-Drake zamian-powiedział zwracając się do przyjaciela. Drake odszedł-nie patrz na nich i nie odpowiadaj mi. Po prostu miej ich gdzieś
-Kto to?
-Kolesie, którym oddaliśmy to miejsce. Dobra pokaż czego nauczył się ten cienias-zaśmiał się. Wiedziałam, że tak o nim nie myśli.
Zademonstrowałam na Hazzie chwyty, które poznałam. Czułam na sobie wzroki mężczyzn obecnych w pomieszczeniu
-Kiedy kończymy?
-A co? Zmęczona?
-Nie tylko trochę źle się czuję
-Coś cię boli?-zapytał patrząc na mnie z troską
-Po prostu źle się czuję
-Dobra chodź-wziął mnie na ręce i zeszliśmy z ringu-Drake idziemy
-Coś się stało? -Zapytał podbiegając do nas
-Źle się czuję
-ok idźcie do auta a ja pozbieram rzeczy i dołączę do was
Założyliśmy kurtki i poszliśmy.
Siedzieliśmy w samochodzie i czekaliśmy aż brunet wróci. Gdy tylko wsiadł na wozu odjechaliśmy.
-My już wracamy-powiedział Drake do telefonu. Pewnie rozmawiał z Louis'em lub Liam'em-Zoe źle się czuje...no nara.
-Kochanie w torbie pod fotelem Drake'a jest butelka wody, napij się może
-Dziękuje-powiedziałam z schyliłam się w poszukiwaniu celu. Znalazłam i otworzyłam ją
-Nie tylko woda, prawda?-byłam trochę przerażona gdy zobaczyłam tam dwa pistolety
-Jeden dostaniesz gdy zaczniemy walczyć
-Po co? Ja nawet nie wiem jak to się trzyma
-Jeśli coś by się wydarzyło musisz mieć się czym bronić
Próbowałam zapomnieć o tym co znalazłam i wzięłam łyk zimnej wody. Od razu lepiej się poczułam.
-Drake, Molly wie o wszystkim? -kim jest Molly?
-Nie nie chcę jej narażać.
-więc jak jej wytłumaczysz, że nie ma cię w domu?
-Powiedziałem, że wyjeżdżam do Francji do rodziców
-A potem? Nie będziesz tam przecież siedział kilka miesięcy
-Potem jej powiem
-Nie sadzisz, że teraz byłoby lepiej?
-Sorry, ale kim jest Molly?-wtrąciłam się
-To moja dziewczyna-odpowiedział chłopak
Dojechaliśmy do kamienicy. Było już strasznie ciemno. Weszliśmy do budynku.
-Chce pogadać z Lou
-Teraz?
-Tak, proszę możesz po niego iść?
-Ok, ale jak tylko ci coś...
-Oszalałeś? On nic mi nie zrobi
Pobiegłam na górę i zostawiłam Hazze i Drake'a pod drzwiami Liam'a. Weszłam do salonu i usiadłam na sofie. Bałam się trochę tej rozmowy. Tak naprawdę nie wiedziałam co chcę mu powiedzieć. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi.
-Zu? -to Louis
-W salonie.
-O czym chciałaś pogadać? -zapytał gdy mnie zobaczył
-Usiądź-poklepałam miejsce obok siebie. Usiadł-chcę pogadać o tym co się wczoraj wydarzyło. To nie było dokładnie tak jak Julie ci powiedziała. Ona wykrzyczała Harry'emu w twarz, że to co się dzieje to jego wiana, że gdyby go nie było byłabym teraz z nią w Irlandii, on powiedział jej, że wtedy Chris by żył i zapytał czy wolałaby, żebym była z nim czy z tym tyranem. Julie odpowiedziała, że on nie narażał mnie na śmierć i wtedy Harry się wkurzył, powiedział, że on mnie przynajmniej nie bije i próbuje chronić mnie za wszelką cenę i przyparł ją do ściany. Nie uderzył jej tylko lekko przytrzymał przy ścianie. Uwierz mi widziałam to, nie mówię tego, żebyś przeprosił Hazze. Po prostu wiem jaka jest Julie, zawsze musi wszystko udramatyzować.
-Przepraszam cię, wiesz to moja dziewczyna i dlatego się tak zachowałem gdy mi to powiedziała-przytulił mnie lekko-idę jeszcze pogadać z Harry'm
-Ok Lou. Pa
I poszedł. Myślałam, że to będzie trwało dłużej. Na szczęście zrozumiał i nie musiałam się z nim kłócić. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Ciepła ciecz działa kojąco na moja obolałe ręce. Zakwasy gwarantowane.
-Kochanie? -usłyszałam głos Harry'ego.
-biorę przyrznic!-krzyknęłam by mnie usłyszał. Wyłączyłam wodę.
-Kończysz?-był tu. Wszedł a ja nawet go nie usłyszałam.
-Możesz wyjąć ręcznik z szafki?
-Już go trzymam w ręku-przetarłam zaparowaną szybę kabiny. Nie kłamał, trzymał rozłożony przed sobą duży, biały ręcznik. Uchyliłam drzwi
-zamknij oczy
-Przecież już widziałem cię nogo.
-To co
Widziałam jak na mnie patrzy. Nie miał zamiaru ustąpić. Przygryzłam dolną wargę i szybko wyszłam przytulając się do chłopaka mającego przed sobą ciepłe okrycie, którym mnie owinął. Czułam jak robię się czerwona
-Głodna?
-A co ty taki szczęśliwy?
-Wyjaśniłem wszystko z Lou i Julią
-Świetnie-powiedziałam z uśmiechem
-A więc jak głodna?
-Bardzo
-To ty się ubieraj a ja pójdę coś przygotować
-Dobra
___________________________________________________________
Oczami Hazzy
Ruszyłem w stronę kuchni. W lodówce oprócz ulubionej sałatki Zou nie było nic konkretnego, więc wyjąłem miskę z potrawą i nałożyłem na talerze. Zaniosłem do salonu i usiadłem na kanapie. Chwilę później ujrzałem Zu w dresach i luźnym swetrze.
-Zrobiłeś herbatę?
-zapomniałem
-Ok zrobię. Włącz TV może mówią coś ciekawego.
Zrobiłem co powiedziała. Właśnie gadali o jakimś nowym filmie. Nagle usłyszałem odgłos tłukących się szklanek. Pobiegłem do kuchni i zobaczyłem moją ukochaną leżącą na ziemi. Była nieprzytomna. Nie zastanawiając się podniosłem ją i oparłem o szafkę.
-Zoe słyszysz mnie? Zoe? Błagam powiedz coś-powoli zaczęła otwierać oczy
-C...co się stało?
-chyba zemdlałaś. Pamiętasz cokolwiek?
-Tak. Strasznie źle się czuje Harry
-Jedziemy do szpitala
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale"
Wziąłem ją na ręce i wyszedłem. Położyłem ją na tylnym siedzeniu. Odpaliłem silnik i ruszyłem. W drodze wybrałem numer do Louis'a
-Stary jadę z Zou do szpitala, zemdlała i źle się czuje
__________________________________________________
Oczami Louis'a
-Co? Gdzie jesteście teraz? -widziałem przerażenie w oczach całej trójki, która bacznie mi się przyglądała.
-Jedziemy do The Royal Free
-Zaraz tam będziemy
Rozłączyłem się.
-Co się stało?
-nie wiem. Harry powiedział, że wiezie Zu do szpitala
-Co?!-Julie była bliska płaczu
-nie martw się nic jej nie będzie. Chodzie musimy tam jechać, są w The Royal Free
Szybko się ubraliśmy i wskoczyliśmy do auta. Droga ciągnęła się niemiłosiernie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, zapytaliśmy w recepcji gdzie możemy znaleźć Zoe Brown. Pielęgniarka wskazała nam sale numer 137, pod którą już sekundę później byliśmy. Ani śladu po Stylesie i jego dziewczynie. Czekaliśmy pod drzwiami godzinę. Widziałem jak łzy spływają po polikach Juli. Chcieliśmy już iść ich szukać, gdy z gabinetu wyszła zapłakana brunetka z wysokim zielonookim chłopakiem. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu emocji w ich oczach.
-Zoe wszystko będzie dobrze-Harry wyraźnie ją pocieszał, ale czemu?
-Co się stało? -Liam i Drake nie wytrzymali i powiedzieli to niemal równocześnie. Oboje spojrzeli na nas. Nie miałem pojęcia czego mogę się spodziewać po ich odpowiedzi.
--------------------------------------------------
Obawiałam się, że mogę nie dodać tego rozdziału dzisiaj, bo wczoraj prawie cały dzień nie miałam internetu, ale rano naprawili i dodałam :)