______________________________________________________
Oczami Hazzy
Siedziałem wpatrując się w kieliszek wina z którego nie upiłem nawet łyka. Pewnie dlatego, że przyjechałem z córką samochodem a może dlatego, że tak cholernie boję się o Zoe...Nie! Wszystko będzie dobrze, muszę jej ufać. Nagle poczułem wibracje telefonu z tylnej kieszeni spodni. Byłem wręcz przekonany, że to dzwoni Zu, ale...to nie była ona...to był James.
-Czego?-zapytałem oschle
-Harry przyjedź do mnie Zou tu jest!-krzyczał
-Tak jasne-Nie wierzyłem mu
-Nie powiedziała ci, że dziś z nią gadałem?
-Nie.
-Dzisiaj w szpitalu. Mówiłem jej, że będą chcieli Was spalić to mi nie uwierzyła...tak jak ty teraz. Śledziłem ją. Siedziałem u was pod domem, gdy przyjechał Chris-na sam dźwięk jego imienia zacisnąłem pięści-i potem wybiegł i odjechał. Wiedziałem, że coś jest nie tak...i miałem rację. Z domu zaczęły wydostawać się płomienie. Nie myślałem ani chwili po prostu wbiegłem tam po nią. W pośpiechu zabrałem jeszcze jakieś wasze zdjęcie, które nie spłonęło
To niemożliwe. Przecież James nie jest po naszej stronie.
-Dlaczego mam ci wierzyć?
-Mam obok siebie twoją ledwo żywą żonę. GS o niczym nie wiedzą. Nie będę chciał cię zabić.
Rozłączył się. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nerwowo stukałem ręką w stół
-Wszystko ok?-zapytał Lou
-Zajmijcie się Phoebe do mojego powrotu.
Wybiegłem z mieszkania i wsiadłem do auta. Z pośpiechem odpaliłem silnik. Z piskim opon odjechałem. Chwyciłem telefon i wybrałem numer do Zoe, ale nie było nawet sygnału. "Kurwa" pomyślałem. Dojechałem do niewielkiego, pokrytego czerwoną cegłą domu. Mieszkanie James'a. Bez chwili zastanowienia podbiegłem do drzwi, otworzyłem je i wbiegłem do środka.
-Zoe-krzyknąłem wyciągając broń
-Harry tutaj-usłyszałem głos James'a w kierunku którego poszedłem.
W salonie, na kanapie leżała Zu z podwiniętą nogawką spodni od piżamy. Cała łydka była poparzona. Dziewczyna ledwo łapała oddechy.
-Kiedy ją znalazłem była przywiązana do krzesła i nieprzytomna. Zrobiłem jej sztuczne oddychanie i się ocknęła, ale nadal śpi. Przepraszam, że nie zawiozłem jej do szpitala, ale wiesz...zaraz by pytali.
Nie byłem pewny czy dobrze słyszę. James Johnson właśnie powiedział "przepraszam"? Świat oszalał
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Ja...ja nie wiem.
-Musimy się nią zająć-wytłumaczyłem
-Moja dziewczyna poszła na górę. Ona studiuje medycynę...pomoże jej
-Czy ona wie o...
-Nie-nie dał mi dokończyć
Gładziłem ukochaną po włosach, modląc się by przeżyła. Dziewczyna Jamesa-Annabeth-wstrzyknęła jej jakiś lek przeciwbólowy.
-Wszystko będzie dobrze-szepnąłem jej do ucha
-Ma poparzenia tylko na nodze?-zapytała
-Tak-odpowiedział chłopak-Harry, moglibyśmy pogadać?
Kiwnąłem lekko głową i ruszyłem za nim do ogrodu. Usiedliśmy na ławce i przez chwilę milczeliśmy
-Nie chce już tej wojny-przerwał ciszę
-Słucham?
-Nie chce narażać najbliższych. Chce by to wszystko się skończyło, ale Chris nie dopuści do rozejmu.
-Nie tylko ty tego chcesz, ale czemu mam ci wierzyć?
To niemożliwe. Przecież James nie jest po naszej stronie.
-Dlaczego mam ci wierzyć?
-Mam obok siebie twoją ledwo żywą żonę. GS o niczym nie wiedzą. Nie będę chciał cię zabić.
Rozłączył się. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nerwowo stukałem ręką w stół
-Wszystko ok?-zapytał Lou
-Zajmijcie się Phoebe do mojego powrotu.
Wybiegłem z mieszkania i wsiadłem do auta. Z pośpiechem odpaliłem silnik. Z piskim opon odjechałem. Chwyciłem telefon i wybrałem numer do Zoe, ale nie było nawet sygnału. "Kurwa" pomyślałem. Dojechałem do niewielkiego, pokrytego czerwoną cegłą domu. Mieszkanie James'a. Bez chwili zastanowienia podbiegłem do drzwi, otworzyłem je i wbiegłem do środka.
-Zoe-krzyknąłem wyciągając broń
-Harry tutaj-usłyszałem głos James'a w kierunku którego poszedłem.
W salonie, na kanapie leżała Zu z podwiniętą nogawką spodni od piżamy. Cała łydka była poparzona. Dziewczyna ledwo łapała oddechy.
-Kiedy ją znalazłem była przywiązana do krzesła i nieprzytomna. Zrobiłem jej sztuczne oddychanie i się ocknęła, ale nadal śpi. Przepraszam, że nie zawiozłem jej do szpitala, ale wiesz...zaraz by pytali.
Nie byłem pewny czy dobrze słyszę. James Johnson właśnie powiedział "przepraszam"? Świat oszalał
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Ja...ja nie wiem.
-Musimy się nią zająć-wytłumaczyłem
-Moja dziewczyna poszła na górę. Ona studiuje medycynę...pomoże jej
-Czy ona wie o...
-Nie-nie dał mi dokończyć
Gładziłem ukochaną po włosach, modląc się by przeżyła. Dziewczyna Jamesa-Annabeth-wstrzyknęła jej jakiś lek przeciwbólowy.
-Wszystko będzie dobrze-szepnąłem jej do ucha
-Ma poparzenia tylko na nodze?-zapytała
-Tak-odpowiedział chłopak-Harry, moglibyśmy pogadać?
Kiwnąłem lekko głową i ruszyłem za nim do ogrodu. Usiedliśmy na ławce i przez chwilę milczeliśmy
-Nie chce już tej wojny-przerwał ciszę
-Słucham?
-Nie chce narażać najbliższych. Chce by to wszystko się skończyło, ale Chris nie dopuści do rozejmu.
-Nie tylko ty tego chcesz, ale czemu mam ci wierzyć?
-Ledwo uszedłem dzisiaj z życiem ratując Zoe-powiedział słabo się uśmiechając
Faktycznie miał zadrapania na całej twarzy i poparzony policzek.
Nie mogę mu powiedzieć więcej. Nie mogę wyjawić mu, że wyjeżdżamy, nie ufam mu. Już chciałem otworzyć usta i coś powiedzieć kiedy usłyszałem krzyk Zoe. Zerwałem się i pobiegłem do środka. Dziewczyna się obudziła a środki przeciwbólowe okazały się za słabe. Złapałem jej nadgarstki by nie dotykała rany. Annabeth chwyciła jakąś ciecz i polała oparzenie. Zoe wręcz zawyła z bólu i wbiła paznokcie w moje ręce. Przytuliłem ją do siebie.
-Puść mnie!-krzyczała próbując się wyrwać. Była w szoku. Oderwałem ją od siebie by mogła zobaczyć moją twarz. Trochę się uspokoiła, ale nadal histerycznie wylewała łzy. Po pięciu minutach ból chyba ustał, bo bezsilna opadła na kanapę. Spojrzałem na moje ręce, całe we krwi lejącej się z ran zadanych przez ukochaną. Usiadłem bliżej niej i wytarłem brudny od popiołu policzek.
-James cię uratował-powiedziałem ledwie słyszalnym głosem.
-Harry przepraszam
-Za co?
-Za to, że nie powiedziałam ci o tym, że gadałam z Johnson'em i o tym co mi przekazał. Przecież ty i Phoebe moglibyście wtedy tam być...-zaniosła się łzami
-Ciii nie płacze-przytuliłem ją do siebie.
-James powiedział mi o tym, że Chris będzie chciał nas spalić.
-Nie damy mu tej satysfakcji-spuściłem głowę. Zacząłem się zastanawiać nad tym, co by było gdyby nikt jej nie wyciągnął z tego domu.
-Harry?-pociągnęła mój podbródek z górę -On myśli, że nie żyje. Wykorzystajmy to
-Nie teraz...pamiętasz nasz plan?
-Tak
~*~
Zabrałem Zoe i pojechałem z nią do Niall'a. Annabeth dała mi jakieś zastrzyki w razie, gdyby coś się działo. Na noc zatrzymamy się w mojego kuzyna a później...nie wiem. Jutro jedziemy obejrzeć dom, więc może uda się go kupić od ręki.
-Cześć-powiedział wesoło Louis-o kurwa co ci się stało?-podbiegł do nas gdy zobaczył nogę Zu.
-Bawiłem się ogniem
-A tak serio?
-Chris złożył mi wizytę. Przywiązał mnie, podpalił dom...i uciekł. James mnie uratował
-Jemes?-zapytał Niall, który dołączył do rozmowy
Nie mogę mu powiedzieć więcej. Nie mogę wyjawić mu, że wyjeżdżamy, nie ufam mu. Już chciałem otworzyć usta i coś powiedzieć kiedy usłyszałem krzyk Zoe. Zerwałem się i pobiegłem do środka. Dziewczyna się obudziła a środki przeciwbólowe okazały się za słabe. Złapałem jej nadgarstki by nie dotykała rany. Annabeth chwyciła jakąś ciecz i polała oparzenie. Zoe wręcz zawyła z bólu i wbiła paznokcie w moje ręce. Przytuliłem ją do siebie.
-Puść mnie!-krzyczała próbując się wyrwać. Była w szoku. Oderwałem ją od siebie by mogła zobaczyć moją twarz. Trochę się uspokoiła, ale nadal histerycznie wylewała łzy. Po pięciu minutach ból chyba ustał, bo bezsilna opadła na kanapę. Spojrzałem na moje ręce, całe we krwi lejącej się z ran zadanych przez ukochaną. Usiadłem bliżej niej i wytarłem brudny od popiołu policzek.
-James cię uratował-powiedziałem ledwie słyszalnym głosem.
-Harry przepraszam
-Za co?
-Za to, że nie powiedziałam ci o tym, że gadałam z Johnson'em i o tym co mi przekazał. Przecież ty i Phoebe moglibyście wtedy tam być...-zaniosła się łzami
-Ciii nie płacze-przytuliłem ją do siebie.
-James powiedział mi o tym, że Chris będzie chciał nas spalić.
-Nie damy mu tej satysfakcji-spuściłem głowę. Zacząłem się zastanawiać nad tym, co by było gdyby nikt jej nie wyciągnął z tego domu.
-Harry?-pociągnęła mój podbródek z górę -On myśli, że nie żyje. Wykorzystajmy to
-Nie teraz...pamiętasz nasz plan?
-Tak
~*~
Zabrałem Zoe i pojechałem z nią do Niall'a. Annabeth dała mi jakieś zastrzyki w razie, gdyby coś się działo. Na noc zatrzymamy się w mojego kuzyna a później...nie wiem. Jutro jedziemy obejrzeć dom, więc może uda się go kupić od ręki.
-Cześć-powiedział wesoło Louis-o kurwa co ci się stało?-podbiegł do nas gdy zobaczył nogę Zu.
-Bawiłem się ogniem
-A tak serio?
-Chris złożył mi wizytę. Przywiązał mnie, podpalił dom...i uciekł. James mnie uratował
-Jemes?-zapytał Niall, który dołączył do rozmowy
Pokiwałem głową i pomogłem mojej żonie zdjąć płaszcz.
-Możemy u was dziś przenocować?-zapytałem Horana
-Możemy u was dziś przenocować?-zapytałem Horana
-Jasne, zostawajcie jak długo chcecie-mówił odsuwając krzesło od stołu.
-Co Chris ci powiedział?-wkroczył Liam
-Że najlepiej zabijać to co nas niszczy. Mu chodzi o mnie, wy tylko stoicie mu na drodze.
-I będziemy stać dalej-oznajmił Brian
------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś taki krótki, ale jest :) Dzisiaj ogłosili wyniki na ten blog miesiąca...miałam 3 miejsce.
W tym tygodniu (do piątku) nie dodam raczej rozdziału, bo muszę zrobić pracę zaliczeniową z plastyki a mam strasznie dużo pracy :/ Miałam czas od początku roku, ale jak to ja wszystko robię na ostatnią chwilę.
Komentujcie
Kasia
-Co Chris ci powiedział?-wkroczył Liam
-Że najlepiej zabijać to co nas niszczy. Mu chodzi o mnie, wy tylko stoicie mu na drodze.
-I będziemy stać dalej-oznajmił Brian
-To co mamy dać ci zginać?-niemal krzyknąłem
-Tak chyba będzie najlepiej. Dadzą wam spokój
Wziąłem jej twarz w swoje ręce i przysunąłem blisko swojej twarzy
-Nigdy tak nie mów. Będziemy walczyć razem, bo wszyscy tutaj jesteśmy rodziną.Owszem to co dzieje się teraz jest sto razy niebezpieczniejsze niż poprzednie akcje, ale teraz chodzi o coś więcej niż tylko szacunek
w oczach innych.
w oczach innych.
------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś taki krótki, ale jest :) Dzisiaj ogłosili wyniki na ten blog miesiąca...miałam 3 miejsce.
W tym tygodniu (do piątku) nie dodam raczej rozdziału, bo muszę zrobić pracę zaliczeniową z plastyki a mam strasznie dużo pracy :/ Miałam czas od początku roku, ale jak to ja wszystko robię na ostatnią chwilę.
Komentujcie
Kasia
Dalej <3
OdpowiedzUsuńJejku , <3 jak ja się cieszę że Zu przeżyła <3 <3
OdpowiedzUsuńPisz :*
OdpowiedzUsuńSwietny pisz dalej
OdpowiedzUsuńKocham to :*
Świetne jak zawsze! Cieszę się ,że nie zostawiłaś bloga. <3
OdpowiedzUsuńŻyczę powodenia z pracą zaliczeniową.:)
@xbelieveyoux
ŚWIETNY !!!! PISZ DALEJ
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńomg, rozplakalam sie boze, lzy spadac z mojej twarzy kurde xd♥
OdpowiedzUsuńKocham♥
Weny ♥
Vicki ;*
Rozdział fantastyczny :D
OdpowiedzUsuńOd początku do końca z moich oczu wypływały łzy, nawet nie wiem dlaczego .
Cieszę się że wróciłaś ^^
Jejku.... te słowa są takie piękne. Nie mogę doczekać się 4 sezonu. Na są 100% będzie super. A co do rozdziału jak już wspomniałam bardzo podobają mi się te słowa że wszyscy są rodziną i będą walczyć razem , są przepiękne. Chodzi mi o to , że pomimo tej akcji która się tu cały czas dzieje , są takie momenty gdzie mogą sobie powiedzieć jak bardzo się kochają. To najlepsze i najprawdziwsze. Miłość przeplatana z akcją , to dla mnie najlepsza mieszanka. Jest tu tyle akcja , a potem miłość , kocham to!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny , pomysłów i czasu :* I mam nadzieję że uda Ci się zaliczyć plastykę :*
Basia xx
<3
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Cieszę się, że nic nie stało się Zoe.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Super rozdział <33 :D Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :D
OdpowiedzUsuńxx Sunny
Nie mam pojęcia skąd ty masz tyle weny ! tyle rozdziałów, stale nowe akcje ! Po prostu zazdroszczę ! Super rozdział <3 Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam.<3
OdpowiedzUsuńAmazing ^^ Cieszę się, że Zoe żyje <3
OdpowiedzUsuńJeee przeżyła <3 Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńPowodzenia i super rozdział ( tak samo jak wszystkie ) i nie mogę się doczekać to będzie fajny prezent na mikołajki
OdpowiedzUsuń+ fajnie że Zoe przeżyła.
Uffffff..... Dobrze że nie się nie stało Zoe. Rozdział przecudny ;****** Jagi ;)
OdpowiedzUsuńdobrze ,że Zoe nic nie jest, kocham cię!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się .. poczekamy ;)
Piękne ;3 <3
OdpowiedzUsuńprawie zawału dostałam z myślą że Zu zginie,ale naszczęścieuspokoiłam się gdy Zoe przeźyła :)
OdpowiedzUsuńem...pisałam już że świetnie piszesz? xdd nie? o to Piszesz normalnie fbiwefwgfiqdhi ,nie mam słów :* Kocham Natka:*
omg omg omg omg omg
OdpowiedzUsuńjesteś genialna
Swietny :*
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńBoże, uwielbiam ♥
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Tak samo jak poprzedni. Bardzo się cieszę, że dalej piszesz :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że dodasz kolejny rozdział tak szybko :) bardzo się cieszę, że Zu żyje :D czekam na kolejną tak świetną część <33
OdpowiedzUsuńMartyna :*
Jejciu aż miałam ciarki jak to czytałam zajebisty jak zwykle ♥ najlepszy blog ,NIGDY nie będzie takiego samego jak ten :) i bardzo się ciesze że Zu przeżyła i nic jej nie jest ,bo to jest najważniejsze :) KOCHAM PO PROSTU CB I TEN BLOG ♥♥ @MoNiKa1598
OdpowiedzUsuńWróciłaś ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny
Nie spodziewalam sie takiej akcji
Czekam na next
xxx
świetne, cieszę się ją James uratował, ale nie spodziewałam się to akurat będzie on...
OdpowiedzUsuńTrzecie miejsce?! Jaja sobie robisz?! Powinnaś wygrać! Oni nie wiedzą co o talent więc się nie przejmuj :)
OdpowiedzUsuń~Ada
Zyskałam najlepszych czytelników na świecie...ja już wygrałam <333 będzie mi was brakować po. zakończeniu IJAS :'(
UsuńKocham was
Kasia
Świetny. Pisz dalej nie moge się doczekać ;**
OdpowiedzUsuńZaczynam lubić Jamesa :) Rozdział świetny :) I mam nadzieję że dostaniesz dobrą ocenę za pracę z plastyki trzymam kciuki <3
OdpowiedzUsuńMiłej pracy :) Jesteś kochana ! Zrywasz nauke i piszesz dla nas rozdział <333 kc ! Jesteś najlepsza ! :D I cudowny rozdział ! To nic że krótki ! :)
OdpowiedzUsuńMiłej pracy a rozdział jest super kocham cię i nie kończ IJAS proszę albo pisz coś podobnego
OdpowiedzUsuńSandra♥
Czekam na next. Jak zwykle superr <33 Dziękuję , że nie przestałas pisać. :) Życzę miłej pracy przy tworzeniu następnej części.
OdpowiedzUsuńPo prostu swietny
OdpowiedzUsuńA jednak James :) chyba zostane prorokiem, a nie lekarzem xD
OdpowiedzUsuńChociaz byc taką Annabeth... Fajnie by bylo ;)
Praca z plastyki O.O to cos, czego nigdy nie lubiłam, zawsze mlodsza o 6 lat kuzynka malowala,rysowala,itp. za mnie na plastykę :D
Świetne !! korzystajac z okazji chcialabym Ci powiedziec, ze nominowalam Cie do Liebster Blog Award, szczegoly u mnie na blogu
OdpowiedzUsuńhttp://blackniallhoran.blogspot.com/
Hejka koleżanka poleciła mi twojego bloga więc zaczełam czytać. Na początku jakoś mnie nie porwał ale postanowiłam czytać dalejmi miło się zaskoczyłam były momenty na których okropnie ryczałam. I pomimo tego że nie jest on perfekcyjny widać ogromną różnice pomiędzy tym jak pisałaś na początku a jak teraz . Rozwijasz sie i to wspaniale wielkie gratulacje zważywszy na twój wiek. I myśle że niektóre niedociągnięcia są spowodowane właśnie nim.
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńnext plis (:
http://kedui.blogspot.com/