Mogłaby mówić dalej czego jeszcze żałuję, ale nie mogłam. Poczułam jakby coś ściskało moje gardło...nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nagle zobaczyłam, że Harry idzie w moim kierunku, przytuliłam się do niego i czułam jakbym trzymała w rękach cały swój świat...świat, którego nie mogę stracić.
-Kocham cię, Harry. Na prawdę cię kocham-szepnęłam
-Jaki mamy plan?-zapytał nieoczekiwanie Matt
-Chris ma swoją firmę...wszyscy z GS tam pracują. Nigdzie nie rusza się bez szofera. Ktoś z nas, kogo nie zna zaatakuje jego kierowce i gdyby Stoner chciał uciec...upadnie jeszcze głębiej-powiedział Brian
-Ja to zrobię-odezwała się Lena
-Nie!-byłam pewna, że Kevin się na to nie zgodzi i miałam racje...nie zgodził się
-Kev daj spokój
-To jest zbyt niebezpieczne
-Ja to zrobię-powtórzyła nie przejmując się Kevinem
Zastanawiało mnie co się stanie gdy coś pójdzie nie tak jak powinno. Co jeśli Lena nie da rady wykonać zadania, albo Chris nigdzie nie będzie chciał się ruszyć? Co jeśli on skądś ją zna?
-Lily poudajesz jakaś szychę, pójdziesz na spotkanie z Chris'em i podłożach podsłuch-kontynuował Miller
Widziałam strach w oczach dziewczyny, ale ta od razu się zgodziła, nie pokazując jak bardzo się boi. Chciałabym być taka jak oni wszyscy. Nie wiedzieć co to strach, nigdy się nie bać i przed niczym się nie cofać.
-Simon i Matt będą robili za ochroniarzy. Odłączycie kamery w całym budynku-powiedział Louis kierując wzrok na chłopaków niedaleko mnie.
Spojrzałam na ich twarze. Zero złości, strachu, zaskoczenia. Zupełnie jakby od dawna wiedzieli jaką będą pełnić rolę.
-Lucas i Josh wy obezwładnicie gości przy drzwiach numer 438. W 99 procentach tam znajduje się Phoebe
-Skąd to wiesz?-zapytałam
-Technologia brnie do przodu-Brian uśmiechnął się do mnie, ale ja nie byłam taka rada.
Tego co miałam wtedy w sercu nie opisze żadne słowo, które znam. Czułam się totalnie pusta w środku, zupełnie jak czarna dziura, studnia bez dna. Idziemy na wojnę...idziemy na wojnę.
-Co z resztą?-zapytałam Annabeth
-Otoczymy cały budynek. Harry, Zoe, ja i Sam będziemy w podziemnym parkingu. Liam, Louis, James i ty będziecie kręcić się niedaleko biurowca. Jennifer ty zajmiesz się komputerami. Musisz wkraść się do nich, włączyć alarm i zatrzasnąć drzwi we wszystkich pomieszczeniach w których są członkowie GS, rozumiesz? Zostaniesz w samochodzie i stamtąd podłączysz się do ich zabezpieczeń.
Dziewczyna pokiwała głową. Ona ma najważniejsze zadanie. Jeśli o czymś zapomni, nie zamknie jakiś drzwi, cały plan szlak trafi. Jen jest bardzo mądra, więc nie mamy powodu by się bardzo martwić.
-Informujcie jeśli wykonacie zadanie-powiedział Harry-Niall i Peter...będziecie osłaniać nas z góry.
Kiedy oni to wszystko wymyślili? Plan był tak dopracowany, że jestem pewna, że nic nie zawiedzie. Wszystko dopięte na ostatni guzik, jednak jeśli któreś z nas zawiedzie, wszystko runie jak niestabilny domek z kart...i właśnie tego się bałam.
Widziałam strach w oczach dziewczyny, ale ta od razu się zgodziła, nie pokazując jak bardzo się boi. Chciałabym być taka jak oni wszyscy. Nie wiedzieć co to strach, nigdy się nie bać i przed niczym się nie cofać.
-Simon i Matt będą robili za ochroniarzy. Odłączycie kamery w całym budynku-powiedział Louis kierując wzrok na chłopaków niedaleko mnie.
Spojrzałam na ich twarze. Zero złości, strachu, zaskoczenia. Zupełnie jakby od dawna wiedzieli jaką będą pełnić rolę.
-Lucas i Josh wy obezwładnicie gości przy drzwiach numer 438. W 99 procentach tam znajduje się Phoebe
-Skąd to wiesz?-zapytałam
-Technologia brnie do przodu-Brian uśmiechnął się do mnie, ale ja nie byłam taka rada.
Tego co miałam wtedy w sercu nie opisze żadne słowo, które znam. Czułam się totalnie pusta w środku, zupełnie jak czarna dziura, studnia bez dna. Idziemy na wojnę...idziemy na wojnę.
-Co z resztą?-zapytałam Annabeth
-Otoczymy cały budynek. Harry, Zoe, ja i Sam będziemy w podziemnym parkingu. Liam, Louis, James i ty będziecie kręcić się niedaleko biurowca. Jennifer ty zajmiesz się komputerami. Musisz wkraść się do nich, włączyć alarm i zatrzasnąć drzwi we wszystkich pomieszczeniach w których są członkowie GS, rozumiesz? Zostaniesz w samochodzie i stamtąd podłączysz się do ich zabezpieczeń.
Dziewczyna pokiwała głową. Ona ma najważniejsze zadanie. Jeśli o czymś zapomni, nie zamknie jakiś drzwi, cały plan szlak trafi. Jen jest bardzo mądra, więc nie mamy powodu by się bardzo martwić.
-Informujcie jeśli wykonacie zadanie-powiedział Harry-Niall i Peter...będziecie osłaniać nas z góry.
Kiedy oni to wszystko wymyślili? Plan był tak dopracowany, że jestem pewna, że nic nie zawiedzie. Wszystko dopięte na ostatni guzik, jednak jeśli któreś z nas zawiedzie, wszystko runie jak niestabilny domek z kart...i właśnie tego się bałam.
~*~
-Musisz z nią o tym porozmawiać-usłyszałam głos Niall'a który rozmawiał z Harry'm gdy wchodziłam do kuchni-Możesz już nie mieć okazji.
Na te słowa stanęłam jak wryta. Obaj spojrzeli na mnie. W oczach Harry'ego widziałam ból a w Niall'a-troskę.
-Z kim musisz porozmawiać?-zapytała
-Z tobą-szepnął jakby bał się, że ktoś niewłaściwy to usłyszy.-Za chwilę musimy jechać-wytłumaczyłam
-Zoe to bardzo ważne
Skinęłam głową na znak, że rozumiem jego słowa. Podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i po schodach weszliśmy do sypialni. Nie widziałam o czym chce ze mną rozmawiać. Może o tym co ja do niego czuje. Może nie chce bym jechała...nie wiem. Zobaczyłam jak podchodzi do mnie i przytula mnie tak jak nie robił tego już bardzo dawno. Podniósł mnie lekko a ja owinęłam nogi wokół jego tali. Usiadł na fotelu i przez chwilę milczał patrząc mi w oczy. Widziałam jak dwa wiecznie zielone i roześmiane kamyczki stają się lśniące od łez. Lubiłam z nim tak siedzieć, zawsze mógł mnie wtedy pocałować czy objąć, ale nienawidziłam patrzeć jak cierpi.
-Zoe kocham cię-szepnął-i pamiętaj, że nie ważne co się stanie w Londynie, zawsze będę cię kochał...zawsze. Nieważne jak potoczy się akcja ja ZAWSZE będę przy tobie.
Oparł głowę o moje ramię, nie będąc w stanie mówić dalej. Czułam jak pęka mi serce gdy jego łzy spłynęły na mój dekolt. Wypuścił głośno powietrze i znów zbił we mnie swój wzrok. Pociągnął nosem, otarł ręką twarz i mówił dalej
-Nie możesz zwątpić, że nie ma mnie obok ciebie. Czujesz?-zapytał kładąc moją rękę na jego klatkę.
-Twoje serce-szepnęłam ze łzami w oczach
-Tak Zoe, moje serce, bijące tylko dla ciebie i Phoebe. Kiedyś było jak głaz, twarda skała odporna na uczucia, ale gdy cię poznałem to wszystko się zmieniło. Moje serce zaczęło bić, bo w końcu miało dla kogo. Nigdy nie kochałem nikogo równie mocno jak ciebie i już nigdy nikogo tak nie pokocham.
-Harry czy ty się ze mną żegnasz?-powiedziałam ledwie słyszalnym głosem
Patrzył na mnie a ja znałam odpowiedzi. Gdy wszystko do mnie dotarło przytuliłam go i zalałam się łzami, on też płakał.
-Kochanie nie płacz-szepnął
-Jak mam nie płakać? Nie wiem czy po jutrzejszym dniu będę mogła jeszcze pocałować twoje usta. Zobaczyć blask twoich oczu. Poczuć zapach perfum na twoim ciele.
-Ale teraz tutaj jestem. Nasz plan jest dobry. Musimy wierzyć, że się uda-wydusił z siebie lekki uśmiech, ale wiedziałam, że nie jest szczery
-Kocham cię, Harry. Tak potwornie cię kocham.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest...114 rozdział. Podoba się Wam? Dacie radę dobić do 80 komentarzy? Może przy epilogu będzie z 90 (jedno z moich marzeń dotyczących bloga). Przeczytałam wczoraj komentarz Margaret S. i...dziewczyno doprowadziłaś mnie do łez, ale tych pozytywnych. Uświadomiłam sobie, że to co wypełniało moje życie od maja, niedługo się skończy :C Mam jeszcze Oblivion, ale mam inne uczucia gdy o nim myślę. Do IJAS strasznie się przywiązałam i nie mogę uwierzyć, że wkrótce nie będę już tutaj wchodzić z zamiarem napisania czegoś nowego, chociaż bardzo chciałabym zmienić bieg tego wszystkiego i pisać dalej, ale wiem, że się nie da...Jutro minie dokładnie 9 miesięcy od opublikowania mojego pierwszego rozdziału tutaj :')
-Musisz z nią o tym porozmawiać-usłyszałam głos Niall'a który rozmawiał z Harry'm gdy wchodziłam do kuchni-Możesz już nie mieć okazji.
Na te słowa stanęłam jak wryta. Obaj spojrzeli na mnie. W oczach Harry'ego widziałam ból a w Niall'a-troskę.
-Z kim musisz porozmawiać?-zapytała
-Z tobą-szepnął jakby bał się, że ktoś niewłaściwy to usłyszy.-Za chwilę musimy jechać-wytłumaczyłam
-Zoe to bardzo ważne
Skinęłam głową na znak, że rozumiem jego słowa. Podszedł do mnie, chwycił mnie za rękę i po schodach weszliśmy do sypialni. Nie widziałam o czym chce ze mną rozmawiać. Może o tym co ja do niego czuje. Może nie chce bym jechała...nie wiem. Zobaczyłam jak podchodzi do mnie i przytula mnie tak jak nie robił tego już bardzo dawno. Podniósł mnie lekko a ja owinęłam nogi wokół jego tali. Usiadł na fotelu i przez chwilę milczał patrząc mi w oczy. Widziałam jak dwa wiecznie zielone i roześmiane kamyczki stają się lśniące od łez. Lubiłam z nim tak siedzieć, zawsze mógł mnie wtedy pocałować czy objąć, ale nienawidziłam patrzeć jak cierpi.
-Zoe kocham cię-szepnął-i pamiętaj, że nie ważne co się stanie w Londynie, zawsze będę cię kochał...zawsze. Nieważne jak potoczy się akcja ja ZAWSZE będę przy tobie.
Oparł głowę o moje ramię, nie będąc w stanie mówić dalej. Czułam jak pęka mi serce gdy jego łzy spłynęły na mój dekolt. Wypuścił głośno powietrze i znów zbił we mnie swój wzrok. Pociągnął nosem, otarł ręką twarz i mówił dalej
-Nie możesz zwątpić, że nie ma mnie obok ciebie. Czujesz?-zapytał kładąc moją rękę na jego klatkę.
-Twoje serce-szepnęłam ze łzami w oczach
-Tak Zoe, moje serce, bijące tylko dla ciebie i Phoebe. Kiedyś było jak głaz, twarda skała odporna na uczucia, ale gdy cię poznałem to wszystko się zmieniło. Moje serce zaczęło bić, bo w końcu miało dla kogo. Nigdy nie kochałem nikogo równie mocno jak ciebie i już nigdy nikogo tak nie pokocham.
-Harry czy ty się ze mną żegnasz?-powiedziałam ledwie słyszalnym głosem
Patrzył na mnie a ja znałam odpowiedzi. Gdy wszystko do mnie dotarło przytuliłam go i zalałam się łzami, on też płakał.
-Kochanie nie płacz-szepnął
-Jak mam nie płakać? Nie wiem czy po jutrzejszym dniu będę mogła jeszcze pocałować twoje usta. Zobaczyć blask twoich oczu. Poczuć zapach perfum na twoim ciele.
-Ale teraz tutaj jestem. Nasz plan jest dobry. Musimy wierzyć, że się uda-wydusił z siebie lekki uśmiech, ale wiedziałam, że nie jest szczery
-Kocham cię, Harry. Tak potwornie cię kocham.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest...114 rozdział. Podoba się Wam? Dacie radę dobić do 80 komentarzy? Może przy epilogu będzie z 90 (jedno z moich marzeń dotyczących bloga). Przeczytałam wczoraj komentarz Margaret S. i...dziewczyno doprowadziłaś mnie do łez, ale tych pozytywnych. Uświadomiłam sobie, że to co wypełniało moje życie od maja, niedługo się skończy :C Mam jeszcze Oblivion, ale mam inne uczucia gdy o nim myślę. Do IJAS strasznie się przywiązałam i nie mogę uwierzyć, że wkrótce nie będę już tutaj wchodzić z zamiarem napisania czegoś nowego, chociaż bardzo chciałabym zmienić bieg tego wszystkiego i pisać dalej, ale wiem, że się nie da...Jutro minie dokładnie 9 miesięcy od opublikowania mojego pierwszego rozdziału tutaj :')