Chwila, ten krzyk należał przecież do Harry'ego. Gdy ta informacja
dotarła do mojego mózgu stało się coś czego tak bardzo się obawiałam.
Serce stanęło mi na moment a po chwili zaczęło bić z poczwórną siłą.
Byłam przerażona. W moich myślach kłębiło się tylko jedno pytani:"Gdzie
jest Harry?" Nie wiedziałam skąd dobiega jego głos. Widziałam Phoebe
trzymaną przez Kevina, kazałam mu ją zabrać, ale on nie zrobił nic.
Chciałam biec do wyjścia z którego wydostała się moja córka, jednak Josh
mi na to nie pozwolił. Nie mogłam zrobić nic. Prócz mojego krzyku i
płaczu Phoebe nie było słychać nic.
-Harry!-krzyknęłam
Nagle zobaczyłam jak zza rogu wyłania się Hazz zgięty w pół. Trzymał ręce na brzuchu... co się dzieję?
-Harry?-zapytałam płaczliwym głosem
Chłopak
spojrzał na mnie i osunął się na ziemię. Dopiero wtedy zobaczyłam nóż w
jego ciele. Nastała cisza...tak potworna cisza. Z całej siły
odepchnęłam od siebie Josh'a i podbiegłam do ukochanego. Jego twarz była
niczym ściana. Blada i zimna. W jego oczach nie widziałam bólu, jedynie
strach i troskę. W takiej sytuacji martwi się o mnie? To niedorzeczne,
przecież leży tutaj z nożem w brzuchu. Nie wiedziałam co mam zrobić. To
co wtedy czułam było niedopisania. Kiedy chciałam powiedzieć, że
wszystko będzie dobrze do pomieszczenia wpadł Liam, Simon
i...i nikt więcej. Gdzie Louis? Gdzie Sam? Gdzie Matt, James? Zobaczyłam jak
Payne biegnie w naszym kierunku, ale w ostatniej chwili został
powstrzymany przed Andersona. Widziałam ich twarze zalane łzami i pełne
tego pieprzonego smutku. Gdzie jest Brian? Przecież był z Harry'm. Nagle
jak piorun wbiegł do pomieszczenia, jednak nie zbliżył się do nas. Bał
się, że go zabiję?
-Harry-szepnęłam
-Bądź silna-powiedział cicho
"Bądź silna" co to może znaczyć?
-Pamiętasz
nasze pierwsze spotkanie? Nie w parku, w klasie. Pewnie myślałaś, że
cię nie zauważyłem, ale jak można było cię nie zauważyć.
Uśmiechnąłem się przypominając sobie ten dzień. Siedziałam zaledwie dwa metry do
niego. Nie widziałam by chodź na chwilę na mnie spojrzał.
-Od tamtej chwili wiedziałem...że będziesz moja, że będziesz dla mnie kimś ważnym.
Widziałam jak każde słowo, które wypowiada sprawia mu ból.
-Kocham cię, wiesz?-zapytał
-Oczywiście, że wiem-powiedziałam wycierając łzy
-Kiedyś powiedziałem ci, że nic nas na nie rozdzieli...nawet śmierć i chcę byś o tym pamiętała. Nie zapomnij o mnie.
-Nie umrzesz, słyszysz? Zaraz zawieziemy cię do szpitala i wszystko będzie dobrze. Pomogą ci.
-Tak samo jak pomogli Danielle?
-Harry
-Miałaś się przygotować na moje odejście.
-Tego
nie da się zrobić. Czy ty mógłbyś przygotować się na to, że wyrwą ci
serce z piersi? Że twój świat tak nagle straci kolor? Że nie będziesz
słyszał śpiewu ptaków, tylko krzyki bólu i rozpaczy? Mógłbyś?
-Ty
jesteś silniejsza ode mnie. Przychodź do mnie gdy stanie się coś
ważnego. Opowiedz mi o tym. Tak bardzo chciałbym zobaczyć Phoebe gdy
będzie już duża-uśmiechnął się patrząc na naszą córkę- zawołasz ją?
Ruchem
ręki wskazałam gdy do nas podeszła. Josh zrobił to samo. Mała uklękła
przed swoim ojcem. Patrzyła jak umiera. Harry złapał ją za rękę i
pocałował w wierzch dłoni
-Kocham cie, skarbie.
Wszystkie emocje
jakie kłębiły się w niej, pękły...jak mydlana bańka. Przytuliła się do
niego zalewając, jego już i tak morką od krwi koszulkę, łzami.
-Nie płacz kochanie. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Nawet gdy nie będziesz mnie widzieć.
-Umierasz?-zapytała przez łzy
Harry pokiwał głową na znak, że to już prawie koniec. Dziewczynka pochyliła
się nad nim i złożyła pocałunek na jego policzku. Z odejściem Harry'ego
radziła sobie lepiej niż ja.
-Kto ci to zrobił?-szepnął Josh
-Ch...Chris- był już coraz słabszy
-Zabiję go. Możesz być tego pewny-oznajmiłam.
-Zoe nie mogę dopuścić to tego byście były same. Josh zajmie się wami
-Co? -spojrzałam na przyjaciela a na jego twarzy nie było ani grama zdziwienia. Wiedział o tym?
-On cię kocha. Od dawno. Zaopiekuje się tobą i Phoebe. Da ci bezpieczeństwo jakiego przy mnie nie miałaś.
-Przy tobie byłam bezpieczna. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie
Harry zaciągnął się powietrzem jakby nie było tu tlenu. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go w usta...ten ostatni raz.Złapał mnie za rękę i resztkami sił wyszeptał
-Kocham Cię
I zasnął...za zawsze. Jego klatka, która jeszcze przed chwilą się ruszała, zastygła jak kamień. Oczu, które niedawno wypełnione były zielenią, zostały zamknięte. Harry właśnie umarł.
-Mój plan w końcu się ziścił-usłyszałam krzyk Stoner'a
Nikt nie rwał się do walki. Zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na Harry'ego, który nadal kurczowo trzymał moją dłoń.
-Nie zginęliście na marne-powiedziałam patrząc w górę, zupełnie jakbym wypowiadała te słowa do tych, którzy odeszli.
Obróciłam głowę do tyłu. Niepokonani stali wpatrzeni w GS, którzy byli na schodach. Chris z tym swoim uśmieszkiem, który zaraz zniknie. Molly wtulona w Dean'a i Zayn z pistoletem w ręku. Nadal nie wiem po której jest stronie.
-Twój ukochany nie żyje-powiedział z uśmiechem.
-Ty zaraz też zginiesz!-krzyknęłam i wyciągnęłam przed siebie karabin.
Malik był jedyną osobą, która miała tam broń. Zaraz okaże się czy jest z nami, czy z nimi.
-Zayn strzelaj-rozkazał Stoner
-Chętnie-usłyszałam jego zachrypnięty głos
Byłam pewna, że odda strzał w moją stronę, on jednak strzelił prosto w głowę Molly. Ciało dziewczyny sturlało się po schodach. Dean nie myśląc o konsekwencjach swojego czynu pobiegł za mną. U podnóża schodów już czekał na niego Liam i Kevin. Teraz zostałam tylko ja i Chris. Podeszłam bliżej schodów i spojrzałam w te jego jebane niebieskie oczy.
-I co zabijesz mnie?-zapytał jakby był pewien, że tego nie zrobię-przecież ty taka nie jesteś
-Zmieniłam się wiesz. Teraz jestem w stanie zabijać i krzywdzić tak samo tak ty.
-Jesteś za słaba by to zrobić.
-Za Danielle, za Drake'a, za Matt'a, za Sam, za Louis'a, za Julie i za Harry'ego- powiedziałam i oddałam strzał prosto w jego serce.
Spojrzał na swoją klatkę a później na mnie. serio nie wierzył, że to zrobię? Nie musiałam długo czekać by jego ohydna osoba znalazła się u moich stóp.
-I za wszystkich ludzi, którzy przez ciebie zginęli-szepnęłam i strzeliłam jeszcze raz.
Dziś skończyło się moje piekło i zaczął prawdziwy horror. Życie bez Harry'ego na pewno nie będzie łatwe, ale obiecałam mu, że dam radę i tego zamierzam się trzymać. Ta cholerna pusta już zdążyła wypełnić moje serce.
Harry i Chris...anioł i demon...opiekun i tyran.
~*~
Wróciliśmy do Holmes Chapel. W Londynie opowiedzieliśmy wszystko policji. Wypuścili nas. Zrozumieli czego to zrobiliśmy. Straciliśmy szóstkę naszych. Louis, Matt, James, Sam, Lily i Harry nie żyją. Siedzenie bez nich jest gorsze niż samotność. Ta cisza. Nikt się nie śmieje. Nikt nie mówi nic by poprawić atmosferę. Jesteśmy ale równie dobrze mogłoby nas nie być. Dziś straciliśmy najbliższe nam osoby. Ukochanych i przyjaciół. Ale każde z nas gdzieś w środku wierzy, że wszyscy tutaj siedzą. James ociera słone zły Annabeth, Louis siedzi razem z Julie, Danielle przytula się do Liam'a, Sam całuje w policzek Brain'a, Lily śmieje się z Eriką, Matt knuje kolejny dowcip, Drake mówi wszystkim o kolejnej wielkiej imprezie a Harry...Harry siedzi obok mnie trzymając Phoebe na kolanach i po prostu żyje.
-Harry...on...on chciała żebym pokazał Wam ten film go on zginie-powiedział Niall i wstał z kanapy podchodząc do telewizora.
Nacisnął mały przycisk a na ekranie pojawiła się twarz Styles'a.
-Cieszcie się jeśli to oglądacie, bo to znaczy, że żyjecie
Nagle obraz stał się czarny, lecz po chwili rozbrzmiała melodia i niebiański głos Harry'ego. Pojawiały się nasze roześmiane twarze. Nagranie Julie i Louis'a gdy jeszcze żyła.
"Oto zegar wiszący na ścianie,
Oto historia nas wszystkich,
Oto pierwszy dźwięk noworodka
Zanim jeszcze zacznie raczkować."
Słysząc jego słowa zobaczyłam nowo narodzoną Phoebe.
"Oto wojna, której nie sposób wygrać,
Oto żołnierz i jego broń,
Oto żona czekająca przy telefonie,
Modląca się za swojego męża."
Nagrania z treningów...wtedy uczyliśmy się tego wszystkiego...by wygrać wojnę, której nie sposób wygrać.
"Zdjęcia z tobą,
Zdjęcia ze mną,
Powieszone na twojej ścianie, by świat je zobaczył."
Moje oczy zaszły złami gdy zobaczyłam zdjęcie z Paryża, ścianę z naszego salonu, całą naszą drużynę.
"Jesteśmy bokserami na ringu,
Jesteśmy dzwonkami, które nigdy nie dzwonią.
Jest taki tytuł, którego nie możemy zdobyć,
Obojętnie, jak mocno byśmy nie walczyli."
"Zdjęcia z tobą,
Zdjęcia ze mną,
Przypominają nam wszystkim, kim mogliśmy być.
Kim mogliśmy być,
Mogliśmy być..."
-Ci którzy teraz tam z wami nie siedzą patrzą na was z góry i cieszą się, że żyjecie. Kocham was ludzie
Ekran znów zaszedł czernią. Nikt nie powiedział ani słowa. Słychać było tylko przyśpieszone oddechy i dźwięk płaczu. Nawet Phoebe, która tak przeżywała śmierć Harry'ego nie odezwała się ani słowem.
-Więc odeszli-odezwała się Erika
-Odeszli-powtórzyłam
Nie wiem co wtedy uczyła. Jeszcze nigdy takie uczucie nie wypełniało mojego serca, która pewnie już dawno pękło. To nagranie...to to robił przez ostatnie tygodnie. Wiedział, że umrze. Wiedział, że po wojnie już nas nie zobaczy. Chciał, żeby cząstka każdego nas była na tej płycie, tego kto zginął i tego kto nadal tutaj siedzi. Szedł tam ze świadomością, że nie wróci. To to widziałam w jego oczach gdy się zegnał...bezradność. Przecież generał nigdy nie zostawia swoich żołnierzy. On też tego nie zrobił. Poległ na polu bitwy, nie poddał się. Oddał życie za mnie i Phoebe. Nie zrezygnował, bo widział, że śmierć naszych bliskich nie może pójść na marne. Odszedł, ale jakaś jego część zawsze będzie w moim sercu, nigdy go nie zapomnę. Zostawił mi kogoś, kto będzie mnie chronił, zostawił mi Josh'a. Pewnie cały swój plan obmyślił wtedy gdy z rozwaloną głową trafiłam do szpitala. Obiecałam mu kiedyś, że gdy nadejdzie właśnie ten moment nie będę płakać, jednak to wszystko jest ponad moje siły. Nie żyje tak wiele osób bliskich mojemu sercu. Już nigdy ich nie zobaczę. Nie zobaczę jak śmieją. Nie poczuję bicia ich serca, Nie będę czuła, że żyją. Wiem jedno, nigdy nie zapomną ich twarzy, nie zapomnę Harry'ego stojącego boso na plaży obok księdza i czekającego aż zrobię jakiś ruch. Ten widok pozostanie w mojej głowie i sercu na zawsze. Wierzę, że kiedyś się spotkamy, powiemy sobie "witaj" i przytulimy się jak starzy przyjaciele. Teraz nie powiedzieliśmy sobie "żegnaj" lecz "do zobaczenia". To nie koniec naszej historii. W naszej opowieści nie ma napisu " koniec" tutaj jest "ciąg dalszy nastąpi"
~*~
Minęło dokładnie 11 lat od śmierci Harry'ego. Josh bardzo nam pomógł. Mieszka z nami, ale nie jesteśmy razem. Kocham go-to fakt, ale nie umiałabym być z nim i myśleć o Harry'm. On to rozumie.
Dziś idę z Phoebe na cmentarz. Moja córka już nie jest małą dziewczyną. Wyrosła na naprawdę piękną dziewczynę. Harry byłby dumny.
-Mamo, dlaczego tata zginął?
-Chciał nas chronić. Byłyśmy dla niego wszystkim.
-Kochasz go jeszcze?
-Phoebe ja całe życie będę go kochać-powiedziałam gdy doszłyśmy do jego nagrobka.
Zdjęcie, które tam było zawsze kazało mi myśleć jakby teraz wyglądał. czy nadal miałby loki, dołeczki w polikach, tę cudowną chrypę.
"Nic nas nie rozdzieli, nawet śmierć" przeczytałam napis na płycie. Na pewno chciałby by te słowa się tam znalazły. Odpaliłam znicz i postawiłam go obok pięknych róż, które kupiła Pheobe.
-Cześć tato-usłyszałam szept córki- dostałam się do wymarzonej szkoły, wiesz. Tak bardzo mi ciebie brakuje
-Jedenaście lat a ja nadal myślę o tobie gdy zasypiam. Co noc widzę twoją twarz, czuję twoją obecność. Jesteś tutaj, ja to wiem
-Kocham Cię-przez chwilę wydawało mi się, że te słowa należały do Harry'ego. Znów usłyszałam jego głos.
Ta śmierć, przyjacielu, dotknęła mnie bardziej, niż wszystkie, które
przeżyłam dotąd. Ta śmierć dotyczyła mnie bardziej. To ciało, tak
mi znajome, że nieledwie zdawało się być kawałkiem mojego ciała,
ma przysypać teraz ziemia. Jego głęboko osadzone oczy, jego wiarę
w życie, jego miłość.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
I to jest...epilog. Wiem, że nie spodziewaliście się go tak wcześnie, jednak ja dobrze wiedział, że teraz się pojawi. Nie macie nawet pojęcia jak ciężko było mi napisać słowo
Epilog i kliknąć
Opublikuj. To koniec. Historia Zoe i Harry'ego właśnie się skończyła :c Szczerze, to nie wiem co mam tutaj napisać. Ostatnie słowa Harry'ego i Zoe, ostatnie spotkanie z Niepokonanymi i moje z Wami. Łzy leją mi się z oczu, bo nie wiereę w to co działo się przez ostatnie miesiące. On czymś takim nie śmiałam nawet marzyć. Jutro dodam film o którym kiedyś Wam mówiłam i słowa pożegnania...ostatni raz powiem Wam jak bardzo Was kocham
Kasia
xx