Oczami Harry'ego
Wiadomość, że Niall się żeni nieźle mną wstrząsnęła. Kocha Jennifer, fakty, ale żeby mój kuzyn, którego najdłuższy związek, nie licząc tego trwał 3 tygodnie, chciał związać się na wieki? Nie wierzę.
-Harry?-usłyszałem głos wchodzącej do sypialni Zoe
-Tak?-podniosłem się z łóżka
-Phoebe chce iść na spacer po śniadaniu
-Dobrze skarbie-powiedziałem i chwyciłem ją za nadgarstek-chodź do mnie-pociągnąłem ją w wyniku czego poleciała na mnie
Usłyszałem jej piękna śmiech, który był dowodem, że jest naprawdę szczęśliwa.
-Zoe zgadnij co mi się śni...co to jest?-zapytałem spoglądając na jej poranione ręce
-Nic-zasłoniła ślady rękawami
-Przecież widzę. Zoe-szeptałem
-To tylko blizny
-Tylko blizny? Kicia czemu to zrobiłaś?-przekręciłem ją tak, że teraz siedziała na moim brzuchu
-No bo ja...No bo ty...No bo ciebie tak długo nie było i Zayn powiedział, że nie żyjesz i mnie nie kochasz
Widziałem ból w jej oczach. Cięła się tak naprawdę przeze mnie. Nie mówiłem nic, bo i tak to nie cofnie czasu. Przytuliłem ją najczulej jak potrafiłem, by okazać jej miłość i ciepło jakim ją darzę.
-Przepraszam-usłyszałem jej ciche słowa-przepraszam za wszystko
-Nie, aniołku to ja przepraszam. Nie powinienem was wtedy zostawić. No już, wszystko dobrze?-zapytałem i uśmiechnąłem się do niej.
Pokiwała głową i położyła się obok mnie. Nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy nie wybaczę sobie tego, że przeze mnie Zu cierpiała i niszczyła swoje piękne ciało, ale ja wynagrodzę jej te pięć lat. Niedługo kupimy dom i zaczniemy od nowa. Najbardziej boję się tego, że Stoner dowie się, że wróciliśmy do kraju i wznowi swoją makabryczną wyliczankę. Przyciągnąłem swoją ukochaną bliżej, tak jakbym się bał, że ją stracę.
-Nie lepiej byłoby uczcić rocznice wcześniej a w Sylwestra być razem i córką?-rzuciła
-W sumie masz rację. Dzisiaj raczej nigdzie nie pójdziemy, jutro też nie...może w sobotę?
-Idealnie
Nie mogę się już doczekać miny Zu kiedy zobaczy co dla niej przygotowałem. To będzie najlepsza z niespodzianek jakie kiedykolwiek organizowałem.
~*~
-Podoba ci się tutaj?-zapytałem Phoebe gdy szliśmy w trójkę przez park.
Widziałem radość w jej i Zoe oczach. To nie wiarygodne jak moja żona mi ufa. Jestem niemal pewien, że każda inna po tak długim czasie rozstania, obwiniałaby mnie o zdradę, ale nie ona. Ona jest inna.
-Ulepimy bałwana?-zapytała dziewczyna
-Jasne-odpowiedziałem
-Phoebe chce iść na spacer po śniadaniu
-Dobrze skarbie-powiedziałem i chwyciłem ją za nadgarstek-chodź do mnie-pociągnąłem ją w wyniku czego poleciała na mnie
Usłyszałem jej piękna śmiech, który był dowodem, że jest naprawdę szczęśliwa.
-Zoe zgadnij co mi się śni...co to jest?-zapytałem spoglądając na jej poranione ręce
-Nic-zasłoniła ślady rękawami
-Przecież widzę. Zoe-szeptałem
-To tylko blizny
-Tylko blizny? Kicia czemu to zrobiłaś?-przekręciłem ją tak, że teraz siedziała na moim brzuchu
-No bo ja...No bo ty...No bo ciebie tak długo nie było i Zayn powiedział, że nie żyjesz i mnie nie kochasz
Widziałem ból w jej oczach. Cięła się tak naprawdę przeze mnie. Nie mówiłem nic, bo i tak to nie cofnie czasu. Przytuliłem ją najczulej jak potrafiłem, by okazać jej miłość i ciepło jakim ją darzę.
-Przepraszam-usłyszałem jej ciche słowa-przepraszam za wszystko
-Nie, aniołku to ja przepraszam. Nie powinienem was wtedy zostawić. No już, wszystko dobrze?-zapytałem i uśmiechnąłem się do niej.
Pokiwała głową i położyła się obok mnie. Nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy nie wybaczę sobie tego, że przeze mnie Zu cierpiała i niszczyła swoje piękne ciało, ale ja wynagrodzę jej te pięć lat. Niedługo kupimy dom i zaczniemy od nowa. Najbardziej boję się tego, że Stoner dowie się, że wróciliśmy do kraju i wznowi swoją makabryczną wyliczankę. Przyciągnąłem swoją ukochaną bliżej, tak jakbym się bał, że ją stracę.
-Nie lepiej byłoby uczcić rocznice wcześniej a w Sylwestra być razem i córką?-rzuciła
-W sumie masz rację. Dzisiaj raczej nigdzie nie pójdziemy, jutro też nie...może w sobotę?
-Idealnie
Nie mogę się już doczekać miny Zu kiedy zobaczy co dla niej przygotowałem. To będzie najlepsza z niespodzianek jakie kiedykolwiek organizowałem.
~*~
-Podoba ci się tutaj?-zapytałem Phoebe gdy szliśmy w trójkę przez park.
Widziałem radość w jej i Zoe oczach. To nie wiarygodne jak moja żona mi ufa. Jestem niemal pewien, że każda inna po tak długim czasie rozstania, obwiniałaby mnie o zdradę, ale nie ona. Ona jest inna.
-Ulepimy bałwana?-zapytała dziewczyna
-Jasne-odpowiedziałem
Zeszliśmy ze ścieżki i znaleźliśmy odpowiednie miejsce. Każdy robił własną kulę. Z radością spoglądałem na jedyne osoby, które kocham.
-Tato, taka może być?-zapytała pokazując mi malutką kuleczkę
-Jest chyba trochę za mała.
W mgnieniu oka na jej twarz wstąpił skutek. Zostawiłem w spokoju swoje wcześniejsze zajęcia i wziąłem od córki śnieg, który trzymała w dłoniach
-Mamy będzie na samej górze, maja po środku a twoja na samym dole.
-Ale ona jest za mała-tłumaczyła
-Pomożemy ci zrobić wielką kulę-zaproponowała Zoe
-Tak!-krzyknęła szczęśliwa
Zacząłem toczyć kulkę aż powstała ogromna kula.
-Pomożecie?-uśmiechnąłem się do dziewczyn, które od razu do mnie podbiegły.
Ułożyliśmy wszystkie warstwy na sobie i powstał wielki bałwan. Był niemal tak wysoki jak Zoe.
-Śliczny jest-powiedziała Phoebe
-No co za piękna rodzina-usłyszałem czyjś głos za plecami
Spiąłem się wiedząc do kogo należy. Dałem Zoe znak, żeby schowała córkę za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Chris'a w czarnym płaszczu i kapturze. Cholernie się zmienił. Gdyby nie ten jego morderczy uśmiech i blizna przy brwi pewnie bym go nie poznał. Ruszył w naszą stronę a ja instynktownie zakryłem żonę swoim ciałem.
-Czego chcesz?-syknąłem
-Zobaczyć Zoe. Długo was tu nie było. Kochanie, jak przeżyłaś śmierć przyjaciółki? Zostaje was coraz mniej. Jeszcze tylko tamta piątka i wy i moja zemsta dobiegnie końca.
-Tato, taka może być?-zapytała pokazując mi malutką kuleczkę
-Jest chyba trochę za mała.
W mgnieniu oka na jej twarz wstąpił skutek. Zostawiłem w spokoju swoje wcześniejsze zajęcia i wziąłem od córki śnieg, który trzymała w dłoniach
-Mamy będzie na samej górze, maja po środku a twoja na samym dole.
-Ale ona jest za mała-tłumaczyła
-Pomożemy ci zrobić wielką kulę-zaproponowała Zoe
-Tak!-krzyknęła szczęśliwa
Zacząłem toczyć kulkę aż powstała ogromna kula.
-Pomożecie?-uśmiechnąłem się do dziewczyn, które od razu do mnie podbiegły.
Ułożyliśmy wszystkie warstwy na sobie i powstał wielki bałwan. Był niemal tak wysoki jak Zoe.
-Śliczny jest-powiedziała Phoebe
-No co za piękna rodzina-usłyszałem czyjś głos za plecami
Spiąłem się wiedząc do kogo należy. Dałem Zoe znak, żeby schowała córkę za plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem Chris'a w czarnym płaszczu i kapturze. Cholernie się zmienił. Gdyby nie ten jego morderczy uśmiech i blizna przy brwi pewnie bym go nie poznał. Ruszył w naszą stronę a ja instynktownie zakryłem żonę swoim ciałem.
-Czego chcesz?-syknąłem
-Zobaczyć Zoe. Długo was tu nie było. Kochanie, jak przeżyłaś śmierć przyjaciółki? Zostaje was coraz mniej. Jeszcze tylko tamta piątka i wy i moja zemsta dobiegnie końca.
-Mamo boje się-zauważyłem jak Zoe bierze Phoebe na ręce
-To wasza córka...Cześć ślicznotko-wystawił rękę w jej stronę
-Nie waż się jej dotknąć
Cofnął dłoń i zrobił krok do tyłu
-To jeszcze nie koniec Styles. Jeszcze się zobaczymy. Dajemy wam tydzień...potem zaczniemy was wybijać, wszystkich po kolei -powiedział i odszedł
Odwróciłem się i zobaczyłem, że oczy mojej ukochanej robią się czerwone i pełne łez. Przytuliłem je obie i wziąłem Zu za rękę.
-Chodźcie na gorącą czekoladę-uśmiechnąłem się sztucznie próbując zakryć to co czują
Czy ten sukinsyn nie da nam nigdy spokoju? Co mamy zrobić, żeby odpuścił? On myśli, że jestem taki jak pięć lat temu, że nie odważę się pobić kogoś na oczach Zoe. To nie prawda. Zmieniłem się i niedługo pokażę im jak bardzo. Przez te wszystkie lata paliłem, ćpałem i piłem jak nigdy. Pobiłem wielu ludzi, ale może lepiej żeby Zu o tym nie wiedziała. Najważniejsze, że jest teraz przy mnie. Znów będzie jak kiedyś. Nie będę robił tego wszystkiego. Znajdę nam dom z dala od problemów i będzie idealnie
_______________________________________________________________________
Oczami Zoe
Nie wierzę w to co właśnie się stało. Trzęsącymi się dłońmi próbowałam napić się czekolady. Phoebe bawi się właśnie z innymi dziećmi przy stoliku obok.
-Zoe o czym myślisz?-zapytał Harry splatając nasze dłonie
-O tym wszystkim. Co teraz będzie?
-W niedzielę jesteśmy umówieni na obejrzenie domu. Weźmiemy Phoe i pojedziemy do Holmes Chapel.
-Idźmy na policję-po raz pierwszy od tylu lat postanowiła to zrobić. Teraz mamy córkę i nie możemy tego tak olewać
-Wiesz, że nie możemy
-Czemu?
-Ja też pójdę siedzieć.
-Czemu przecież nikogo nie zabiłeś. A sprawa z William'em została umorzona
-Ale te wszystkie bójki. Nielegalnie posiadanie broni. Dostane co najmniej 7 lat
Zakryłam twarz rękoma i zaczęłam płakać. Harry ma rację...nie możemy iść na policję. Poczułam jak ktoś mnie przytula i całuje w czoło. Tylko przy nim czuję się bezpieczna.
-Myślę, że powinniśmy już iść-szepnął
Oderwałam ręce od twarzy i zobaczyłam całą bandę GS. Wszystkich prócz Chris'a. Zawołam małą i ubrałyśmy się. Już mieliśmy wychodzić gdy usłyszałam głos Molly
-No proszę, proszę. Kogo ja tu widzę.
Nie zwracając na nią uwagi wyszliśmy a oni za nami.
-Phoebe nie odwracaj się-powiedziała cicho
-Ale czemu
-Kochanie
Szliśmy przed park udając, że nie wiemy iż tamci są za nami.
-Styles-krzyknął Peter
-Zoe jak powiem "uciekaj" macie to zrobić. Na końcu alejki skręć w lewo niedaleko będzie dom Niall'a. Biegnij tam i powiedz mu, żeby mi pomógł.
-Ale...
-Obiecaj, że to zrobisz
-Obiecuję
-Harry!-dostałam w głowę śnieżką, która pewnie miała być rzucona w loczka
Chłopak zatrzymał się a my razem z nim. Widziałam jego zaciskającą się pięść. On i James podeszli do siebie i patrzyli sobie z nienawiścią w oczy. Coś mówili, ale odległość jaka była pomiędzy nami nie pozwoliła mi usłyszeć ich słów. Nagle Harry uderzył Johnson'a
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Dean i James biją się ze Styles'em a Molly i Peter biegną za mną. Skierowałam się w boczną alejkę. Już widziałam dom Horan'a kiedy w pewnej chwili wpadłam nogą w jakiś dół i upadłam na śnieg. Próbowałam wyciągnąć stopę...na marne
-Pheobe widzisz ten dom? O tamten-pokazałam palcem-tak mieszka wujek Niall. Biegnij tam i powiedz, że GS tu są i musi nam pomóc-nie obchodziło mnie to, że będę musiała tłumaczyć córce wszystko co dzieje się w naszym życiu. Gdy tego nie zrobi, ja, ona i Harry zginiemy
-Ale mamo-usłyszałam krzyk McCartney'a za sobą
-Kochanie błagam cię. Dasz radę
Spojrzała na mnie i zaczęłam biec. Szarpałam nogą jak tylko mogła, ale ona ani drgnęła. Widziałam dwójkę ludzi biegnących w moją stronę i w tamtej właśnie chwili pomyślałam o Harry'm i wyszarpnęłam but ze szczeliny, ale było już za późno. Zastawili mi drogę i nie miałam jak uciec.
-No i gdzie twój królewicz? -zapytała drwiąco Turner
-Co cię to suko
Pożałowałam tego co powiedziałam. Molly zamachnęła się i prawie mnie uderzyła, prawie ponieważ zrobiłam unik. Poczułam jak ktoś splata moje ręce na plecach. Peter. Byłam przygotowana na cios, ale oprócz wyswobodzenia nie poczułam nic. Otworzyłam przed chwilą zamknięte oczy i ujrzałam Niall'a trzymającego chłopaka i Liam'a który uniemożliwił ruchy Moll oraz Louis'a i Brian'a, którzy biegną na pomoc Harry'emu
-Leć do córki-krzyknął blondyn
-----------------------------------------------------------------------------
Jak pisałam wczoraj dziś dodałam rozdział :)
Mam nadzieję, że się podoba. Co do rysunków to mam już Pheobe i Zoe i teraz zabieram się na Peter'a. Dodam je jak wszystkie będą gotowe
Kasia
PS. Pamiętacie tamtą sondę na blog miesiąca?Został tylko tydzień (IJAS jest na 3 miejscu)
super <3
OdpowiedzUsuńSUUPER ! PISZ DALEJ, NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ !!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Znowu wrócili. Ech. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn rozdział.
Dalej <3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTYYY <33
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział <33
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam że powrócą -.- szmaty . neext <3
OdpowiedzUsuńOMG ZNOWU JAKAS AKCJA W O W :D
OdpowiedzUsuńaaa! czekam na nn! <3
OdpowiedzUsuńno niet, znowu GS jak ja ich nienawidzę "/ biedna, mała Phoebe tyle musi przechodzić :'(
OdpowiedzUsuńooo to bd dobre *.*
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny :*
świetny czekam na nexta!!! ~~Martyna <3
OdpowiedzUsuńbosz...żeby tylko wyszli cali i zdrowi...!!! ugh...ten chris to niezłe ziółko -,- ale wierze w to że rodzina styles-ów da rade i będzie szczęśliwa :) pozdrawiam Natka :*
OdpowiedzUsuńO boże....Mam nadzieję,że nic im nie będzie...Chris już mnie irytuje,ale dzięki niemu jest ciekawiej...Czekam na kolejny rozdział..<3
OdpowiedzUsuńZajebisty..<3
OdpowiedzUsuńPhoebe jesteś taka dzielna
OdpowiedzUsuńCzekam,na next
Hej bejbs bedzie 4 sezon ?:)a tak wgl to rozdzial fajny ;*
OdpowiedzUsuńsuper super super rozdział :) Czekam na rysunki <3 NA PEWNO BĘDĄ ŚLICZNE <3
OdpowiedzUsuńZaczyna mi się to powoli nudzić znów będziesz pisać o tym cały pieprzonym świecie. Trochę oklepane
OdpowiedzUsuńŚwietny pisz dalej :))
OdpowiedzUsuńNext *-*
OdpowiedzUsuńJezu, ale mi serce wali... świetny rozdział, aż normalnie no ... uhhhhh wdech wydech xD czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńMartyna :*
Omg..Mega rozdział...kocham cię za to że tak przepięknie piszesz...:*
OdpowiedzUsuńJeny. Megaaa:P
OdpowiedzUsuńŚwieetny! <3 Czekam na NN ;3
OdpowiedzUsuńBoskie..:) Czekam na next..to powiadanie jest nie z tej ziemi..:*
OdpowiedzUsuń