*7 miesięcy później*
W naszym życiu wiele się zmieniło...na lepsze. Liam jest z Danielle, Drake pogodził się z Molly co za tym idzie dużo czasu z nią spędzałam...dogadywałyśmy się naprawdę super. Louis i Julie są w sobie po uszy zakochani. Niall na kilka miesięcy wrócił do Calella i powiedział Jenni, że ją kocha. Ze Stanów przyleciał Zayn, na szczęście nie żeby mnie tam zabrać. Jest naprawdę fajnym facetem. Nie wiem jak ludzie mogli uważać go za terrorystę. Co prawda ma naprawdę dużo tatuaży i kilka kolczyków, ale gdy się go pozna jest bardzo miły. Stał się jednym z moich najlepszych przyjaciół. A my z Harry'm? Z dnia na dzień kochamy się coraz bardziej. Mój brzuch urósł. Dziecko rozwija się znakomicie. Jest po prostu idealnie.-Cześć kochanie-powiedział Harry gdy zobaczył, że otworzyłam oczy
-Daj mi jeszcze pospać
-Zoe-był niczym dziecko proszące o lizaka
-Co ty tak właściwie ode mnie chcesz, co?
-Zapomniałem ci mówić. O 15:00 Wpadają Liam,Dani, Lou, Julie i Zayn
-Obiad?
Pokiwał twierdząco głową.
-Wiesz jak mi się nie chce wstawać?
-Oj uwierz mi...czuje to samo
-Nie mogą przyjść za tydzień? Zadzwoń i to przełóż proszę. Źle się czuję, nic mi się nie chce. Na pewno zrozumieją
-A jeśli nie to ty im będziesz tłumaczyć-obrócił się i wziął z szafki nocnej swój telefon
-Wezmę na głośnik
-Nie ja nie...
-Halo? -usłyszałam głos Louis'a
-Cześć Louis. Słuchajcie jest sprawa. Zu nie czuję się dzisiaj najlepiej. Moglibyśmy przełożyć nasze spotkanie na za tydzień?
-Daj mi ją do telefonu
-heeej-powiedziałam
-hej piękna jak się czujesz?-widziałam reakcje Hazzy na jego słowa. Chyba najpierw powinnam go ostrzec, że jest na głośnomówiącym.
-Ummm dobrze. Po prostu trochę gorzej się czuję
-No nic. Więc przekładamy obiad?
-Na to wygląda, ale za tydzień na pewno się spotkamy, jak nie wcześniej
-Lepiej wcześniej -zażartował Tommo-dobra ty lepiej odpoczywaj pa
-Pa Lou
Kurwa no i czemu Harry znów był zły? Przecież Louis miał dziewczynę, ja miałam chłopaka. O co mu chodziło? Powiedział do mnie "piękna", wielkie rzeczy.
-Co dzisiaj będziemy robić?
-Nic-znów położył się na łóżku i przytulił do mnie. Jakby tamten chłopak, który przed chwilą był wściekły zupełnie odszedł
-Podaj mi kamerę-przez ostatnie siedem miesięcy nagrywaliśmy filmiki. Nie było jakiegoś scenariusza, po prostu nagrywaliśmy to co robimy, by za kilka lat móc to obejrzeć.
Loczek wstał i podał mi urządzenia, które było w szufladzie. Włączyłam je i rozpoczęłam nagrywanie
-Harry powiedz coś do kamery
-Phoebe kocham ciebie i twoją mamę najmocniej na świecie. Pamiętaj o tym-powiedział i przesłał całusa-niedługo przyjdziesz na świat i wtedy będziemy stuprocentową rodzinką.
-Tak, a na razie siedzisz tu-powiedziałam i skierowałam kamerę na mój brzuch.
Nagle poczuwał ostry ból w podbrzuszu. Loczek to zauważył, zabrał mi kamerę i wyłączył ją.
-Zoe wszystko dobrze?
-Tak to tylko skurcz-znów skuliłam się z bólu
-Nie kłam, jedziemy do szpitala
Próbowałam wstać, ale ból był zbyt silny. Harry podał mi kurtkę i wziął mnie na ręce. W połowie drogi do samochodu nie wytrzymałam, zaczęłam płakać.
-Louis-nawet nie widziałam jak wybiera jego numer-jedziemy do szpitala....Zoe chyba rodzi.
-Harry-krzyknęłam głosem przepełnionym bólem
-Już Zu zaraz będziemy...Tommo przyjedźcie tu błagam was-krzyknął i rozłączył się.
Podał mi rękę, którą mocno ścisnęłam. Nagle samochód się zatrzymał a Harry puścił moją dłoń. Poczułam jak ktoś mnie podnosi. Harry. Oślepiło mnie światło w szpitalu
-Potrzebny doktor-usłyszałam krzyk Harry'ego
Podbiegła do nas jakaś młoda kobieta i powiedziała, żeby posadził mnie na wózku. Straciłam kontakt z Harry'm, słyszałam jego głos i głos jakiegoś faceta, który tłumaczył, że nie może tam wejść. Jedyne czego chciałam w tym momencie, to aby on był przy mnie. Nie chciałam być sama.
_______________________________________________________________
Oczami Harry'ego
Dlaczego mnie tam nie wpuścili? Przecież mówiłem, że jestem jaj mężem. Próbowałem przekonać pielęgniarki...na marne. Zsunąłem się po ścianie na podłogę. Zakryłam rękoma twarz i czekałem. To było jak wieczność.
-Harry-usłyszałem głos Louis'a. Biegł w moją stronę z Niall'em-wszystko ok? Gdzie jest Zoe.
Nie chciałem się odzywać, nie chciałem wybuchnąć gniewem, nie chciałem pokazać, że zaraz się rozryczę. Kiwnąłem głową w stronę drzwi za którymi była moja ukochana.
-Jest na drugim piętrze...sala 152 -powiedział Niall do telefonu
-Nie mogliśmy cię znaleźć -wytłumaczył Lou
-Reszta też jest?
-Liam i Danielle nie mogli przyjechać.
Nagle zobaczyłam jak Julie, Zayn Drake i Molly wychodzą zza rogu. Zastanawiało mnie po cholerę Molly tu przyszła.
-Więcej was tu nie mogło przyjść?-zapytałam trochę podirytowany
-Daj spokój-rzucił Zayn-dlaczego nie jesteś teraz z nią?
-Pieprzony lekarz mi nie pozwolił
-Dlaczego?-zapytała Julie
-Chuj wie
-Może to dlatego jak wyglądasz?-spojrzałem na drugą z dziewczyn. Co to do cholery miało być?
-Że co?
-No nie chce być jakaś wredna, ale zobacz jak jest. Kto by ufał kolesiowi w dresie, z tysiącem tatuaży i kolczykiem w uchu?
-Czyli gdy Zoe wyła z bólu ja miałam podjebać się w garnitur?! Drake weź ją lepiej stąd
-I jeszcze gdy tak się odzywałeś do lekarzy
-Nie, tak odzywam się tylko do ciebie.
-Dobra szkoda gadać. Idę zadzwonić
-Do kogo?-zapytał Drake
-Do...do rodziców-wiedziałem, że kłamie
Odeszła kilka kroków i wyciągnęła telefon z kieszeni spodni.
-Zoe właśnie rodzi-usłyszałem bardzo ciche słowa Molly. Po co miałaby mówić rodzicom, że Zu jest w szpitalu i rodzi?! Coś tu nie gra. Miałem już wstać i podejść do niej gdy zza drzwi wyszła kobieta w białym kitlu.
-Gratuluję-powiedziała-ma pan piękną i zdrową córeczkę
-Mogę wejść?-zapytałem wstając i patrząc na kobietę błagalnym wzrokiem
-Tak-uśmiechnęła się do mnie
Ruszyłam w stronę sali. Wzruszyłem się, gdy zobaczyłem Zu trzymającą jakąś małą istotkę
-Zoe-szepnąłem
Spojrzałam na mnie ze łzami szczęścia w oczach. Podeszłam bliżej i usiadłem na krawędzi łóżka. Spojrzałem na Phoebe, była taka piękna
-To kochanie jest twój tatuś-powiedziała Zu. Z moich oczu niekontrolowanie popłynęła łza. Wyciągnąłem dłonie w ich stronę i wziąłem małą na ręce. Była taka malutka, taka cudowna. Nachyliłem się do niej i pocałowałem ją w czoło. Oddałem dziecko w ręce jej mamy
-Stuprocentowa rodzina-powiedziała
-Stuprocentowa rodzina-powtórzyłem po niej i przytuliłem je obie.
Nagle usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Louis i Julie jako rodzice chrzestni mieli prawo ją zobaczyć.
-Jest piękna-powiedziała dziewczyna
-Stary spisałeś się. Teraz musisz o nie naprawdę dobrze dbać
-Będę
-------------------------------------------------------------
No i proszę :) 66 rozdział...ale to leci.
Mam nadzieję, że się podoba i będzie więcej komentarzy. Wiem, ze cały czas gadam o tych komentarzach, ale po prostu mi się lepiej pisze jak jest ich więcej. Ciekawe czy będzie kiedyś dzień, gdy wejdę tu i zobaczę 40 komentarzy <3 Zaraz zrobię aktualizację bohaterów...dodam jeszcze Drake'a, Molly, Danielle i Dean'a
Kocham Was
Kasia
xx