br />
-Zoe<br />
-Możemy jechać do parku albo restauracji? <br />
-Powinnaś odpoczywać <br />
-Harry proszę <br />
-Dobrze<br />
Zgodził się a chwilę później byliśmy pod wejściem do jakiegoś lokalu. Harry powiedział, że mają tutaj wyśmienite jedzenia. Tyle tylko, że ja tutaj nie przyszłam jeść. Chce zapomnieć o Chris'ie i reszcie GS, ale nie mogę. Ciągle nurtuje mnie fakt, że będę walczyć przeciwko mojemu byłemu, James przeciwko bratu a Pater przeciwko przyjaciołom. Jadnak każdy z nas podjął decyzje i nie wycofamy się. Nie teraz.<br />
-Na co masz ochotę? -zapytał <br />
-Ty wybierz<br />
-Może łosoś? <br />
-Chętnie <br />
Harry odłożył kartę na stolik i zawołał kelnera. Złożył zamówienie i znów zostaliśmy sami. Wiem, że teraz powinnam być z córką, ale to co zaprząta mi głową nie pozwoli mi się nawet do niej uśmiechnąć. Nadal nie mogą uwierzyć, że Harry pogodził się z Josh'em dlatego, że jest to mój przyjaciel. Nie mówi mi prawdy, na pewno nie całej. Przecież jestem jego żoną, członkinią Niepokonanych muszę wiedzieć co się dzieje<br />
-Harry? <br />
-Tak?-powiedział patrząc mi z uśmiechem w oczy<br />
-Kochasz mnie? <br />
-Co to za pytanie? Oczywiście, że cię kocham<br />
-Ale tak jak kiedyś? Jak wtedy gdy nie było tylu problemów? <br />
-Teraz kocham cię jeszcze bardziej? <br />
-Czemu kochasz osobę przez którą możesz zginąć? Przez którą twoi przyjaciele mogą umrzeć? Powinieneś mnie nie nienawidzić a ty mnie kochasz. <br />
Spuściłam głowę, ale widziałam jak wstaje i podchodzi do mnie. Ukucnął przede mną i chwycił moją dłoń<br />
-Spójrz na mnie-zrobiłam o co prosił-a teraz słuchaj. Nie umrę przez ciebie, tylko dla ciebie. Louis nie zginie przez ciebie, tylko dla Julie. Peter nie odejdzie przez ciebie, tylko dla swojej narzeczonej. Liam i reszta również. Oni sami wybrali. Mogli nas zostawić, jednak są tutaj. Chcą walczyć dla swoich bliskich. Nie możesz się obwiniać. Każdy miał wybór. Nikt nie jest tu z przymusu. Nikt. <br />
-Harry ja nie wytrzymam śmierci, któregoś z nas. <br />
-Jesteś silna-przytulił mnie-wytrzymasz<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Weszliśmy do domu i już w drzwiach przywitali nas wszyscy domownicy. Lena, Kevin, Brian i Josh z Phoebe na rękach. Wszyscy mnie przytulili i powiedzieli, że mają dla mnie niespodziankę. Zakryli mi oczy i poprowadzili do salonu. <br />
-3-Zaczął Josh<br />
-2-Krzyknęła Phoebe<br />
-1-powiedział Harry<br />
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nasz odmieniony salon. Nie chodziło o to, że były nowe meble, nie. Ściana-to przykuło moją uwagę. Na całej powierzchni w antyramie umieszczone były nasze zdjęcia. Naszej siódemki, reszty Way Back oraz poległych. Nad fotografiami widniał napis "Niepokonani". <br />
-Boże dziękuje wam-powiedziałam i zakryłam dłonią buzię <br />
Smutek i szczęście ścisnęło mnie za gardło gdy zobaczyłam twarze Drake'a, Julie i Danielle. Teraz są tutaj z nami...wszyscy. <br />
-To był pomysł Harry'ego i Josh'a<br />
-Dziękuje chłopaki.<br />
Podeszłam najpierw do Harry'ego, przytuliłam go i pocałowałam w ust. Następnie stanęłam przed Josh'em i również go przytuliłam, jednak teraz bez pocałunku. <br />
-Co jest?-zapytałam gdy na jego twarzy dostrzegłam smutek<br />
-Nie nic-uśmiechnął się sztucznie. Muszę z nim porozmawiać, jednak nie teraz. <br />
-Jesteście głodni? Zrobiłam obiad-zapytała Lena kierując pytani do mnie i Harry'ego.<br />
-Nie dziękuje, byliśmy w restauracji-powiedziałam<br />
<br />
~*~<br />
<br />
-Jak się czujesz?-zapytał Harry<br />
-Dobrze-uśmiechnęłam się, ale wcale tak się nie czułam. Martwię się o mojego przyjaciela-Harry muszę iść do Josh'a<br />
-Po co? <br />
-Był dzisiaj jakiś smutny. Chcę wiedzieć co się stało<br />
Czułam bijącą od niego niechęć. <br />
-Zaraz wrócę-zapewniłam<br />
-No dobrze-zgodził się <br />
Wstałam z łóżka i wyszłam z sypialni. Skierowałam się do pokoju w którym był Anderson. Zapukałam z drzwi i usłyszałam jego głos, który pozwolił mi wejść. Lekko nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Josh leżał w łóżku, ale gdy tylko mnie zobaczył usiadł. <br />
-Cześć-powiedziałam<br />
-Hej<br />
-Wiem, że coś się stało i masz mi o tym teraz powiedzieć <br />
-To nic takiego<br />
-Josh proszę<br />
Przez chwilę się zawahał, ale w końcu poklepał materac łóżka a ja usiadłam na niego. Patrzyłam w jego oczy i czekałam aż zacznie mówić, ale on nie wydusił z siebie ani jednego słowa.<br />
-No mów. Zbyt dobrze cię znam by wierzyć ci, że to nic takiego<br />
-Po prostu ja...-urwał w połowie <br />
-Wiesz, że mi możesz ufać <br />
-Zakochałem się <br />
-To chyba dobrze-uśmiechnęłam się <br />
-W dziewczynie, która jest zajęta i szczęśliwa ze swoim chłopakiem<br />
-A to gorzej<br />
-Zoe ja nie mogę już ukrywać uczuć do tej dziewczyny, ale muszę <br />
-Dlaczego<br />
-Obiecałem jej chłopakowi<br />
__________________________________________________________________________<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteQ9c2E2A06iUmLcNGheOrvfUcNk79l4WG46FRp5hFLCUu0eBtYEQAx1_bGBZuG0wydZJQJQ1q1_NhVHu5_9b-_pCAHdrgZcfVROOidlrvuAQwF5avEYN9tLNj246hqAoo25OlxsXlG0/s1600/tumblr_mykwrqRcdN1t3xlqao2_500.gif"><br /></a>Oczami Josh'a<br />
Nie mogę jej powiedzieć, że chodzi mi o nią. <br />
-Jak nazywa się ta dziewczyna?<br />
-Nie znasz-nie lubię jej okłamywać, ale teraz muszę <br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVYizKa4QpmSxh2vfdhPGRKfHXGSK9uRQIAtE0_hpZ1CD30LJpR8ctXPqJTXR5mlwQleiYI68E6WNRrYVy_Pmoa_lIRz_732mhFf3NUL4iAIwd0J_XFscchjc7pz2Eo0iP6pmj1uCWKYo/s1600/Josh-Hutcherson-crying-in-Red-Dawn-josh-hutcherson-33426685-500-281.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVYizKa4QpmSxh2vfdhPGRKfHXGSK9uRQIAtE0_hpZ1CD30LJpR8ctXPqJTXR5mlwQleiYI68E6WNRrYVy_Pmoa_lIRz_732mhFf3NUL4iAIwd0J_XFscchjc7pz2Eo0iP6pmj1uCWKYo/s1600/Josh-Hutcherson-crying-in-Red-Dawn-josh-hutcherson-33426685-500-281.gif" height="179" width="320" /></a>-Wszystko będzie dobrze<br />
-Nic nie będzie dobrze. Nigdy z nią nie będę-rozkleiłem się. Ludzie, którzy mówią, że tylko dziewczyny przeżywają nieszczęśliwą miłość to idioci-niedługo wojna, na której umrę a przed śmiercią nie będę mógł jej powiedzieć jak bardzo ją kocham. <br />
-Josh nie płacz, błagam-szepnęła i przytulił mnie do siebie-zawsze możesz liczyć na mnie. <br />
Otóż to nie mogę. Nie powiem jej kogo kocham. Nigdy nie wyznam jej swoich uczuć. Chcę by była szczęśliwa a z Harry'm jest. Nie zepsują jej życia tak ja to zrobiłem ze swoim. Gdybym wszystko jej wyznał, cierpiałbym jeszcze bardziej, oddalilibyśmy się od siebie na dobre. Teraz przynajmniej rozmawiamy. Ja wytrzymam to wszystko. Przecież niedługo i tak zginę.<br />
-Przynajmniej ty jesteś szczęśliwa-Boże teraz pewnie wszystkiego się domyśli<br />
-Ja?-odsunęła się ode mnie<br />
-No tak. Z naszej trójki. Julie...nie miała szczęścia. Ja też nie. Chociaż ty masz kogoś kto cię kocha. <br />
-Ty też kogoś takiego znajdziesz-Znów mnie przytuliła<br />
-Uwierz mi, nie znajdę-szepnąłem<br />
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgleee0VRKaBZY1NoaKWQOrgqFIPU1a_C-NFVNSVSk-vEwZPAY9Aj5RDejG8YCXVdjUYC5eWz2TgB_PQBThfe0TpxtOSgvBNdCYIDF24dWUt0B8tYnaJwb5J9BP0HYuI9VTfXrvS-beJ_E/s1600/Josh-Hutcherson-crying-in-Red-Dawn-josh-hutcherson-33426685-500-281.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>____________________________________________________________________________<br />
<div>
Oczami Zoe<br />
-Co z nim?-zapytał Harry gdy weszłam do naszej sypialni<br />
-Zakochał się<br />
-Co? W kim?-czemu się tak zdenerwował? <br />
-Nie wiem, nie powiedział mi. Powiedział tylko tyle, że nie chce psuć sobą jej związku i przecież on i tak niedługo umrze. Szkoda mi go.<br />
-Cierpi<br />
-Tak. Może umówimy go z Leną? <br />
-Uwierz to nic nie da<br />
-Skąd wiesz? <br />
-Facecie wiedzą takie rzeczy-ten też coś kręci<br />
-Chciałabym, żeby był szczęśliwy<br />
-Kiedyś będzie. Każdy kiedyś odnajduje szczęście. On też to zrobi. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------<span style="background-color: white; color: #444444; font-family: Verdana, Tahoma, Arial, Sans; font-size: 13px; line-height: 18px;"></span><br />
Nie wierze, że to już 109 rozdział O.O Pamiętam jak pisałam swój pierwszy gdy Zoe zobaczyła Harry'ego w szkole :D Niesamowite, że minęło już ponad 9 miesięcy. Dziękuję Wam wszystkim z całego serca.<br />
Zapraszam na bloga pewnej dziewczyny <a href="http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/" style="background-color: transparent;">http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/</a> Może Wam się spodoba...tylko mnie nie zostawiajcie xD<br />
Pytaliście się kiedy przewiduję koniec IJAS i wczoraj właśnie napisałam ostatnie słowa Epilogu (nie mam jeszcze tego co jest pomiędzy tym co jest teraz z tym co napisała) i wiecie co? Sama na tym płakałam. Nie powiem czy ze smutku czy szczęścia, ale naprawdę, według mnie epilog chwyci za serca <3<br />
<br />
Kocham Was bardzo, bardzo mocno<br />
Kasia<br />
<br />
PS. Komentujcie proszę<br />
<a href="https://www.facebook.com/igrzyskasmierciwpo?ref=hl"><klik></a> <------- błagam dawajcie lajki to dla mnie ważne. Na te stronie organizuję Igrzyska (podpisuję się Johanna)<br />
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-39818231060727147622014-01-07T18:29:00.002+01:002014-01-07T18:34:22.892+01:00Rozdział 108 -Żyje?!-zapytaliśmy z Josh'em jednocześnie<br />
<div>
-Żyje. </div>
<div>
-Mogę ją zobaczyć? jestem jej mężem</div>
<div>
-Obawiam się, że teraz jest to niemożliwe. Pańska żona jest w ciężkim stanie. Przepraszam, ale muszę już iść-odszedł...tak po prostu sobie poszedł. </div>
<div>
Usiadłam na krześle i zakryłem twarz dłońmi. "Pańska żona jest w ciężkim stanie" w tamtym momencie w mojej głowie były tylko te słowa. Słyszałem jak Kevin co do mnie gada, ale nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Jak ja mam powiedzieć o tym Phoebe?<br />
<br /></div>
<div>
~*~<br />
<br /></div>
<div>
Jesteśmy w szpitalu już od kilku godzin. Przed chwilą dzwonił Brian i mówił, że zawiózł małą do szkoły a teraz jadą tutaj. Nagle z sali wyszła niska kobieta w białym fartuchu</div>
<div>
-Pan Styles?-zapytała</div>
<div>
-Tak to ja-wstałem a serce zaczęło walić mi jak oszalałe. </div>
<div>
Miała tak obojętną twarz, że nie wiedziałem czy chce powiedzieć, że Zoe nie żyje czy też to, że mogę ją zobaczyć. Stanęła przede mną i uśmiechnęła się lekko.<br />
-Proszę za mną<br />
Ruszyłem za kobietą, Josh też chciał iść, ale nic z tego nie wyszło...i dobrze. Wszedłem do sali w której zobaczyłem Zoe w bandażu na głowie, bladą jak ściana, podpiętą do tych wszystkich kabli. Już raz wydziałem ją w podobnym stanie, nie chce by teraz stało się co wtedy. Usiadłem przy jej łóżku wycierając oczy. Dotknąłem jej ręki...była tak strasznie zimna, zupełnie jakby odpłynęło z niej życie<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO5m_7MLUOzXL-KrHe9Dfct4MZWU-U-pZd2oV959lMo9CCWWOvcheVGakoeh7bynnYejDqQi6klapSY9ezX7SBYfo8eKghO5ANVpHn1nQU7Esnqi8psWLbY2sJYW6Nj5iUmlPGyolZkic/s1600/tumblr_lv4uau0l1m1qcq4b7o1_r1_500+(1).gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhO5m_7MLUOzXL-KrHe9Dfct4MZWU-U-pZd2oV959lMo9CCWWOvcheVGakoeh7bynnYejDqQi6klapSY9ezX7SBYfo8eKghO5ANVpHn1nQU7Esnqi8psWLbY2sJYW6Nj5iUmlPGyolZkic/s1600/tumblr_lv4uau0l1m1qcq4b7o1_r1_500+(1).gif" height="152" width="320" /></a>-Cześć kochanie-powiedziałem szeptem-wszystko będzie dobrze, wiesz? Pogodziłem się z Josh'em, wiem ile dla siebie znaczycie. Jesteście przyjaciółmi a ja byłem zazdrosny. Przepraszam. Wiesz, że nie możesz teraz mnie zostawić. Przecież mamy przed sobą ślub, chociaż nie wiem czy dojdzie do tego wszystkiego. Za dużo się dzieje. Dowód miłości mamy już na palcach, w papierach a co najważniejsze w sercu.<br />
Powiedziałem wszystko co leżało mi na sercu. Nie chce jej okłamywać, chociaż z tym godzeniem się to trochę przegiąłem. Co prawda zrozumiałem, że nie w zazdrości droga, ale gdy teraz wiem, że on ją kocha jeszcze gorzej będzie mi na nich patrzeć. Jednak dla Zoe zrobię wszystko.<br />
____________________________________________________________________________<br />
Oczami Zoe<br />
<br />
Słyszę go. Wyraźnie go słyszę. Gdybym tylko<br />
-Kocham Cię Zoe, pamiętaj o tym-pocałował mnie w czoło<br />
Słyszałam jak wychodzi, a ja miałam ochotę krzyczeć na całe gardło by został. To niewytłumaczalne coś w czym byłam teraz uwięziona sprawiły, że niemal czułam jak pęka mi serce. Zostałam sama? Nie, przecież jeszcze coś słyszę. Nie wiem czy to Harry, ale na pewno ktoś mnie odwiedził.<br />
-Hej Zoe-skądś pamiętam ten głos, ale nie jest pewna skąd-nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że nic ci nie jest.<br />
Już pamiętam to jest...Josh. Nie jestem tego pewna, ale nie tylko tego. Nie pamiętam jak się tu znalazłem. W mojej pamięci są tylko urywki. Twarze jakichś ludzi. Jestem pewna, że ich znam...tylko skąd? I kim są dla mnie? Przyjaciółmi, rodziną, wrogami? Kim?<br />
<br />
~*~<br />
_______________________________________________________________________________<br />
Oczami Harry'ego<br />
Siedziałem z Josh'em przy łóżku Zoe. Oboje się o nią martwimy. Boli mnie gdy tak na nią patrzy. Jak mogłem nie zauważyć tego co się dzieje? Dlaczego zgodziłem się by ktoś kto ją zna uczestniczył w walce?<br />
-Josh? Dlaczego ty to wszystko robisz?-zapytałem<br />
-Co masz na myśli?<br />
-Czemu walczysz? Czemu ryzykujesz życie dla obcych ludzi?<br />
-Zoe nie jest mi obca, Julie też nie była. Reszta z nowych osób nie ma tu nikogo bliskiego, ich powinieneś pytać czemu tu są. Ja walczę dla dziewczyn.<br />
Nagle zobaczyłem, że moja ukochana otwiera oczy. Podszedłem do niej i chwyciłem jej rękę. Widziałem łzy spływające po jej polikach. Z resztą nie tylko ona płakał.<br />
-Zoe-szepnąłem a ona lekko się uśmiechnęła. Widziałem jaki sprawia jej to ból, więc poprosiłem by nic nie robiła.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4rDOtma3_mW2AsxcmF3X3ikxjwUhu5d29zeAzFxWpvJyhj8wcx-fCpSWmwO3piS1sZhee5J3YgSLM7MfXF7hAsWbQcOToCCrXiZG89Z11pnz2ypumH3Qt5QH5D9y7kKSbv7-N7sKZm3U/s1600/tumblr_m2g16koUAe1qa1t99o1_r1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4rDOtma3_mW2AsxcmF3X3ikxjwUhu5d29zeAzFxWpvJyhj8wcx-fCpSWmwO3piS1sZhee5J3YgSLM7MfXF7hAsWbQcOToCCrXiZG89Z11pnz2ypumH3Qt5QH5D9y7kKSbv7-N7sKZm3U/s1600/tumblr_m2g16koUAe1qa1t99o1_r1_500.gif" height="200" width="200" /></a>Kątem oka zobaczyłem przejętego Josh'a. Kurwa on na prawdę ją kocha. W uczycie Zayn'a nie wierzyłem, ale w jego niestety wierzę. Poczułem jak Zoe mocniej ściska moją rękę. Coś ją boli? Gdy spojrzała na Anderson'a wiedziałam o co chodzi. Przywołałem go ręką i uśmiechnąłem się. Podszedł do nas i spojrzał na dziewczynę. Jestem pewien, że z nim byłaby bezpieczniejsza, a o to chyba chodzi, prawda?<br />
-Hej -powiedział uśmiechając się -Nieźle nas nastraszyłaś, wiesz?<br />
Jego oczy zaszły łzami, lecz ani jedna nie trafiła na policzek<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Minęło kilka dni od wypadku. Zoe dziś wychodzi ze szpitala, to dobrze, bo Phoebe nie odwiedziła mamy od tamtej pory. Po prostu nie chciałem by mała widziała ją w takim stanie.<br />
-Wszystko wzięte?-zapytałem<br />
-Chyba tak-powiedziała i wstała z łóżka<br />
Zeszliśmy na parking i wsiedliśmy do auta. Tak bardzo cieszę się, że znów będziemy razem, zastanawia mnie tylko to jak teraz będziemy ćwiczyć. Zoe na pewno nie weźmie pistoletu do ręki, nie pozwolę na to.<br />
-Co cię skłoniło żebyś od tak zaprzyjaźnił się z Josh'em?<br />
To prawda. Ja i Anderson dogadujemy się teraz o wiele lepiej niż wcześniej. To dziwne, bo w normalnych okolicznościach gdyby jakiś facet powiedział, że kocha moją żonę raczej bym go zabił a nie zaprzyjaźnił się z nim.<br />
-Urządziliśmy sobie pogawędkę-nie ma nowy żebym powiedział jej o uczuciach tego chłopaka<br />
-Harry...za dobrze cię znam<br />
-Na prawdę. Zrozumiałem, że to twój przyjaciel i powinienem go inaczej traktować.<br />
-Harry ja...ja boję się, że nie będę wszystkiego pamiętać<br />
-Co?<br />
-Gdy Josh wtedy do mnie przyszedł nie poznałam od razu jego głosu<br />
-To było tuż po wypadku...dlatego<br />
-Co będzie z naszymi ćwiczeniami?<br />
-Nie będziesz trenować<br />
-Niby czemu?<br />
-Byłaś w szpitalu. Dlatego.<br />
-Wtedy jak mówiłeś o naszym ślubie...ja to słyszałam-spojrzałem na nią. Albo zaraz wybuchnie płaczem, wścieknie się, albo się zgodzi<br />
-Wiesz co teraz się dzieje<br />
-Wiem-odpowiedziała ze spokojem wpatrując się w szybę<br />
-Zawsze możemy to zrobić jak skończy się to całe zamieszania<br />
-Jeśli w ogóle się skończy<br />
-Co masz na myśli?<br />
-Harry nie jestem głupia. Wiem, że nie wrócimy wszyscy do domu. To niemożliwe. Way Back jest tylko na chwilę. Niedługo wraz z innymi Niepokonani przestaną istnieć.<br />
-Jeśli będzie źle odwrócimy się. Nie zginiemy tam<br />
-Wojny zaczynają się, kiedy chcesz, ale nie kończą się, kiedy prosisz. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Krótki, bo krótki, ale jest :) (po dodaniu gifów wydaje się dłuższy xD) Chciałabym pisać dłuższe rozdziały, ale wiecie szkoła + dwa blogi...nie jest łatwo. Powiem Wam coś...zaskoczyliście mnie ostatnio tymi komentarzami, pozytywnie oczywiście :) Myślałam, że znów będzie góra 30 wpisów a tu proszę prawi 60 <3 Teraz też komentujcie :)<br />
<br />
Kocham<br />
Kasia<br />
<br />
PS. Zapraszam Was jeszcze do mnie na ask'a (tego nowego) <a href="http://ask.fm/KasiaStyles147">http://ask.fm/KasiaStyles147</a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com42tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-78425643906798259982014-01-06T10:30:00.002+01:002014-01-06T10:31:50.669+01:00Rozdział 107<br />
-No dawaj Anderson, popisz się-powiedział Harry gdy wręczył nam karabiny i mieliśmy strzelać do królików. Tak właściwie miał robić to tylko Josh. Reszta biegła po lecie i celowała do tarczy na drzewach.<br />
-Nie będę zabijał zwierząt <br />
-Nie chcesz zabić głupiego królika a chcesz zabijać ludzi?<br />
-Patrząc na ich śmierć nie będę miał takich wyrzutów sumienia-syknął<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteG8ZPRTWD8f2kHuExHTiVfagBGma6wLo6yyYJ_RGyFX5YSY5fZ_lh4gRx-e4CSsorjfUa16kxTRgxMKq9RorOp1pG5-TX6kxiEki593eaohdHf6jefKNGSO_RNVB5cdgtmp-jbxS370/s1600/Red-Dawn-josh-hutcherson-32922462-245-160.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjteG8ZPRTWD8f2kHuExHTiVfagBGma6wLo6yyYJ_RGyFX5YSY5fZ_lh4gRx-e4CSsorjfUa16kxTRgxMKq9RorOp1pG5-TX6kxiEki593eaohdHf6jefKNGSO_RNVB5cdgtmp-jbxS370/s1600/Red-Dawn-josh-hutcherson-32922462-245-160.gif" /></a>-Zoe uspokój Harry'ego a ty Josh chodź tutaj. <br />
Odsunęłam loczka i stanęliśmy obok. Brian pokazywał brunetowi jak obchodzić się z tego typu bronią, ale po jego wyrazie twarzy wiedziałam, że dobrze umie jej używać. <br />
-No dawaj mięczaku! -krzyknął Hazz<br />
-Harry-mocniej ścisnęłam jego dłoń by pokazać, że mam dosyć jego zachowania. <br />
Josh zbył jego głupie uwagi i oddał strzał przeszywając ciało zwierzaka. Czemu Harry traktuje go jak śmiecia? Dlatego, że jest od niego młodszy czy może dlatego, że ma coś wspólnego ze mną? Mniejsza z tym. Ważne, że po dzisiejszym dniu każdy z nas dobrze wiedział w czym jest dobry. Poznaliśmy swoje mocne i słabe strony. Lena świetnie radzi sobie ze zwykłym pistoletem i niemal do perfekcji opanowała opatrywanie ran. Kevin jest pierwszorzędnym sprinterem i jest świetny w strzelaniu na duże odległości. Brian jest świetny we wszystkim. Josh i ja jesteśmy niepokonani jeśli chodzi o posługiwanie się karabinami, które w końcu dostaliśmy. Anderson, Harry i Kevin są również dobrzy a raczej genialni w walce wręcz Ciekawe czy reszta radzi sobie równie dobrze. <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Wszyscy weszliśmy do mieszkania. Lucy odebrała Phoebe ze szkoły. Mała do tej pory bawiła się z Charlie'm a teraz robi coś u siebie w pokoju. Mamy jeszcze chwile żeby porozmawiać. Brian powiedział, że musi wyjaśnić nam coś bardzo ważnego. Usiedliśmy na kanapie<br />
-Chyba wiecie co chce wam powiedzieć? Dobrze wam dzisiaj poszło <br />
-Nieźle sobie radzimy jak na bandę dzieciaków co? -powiedziałam Kevin z uśmiechem. Wszyscy czuli ten sarkazm w jego głosie. Tak naprawdę to Brian dla niego jest dzieciakiem a nie na odwrót<br />
-Tak Kevin. Idzie wam świetni, ale to dopiero pierwszy dzień. Będziemy harować aż wszyscy będzie niepokonani, ale nie dlatego chciałem żebyśmy teraz tutaj usiedli. Chodzi mi o to, że...dobra nie będę kłamał, jest brzydko. GS mają przewagę liczebną. Nie będę mówił, że na pewno to wygramy, bo nigdy nie ma pewności. Każde z nas może zginąć-spojrzałam na Harry'ego a on na mnie. To prawda, każdy może nie wrócić do domu po tej bitwie-Więc teraz przed wami dylemat. Chcecie walczyć czy nie? Jeśli po tym co powiedziałem ktoś chce odejść, zrozumiemy to.<br />
Wszyscy zmierzyli się wzrokiem. Nikt nie chce odejść<br />
-Będziemy walczyć, nie spoczniemy, teraz jest łatwiej, przywykliśmy-powiedział Josh <br />
-Liczcie się z tym, że możecie już nie zobaczyć bliskich osób-odezwał się Harry<br />
-I tak nie mamy do kogo wracać-wytłumaczyła Lena<br />
-Nie możemy tak myśleć –powiedziałam -gdy będziemy tak mówić na pewno nie przeżyjemy. MoC to jedna wielka rodzina, do której teraz należycie. <br />
-My też mamy przewagę-powiedział Harry<br />
-Jaką?- zapytała Lena<br />
-GS myślą, że Zoe nie żyje.<br />
-Jak to? <br />
-Chris spalił nam dom gdy w środku była Zu, ale James ją uratował. Tyle tylko, że tamci o tym nie wiedzą <br />
-Przyszedł mi do głosy pomysł- powiedział Kevin- może zmienimy nazwę? Nie chodzi o to, że ta jest zła tylko w prawdziwym MoC nie ma nas. Stwórzmy coś co będzie związane z nami wszystkimi <br />
-Czyli?- zapytał Hazz. Wiem, że ten pomysł mu się niepodobna. Od zawsze ten gang nazywał się MoC a teraz ktoś chce to zmienić <br />
-Może Way Back?- zaproponowała dziewczyna siedząca obok mnie<br />
-Niepokonani… pasuje do nas <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Około 23:00 wszyscy byli już w pokojach. Po dzisiejszym dni nikomu nie chciało się siedzieć z piwem przed telewizorem. <br />
-Harry?<br />
-Hmm?<br />
-Czemu tak traktujesz Josh'a<br />
-Jak? <br />
No jasne, teraz będzie udawał, że on nic nie zrobił, ale zrobił. Josh jest moim przyjacielem i nie pozwolę by ktoś go tak traktował. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki mówiąc, że będę brać prysznic. Muszę zmyć z siebie kurz, ziemie i zapach prochu z pistoletów. Zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam ubrania wrzucając je do kosza. Odkręciłam ciepłą wodę i weszłam pod strumień. Lewą ręką chciałam chwycić ręcznik wiszący jakim metr od prysznica. Nie chciałam pochlapać podłogi więc nie wyszłam...i to był mój błąd <br />
______________________________________________________________<br />
Oczami Harry’ego<br />
Leżałem na łóżku, niemal zasypiałem gdy nagle usłyszałem jak coś spada na podłogę w łazience. <br />
-Zoe wszystko ok?- zapytałem- Zoe?<br />
Nie dostałem żadnej, nawet najcichszej odpowiedzi. Nie patrząc na to, że chwilę temu patrzyła ba mnie ze wściekłością, podbiegłem do drzwi i bezzwłocznie je otworzyłem. Zamarłem gdy na ziemi zobaczyłem nagą, nieprzytomną Zoe. Krew sączyła się z jej głowy. Padłem na kafelki a ręcznikiem owinąłem jej ciało. <br />
-Lena!- krzyknąłem ile sił w płucach-Lena, kurwa!<br />
Z moich oczu lały się łzy. Próbowałem powstrzymać krwotok, ale nie umiałem. Nagle do łazienki wpadła Lena. Otworzyła z przerażeniem oczy a ja powiedziałem gdzie są bandaże. Zawołałem pozostałych domowników. Brian zajął się Phoebe, która obudziła sie przez moje krzyki. Kevin pomagał Lenie a Josh próbował znaleźć jakieś leki uspakajające. Nie wiem czy dla siebie czy dla mnie. <br />
-Idź po samochód- powiedział-Harry idź po samochód! Trzeba jechać z nią do szpitala. Ja ją zniosę <br />
-Nie ja to zrobię<br />
-Harry teraz liczy się każda sekunda.<br />
Ma rację. Pocałowałem ukochaną w zakrwawione czoło i wybiegłem. W mojej głowie toczyła się bitwa. Nie chciałem zostawić jej z nim, ale nie mogłem nie iść. Jeśli coś jej się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczę.<br />
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg83GwiXC64fXP2DcfTLJu7_h0tz7cen9ymAMnPqG038vFah-T5MVBgtjB497c7B8627pFpMWAbppUPl5Nb4i7jcjYrwoo6ms2uIxRpXmtLpl5MxXSrsQFgrvjgIcPhZ7crqcDGdKEA_ms/s1600/Red-Dawn-josh-hutcherson-32922462-245-160.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>
_______________________________________________________________<br />
Oczami Josh'a<br />
Gdy Lena skończyła robić opatrunek chwyciłem szlafrok. Może dlatego, że martwiłem się by Zoe nie zamarzła, lub nie chciałem by Harry oskarżał mnie, że ją obmacywałem. Poprosiłem dziewczynę by nałożyła go na ciało mojej nieprzytomnej przyjaciółki. Podniosłem Zoe z ziemi i jak najszybciej poszedłem do samochodu przed domem. Ja, Harry i Kevin jedziemy do szpitala. Parker będzie tam bardziej jako nasza ochrona, żebyśmy z Harry'm się nawzajem nie pozabijali. Położyłem głowę Zoe na swoich nogach i prosiłem boga by otworzyła oczy, by nie przestała oddychać. W kilka minut znaleźliśmy się pod szpitalem. Zanieśmy Zoe do środka a potem mogliśmy tylko patrzeć jak ją zabierają. Ona od zawsze bała się szpitali. Pamiętam, że gdy Julie tam trafiła, nie chciała do niej iść. Płakała a gdy pytałem co się dzieje odpowiadała, że to właśnie w szpitalach ludzie umierają. Jednak ona nie umrze. Nie teraz.<br />
<div>
_____________________________________________________________<br />
Oczami Harry'ego<br />
Oczy bolały mnie od płaczu. To moja wina. Gdybym inaczej traktował Anderson'a, nie pokłócilibyśmy się, poszedłbym z nią pod prysznic a teraz leżelibyśmy w swoich objęciach, ale ja zrobiłem odwrotnie i właśnie dlatego Zoe za tymi drzwiami walczy o życie<br />
-Josh przepraszam- szepnąłem-byłem zazdrosny. Ja ją kocham<br />
-Wiem, ale...ale ja też ją kocham<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRKQn0nxhajLuYV3J7UqSJ18n7cRC82JyYTtQhIieovPhUcGtdHnBS6R_YPsnhgcREpd_RnZ-uxDHwQmG2-8WvXX-s6tPBPnRXFxC04TNeNYdxB4cAk6AuCpAa1zLecRdWmJXikbJRlgs/s1600/tumblr_m8kl4l5R9v1rrt5who1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRKQn0nxhajLuYV3J7UqSJ18n7cRC82JyYTtQhIieovPhUcGtdHnBS6R_YPsnhgcREpd_RnZ-uxDHwQmG2-8WvXX-s6tPBPnRXFxC04TNeNYdxB4cAk6AuCpAa1zLecRdWmJXikbJRlgs/s1600/tumblr_m8kl4l5R9v1rrt5who1_500.gif" height="192" width="320" /></a>Co? On...on ją kocha? Harry nie! Nie możesz teraz wybuchnąć, nie w takiej chwili, nie w takim miejscu. "Kocha tylko ciebie" przypominam sobie jej słowa. Może ona nie odwzajemnia jego uczuć. Może traktuje go bardziej jak brata? Cholera najpierw Zayn teraz on! <br />
-Harry ja nic na to nie poradzę<br />
-Wiem-próbowałem być spokojny, ale to co działo się we mnie po prostu mnie rozsadzało.<br />
-Ale spokojnie, nie będę próbował ci jej zabrać. Nie martw się o to. Nie powiem jej co czuję <br />
Już miałem coś z siebie wykrztusicie kiedy nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz.<br />
-I jak? -zapytałem bezzwłocznie <br />
-Straciła bardzo dużo krwi<br />
-Żyje?!-zapytaliśmy z Josh'em jednocześnie</div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
-------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Jak Wam się podoba taki zwrot akcji? Co myślicie o Josh'u i tym co powiedział Harry'emu? Jak Wam się podoba nowa nazwa gangu? (jeszcze nie jest oficjalnie przyjęta)<br />
Jutro już do szkoły :/ </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com60tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-77151247642438600862014-01-05T10:19:00.001+01:002014-01-05T10:19:18.807+01:00Bohaterowie It's just a scar<br />
Ten właściwy film z bohaterami IJAS :) Oglądajcie, piszcie co sądzicie. Tak czy inaczej sobie ich wyobrażaliście?<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="344" src="//www.youtube.com/embed/vvQImrYvPr8" width="459"></iframe>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-33552006999997615672014-01-04T12:08:00.002+01:002014-01-04T12:08:30.826+01:00Rozdział 106<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />-Możemy już zacząć?-zapytał Harry. No i proszę zazdrość wraca<br />Oboje i Josh'em usiedliśmy na wolnych miejscach i wsłuchiwaliśmy się w paplaninę Brian'a. Tak właściwie chłopaki mówili to samo co wczoraj. "Musimy zmienić nawyki. Nauczyć się nowych umiejętności i dostosować stare...".<br />-Jak będziemy trenować?-zapytał jeden z nowych<br />-No właśnie-zgodził się Peter-To bez sensu byśmy ćwiczyli osobno, od siebie możemy wiele się nauczyć.<br />-No ale całą bandą tu nie zamieszkamy a jeżdżenie tu codziennie z Londynu jest bezsensowne.<br />Wszyscy skierowali wzrok na Harry'ego a on wytłumaczył, że u nas w domu mogą zostać trzy osoby, nie licząc Brian'a. Styles zgodził się na dziewczynę imieniem Lena, która jest mniej więcej w jego wieku. Ma czarne włosy i jest na prawdę ładna. Kolejny był chłopak-Kevin, ma 25 lat, blond włosy i jest wyższy ode mnie o głowę. Ostatni był Josh. Na początku Hazz próbował się wymigać, tłumaczył dlaczego nie może zostać, ale ostatecznie Josh zamieszkał u nas. Przecież Harry nie mógł powiedzieć: "On tu nie zostanie! Jestem zazdrosny o żoną! Niech lepiej w ogóle nie walczy!". Jenn i Niall wynajęli dom w Manchesterz'e do którego zabierają pięć osób-Lily, Matta, Lucka, Simona i Erice. Peter, James i jego dziewczyna wyjeżdżają wraz z Liam'em i Louis'em do Doncaster. Sam bierze ze sobą swoją kuzynkę- Sarah'e i załatwi jeszcze jedną dziewczynę. Więc w takich grupach będziemy się trenować. Mam nadzieję, że wszyscy będą żyli w zgodzie przez ten czas, że Harry przekona się do Josha'a a Louis w końcu przestanie ciągle krytykować James'a i Peter'a.<br /><br />~*~<br /><br />-Jak ci się tu żyje?-zapytał Josh gdy siedzieliśmy we dwoje w salonie. Harry właśnie pokazuje Lenie i Kevinowi ich pokoje.<br />-Trudno mówić żeby było wspaniale<br />-Ale Harry dobrze cię traktuje, prawda?<br />-Tak-uśmiechnęłam się-kocha mnie i szanuje jak należy<br />-To dobrze<br />-Co działo się z tobą przez te lata? Dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego będziesz zabijał? Pamiętam jak jako dziecko byłeś spokojnym chłopakiem a teraz...<br />-Niewłaściwie towarzystwo. Jak zaczęłaś chodzić z Chris'em i przestałaś spotykać się ze mną i Julie i wtedy coś się zmieniono. Ja i ona oddaliliśmy się od siebie i też przestaliśmy się widywać. Znalazłem kolegów, którzy wkręcili mnie w narkotyki, potem potrzebowałem kasy na to wszystko i po pierwszej bójce na ulicy jakiś koleś powiedział, że nie zgłosi tego na policje jeśli coś dla niego zrobię. Miałem dodatkowo dostać za to kasę.<br />-Co miałeś zrobić<br />-Zabić-powiedział szeptem spuszczając głowę. <br />Serce na moment mi stanęło. Josh-chłopak o którym wiedziałam chyba wszystko, zabijał by zdobyć kasę na dragi. To nie możliwe. On taki nie jest. Teraz obwiniam się jeszcze bardziej. Gdybym nie zaczęła chodzić z Chris'em on nie wpakowałby się w to gówno.<br />-Ale od roku tego nie robię. Nie złapali mnie do tego czasu. Zabijałem całkiem obce mi osoby i wyjeżdżałem nie zostawiając po sobie śladu. <br />-Kto by pomyślał, że mały Anderson będzie kimś takim-zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę<br />-Wiesz co było najgorsze w tym wszystkim? Patrzeć w oczy tych umierających ludzi. <br />-Oni też zabili twoją rodzinę<br />Gdy mieliśmy 15 lat dwóch gangsterów napadło na jego rodziców i siedmioletnią siostrę. Wszyscy zginęli na miejscu. Wtedy Josh zamknął się nawet przed nami. Wydaje mi się, że już wtedy chciał zabijać<br />-Wiesz co Zoe? Zabiłem tych dwoje. Frajerzy nawet się nie spodziewali. To morderstwo sprawiło mi największą radość i było ostatnie. Zabiłem zabójców mojej rodziny i to mi wystarczyło. <br />Przeraża mnie gdy mówi, że uśmiercanie kogoś sprawiało mu frajdę. To tamtych dwóch zmieniło mojego Josh'a w maszynę do zabijania. <br />-A teraz tamci oberwą za zabicie Julie<br />-Oni zabili nie tylko ją. Zastrzelili też Danielle-dziewczynę Liam'a i Drake'a. <br />Oboje na chwilę zamilkliśmy. Wspomnienia o tamtej trójce strasznie bolą. <br />-Brakowało mi ciebie, wiesz?<br />-Mi ciebie też-powiedziałam i przytuliłam go<br />I wtedy właśnie do salonu wszedł Harry. Odsunęłam się od Josh'a i spojrzałam na męża ze słowami "Daj spokój" wymalowanymi na twarzy. Nie chcę by zaraz tych dwoje się biło. Nie zamierzam uspakajać najlepszego przyjaciela i miłości mojego życia. <br />-Harry chodź-wstałam i chwyciłam jego rękę ciągnąc w stronę schodów. Rzuciłam chłopakowi na kanapie pożegnalne spojrzenie zanim jeszcze zniknął mi z pola widzenia. Weszliśmy do sypialni i od razu zaczęło się przesłuchanie. <br />-Czemu się przytulaliście? <br />-To mój przyjaciel, nie widzieliśmy się tyle lat. Harry daj spokój, nie chcę się kłócić <br />-Nie widzisz jak on na ciebie patrzy? <br />-Znów zaczynasz?! Josh. To. Tylko. Mój. Przyjaciel. Wyrysować ci to żebyś zrozumiał?<br />-Przepraszam-podszedł do mnie i przytulił mnie czule<br />-To tylko przyjaciel-szepnęłam <br />-Wierzę ci<br /><br />~*~ <br /><br />Dzisiaj Phoebe idzie po raz pierwszy do nowej klasy. Cieszę się i denerwuję jednocześnie. Boję się, że nowe miejsce źle na nią wpłynie, ale w końcu będziemy mieli czas na trening. <br />-Gotowi?-zapytałam gdy oboje z Harry'm weszliśmy do domu<br />-Zawsze i wszędzie pani generał-zażartował Kevin<br />Wszyscy się zaśmialiśmy i ustaliliśmy plan działania. Wszyscy najpierw chcemy poznać swoje umiejętności. To Brian będzie nas szkoli. Jest prawie najstarszy i służył kiedyś w piechocie... a potem wplątał się w szybkie auta, tatuaże, brudne pieniądze, narkotyki i wszystko się posypało. <br />-Jedziemy do lasu i postrzelamy sobie trochę. Na razie ze zwykłych pistoletów potem dam wam prawdziwą broń. Znaczy Harry dostanie ją teraz, ale małolatom nie daje się takich zabawek<br />-Przepraszam bardzo, ale jestem starszy od ciebie-zaprotestował Kevin<br />-Masz na imię Brian i byłeś w Iraku? <br />-Nie<br />-Więc milcz. Nie wiem jak strzelacie i nie dam wam profesjonalnej broni. Najchętniej bałbym wam plastikowe pistolety na wodę, ale nie będę przesadzał. Nauczymy się wszystkiego. Od opatrywania ran do odchodzenia się z karabinami. <br />-Czemu traktujesz nas jakbyśmy byli w wojsku?-zapytałam<br />-Bo idziemy na wojnę, skarbie. Jeśli chcemy to wygrać, to tak muszę was traktować, jasne?<br />Dla świętego spokoju zgodziliśmy się z nim. Zapakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy. Jechaliśmy po wyboistej, polnej drodze aż w końcu dojechaliśmy do niewielkiej polany w środku lasu. Tu będziemy trenować. Usiedliśmy z trawie i słuchaliśmy Harry'ego, który co chwilę zmieniał się z Brian'em. Opowiedzieli nam o wszystkim. Zapytali kto z nam umie robić opatrunki-zgłosiła się tylko Lena. Pytali co sprawiło, że teraz tu jesteśmy...każdy mówił, oni też. Historia Harry'ego i Josh'a była mi idealnie znana. O Brian'ie nie widziała jednego: to wszystko robi dla swojego brata, którego Chris brutalnie zamordował. Lena znalazła się w takiej a nie innej sytuacji, ponieważ gdy potrzebowała kasy napadała ludzi, ale nie zabijała ich...jedynie straszyła. Najbardziej wzruszyła i przeraziła mnie opowieść Kevin'a<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbPXqYkRK_7IzPtVNdp8epkSn5zYpyZemblP024HVOspoFjXDMe1yKmiyRrixPectDyVEf-9cDva7rNS6t_c758WydiESYbtSyjb_mO9Lh5kTsykytpl0VNrvu65sgfNsh2hlpDOHAcr8/s1600/tumblr_m353crCcMC1rnhbvm.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="161" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbPXqYkRK_7IzPtVNdp8epkSn5zYpyZemblP024HVOspoFjXDMe1yKmiyRrixPectDyVEf-9cDva7rNS6t_c758WydiESYbtSyjb_mO9Lh5kTsykytpl0VNrvu65sgfNsh2hlpDOHAcr8/s320/tumblr_m353crCcMC1rnhbvm.gif" width="320" /></a>-Nigdy nie chciałem być tym kim teraz jestem. Miałam normalne życie plany na przyszłość, rodzinę i to wszystko legło w gruzach gdy moja narzeczona zachorowała. Nie miałem pieniędzy na jej leczenie. Sprzedałem samochód, dom, wszystko. Mieszkałem u brata, ale kasa nadal była potrzebna. Gdy nie miałem już pawie nic, napadłem na bank. Potem zacząłem robić to coraz częściej. Ani razu mnie nie złapali, nadal zastanawiam się jakim cudem. Potem zacząłem grać z kasynie, wygrywałem naprawdę wiele, ale w pewnym momencie straciłem wszystko. Nie chodzi mi o pieniądze. Moja ukochana umarła a ja się załamałem. Wydałem wszystko co było na koncie, miałem długi, nasyłali na mnie kolesi od brudnej roboty. Mieli mnie zabić, ale to ja zacząłem zabijać ich. <br />Każdy z nas tutaj ma przeszłość jakiej nie chce pamiętać. Każdy chce zabić po raz ostatni. Nie poddamy się, będziemy walczyć, by śmierć wszystkich, których już z nami nie ma, nie poszła na marne. Wygramy, albo zginiemy na polu bitwy. <br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
-----------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Podoba się? Wiem, że mało (prawie wcale) Zoe i Harry'ego, ale to tylko teraz. Wiecie...przygotowania do wojny :D </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Za pół h może dodam filmik ze wszystkimi bohaterami, bo nie chce dodawać teraz wszystkich nowych do bohaterów. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com32tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-9757637643068000782014-01-02T18:24:00.002+01:002014-01-03T20:45:23.547+01:00Rozdział 105 -Zoe?-usłyszałam jego głos, ale nie odezwałam się ani słowem-kochanie przepraszam<br />
Zaczął pukać w drzwi a ja się tylko od nich odsunęłam. Usiadłam przy wannie i objęłam głowę rękoma, zupełnie jakbym chciała ochronić się przed hałasem.<br />
____________________________________________________________________________<br />
Oczami Harry'ego<br />
<br />
Lekko nacisnąłem na klamkę a drewniana powłoka ustąpiła. Chyba już przyzwyczaiłem się, że zawsze zamykała,bo teraz nawet nie próbowałem otwierać. Wszedłem do łazienki i zobaczyłem ją siedzącą na ziemi całą zalaną łzami.<br />
-Zoe-szepnąłem klękając przed nią.<br />
Chwyciłem jej ręce i odsunąłem od twarzy. Czerwone, zapuchnięte oczy. Nie w takim stanie chciałem ją zobaczyć. Patrzyła na mnie z żalem i bólem. Wypowiedziałem nieme "przepraszam" a ona się do mnie przytuliła.<br />
-Nie chcę tych wszystkich kłótni-wyszeptała w moją koszulkę<br />
Przyciągnąłem ją bliżej i powiedziałem, że ja też tego nie chcę.<br />
-Przysięgam, że nie kocham Zayn'a.<br />
-Wierzę ci-naprawdę jej wierze, przecież gdyby było inaczej nie zachowałaby się tak<br />
Kocham ją jak nikogo nigdy wcześniej. Jest całym moim życiem. Wszystkim tym co się dla mnie liczy. Gdyby nie ona i Phoebe teraz pewnie leżałbym na kanapie pijany i naćpany. Ona mnie zmieniła, pomogła wyjść z tego bagna. W gangu jestem dla jej dobra, muszę ją chronić, nawet jeśli w ten sposób sam ma zginąć<br />
<br />
~*~<br />
<br />
Dalsze dwa tygodnie to był istny raj. Oboje z Harry'm pływaliśmy w oceanie, opalaliśmy się i cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Obiecaliśmy sobie, że będziemy ze sobą szczerzy nawet gdy ta prawda będzie dla nas bolesna. Będziemy sobie wierzyć choćby nie wiem co.<br />
-Mama!-krzyknęła Phoebe gdy weszliśmy do salonu.<br />
Ona, Jennifer i Niall przyjechali wczoraj. Postanowili, że zostaną w Anglii jakiś czas. Dzisiaj mamy spotkanie MoC i wszyscy muszą być. Wszyscy stwierdziliśmy, że James'owi i Peter'owi możemy ufać. Oni tez przyjadą dziś do nas. McCartney dostał info, że całe RD zgodziło się do nich dołączyć. A więc w GS teraz jest Chris, Dean, Molly, Zayn który według mnie jest po naszej stronie, trzech Koreańczyków i dwadzieścia osób z RD razem dwadzieścia siedem osób. Mają teraz sporą przewagę liczebną, bo nas jest zaledwie jedenastu, ale my się nie poddamy.<br />
-O której będzie reszta?-zapytał Harry<br />
-James, Annabeth i Peter już jadą.<br />
-Dobra -przybliżył się do niego-pamiętaj o co cię prosiłem-szepnął mu na ucho<br />
Chyba nie chcę wiedzieć a co on go prosił. Mam tylko nadzieję, że to nie zaważy na życiu nas wszystkich.<br />
~*~<br />
Wszyscy już dotarli i teraz siedzimy w salonie. Nasza córka poszła już spać więc w spokoju będziemy mogli rozmawiać. Obawiałam się przybycia byłych członków GS i tego jak zareaguje Tommo, ale jak na razie jest on.<br />
-A więc od czego zaczynamy?-spytał Brian<br />
-Może od tego, że tamci mają ponad dwa razy więcej ludzi. Zniszczą nas-zaczęła panikować Annabeth<br />
-Nie zniszczą-powiedział Harry<br />
-Więc co zamierzasz?-zapytała dziewczyna. Jak na nową jest całkiem rozgadana<br />
-Raczej zamierzamy-poprawił ją Louis-my tutaj jesteśmy drużyną<br />
-Może tak jak oni znajdziemy sobie ludzi? Będziemy więcej trenować-odezwał się James<br />
-Nie możemy wziąć byle jakich osób-powiedział Niall<br />
-Więc co dalej?-zapytał Liam i Peter niemal jednocześnie<br />
-Musimy zmienić nawyki. Nauczyć się nowych umiejętności i dostosować stare. Musimy poszukać takich ludzi, którym można ufać, dobrze ustawionych przyjaciół, którzy pomogą nam w walce. Będziemy obserwować GS. Zbadamy ich taktyki i zwyczaje. Im więcej wiemy tym łatwiej będzie im dopiec. Musimy być sprytni i cierpliwi. Nie wiedzą gdzie jesteśmy. Uderzymy na własnych zasadach-Harry na chwilę wstrzymał oddech-gdy będziemy gotowi.<br />
Wszyscy spoglądali po sobie. Tego musimy się trzymać. Wygramy to jeśli tylko znajdziemy odpowiednie osoby...a na pewno znajdziemy. Brian wymienił trzech ludzi, których dobrze zna i którzy będą w stanie nam pomóc. Moją uwagę przykuło jedno, jedyne nazwisko. Josh Anderson. Chłopak z którym kiedyś chodziłam do klasy. Tak właściwie to znałam go do dziecka, tak samo jak Julie.Często na żarty biliśmy się w ogrodzie przed moim domem. Moja mama wtedy krzyczała: "Uspokójcie się. Jeszcze sobie coś zrobicie". Czy to możliwe, że ktoś kto siedział zawsze z tyłu, na uboczu teraz zabija z zimną krwią. Pamiętam jak wieku 14 lat zabrał mnie na kajaki. Wpadliśmy wtedy do wody a on pomógł mi nie zatonąć. Właściwie to można powiedzieć, że był w naszej paczce. Ja, on i Julie. Zabawne wszyscy z nas są, lub byli, zamieszani w jakieś brudne sprawy. Był fajnym chłopakiem, ciekawe czy mnie pamięta. Reszta przedstawionych osób jest mi obca, chyba to dobrze. Nie chciałabym teraz usłyszeć całej listy nazwisk moich przyjaciół i dowiedzieć się kim teraz są. I tak myśl, że będę walczyć razem z Josh'em jest dla mnie co najmniej dziwna. Zabawa z dzieciństwa przestanie być tylko niewinną grą i zamieni się w krwawą jadkę. Ciekawe czy to co robiliśmy kiedyś, te nasze bójki wpłynęły na to kim teraz jest. Może wtedy nie grał, może to było prawdziwe. Może ja i Julie też traktowałyśmy to poważnie.<br />
-Masters of Chaos ponad wszystko!-krzyknął Harry<br />
<div>
<br /></div>
<div>
~*~</div>
<div>
<br /></div>
<div>
-Harry?-zapytałam gdy leżałam wtulona w jego ramię</div>
<div>
-Hmm?</div>
<div>
-Musisz, że MoC wygra? </div>
<div>
Spojrzał na mnie pełen niezrozumienia i dziwienia. Chyba dziwi się, że w to nie wierze</div>
<div>
-MoC na pewno wygra. A teraz idź spać. Jutro przyjedzie reszta i wtedy uzgodnimy całą resztę</div>
<div>
<br /></div>
<div>
~*~</div>
<div>
Wszyscy już tu są. Razem dwadzieścia osób. Jenn zajęła się Phoebe, bo i tak ma dosyć słuchania o tym wszystkim a my zeszliśmy do piwnicy. Jedyną osobą, której brakuje jest Josh. </div>
<div>
-Już wszyscy?-zapytał Louis</div>
<div>
-Jeszcze Anderson-powiedział Brian i w tej samej chwili chłopak o ciemnych włosach wszedł do wielkiego pomieszczenia pod ziemią. To on. To na pewno on. Spojrzałam na niego, ale nie odezwałam się ani słowem. Może sam mnie rozpozna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2BswnvbL02PLuVKBplXP-FkX9DQvznbc2Gk7at0bMuQfRPEe9EFqk8njNzVaVRiO4rZZvaUjlwHhmZZFayCWVldgvZy48CXVNavNxDSlOqgsK17eU5qmH6jgm_E1JPN5iH5ve_9p08cw/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2BswnvbL02PLuVKBplXP-FkX9DQvznbc2Gk7at0bMuQfRPEe9EFqk8njNzVaVRiO4rZZvaUjlwHhmZZFayCWVldgvZy48CXVNavNxDSlOqgsK17eU5qmH6jgm_E1JPN5iH5ve_9p08cw/s320/large+(1).gif" width="320" /></a></div>
<div>
-Zoe?-zapytał ochrypłym zmienionym głosem-Zoe Brown?</div>
<div>
-Już Styles-powiedziałam i wstałam by go przytulić-myślałam, że mnie nie rozpoznasz</div>
<div>
-Ciebie? No co ty-podszedł do mnie i objął mnie w tali a ja zarzuciłam mu ręce na ramiona. Urósł i do dużo. Gdy byliśmy dziećmi był ode mnie niższy</div>
<div>
-Ale się zmieniłeś.</div>
<div>
-Ty też. Julie jest tu z tobą? Chętnie bym się z nią przywitał</div>
<div>
Po jego słowach spojrzałam na Louis'a. Smutek wymalował mu sie na twarzy. Gdy Josh dowie sie jaka jest prawda jeszcze bardziej będzie chciał zniszczyć tamtych</div>
<div>
-Josh ona...ona nie życie od kilku lat </div>
<div>
-Co? </div>
<div>
-Popełniła samobójstwo przez Chris'a. Louis był jej narzeczonym-wskazałam ręką Tomlinsona </div>
<div>
-Dlaczego on was teraz ścigają?</div>
<div>
-Byłam ze Stoner'em kilka lat, ale on mnie bił. Uciekłam do Londynu gdy on był w więzieniu. Poznałam Harry'ego i Chris się mści. Chce mnie zabić</div>
<div>
-Po moim trupie. Zabił mi jedną przyjaciółkę, drugiej mu nie oddam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
-----------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Mam nadzieję, że się Wam podoba i będzie więcej niż 24 komentarze, które były ostatnio.<br />
<br />
Znów zostałam nominowana do Bloga miesiące. Tym razem na innej stronie. Chciałabym Was prosić, żebyście zagłosowali na It's just a scar. <br />
Tu macie link <a href="http://internetowy-spis.blogspot.com/">http://internetowy-spis.blogspot.com/</a><br />
Konkurs kończy się za 30 dni. Ankieta jest na dole po lewej</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-14823055977510003232014-01-02T16:19:00.002+01:002014-01-02T16:19:58.334+01:00Blog miesiąca + coś (przeczytajcie) <div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;"><b>Znów zostałam nominowana do Bloga miesiące. Tym razem na innej stronie. Chciałabym Was prosić, żebyście zagłosowali na It's just a scar. </b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;"><b>Tu macie link <a href="http://internetowy-spis.blogspot.com/">http://internetowy-spis.blogspot.com/</a></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: red; font-size: large;"><b>Konkurs kończy się za 30 dni. Ankieta jest na dole po lewej</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
I tak jeszcze przy okazji. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio wszystkie statystyki i komentarze lecą na łeb na szyje :C a ja nie mam pojęcia czemu. Nie wiem już jak mam pisać, bo zamiast komentarzy przybywać to ich ubywa. Spośród tylu setek ludzi którzy wchodzą na bloga ilu komentuje?...W komentarzach TUTAJ piszcie co chcecie bym zmieniła w opowiadaniu, żebyście zaczęli komentować</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Pragnę Was również poinformować, że konkurs który organizowałam zostaje <span style="color: red;">ODWOŁANY</span>, ponieważ dostałam tylko 2 prace</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Teraz trochę bardziej <b>miłe</b> rzeczy.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Ostatnio zaczęłam myśleć nad Epilogiem ostatniej części IJAS i szczerze powiedziawszy jeśli wszystko wyjdzie, będzie to najlepszy rozdział na moim blogu. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Wszystkie gify, których jeszcze nie dodałam na bloga, wszystkie cytaty, które dopiero się pojawią będę dodać...a właściwie już zaczęłam, na tumblr 'a <a href="http://somanydreamsareswingingoutworld.tumblr.com/">http://somanydreamsareswingingoutworld.tumblr.com/</a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Założyłam nowego ask'a z którego będę Was informować o rozdziałach. To na to konto kierujcie wszystkie pytania związane z blogiem zarówno It's just a scar jak i Oblivion. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-84520755822126715152013-12-31T18:42:00.000+01:002013-12-31T18:43:16.014+01:00Rozdział 104<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Siedziałam na plaży już jakąś godzinę i czułam jak nogi mi zamarzają. Harry nie wrócić jeszcze do domu...niestety. Próbowałam do niego dzwonić, ale na nic się to zdało. Louis i Niall się ze mną skontaktować, ale akurat z nimi nie chciałam gadać. <br />
-Przepraszam?-usłyszałam głos za swoimi plecami. <br />
Odwróciłam się i zobaczyłam młodego chłopak. Miał brązowe, poburzone włosy i nieobecny wyraz twarzy. Zbyłam go i znów odwróciłam głowę. <br />
-Dobrze się czujesz? <br />
-Tak-syknęłam. <br />
Co go interesują losy obcej dziewczyny? <br />
-Gdzieś tutaj słyszałem krzyki więc...<br />
Chwila. W tej okolicy jestem tylko ja i Harry. Serce zaczęło mi szybciej walić na myśl, że coś mogło mu się stać. Zapomniałam o złości i smutku jaki wypełniał całą mnie. Ja nic nie słyszałam. Może dlatego, że nie słyszałam nic prócz swoim myśli, lub dlatego, że byłam zbyt daleko.<br />
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLcNWcQlHuwRJpLBuzChfw3XbSVGquHSrEIRzMs17WLmglKuCBXn7LzqyOmhbl9sfbid-8s_ccEUWEYJ6WkYu8xashyraqHHDP1fmRKcD6eY9uug1-2-75qFhUd9GJ5mGmwywGR1Q_mWM/s1600/tumblr_mdfys7zr6P1rh7xy4o1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLcNWcQlHuwRJpLBuzChfw3XbSVGquHSrEIRzMs17WLmglKuCBXn7LzqyOmhbl9sfbid-8s_ccEUWEYJ6WkYu8xashyraqHHDP1fmRKcD6eY9uug1-2-75qFhUd9GJ5mGmwywGR1Q_mWM/s1600/tumblr_mdfys7zr6P1rh7xy4o1_250.gif" /></a>-To mój mąż-powiedziałam przerażona-pomożesz mi go znaleźć? Błagam<br />
Widziałam, że się zastanawia, ale ostatecznie się zgodził. Poszliśmy po jego dziewczynę. Z domu zabraliśmy latarki i poszliśmy szukać Harry'ego. Las i tej godzinie to istne piekło. <br />
-Harry!-krzyczeliśmy. <br />
-Patrzcie tam-odezwała się dziewczyna. <br />
Pod jednym z drzew ktoś był. Siedział wydaje się na ziemi i sprawdzał coś w telefonie. Dzięki jasnej poświacie światła z komórki rozpoznałam go. <br />
-To on!-krzyknęłam i zaczęłam biec. Potykałam się o konary, ale dobiegłam do ukochanego bez złamania nogi. Rzuciłam się na kolana by być oczami na wysokości jego wzroku. Harry miał zamknięte oczy. Miliony czarnych scenariuszy przeleciały mi przez głowę. Psychopata, dzikie zwierze...<br />
-H...Harry?-powiedziałam załamując głos <br />
Otworzył oczy a ja zobaczyłam jego czerwone gałki oczne i rozszerzone źrenice. Poświęciłam w nie latarką by zobaczyć czy moje obawy były słuszne...niestety było. <br />
-Harry-szepnęłam bardziej stanowczo.<br />
-Po co przyszłaś? <br />
-Bałam się o ciebie<br />
-Niepotrzebni<br />
-Niepotrzebnie? Tamten chłopak słyszał krzyki-wskazałam na gościa, który mi towarzyszył <br />
-Przesłyszał się <br />
-My może będziemy wracać-powiedziała dziewczyna i odeszli.<br />
-Harry proszę nie traktuj mnie tak<br />
-A ty? Nie masz wyrzutów po tym co powiedziałaś? <br />
-Mam. Przepraszam cię <br />
-To boli wiesz?-powiedział z wymuszonym uśmiechem-Słyszeć od ukochanej osoby, że ktoś ją kocha...i gdy nie ma ona na myśli ciebie. <br />
-Harry przepraszam. <br />
-Kochasz go-stwierdził <br />
-Nie<br />
-Przecież wiem jak jest. Gdy zabierałem cię z Miami widziałem jak bardzo chciałaś by to co mówię nie było prawdą. <br />
-Za bardzo przez niego cierpiałam<br />
-Przeze mnie też cierpisz. Łamie dane obietnice, narażam twoje życie.<br />
-Wcale, że nie<br />
-Nie widzisz tego?-zapytałam świecąc sobie po oczach-ćpałem choć obiecałem, że nie będę tego robił. Tylko tu jesteś bezpieczna. Wrócimy do Anglii i znów zacznie się walka z przeznaczeniem<br />
-Moje życie i tak było w niebezpieczeństwie. Myślisz, że gdybym była z Chris'em byłabym kiedykolwiek szczęśliwa? Czy miałabym dziecko? Albo byłoby wynikiem gwałtu, ale w ogóle kazałby mi je usunąć. Harry przy tobie czuję się bezpieczna. Nie zapominaj o tym...nigdy<br />
-Ale...<br />
-Oj zamknij się-powiedziałam i przywarłam do niego ustali wplątując dłonie w jego loki-kocham tylko ciebie-szepnęłam <br />
-Jak to się zmieni to mi powiedz<br />
-Nie zmieni się<br />
-Jak się zmieni to powiedz-powtórzył<br />
-Dobrze <br />
<br />
~*~<br />
<br />
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. 11:28 a Harry'ego nie ma obok. Może to co się wydarzyło w nocy to tylko sen...oby. Wstałam z łóżka i odwiedziłam wszystkie pomieszczenia w poszukiwaniu Hazzy i znalazłam w salonie, śpiącego na kanapie. Nie wybaczył mi. Usiadłam na fotelu obok i patrzyłam na jego twarz.</div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifL0inB-KIkN9O8bphTJXwnDNkcsFxzh8_eZHWkbVoNTNilxgL1HaM-4r0tBLRL_yBGbBu0_dR_w4ciQs4HVPoNuKnKhRpJRXAZi9MOMnSb-PgNrkKGvjv5-tJVj196VVurUTBC4scTo8/s1600/tumblr_lzvh41ajuo1rpy7n0o2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="179" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifL0inB-KIkN9O8bphTJXwnDNkcsFxzh8_eZHWkbVoNTNilxgL1HaM-4r0tBLRL_yBGbBu0_dR_w4ciQs4HVPoNuKnKhRpJRXAZi9MOMnSb-PgNrkKGvjv5-tJVj196VVurUTBC4scTo8/s320/tumblr_lzvh41ajuo1rpy7n0o2_500.gif" width="320" /></a>-Jak spałaś?-zapytał. A więc jednak nie śpi<br />
-Resztę nocy tu byłeś?<br />
-Czekałem aż uśniesz<br />
-Czemu? To się wydarzyło aż tak bardzo namieszało? Przecież ja go nie kocham. Co poradzę na to, że on mnie tak? Mam go zabić? A może ty chcesz to zrobić?<br />
-Zoe!-krzyknął<br />
-Przepraszam bardzo, ale jak na twój widok ślini się tyle dziewczyn to jest dobrze?! Myślałeś jak ja się czuje? Zayn mnie kocha, zrozum to! Zrozum też to, że JA GO NIE KOCHAM!-warknęłam i wybiegłam z salonu. <br />
Zamknęłam się w łazience. W takiej chwili normalnie zadzwoniłabym do Julie, ale jej już kurwa nie ma! Nie ma i nie będzie! Wybrałam numer do Jenn, jedynej osoby, której teraz ufam.<br />
-Cześć Zoe jak tak?<br />
-Jenn-rozpłakałam się<br />
-Boże co się dzieje? <br />
-Pokłóciłam się z Harry'm <br />
-O co, że uważasz Zayn'a za niewinnego?<br />
-Ja mu wczoraj powiedziałam, że jestem pewna, że Malik mnie kocha dlatego nam pomaga.<br />
-Zoe<br />
-Przepraszam! On chce nas ratować i to jedyne wytłumaczenie dlaczego! Już kiedyś mi mówił, że mnie kocha. Jennifer pomóż mi<br />
-Gadałaś z Harry'm dzisiaj?<br />
-Jest na mnie wściekły. Myśli, że ja tez kocham Malika<br />
-A tak jest?<br />
-Oszalałaś? Jasne, że nie. Mówiłam mu to, ale mi nie wierzy. Wczoraj się naćpał. Ja już nie mogę Jenn<br />
-Powiem Niall'owi żeby do niego zadzwonił. Może on przemówi mu do rozumu<br />
-Jak tak Phoebe?-momentalnie zmieniłam temat<br />
-Dobrze. Jest zachwycona Hiszpanią<br />
-To dobrze. Nie mów jej o niczym. Muszę kończy<br />
Rozłączyłam się i znów zalałam łzami. Musze nauczyć się trzymać język za zębami. Siedziałam w łazience i czekałam...nie wiem dokładnie na co, ale czekałam. Może na to by Harry zapukał do drzwi, bądź bym ja zrobiłam krok. Nic jednak się nie dzieje. Pewnie od siedzi pięć centymetrów ode mnie, ale nie mówi ani słowa. Wydaje mi się, że słyszę jego oddech. Pewnie to tylko moja chora wyobraźnia. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Rozdziały coraz krótsze, głowa coraz bardziej pusta. Co się do jasnej cholery za mną dzieje? Siedzę nad tym rozdziałem od dwóch dni i nie umiem wymyślić nic więcej. Od 8 miesięcy mam coś takiego po raz pierwszy. <br />
Dobra mniejsza z tym. <br />
Życzę Wam cudownego nowego roku, aby Wasze wszystkie marzenia się spełniły i byście byli tym kim naprawdę chcecie być. nie udawajcie nikogo. <br />
Dziękuję za to wszystko co zrobiliście dla mnie w tym roku. Kocham Was.<br />
<br />
Ps. Konkurs prawdopodobnie zostanie odwołany, ponieważ mam tylko jedną pracę :c<br />
Mam dla Was 2 filmy które zobaczycie po zakończeniu IJAS<br />
<br />
Komentujcie <br />
<br />
<span style="color: #444444; font-family: Verdana, Tahoma, Arial, Sans; font-size: x-small;"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-82002570463786404912013-12-28T12:27:00.003+01:002013-12-28T12:27:52.819+01:00Rozdział 103Nagle otworzyłam oczy i znów byłam w sypialni a obok był Harry. To tylko sen. Tylko sen. Powoli przekręciłam się na bok i położyłam dłoń na policzku mojego ukochanego. Nie mogę go stracić. Dziś lecimy do Rio. Za trzy godziny mamy samolot a przez te wczorajsze zamieszanie nawet się nie spakowaliśmy.<br />
<div>
-Harry?-szepnęłam by go obudzić-Harry wstawaj </div>
<div>
-Pięć minut-powiedział ospale i schował głowę pod kołdrę</div>
<div>
-Za trzy godziny mamy samolot i musimy się spakować. Przypominam również, że Pheobe leci do Calella z Jenn i Niall'em. </div>
<div>
Wychylił twarz i spojrzał na mnie tymi swoimi oczami.</div>
<div>
-Pięć minut-powtórzył</div>
<div>
-Ok. Masz dokładnie pięć minut, jeśli po tym czasie nie będzie cie na dole nigdzie nie lecę</div>
<div>
Powiedziałam i wstałam z łóżka. Nałożyłam sweter i zeszłam na parter. W kuchni siedział już Niall i jego narzeczona. </div>
<div>
-Hej</div>
<div>
-Cześć, gdzie Harry?-zapytał Horan</div>
<div>
-Śpi-powiedziałam zła-jesteście już spakowani?</div>
<div>
-Tak-odpowiedziała Jennifer</div>
<div>
-Przepraszam was, ale muszę iść ogarnąć to wszystko. </div>
<div>
-Pomogę ci-zaproponowała dziewczyna</div>
<div>
Obie poszłyśmy do pokoju Phoebe i spakowałyśmy potrzebne rzeczy. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Do kieszonki po lewej stronie włożyłam jej paszport. Gotowe. Mamy dokładnie dwie i pół godziny do odlotu. Poszłam zobaczyć czy Harry już wstał i o dziwo zrobił to, ale nie to mną wstrząsnęło. Na ziemi zobaczyłam trzy zapakowane walizki i kartkę z napisem "Jestem na dole kochanie". Uśmiechnęłam się do siebie i pobiegłam na dół. Siedział na kuchennym stołku odwrócony plecami do mnie. Po cichu do niego podeszłam i przytuliłam go. Odwrócił się i pocałował mnie w czoło. </div>
<div>
-Spako...</div>
<div>
-Widziałam-powiedziałam z uśmiechem<br />
~*~<br />
Widok z góry na Rio de Janeiro jest powalający. Jest wieczór a na plaży nadal widać tysiące ludzi bawiących się w rytmie dobrej muzyki.<br />
-W którym hotelu będziemy mieszkać?<br />
-Wynająłem dom<br />
-Gdzie?<br />
-Tam-powiedział wskazując palcem piękną malowniczą wyspę jakiś kilometr może dwa od plaży<br />
-Żartujesz?-nie wierzyłam, że to zrobił. Wyspa była przepiękna. Już z samolotu widziałam pojedyncze domki tuż przy brzegu.<br />
~*~<br />
Dotarliśmy na miejsce, które wybrał Harry. Dom jest ogromny. Wielki taras z widokiem na ocen.<br />
-Jak znalazłeś to miejsce?<br />
-Nie było łatwo<br />
Podszedł do mnie i objął mnie w tali. Zaczął mnie całować, powoli lecz namiętnie.<br />
-Mam coś dla ciebie-szepnął<br />
Chwycił mnie za rękę i zakrył oczy. Powoli prowadził przed siebie aż w końcu zatrzymał się i zdjął dłoń z mojej twarzy. To co zobaczyłam odebrało mi dech w piersiach. Wielki obraz malowany na płótnie stał oparty o ścianę. Jednak bardziej poruszyło mnie to co na nim było. Dwie postaci stojące do siebie twarzami. Ich ręce stanowią jedność. To ja i Harry. Skąd wiem? Stąd, że dziewczyna ma zrobionego koka a na karku zabliźniony napis, na nadgarstku ma identyczny tatuaż jaki mam ja. Chłopak jest wyższy od niej o głowę. Ma loki i piękne, zielone oczy. Na ramieniu widnieją liczne rysunki...to z pewnością ON, to na pewno Harry.<br />
-Jak ty to? Kto?<br />
-Ja go namalowałem. Pomagał mi kumpel, który jest malarzem. Podoba ci się?<br />
-Czy mi się podoba? To jest nieziemskie-powiedziałam i ze łzami w oczach rzuciłam mu się na szyję. </div>
<div>
Zrobił to dla mnie.<br />
-Dziękuje, Harry<br />
-To ja dziękuje<br />
-Za co?<br />
-Za to, że dajesz mi tak niewyobrażalne szczęście<br />
~*~<br />
Obudziłam się wtulona w Harry'ego. Jest dopiero 4:27 a ja już nie mogę spać. To chyba przez tę zmianę czasu. Leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo za oknem, myśląc o osobie, o której nie powinnam myśleć. W mojej głowie był Zayn. Zastanawiałam się dlatego robi to co robi. Przecież mówił mi, że mnie kocha a teraz chce mnie zabić. W myślach wspominałam wszystkie najważniejsze rozmowy z nim. Pamiętam jak mówił, że nie da mnie skrzywdzić i że zrobi wszystko by odciągnąć GS. Tylko czy wtedy mówił prawdę? Jeśli tak to czemu do jasnej cholery teraz jest z nimi?! Czemu zostawił przyjaciół i walczy przeciwko nim?! A może robi to by nas chronić? Jeśli to on wymyślił by Chris i Dean lecieli do Korei możliwe, że jest po naszej stronie. Ukartował to by James i Pater mogli o wszystkim nam powiedzieć. Tylko jeśli uda im się sprowadzić tu Azjatów i tak wszystkie jego plany diabli wezmą. Wtedy będziemy w jeszcze większym niebezpieczeństwie. A może zrobił to, bo wiedział, że i tak nie mają co liczyć na ich pomoc? Jest tylko jeden haczyk, kto odmówiłby zemsty? Przecież to także dzięki MoC nie dali rady podbić Londynu. Może ma jakiś plan a może tylko ja łudzę się, że chce nam pomóc ryzykując własne życie. Musze napisać do James'a. Znalazłam telefon i napisałam do niego wiadomość: "Czy to Zayn wymyślił by Koreańczycy dołączyli do GS?". Po minucie dostałam odpowiedź: "Tak, ale dostaliśmy info, że tylko trzech z nich zgodziło się walczyć. Po co chcesz to wiedzieć?". Więc to prawda! Zayn chce pomóc nam nie im! Dobrze wiedział, że Chris nie zdoła przekonać wszystkich. "Zayn jest niewinny. Jest z nami!". Tylko jeszcze jedna sprawa...czemu nie powiedział Harry'emu gdzie jestem? Z miłości? Przecież dobrze widział jak cierpię. To na pewno nie dlatego. Może chciał mnie mieć tylko dla siebie? Mniejsza o to, teraz chce nam pomóc.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvHC2dByh86awRn_6pEHTiLbgvtF6XVfC7vuhxTY0NaTWiJzgHuw6KvkkZ4yZn_Z1LTIXpmp830zKYrScqatS4SFP-cNtlTnSnTh0lqTPyG5MvTTsmQ9afR4Pj2oeLXdQWUWjbG0CaJU8/s1600/Mortal-Cup-gif.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvHC2dByh86awRn_6pEHTiLbgvtF6XVfC7vuhxTY0NaTWiJzgHuw6KvkkZ4yZn_Z1LTIXpmp830zKYrScqatS4SFP-cNtlTnSnTh0lqTPyG5MvTTsmQ9afR4Pj2oeLXdQWUWjbG0CaJU8/s320/Mortal-Cup-gif.gif" width="320" /></a>-Harry-szarpnęłam jego ramię<br />
-Zoe co się dzieje?-zapytał zdezorientowany<br />
-Zayn nie jest przeciwko nam<br />
-Co ty wygadujesz? Jest z GS i chce nas zabić<br />
-Nie! to on namówił ich by lecieli do Korei<br />
-No właśnie<br />
-Nadal nie rozumiesz? W tym czasie James i Peter o wszystkim nam powiedzieli. Myślisz, że gdyby byli w Anglii mieliby taką możliwość? Johnson powiedział mi, że tylko trzech z tamtych zgodziło się do nich dołączyć. Zayn wiedział, że tak będzie dlatego kazał im jechać.<br />
-Czemu tak myślisz?<br />
-Gdy byliśmy w Miami mówił, że nie da mnie skrzywdzić, że nigdy nie dopuści by GS mi coś zrobili. Jest z nami, Harry. On chce nam pomóc<br />
-Czemu naraża dla nas życie?<br />
-A ty nie zrobiłbyś tego gdyby Niall czy ktoś z naszych był w takiej sytuacji? Nie ryzykowałbyś dla osoby którą...kochasz?<br />
-Zoe on cię nie kocha<br />
-Kocha i teraz to wiem.<br />
Widziałam ból w jego oczach. Nie powinnam mu tego mówić, ale musiałam inaczej by nie zrozumiał. Nagle zobaczyłam łzę spływającą po jego poliku. Myśli, że ja też go kocham? Przecież ja kocham tylko Harry'ego.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbGQdpRS5BsHI_kRj6egWKjLbRbYn9iHGiaqoOHUpicUS7nsStQMMeb1RGGx4wydtRI9y031uXjnX2-04xBqBI6aFnkR7QpJ-TdO6XN2iCBLTde-2CIztlCgzSLjALgHe5Q34Gp6n8qt0/s1600/tumblr_mioxe5MUFE1rtaed2o4_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbGQdpRS5BsHI_kRj6egWKjLbRbYn9iHGiaqoOHUpicUS7nsStQMMeb1RGGx4wydtRI9y031uXjnX2-04xBqBI6aFnkR7QpJ-TdO6XN2iCBLTde-2CIztlCgzSLjALgHe5Q34Gp6n8qt0/s1600/tumblr_mioxe5MUFE1rtaed2o4_250.gif" /></a><br />
-Harry ja nie...<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbGQdpRS5BsHI_kRj6egWKjLbRbYn9iHGiaqoOHUpicUS7nsStQMMeb1RGGx4wydtRI9y031uXjnX2-04xBqBI6aFnkR7QpJ-TdO6XN2iCBLTde-2CIztlCgzSLjALgHe5Q34Gp6n8qt0/s1600/tumblr_mioxe5MUFE1rtaed2o4_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a>-Powiedziałaś wystarczająco dużo-powiedział i wstał z łóżka<br />
Wyszedł z pokoju biorąc koc i telefon. Musze mu wytłumaczyć, że nie o tym myślałam. Cholera, mogłam poczekać aż wrócimy do domu! Oparłam głowę na rękach i patrzyłam jak słone krople kapią na pościel. Co ja zrobiłam. Po jaką cholerę mówiłam, że teraz wiem, że Zayn mnie kocha. <br />
(Dla lepszego efekty włączcie to <a href="http://www.youtube.com/watch?v=P9l8SxBCrVc"><klik></a>)<br />
Wyszłam z domu i poszłam na plaże. Nie interesowało mnie to, że jest środek nocy. Usiadłam na chłodnym pisaku i wpatrywałam się w wodę. Dopiero teraz zaczęłam uświadamiać sobie jak bardzo go to zabolało, co ja bym czuła gdyby on powiedział coś takiego. Mieliśmy współnie spędzić ten czas a co się dzieje? On nawet nie chce słuchać wyjaśnień...tak właściwie wcale mu się nie dziwie, ja też bym nie chciała<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Na połowę tego rozdziału nie miałam totalnie pomysłu, ale zaczęłam słuchać The Hanging Tree i znalazłam tamtą piosenkę i słowa po prostu popłynęły :)<br />
Mam nadzieję, że się Wam podoba :)<br />
Komentujcie plisssssssssss<br />
<br />
<span style="color: #cc0000;">KONKURS KOŃCZY SIĘ 5 STYCZNIA A JA NIE MAM ŻADNYCH PRAC :( (taka podpowiedź: możecie narysować jak wy wyobrażacie sobie ten obraz) WCZEŚNIEJ PODAŁAM ZŁY E-MAIL WIĘC KAŻDY KTO WYSŁAŁ NIECH ZROBI TO JESZCZE RAZ poprawiłam już w ogłoszeniu </span><br />
<br />
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com41tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-24398477426042437742013-12-25T16:19:00.000+01:002013-12-25T16:19:54.434+01:00DO WSZYSTKICH<div style="text-align: center;">
Do wszystkich którzy zrobili prace na konkurs i już wysłali...PRZEPRASZAM, tak to jest jak sie szybko pisze...zrobiłam pomyłkę w e-mailu :/ poprawny to kasia695@onet.pl </div>
<div style="text-align: center;">
Strasznie Was przepraszam, ale wiecie jak to jest jak się pisze byle by zdążyć i brać się za lekcje...jeszcze raz wybaczcie. Osoby, które zrobiły prace niech wyślą je jeszcze raz na ten e-mail ( kasia695@onet.pl)</div>
<div style="text-align: center;">
Mam nadzieję, że będzie wiele prac :) </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5045353419795955304.post-38649092657769135782013-12-25T14:19:00.000+01:002013-12-26T11:36:26.339+01:00Rozdział 102<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihCaixuMzzdRFUO0SsKThZ3Qsq0fWOaQNGjOxg3SRNTxYN6DwhNfaA0LawgAOG12o3LnAHzzHqX3XKLWG_W4TvgyMkT2hpBS0-nBbZaxFcVPyEpEMvPohSuJ8tcXUTZY1dxlKN2V4CWbs/s1600/tumblr_m761e2comE1r720efo2_r1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihCaixuMzzdRFUO0SsKThZ3Qsq0fWOaQNGjOxg3SRNTxYN6DwhNfaA0LawgAOG12o3LnAHzzHqX3XKLWG_W4TvgyMkT2hpBS0-nBbZaxFcVPyEpEMvPohSuJ8tcXUTZY1dxlKN2V4CWbs/s1600/tumblr_m761e2comE1r720efo2_r1_250.gif" /></a><br />
-Powinniśmy im wierzyć? –zapytałam gdy z Harry'm w samotności wracamy do Holmes Chapel. Niall i Jenn jadą za nami.<br />
-Nie<br />
-Więc czemu zawarliśmy z nimi sojusz?<br />
-Mogą nam pomóc, my im też, ale nie możemy im ufać. Zbyt wiele łączy ich z Chris'em, Dean'em i...Zayn'em- głos uwiązł mu w gardle gdy powiedział imię chłopaka, który był jego przyjacielem...no właśnie BYŁ <br />
-O co chodzi z tymi Azjatami? <br />
-Nienawidzą MoC od zawsze. Pamiętasz jak dwa, trzy lata temu rebelianci z Korei wbili do Londynu? <br />
-Tak-doskonale to pamiętam. Azjaci przyjechali do Londynu i chcieli zabić królową. Cały kraj modlił się by przeżyć do kolacji. Nawet w Irlandii było o tym głośno. Zginęło wtedy na prawdę wielu ludzi. <br />
-To byli oni. Chcieli zniszczyć królową, ale wywieźli ją z UK a oni chcieli wyżyć się na anglikach. Wszczęli rebelie. Postanowiliśmy wkroczyć do akcji. Pomogliśmy wojsku i dlatego tamci nas znienawidzili. Nie wszyscy dali się złapać. Zostało jakiś dziesięciu, reszta dostała dożywocie. Wyjechali do Korei i wrócą z GS by nas...zabić <br />
-Harry?- zaczęłam się bać, w końcu będą walczyć z ludźmi, którzy postawili w ogni połowę Londynu i zastraszyli cały kraj-zrobisz wszystko by przeżyć, prawda? Dla mnie, siebie i Phoebe<br />
-Będę walczył do ostatniej kropli krwi<br />
-Kocham cię <br />
-Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale pragnę byś wiedziała, że zawsze pozostaniesz cząstką mnie. Zasłużyłaś na szczególne miejsce w moim sercu, miejsce którego nikt inny nie zajmie.<br />
Chwyciłam dłoń, której nie trzymał na kierownicy. Czemu dla mnie zabrzmiało to jak pożegnanie? Ufam mu i wierze, że zrobi wszystko by przeżyć i zniszczyć GS.<br />
<div>
<br />
~*~<br />
<div>
<br />
Poczułam jak ktoś podnosi mnie z fotela, lecz byłam zbyt zmęczona by otworzyć oczy. Rękoma owinęłam jego szyję po drodze trącając loki...to Harry. Słyszałam trzask zamykanych drzwi, uprzedziliśmy Eve, że wrócimy późno więc pewnie położyła Phoebe spać. Poczułam jak Hazz kładzie mnie na łóżku, chyba postanowił zrobić to samo ze mną. Zdjął mi buty i przykrył kołdrą. Wyczułam uginający się materac a po chwili rękę na swoim brzuchu i usta na skroni. Uśmiechnęłam się na ten gest i wysiliłam by otworzyć oczy<br />
-Cześć-powiedziałam cicho<br />
-Cześć kochanie. Idź spać, jest już na prawdę późno <br />
Zamknęłam oczy a Harry głaskał mnie po głowie, próbując uspać. Resztkami świadomość wyszeptałam <br />
-Zostań tutaj<br />
-Na zawsze-usłyszałam głos tuż przy moim uchu. </div>
<div>
<br />
Pamiętam to miejsce. To park w którym poznałam Harry'ego. Jednak wiele się tu zmieniło. Kwiaty nie są już tak kolorowe a trawa tak zielona. Z ludzi odpłynęło szczęście. Stali się szarzy i niemal bez życia. Moją uwagę przykuł chłopak w szarym kapturze na głowie. On był inny. Już tutaj czułam bicie jego serca, ciepło bijące z jego ciała. Był inny od reszty, było w nim więcej...życia. Mimo to i tak miał smutek na ustach. Podeszłam do niego i siadłam na szarej ławce. Brązowe loki wystawały spod kaptur. To Harry. <br />
-Hazz?<br />
Jego wzrok powędrował na mnie. Tak samo jak wtedy, ma podbite oko. <br />
-Znam cie? <br />
To było niemal jak nóż w plecy a właściwie tysiące noży. Nie pamięta mnie? Czemu? <br />
-Harry to ja Zoe. Nie pamiętasz mnie? <br />
-A powinienem? <br />
Już miałam powiedzieć mu o Phoebe o tym, że jesteśmy małżeństwem, ale pewnie wziąłby mnie na wariatkę. <br />
-Nie-odpowiedziałam smutna i odeszłam. <br />
Z każdym krokiem również z mojego ciała spływał kolor. W pewnym momencie straciłam siłę w nogach i upadłam na zimny chodnik. Jak to możliwe, że nie wie kim jestem? Jak?! Nagle poczułam na sobie czyjąś dłoń. Już miałam nadzieję, że to on, że to Harry. Uśmiechnęłam się i podniosłam głową, ale to nie był on. To była Julie<br />
-Zoe wszystko ok?- zapytała a ja wstałam i rzuciłam się jej na szyję-co się stało?<br />
-Tak bardzo tęskniłam.<br />
-Przecież nie widzieliśmy się pięć minut. Chodź twoi rodzice i Chris czekają na ciebie.<br />
-Chris?- odsunęłam się od niej.<br />
Co tu się do jasnej cholery dzieje? Julie i moi rodzice żyją, Chris gra tego dobrego a Hazz mnie nie zna. <br />
-No tak. Co z tobą? <br />
-Harry mnie nie poznaje<br />
-Kim jest Harry? <br />
-Przecież on...<br />
-Zoe!- zobaczyłam Stonera idącego w moją stronę.<br />
Serce szybciej zaczęło mi bić a gdy mnie przytulił rozpłakałam się. Chciał mnie pocieszyć, ale wyszarpałam się mu i zobaczyłam rodziców. Wysoki, szczupły mężczyzna trzymający niższą od siebie brunetkę za rękę. Podbiegłam do nich i przytuliłam z całej siły. Nie zamknęłam oczu jak to zwykle robiłam. Bałam się, że gdy je otworze oni znikną. <br />
-Mamo...tato<br />
-Co się stało kochanie<br />
Spojrzałam na ich twarze, na twarze Julie i Chris'a a potem na Harry'ego i chłopaków z dziewczynami, którzy do nich podeszli. Louis, Liam z Danielle, Niall i Jenn, Zayn, Drake, Brian...wszyscy żyją. Tylko dlaczego to mnie boli? Boli mnie to, że są cali i zdrowi? Czy może boli mnie to, że mnie nie znają i chyba nie zdołają poznać. Przecież nie podejdę do nich, bo co miałabym powiedzieć? "Hej, pamiętacie mnie? Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi" wyśmialiby mnie. Jedyne co mogłam teraz zrobić to patrzyć na ich szczęście, nawet gdybym w ten sposób miała cierpieć. <br />
Nagle znalazłam się pomiędzy nimi odgrodzona od wszystkiego szklaną szybą. Mam wybierać? Życie z rodzicami, przyjaciółką i facetem, który teraz chyba mnie kocha czy życie z przyjaciółmi i osobą która jest dla mnie najważniejsza? Myśl Zoe. Co będzie jeśli wybierzesz rodzinę? Wszystko może wrócić...rodzice i Julie zginą a ty zostanę sama z tym tyranem. A jeśli wybierzesz tamtą stronę? Zyskasz przyjaciół...niektórzy odejdą, ale reszta będzie przy tobie na dobre i złe. Będziesz miała męża i córkę.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMCnMs5p84EYVxup1moK0Kdpn13ub-3M1hi3ieXetcoE57uqDGvwpd15Npx-AZ8NaqMEp6Q2A5an6f24u2gYTTBPYyf7zLbsMV9d1lSkhzhixc-zCpGsP4E9bmn2caud-vUMWkrOZ7APc/s1600/tumblr_m592ngCWaX1qiq9wto1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMCnMs5p84EYVxup1moK0Kdpn13ub-3M1hi3ieXetcoE57uqDGvwpd15Npx-AZ8NaqMEp6Q2A5an6f24u2gYTTBPYyf7zLbsMV9d1lSkhzhixc-zCpGsP4E9bmn2caud-vUMWkrOZ7APc/s320/tumblr_m592ngCWaX1qiq9wto1_500.gif" width="320" /></a> Ostatni raz spojrzałam na mamę i tatę i wyszeptałam ciche "przepraszam". Skierowałam się w przeciwną stronę i z całej siły pchnęłam szklaną ścianę, która rozsypała się na kawałki. Świat ożył, znów był kolorowy. A to co było za mną zniknęło. Harry podbiegł do nie a ja patrzyłam jak Danielle i Drake zamieniają się w mgłę a zza drzewa wychodzi Phoebe. Miałam racje.<span style="text-align: center;">Dobrze wybrałam.</span></div>
</div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMCnMs5p84EYVxup1moK0Kdpn13ub-3M1hi3ieXetcoE57uqDGvwpd15Npx-AZ8NaqMEp6Q2A5an6f24u2gYTTBPYyf7zLbsMV9d1lSkhzhixc-zCpGsP4E9bmn2caud-vUMWkrOZ7APc/s1600/tumblr_m592ngCWaX1qiq9wto1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><br /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br />
<br /></div>
<div>
-----------------------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Wiem, że rozdział mógłby być dłuższy, ale wiecie święta rodzina przyjeżdża a do tego mam dzisiaj urodziny. No właśnie ten rozdział to taki prezent ode mnie dla Was :) </div>
<div>
A wy zróbcie mi prezent i niech pod tym postem będzie więcej komentarzy niż kiedykolwiek xD </div>
<div>
Kocham Was</div>
<div>
Mam dla Was pewien film, ale pokaże go dopiero za kilka miesięcy gdy skończę IJAS :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kocham</div>
<div>
Kasia</div>
<div>
<br /></div>
<div>
PS. Jak tam święta u Was? U mnie C-U-D-O-W-N-I-E <3</div>
<div>
<br />
<b><span style="color: red;">PRZYPOMINAM O KONKURSIE KTÓRY TRWA DO 5 STYCZNIA </span></b><br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/03393529381983332280noreply@blogger.com50