-Jutro dobrze? Jest już późno, idź spać.
-Zastaniesz ze mną?
Pokiwałem twierdząco głową i wziąłem ją na ręce, by po chwili położyć do łóżka. Usiadłem na fotelu obok.
-Chce do domu-powiedziała smutno
-Niedługo wyjdziesz i wrócimy do naszego domu- odpowiedziałem dając wyraźny nacisk na "naszego"
-Czyli...
-Tak, wracamy do naszego domku.
Uśmiechnęła się szczerze. Na pewno jest szczęśliwa.
-Śpij już -pocałowałem ją w usta i złapałem za rękę, którą zaraz przysunęła do policzka. Zasnęła.
Całą noc zastanawiałem się dlaczego James się zgodził. Może nie mają jeszcze przeciwnika dla mnie...ale aż siedem miesięcy? No nic i tak będziemy musieli uważać.
~*~
Gdy się obudziłem Zu nadal spała. Było gdzieś przed 7:30 więc się jej nie dziwię. Nagle do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry-powiedział szeptem
-Dzień dobry
-Dziś panna Zoe będzie mogła opuścić szpital
-O której?.
-Gdy wstanie. Wypis jest już u mnie na biurku.
-Dziękuje panu bardzo
Starszy mężczyzna wyszedł a ja szczerzyłem się sam do siebie na myśl, że dziś wracamy do domu, że wszystko będzie dobrze przez najbliższe kilka miesięcy. Wpatrywałem się w Zou jak w obrazek. Jest taka piękna. W pewnym momencie zaczęła otwierać oczy.
-Hej-powiedziałem bardzo cicho
-Cześć kochanie
-Przed chwilą był lekarz. Dzisiaj wracamy do domu.
-Nareszcie-mówiła niemal z łzami szczęścia w oczach.
-Wyspałaś się?
-Tak-uśmiechnęła się
-Zacznę pakować twoje rzeczy-powiedziałem chwytając czarną torbę.
-Ja idę się ubrać-wzięła luźne spodnie oraz bluzę z napisem "BROOKLYN" i ruszyła w stronę łazienki.
_____________
Oczami Zou
~*~
-Jestem gotowa-powiedziałam wchodząc do sali.
Harry siedział w fotelu i pisał coś na telefonie
-A więc chodźmy- odpowiedział wkładając urządzenie do kieszeni spodni i biorąc w rękę torbę. Nałożyliśmy kurtki i jeszcze na chwile zajrzeliśmy do lekarza po wypis. Byłam taka szczęśliwa. Jesteśmy bezpieczni. Przynajmniej na jakiś czas, potem coś się wymyśli...i na dodatek będę miała dziecko z facetem, którego tak bardzo kocham.
-Proszę bardzo-powiedział Harry otwierając mi drzwi auta
Dałam mu całusa w policzek i wsiadłam. Chłopak obiegł samochód i usiadł na swoim miejscu. Jechał bardzo ostrożnie. Mimo, że nie było już lodu na drodze nadal było ślisko. Po pół godzinie dojechaliśmy do miejsca gdzie od dawno chciałam wrócić. Harry zaparkował na podjeździe pod naszym domem. Siedzieliśmy wpatrzeni w niego.
-I będzie jak wcześniej? Chodź przez chwilę? -zapytałam
-Tak, będzie jak kiedyś. Będziemy wylegiwać się na kanapie w salonie oglądając jakieś brytyjskie filmy. Będziemy spać do południa. Będziemy razem gotować. Będziemy leżeć w łóżku wtuleni w siebie patrząc ma nasze wspólne zdjęcia na ścianach. Będziemy tu szczęśliwi, nawet gdyby to trwało tyko chwile...ale będziemy zobaczysz-powiedział całując mnie w policzek.
Harry otworzył swoje drzwi i wyszedł a po chwili znalazł się przy mnie. Oplótł mnie w tali ramieniem i pomógł wysiąść. Złapał moją rękę i oboje weszliśmy do mieszkania.
Nic się tu nie zmieniło. Nadal było pięknie. Zastanawia mnie czy nasze dziecko będzie wychowywać się, dorastać właśnie tutaj.
-Głodna?
-W sumie to tak
-Gofry?
-Chętnie
Poszłam do salonu, gdy Hazz udał się do kuchni. Położyłam się na sofie, gładząc swój brzuch poczułam jak po policzku spływa mi łza
-Czemu płaczesz? -zapytał opiekuńczo chłopak, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Po prostu myślę. Moje życie tak bardzo zmieniło się z zaledwie kilka miesięcy. Jeszcze na początku września byłam dziewczyną, która uciekła z rodzinnego kraju by zmienić swoje życie. Ty byłeś dla mnie kimś kogo tak cholernie się bałam...a teraz. Zmieniłeś się, nie jesteś już bad boyem, nie palisz, nie ćpasz. Jesteśmy razem. Ja kocham ciebie a ty kochasz mnie. Jesteśmy małżeństwem. Będziemy mieli dziecko. Ale przez ten cały czas, przez te wszystkie miesiące, od dnia kiedy zabrałeś mnie do wesołego miasteczka, od tamtego dnia codziennie zastanawiam się. Dlaczego właśnie ja? Mogłeś mieć dosłownie każdą dziewczynę w Londynie. Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Dlaczego zmieniłeś się właśnie dla mnie? -zadawałam pytania, na które nigdy nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Zobaczyłam jak siada na podłodze przede mną. Postanowiłam zmienić pozycje. Nie czułem się dobrze kiedy od siedzi na podłodze a ja lezę na kanapie. Patrzyłam na niego w góry
-To prawda. Zarówno twoje jak i moje życie potwornie się zmieniło. Nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Przestałem nałogowo ćpać, pić i palić… dla ciebie. Zrobiłem to, bo wiedziałem jak tego nie lubisz. Nigdy mi tego nie powiedziałaś, ale widziałam jak marszczysz nos gdy się do mnie przytulałaś, a ode mnie czuć było fajki.
-Ale dlaczego dla mnie?
-Bo jesteś wyjątkowa. Masz racje kiedyś wyrywałem panienki codziennie, ale gdy poznałem ciebie… kiedy weszłaś wtedy do klasy, zrozumiałem, że muszę cię mieć. Na początku miałaś być tylko przygodą, ale to się zmieniło jak zobaczyłem jak krucha jesteś, gdy zobaczyłem jak łatwo cię zranić, wystraszyć. Wiedziałem, że się mnie boisz. Każdy się bał. Taki był mój zamiar. Chciałem, żebyś się bała, wtedy z pewnością byś mi uległa. Ale w hotelu gdy zakrywałaś siniaka na mojej twarzy, coś we mnie trafiło. Po raz pierwszy uśmiechałem się do dziewczyny patrząc jej prosto w oczy. Po raz pierwszy poczułem to coś w żołądku. Mimo, że nie wiedziałem o tobie nic, chciałem cię chronić. Dałem sobie za cel nie zdobycie cię, ale danie ci bezpieczeństwa. Kiedy się do mnie przeprowadziłeś, nie chciałaś rozmawiać, wtedy pomyślałem, że się tu meczysz, że czujesz się jak w klatce. Ale ja nie mogłem cię wypuścić, bo zacząłem się w tobie zakochiwać. Pierwszy raz w życiu, gdy patrzałem na dziewczynę, która leży koło mnie nie chciałem jej przerżnąć, tylko chciałem się do ciebie przytulić, pocałować czule w policzek. A gdy powiedziałaś mi, że mnie kochasz, postanowiłem skończyć ze wszystkim. Cały zapas marihuany spłukałem w kiblu. Fajki wyrzuciłem do kosza a alkohol wylałem do zlewu. Chciałem się zmienić dla ciebie i wiesz co? Nie żałuję-powiedział z uśmiechem na ustach dotykając mojego brzucha. Z moich oczu przez cały czas sączyły się łzy, ale nie ze smutku i bólu. To były łzy szczęścia. Usiadłam na jego kolanach przytulając się do niego
-Kocham cię-wyszeptałam mu do ucha
-Ja ciebie też kocham, kochanie
Spojrzałam mu w oczy. Piękne zielone ślepia wpatrywały się w moje.
-Tęskniłam za tym-powiedziałam znów się do niego przytulając
-Ja też Zoe, ja też -odpowiedział mocniej przybliżając mnie do siebie
-Chcesz znać płeć dziecka? -zapytałam
-Tak a ty?
-Na początku nie chciałam, ale trochę się pozmieniało.
Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Jak na zawołanie. Lekarz.
-Tak?
-Pni Styles?- uśmiechnęłam się na te słowa
-Tak tu Zoe Styles- odpowiedziałam patrząc na szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego.
-Dzwonie aby poinformować cię o kolejnym spotkaniu, które odbędzie się za miesiąc-mówić bardziej koleżeńsko. Już go uprzedziłam, żeby nie mówił do mnie na pani
-Dobrze, będę na pewno. Mam jeszcze tylko pytanie
-Słucham
-Odnośnie płci dziecka...świetnie. Dziękuje bardzo i do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się do chłopaka
-Dziewczynka-powiedziałam rzucając się mu na szyję-więc ja wybieram imię
-Mówiłaś, że już wybrałaś.
-Bo to zrobiłam.
-Zdradzisz jakie?
-A co będę za to miała? -droczyłam się z nim
-Soczystego całusa i pyszna gofry.
-Najpierw całus
W mgnieniu oka Harry przywarł swoimi wargami do moich.
-I?
-i co?- udałam, że nie wiem o co chodzi
-Zoe powiedz w końcu jakie imię wybrałaś dla naszej córeczki.
-Phoebe*. Podoba ci się?
-Phoebe Styles. Brzmi pięknie. Zadzwonię do Louis'a i powiem o nowinach a potem pójdę smażyć te gofry- pocałował mnie w nos i chwycił w rękę telefon. Zanim jednak wybrał numer chciałam mu o powiedzieć o czymś jeszcze
-Chciałbym, żeby Lou był ojcem chrzestnym Phoebe.
-Chciałem zaproponować to samo-uśmiechnął się-a matka chrzestna?
-Myślałam o Julie
-Głodna?
-W sumie to tak
-Gofry?
-Chętnie
Poszłam do salonu, gdy Hazz udał się do kuchni. Położyłam się na sofie, gładząc swój brzuch poczułam jak po policzku spływa mi łza
-Czemu płaczesz? -zapytał opiekuńczo chłopak, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Po prostu myślę. Moje życie tak bardzo zmieniło się z zaledwie kilka miesięcy. Jeszcze na początku września byłam dziewczyną, która uciekła z rodzinnego kraju by zmienić swoje życie. Ty byłeś dla mnie kimś kogo tak cholernie się bałam...a teraz. Zmieniłeś się, nie jesteś już bad boyem, nie palisz, nie ćpasz. Jesteśmy razem. Ja kocham ciebie a ty kochasz mnie. Jesteśmy małżeństwem. Będziemy mieli dziecko. Ale przez ten cały czas, przez te wszystkie miesiące, od dnia kiedy zabrałeś mnie do wesołego miasteczka, od tamtego dnia codziennie zastanawiam się. Dlaczego właśnie ja? Mogłeś mieć dosłownie każdą dziewczynę w Londynie. Dlaczego wybrałeś właśnie mnie? Dlaczego zmieniłeś się właśnie dla mnie? -zadawałam pytania, na które nigdy nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Zobaczyłam jak siada na podłodze przede mną. Postanowiłam zmienić pozycje. Nie czułem się dobrze kiedy od siedzi na podłodze a ja lezę na kanapie. Patrzyłam na niego w góry
-To prawda. Zarówno twoje jak i moje życie potwornie się zmieniło. Nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi. Przestałem nałogowo ćpać, pić i palić… dla ciebie. Zrobiłem to, bo wiedziałem jak tego nie lubisz. Nigdy mi tego nie powiedziałaś, ale widziałam jak marszczysz nos gdy się do mnie przytulałaś, a ode mnie czuć było fajki.
-Ale dlaczego dla mnie?
-Bo jesteś wyjątkowa. Masz racje kiedyś wyrywałem panienki codziennie, ale gdy poznałem ciebie… kiedy weszłaś wtedy do klasy, zrozumiałem, że muszę cię mieć. Na początku miałaś być tylko przygodą, ale to się zmieniło jak zobaczyłem jak krucha jesteś, gdy zobaczyłem jak łatwo cię zranić, wystraszyć. Wiedziałem, że się mnie boisz. Każdy się bał. Taki był mój zamiar. Chciałem, żebyś się bała, wtedy z pewnością byś mi uległa. Ale w hotelu gdy zakrywałaś siniaka na mojej twarzy, coś we mnie trafiło. Po raz pierwszy uśmiechałem się do dziewczyny patrząc jej prosto w oczy. Po raz pierwszy poczułem to coś w żołądku. Mimo, że nie wiedziałem o tobie nic, chciałem cię chronić. Dałem sobie za cel nie zdobycie cię, ale danie ci bezpieczeństwa. Kiedy się do mnie przeprowadziłeś, nie chciałaś rozmawiać, wtedy pomyślałem, że się tu meczysz, że czujesz się jak w klatce. Ale ja nie mogłem cię wypuścić, bo zacząłem się w tobie zakochiwać. Pierwszy raz w życiu, gdy patrzałem na dziewczynę, która leży koło mnie nie chciałem jej przerżnąć, tylko chciałem się do ciebie przytulić, pocałować czule w policzek. A gdy powiedziałaś mi, że mnie kochasz, postanowiłem skończyć ze wszystkim. Cały zapas marihuany spłukałem w kiblu. Fajki wyrzuciłem do kosza a alkohol wylałem do zlewu. Chciałem się zmienić dla ciebie i wiesz co? Nie żałuję-powiedział z uśmiechem na ustach dotykając mojego brzucha. Z moich oczu przez cały czas sączyły się łzy, ale nie ze smutku i bólu. To były łzy szczęścia. Usiadłam na jego kolanach przytulając się do niego
-Kocham cię-wyszeptałam mu do ucha
-Ja ciebie też kocham, kochanie
Spojrzałam mu w oczy. Piękne zielone ślepia wpatrywały się w moje.
-Tęskniłam za tym-powiedziałam znów się do niego przytulając
-Ja też Zoe, ja też -odpowiedział mocniej przybliżając mnie do siebie
-Chcesz znać płeć dziecka? -zapytałam
-Tak a ty?
-Na początku nie chciałam, ale trochę się pozmieniało.
Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Jak na zawołanie. Lekarz.
-Tak?
-Pni Styles?- uśmiechnęłam się na te słowa
-Tak tu Zoe Styles- odpowiedziałam patrząc na szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego.
-Dzwonie aby poinformować cię o kolejnym spotkaniu, które odbędzie się za miesiąc-mówić bardziej koleżeńsko. Już go uprzedziłam, żeby nie mówił do mnie na pani
-Dobrze, będę na pewno. Mam jeszcze tylko pytanie
-Słucham
-Odnośnie płci dziecka...świetnie. Dziękuje bardzo i do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się do chłopaka
-Dziewczynka-powiedziałam rzucając się mu na szyję-więc ja wybieram imię
-Mówiłaś, że już wybrałaś.
-Bo to zrobiłam.
-Zdradzisz jakie?
-A co będę za to miała? -droczyłam się z nim
-Soczystego całusa i pyszna gofry.
-Najpierw całus
W mgnieniu oka Harry przywarł swoimi wargami do moich.
-I?
-i co?- udałam, że nie wiem o co chodzi
-Zoe powiedz w końcu jakie imię wybrałaś dla naszej córeczki.
-Phoebe*. Podoba ci się?
-Phoebe Styles. Brzmi pięknie. Zadzwonię do Louis'a i powiem o nowinach a potem pójdę smażyć te gofry- pocałował mnie w nos i chwycił w rękę telefon. Zanim jednak wybrał numer chciałam mu o powiedzieć o czymś jeszcze
-Chciałbym, żeby Lou był ojcem chrzestnym Phoebe.
-Chciałem zaproponować to samo-uśmiechnął się-a matka chrzestna?
-Myślałam o Julie
-Więc jest jeszcze więcej nowych wiadomości
----------------------------------------------------------
Chciałabym was poinformować iż przewidują 4 sezonu opowiadania. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale na pewno będą 4...może zmieni mi się koncepcja i napisze 5, ale wątpię. Wszystko jednak jest możliwe :)
Boski rozdział <333 Jaram sie tym ich dzieckiem <333 A kiedy będzie 3 sezon?
OdpowiedzUsuńJuż niedługo jeszcze tylko kilka rozdziałów.
UsuńKasia
xx
<3 super <3 dalej <3
OdpowiedzUsuńPisz jak najdłużej! Masz wielki talent i nie możesz go zmarnować! <33 Kocham te Twoje opowiadania! KOCHAM! Rozdział świetny :* Musisz dalej kontynuować IJAS :P Po prostu musisz! :D
OdpowiedzUsuńSuper.♥
OdpowiedzUsuńJest cudowny taki inny ale ciekawy i czekaam na nastepne rozdzialy bo juz chce tą dziewczynke. Pisz dalleej i nie zmarnuj talentu.
OdpowiedzUsuń:) Pozdrawiam Julia
Pisz jak najdłuższe rozdziały .; ) Ale się jaram ich dzieckiem nawet nie wiem czemu haha. Zapraszam także do mnie mam nadzieje że wpadniesz.http://one-second-one-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, wszystko się ułożyło, są szczęśliwi, ale czytam to opowiadanie już dłuższy czas i znając zwroty wydarzeń długo się tym szczęściem nie pocieszą...
OdpowiedzUsuńStrzelam, że James i Peter jednak nie odpuszczą...
ŻE CO??!!!! 4 SEZONY???!!! TWOJE OPOWIADANIE JEST 4EVER - JAK NIE KOŃCZĄCA SIĘ HISTORIA!!!!!!!!!!!!!
Never Ending Story!!!!!!!!
KOCHAM CIEBIE I TO OPOWIADANIE I PO PROSTU NIE WIEM CO BYM ZROBIŁA, GDYBY SIĘ SKOŃCZYŁO!!!!
Czekam na nexta...
Życzę weny, czasu, chęci i dobrych ocen w szkole... / Zu
Wspaniały rozdział! Cieszę się ,że będzie jeszcze 4 sezon! Uwielbiam to!!! Życzę weny i czekam na nexta /A
OdpowiedzUsuńŚwietnyy..mam nadzieję że nie będzie 4 sezonów tylko 5..:* czekam na next...Pozdrawiam..:)
OdpowiedzUsuńMegaaaaaa...:D kocham twojego bloga..:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Cieszę się, że na razie wszystko jest dobrze.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Super rozdział. Bardzo się cieszę, że Zoe opuściła już szpital. Są z Hazzą tacy szczęśliwi :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę :*
Kocham tw bloga czekam na następny rozdział :**
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego talentu , nie zmarnuj go ... <333
swietny !!!!!!!!!!!!!!!!!! kocham twojego bloooga!!!!! no i ciebie tez <3 <3
OdpowiedzUsuńW końcu wróciłam do Polski i do tego opowieadania :)
OdpowiedzUsuńTrochę żal mi postrzelonego Lou, ale z drugiej strony cieszę się, że z Zoe już jest wszystko ok :*
Buziaki ^^
Boże ten blog jest świetny , kocham cię za to że to piszesz i poświęcasz swój czas , dzięki temu opowiadaniu można się na chwile oderwać od rzeczywistości , i pomarzyć troszeczkę :D
OdpowiedzUsuńvbhdjvksn.vlksnvsjvhbdskd UZALEŻNIŁAM SIE OD TEGO BLOGA!!! ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJest piękny!!! :))
OdpowiedzUsuńAle zajebiste o kurde ale Ty masz talent do pisania , nigdy niczego tak nie czytałam jak tego <3 kocham
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :*
OdpowiedzUsuńJaram się ^^
OdpowiedzUsuń