-Kocham Cię -mruknął do mojego ucha.
-ja też cie kocham Hazz.
Stanęłam na swoich nogach, nadal otulona ramionami chłopaka.
-Zou, nawet nie wiesz jak wiele dla mnie zna..-nie dałam mu dokończył. Chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam bliżej. Wpiłam się wargami w jego. Dreszcze przeszły mi przez całe ciało, gdy do moich nozdrzy dotarł jego zapach. Nie wiem czemu, ale nawet gdy byłam już do niego przyzwyczajona, za każdym razem gdy tylko go poczułam zachowywałam się tak samo.
-Chodźmy stąd-szepnął odrywając się ode mnie
-Gdzie?
-Do parku? Restauracji? Kina? Teatru? Gdziekolwiek byleby z tobą.
-Więc kino? -zapytałam z uśmiechem.
-Jasne
Wychodząc z klubu poinformowałam o tym Julie, która przyjęła to bez żadnego sprzeciwu.
Kiedy byliśmy już na zewnątrz poczułam na ciele zimny powiew styczniowego wiatru. Harry to zauważył bo chciał zdjąć swój płaszcz i owinąć go wokół moich ramion, jednak ja byłam szybsza. Zatrzymałam jego ręce w odzewie otrzymałam małe niezadowolenie. Po prostu nie chciałam żeby mu było zimno. Wzięłam tylko jego rękę i położyłam ją ma swoim ramieniu, wtulając się głębiej w jego kurtkę. Nie musiałam długo czekać by poczuć jak mój ukochany zaciska swój uścisk na mnie.
-Zoe, mam pytanie.
-Tak?
-Jak wyobrażasz sobie nasz ślub ?
To pytanie zmusiło mnie do dłuższego zastanowienia się.
-Chciałabym żeby była tak Julia, moja ciocia a co najważniejsze ty. Zawsze gdy byłam mała mówiłam tacie, jak to będzie fajnie gdy będzie prowadził mnie do ołtarza. Los jednak chyba tego nie chciał. A ty? Kogo chciałbyś zaprosił?
-ja? Hmmm...moją ciocię która pomogła mi zebrać pieniądze na okup. Chciałbym żeby był tam mój przyjaciel, ale ten prawdziwy nie taki jak James czy Peter. Przyjedzie do nas jak już będziemy w Londynie. Ale tak naprawdę nie chodziło mi o gości a raczej o miesiąc, dzień, miejsce.
-to nie jest ważne
-jak to nie jest ważne ? Myślałem ze każda dziewczyna myśli tylko o tym.
-Najwidoczniej nie jestem jak ta reszta.
-oczywiście ze nie. Wiedziałem to od zawsze.
Uśmiechnęłam się.
~*~
Dotarliśmy już do miejsca, do którego tak uparcie pragnęliśmy się dostać. Harry kupił nam bilety na jakiś dramat, który od dawna chciałam obejrzeć. Zajęliśmy miejsca na samym końcu sali, gdzie były podwójne siedzenia. W tamtej chwili dziękowałam Bogu za to ze w tym kinie było tak ciepło. Oprócz nas było tam jeszcze kilka osób. Przez cały film siedziałam wtulona w Hazze. Pod koniec seansu nie wytrzymał i popłakałam się na wieść ze głowni bohaterowie zginęli, wtuleni w siebie-Harry my będzie razem już...
-Zawsze-dokończył za mnie.
-Kocham cię
Chłopak pocałował mnie delikatnie w usta, co miało znaczyć, że on czuję to samo
-Będziemy razem. Juz zawsze. Obiecuję. Nic nigdy nas nie rodzili, nawet śmierć. Rozumiesz Zoe? Będziemy razem jak długo będziemy tego chcieli.
Nie wiedziałam co powiedzieć po tym wyznaniu. Czy on czytał mi w myślach, bo ja byłam tego samego zdania. Jeszcze niedawno tak cholernie bałam się Hazzy a teraz planujemy nasz ślub i mówimy sobie, że nic nie jest w stanie nas rozdzielić. Czy to naprawdę mogło być prawdziwe? Czy takie żeby nie dzieją się tylko w filmach? Przecież w prawdziwym życiu zakochanie trwa bardzo długo TAK? A o tusz to NIE. Miłość nie zna czasu ani miejsca i tak naprawdę zakochujesz się od razu, tylko za początku o tym nie wiesz. Kochasz każdy kawałek ciała ukochanej osoby. Jest dla ciebie jak heroina...uzależnia. Nie możesz bez niej żyć, nie możesz oddychać bez świadomości ze wszystko z nią OK. Jest twoim tlenem. Tak właśnie było w przypadku Hazzy. On był moim.osobistym narkotykiem, którego
zażywałam by poczuć jak żyć.
-chodźmy-to właśnie głos Hazzy wyrwał mnie z zamysłu.
~*~
Byliśmy już prawie pod domem Julie. Nie byłam jakąś wielką fanką zimowych wieczorów, więc gdy tylko weszliśmy do mieszkania zdjęłam buty i pobiegłam do pokoju, rzucając się z ciuchach pod kołdrę. Zaraz za mną w pomieszczeniu zawitał Harry. Widziałam jego czerwone od zimna poliki. Wyglądał tak słodko, o wiele młodziej niż faktycznie. -weź gorąca kąpiel. Ogrzej się.
-A ty?
-pójdę po tobie księżniczko. Teraz zrobię sobie gorąca herbatę i jakoś wytrzymam-powiedział z uśmiecham na ustach. Dobrze wiedziałam ze chce tam iść ze mną
-A możne...um...chcesz wziąć tę kąpiel ze mną?
-Mówisz serio?
-tak-wziąłem się na odwagę i spojrzałam w jego przepełnione szczęścia i zielenią oczy-pójdę nalać wody do wanny.
-Nie. Siedź tu, ja to zrobię. Zdejmij tę kurtkę. -Usłyszałam zanim zniknął za drzwiami łazienki. Chwilę później w pokoju rozległ się odgłos lejącej się wody. Chciałam wstać z łóżka lecz ból, który poczułam na karku mi to strasznie utrudnił. Pisnęłam z bólu, co spowodowało ze pojawił się Harry.
-co jest-na jego twarzy widziałam troskę
-Nic, tylko...bardzo mnie boli mnie kark. Chyba źle się ułożyłam wtedy w samochodzie
-Oj nie martw się, zrobię ci masaż i wszystko minie-podszedł do mnie i znów powalił mnie na łóżko, by sam zniknąć za drzwiami. Nie leżałam tak jednak zbyt długo bo znów pojawił się ON łapiąc mnie w tali i pomagając wstać. Ból zaczął podążać w kierunku kręgosłupa. To bolało tak bardzo ze zatrzymałam się w pól kroku i zrezygnowana powiedziałam ze nie dam rady dojść. Chłopak jednak nie dał za wygraną, złapał mnie za uda i podniósł do góry Teraz byłam w jego rekach...dosłownie. Posadził mnie na prześle obok umywalki. Zobaczyłam wannę napełniona prawie pp same brzegi wodą z pianą. Harry zdjął z mojego zimnego ciała wszystkie ciuchy i przeniósł do wanny. Zasyczałam na przepływające po moim ciele ciepło. Po chwili chłopak dołączył do mnie. Nie krepowało mnie to,że siedzimy zupełnie nadzy. Oparłam się o jego klatkę piersiową, chcąc zanurzyć zbolałe plecy. Nie trwało to jednak długo ponieważ Harry tak jak obiecał zaczął robić mi niesamowity masaż. Kurcze, był w tym mistrzem. W mgnieniu oka kark przestał mnie boleć, poinformowałam go o tych, ale robił to dalej. Był taki delikatny. Co jakiś czas składał pocałunki na moich mokrych obojczykach, nie przerywając masażu. Chwyciłam jego ręce, odrywając je on moich barków, oparłam się o niego a jego dłonie splatałam razem z moimi na moim brzuchu.
Położył brodę na ramieniu, całując mnie w żuchwę. W Harry'm niezmiernie zaskakiwało mnie to, że nie był jak reszta chłopaków, nie rzucił się na mnie i nie zaczął namiętnie całować a potem nie zaciągnął mnie do łóżka. Wiedział, że nie jestem do końca gotowa na kolejny RAZ. Był delikatny, czuły i romantyczny. Był ideałem.
Zarwałam się na równe nogi nie wiedząc co się dzieje. Pobiegłam do przyjaciółki. Zobaczyłam jak stoi z kartką w ręku i łzami w oczach.
-Zoe, on...on wie ze tu jesteś.
Wzięłam on niej kartkę na której było napisane "przyjeżdżasz do Dublina z tym frajerem i myślisz ze się o tym nie dowiem? Jeszcze będziesz moje suko. Mój czas jeszcze nie minął Ch.S."
-Kurwa.
Byłam przerażona. Musimy jak najszybciej stąd wyjechać i wrócić do domu...naszego domu, który miałam nadzieję, że stoi tak gdzie stał. Krzyki dziewczyny zbudziły tez Hazze, który zszedł na dół z samych bokserkach i koszulce. Widział po naszym minach, że coś jest nie tak.
-Co jest? -zapytał ochrypłym głosem.
-Musimy wracać do domu, Harry.-powiedziałam i dałam mu kartkę.
-Ch.S.?
-Chris Stoner
-Kurwa!!! Zabije go!!! Przysięgam! Gdzie on mieszka?!
-Harry...
-Gdzie...on...mieszka...? -powiedział wolno, chyba myśląc, że nie rozumiemy.
Po raz pierwszy od dawna widziałam go tak wściekłego Byłam pewna, że gdy spotka Stonera obije mu pysk tak że serio wątpię, że by to przeżył.
-Nie podam ci jego adresu Harry. Ciii. Wrócimy do domu i będzie dobrze OK? -powiedziałam nad wyraz spokojnie, łapiąc w dłonie jego twarz. Niewiarygodnie jak ten gest go uspakajał. Zacisnął rękę w pięść i wypuścił powietrze z ust. Wiedziałam, że wygrałam.
-Julio przepraszam ale musimy jechać.
-Wiem. Jedźcie.
Pobiegłam do sypialni przybrałam się i spakowałam wszystkie rzeczy. Teraz było przed nami coś czego bałam się najbardziej-lot samolotem. Prom wypłynął pół godziny temu a kolejny był dopiero jutro. Lot mieliśmy o wiele szybciej
-Uważaj na siebie-powiedziałam do przyjaciółki, żegnając się z nią w drzwiach.
~*~
Leżałam już w ciepłym łóżku otulona ramieniem ukochanego. Dopiero niedawno Julia wróciła do domu. Było już po północy więc postanowiłam iść spać. To co mi się śniło to nie był zwykły sen, to był najprzepiękniej, najcudowniejszy sen jaki kiedykolwiek mi się przyśnił... Harry w czarnym garniturze i ja w białej sukni stojący przed ołtarzem. To było niesamowite.
~*~
-Zoe!!!-w mieszkaniu rozległ się krzyk Julii.Zarwałam się na równe nogi nie wiedząc co się dzieje. Pobiegłam do przyjaciółki. Zobaczyłam jak stoi z kartką w ręku i łzami w oczach.
-Zoe, on...on wie ze tu jesteś.
Wzięłam on niej kartkę na której było napisane "przyjeżdżasz do Dublina z tym frajerem i myślisz ze się o tym nie dowiem? Jeszcze będziesz moje suko. Mój czas jeszcze nie minął Ch.S."
-Kurwa.
Byłam przerażona. Musimy jak najszybciej stąd wyjechać i wrócić do domu...naszego domu, który miałam nadzieję, że stoi tak gdzie stał. Krzyki dziewczyny zbudziły tez Hazze, który zszedł na dół z samych bokserkach i koszulce. Widział po naszym minach, że coś jest nie tak.
-Co jest? -zapytał ochrypłym głosem.
-Musimy wracać do domu, Harry.-powiedziałam i dałam mu kartkę.
-Ch.S.?
-Chris Stoner
-Kurwa!!! Zabije go!!! Przysięgam! Gdzie on mieszka?!
-Harry...
-Gdzie...on...mieszka...? -powiedział wolno, chyba myśląc, że nie rozumiemy.
Po raz pierwszy od dawna widziałam go tak wściekłego Byłam pewna, że gdy spotka Stonera obije mu pysk tak że serio wątpię, że by to przeżył.
-Nie podam ci jego adresu Harry. Ciii. Wrócimy do domu i będzie dobrze OK? -powiedziałam nad wyraz spokojnie, łapiąc w dłonie jego twarz. Niewiarygodnie jak ten gest go uspakajał. Zacisnął rękę w pięść i wypuścił powietrze z ust. Wiedziałam, że wygrałam.
-Julio przepraszam ale musimy jechać.
-Wiem. Jedźcie.
Pobiegłam do sypialni przybrałam się i spakowałam wszystkie rzeczy. Teraz było przed nami coś czego bałam się najbardziej-lot samolotem. Prom wypłynął pół godziny temu a kolejny był dopiero jutro. Lot mieliśmy o wiele szybciej
-Uważaj na siebie-powiedziałam do przyjaciółki, żegnając się z nią w drzwiach.
~*~
Lotnisko-miejsce w którym miałam nadzieję, że już nigdy się nie znajdę...a jednak. Kupiliśmy bilety i czym prędzej pobiegliśmy by się nie spóźnić Gdy byliśmy już w środku serce biło mi jak oszalałe. Kiedy samolot wystartował, wszystko się na chwile zatrzęsło w wyniku czemu mocno złapałam rękę Hazzy.
----------------------------------------------------
Wiem, ze musieliście długo czekać, ale nie było komentarzy (znaczy były, ale nie tyle co zwykle) a to właśnie one są moim tchnieniem do pisania...Mam jednak nadzieję, ze będzie ich teraz mnóstwo. Specjalnie dla was pisałam ten rozdział do 24 i od 5 rano. Długo szukałam inspiracji w napisaniu tego rozdziały i znalazłam...dzięki niemu właśnie wyszedł taki,mam nadzieję dobry kawałek. Jeśli chcecie być informowani na bieżąco o nowościach na blogu piszcie swoje tt lub link na aska
Oto mój nowy blog ( o Lou) http://the-second-face-of-life.blogspot.com/
Oto mój nowy blog ( o Lou) http://the-second-face-of-life.blogspot.com/
pierwsza!
OdpowiedzUsuńpisz, nie oglądaj się na komentarze, bo wiem z własnego doświadczenia, że ludzie to (w większości) leniuchy i nie skomentują, chociaż przeczytali ;)
a co do rozdziału - opłacało się czekać. wyszedł ci jeden z lepszych ;)
To chyba jest tak że im rzadziej piszesz tym mniej osób to czyta. Nie wszyscy są tak cierpliwi, wolą czytać inne opowiadania, a jest ich mnóstwo w necie. Rozdział świetny. <3
OdpowiedzUsuńNie są na tyle cierpliwi by poczekać kilka dni? Ja czekam ponad miesiąc na rozdział na pewnym blogu...
UsuńKasia
xx
Świetny rozdział ! :3
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, pisz ! Strasznie mnie to opowiadanie wciągnęło ;D
+ Zazdroszcze talentu do pisania :*
WoW. Ten rozdział jest moim ulubiionym. Wszystko wydaję się, że jest już tak pięknie a jednak Chris się 'pojawia'. Pisz dalej, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. To co właśnie przeczytałam to coś niesamowitego! To jest mój ulubiony blog! <3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!!! Jestem zachwycona tym, co piszesz .:) Masz ogromny talent dziewczyno, którego Ci zazdroszczę. ;3 Mam nadzieję, że wytrwasz w pisaniu. Życzę powodzenia i dobrej weny. :> (przepraszam, że nie dodaję komentarzy, ale często czas mi na to nie pozwala . ;x)
OdpowiedzUsuńNEXT, NEXT, NEXT. Kurde świetny.
OdpowiedzUsuńŚwietny.!! Czekam na nexta. I rozumiem Cię w pełni. Ja ostatnio czekałam na rozdział 3 miesiące, więc tydziń czy dwa nikomu nie zaszkodzi
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie mogę się doczekać kolejnego ;) Życzę Ci dużo weny i inspiracji być dalej tak wspaniale pisała ;)
OdpowiedzUsuńKocham to! <3
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział jest coraz ciekawsze. A ten jest taki awwwwwwwwww. *o* Tylko ten Stoner, ugh.. Zabić gnoja! ;)
Czekam z niecierpliwością na następny.
I trzymam kciuki żebyś miała DUUUUUŻO inspiracji.:)
Pozdrawiam, @Paulaaxpp
A już było tak pięknie :* choć nadal jest i będzie xD tylko ten Chris Stoner ")
OdpowiedzUsuńNEXT , NEXT super!!!!
OdpowiedzUsuń<3 Super. Chcemy następny :) Xxx
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńOMG Bomba!!! Najlepsze opowiadanie EVER
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ CZYTAŁAM JUŻ KILKA RAZY
OdpowiedzUsuńA BLOG ZAJEBISTY
KOCHAM CIĘ ZA TEGO BLOGA :P
OdpowiedzUsuńNigdy tu jeszcze nie wchodziłam. Dzisiaj koleżanka dała mi linka do twojego bloga, od razu zajęłam się za czytanie! Piszesz świetnie! A rozdział zajebisty! :) Pozdrawiam Xoxo
OdpowiedzUsuńZaebisty 8 >
OdpowiedzUsuńMega : ))
Masz bardzo fajne pomysły do pisania :-)
OdpowiedzUsuńRób tak dalej, a ja polecę bloga i dany rozdział koleżankom :-)
Zajebiaszczy <3 Kocham It's just a scar .! ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper, polecam i zachęcam do czytania kolejnych rozdziałów :D
OdpowiedzUsuńZachęcam do czytania innych rozdziałów bo są równo zajebiste jak ten :)
OdpowiedzUsuńPolecam :**
OdpowiedzUsuńSuper piszesz :D
Dawaj nexta : **
Pisz dalej, nie mogę się doczekać! ZAJEBISTE !!!
OdpowiedzUsuńLove to <3
OdpowiedzUsuńBosze ten twój talent <3
OdpowiedzUsuńOMG !
OdpowiedzUsuńTalent to ty masz !
OdpowiedzUsuńjejciu *.*
OdpowiedzUsuńBIIISTE !
OdpowiedzUsuńtez chce taki talent. !
OdpowiedzUsuńDajesz ! Masz talent !
OdpowiedzUsuńNexxt !
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńHazza i Zoee ... !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńJak oni do siebie pasują !
OdpowiedzUsuńJezu ! Takie porąbane życie miała a Hazza zmienił OMG !
OdpowiedzUsuńSorki że z anonima :D
OdpowiedzUsuńJak jest imię 'Zoe' zmieniam na swoje XD ♥ Kocham te twoje opowiadania :* Świetne, Świetne, Świetne, po prostu zajebiste, bejbe :D
OdpowiedzUsuńMimo że wolę Harrego od Lou to błagam cię żebyś pisała częściej the second face of live niż It's just a scar. Ten o Louisie jest teraz ciekawszy bo ten sie juz nudny robi. Kocham oby dwa <3
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńłohoho. wreszcie nadrobiłam. xd
OdpowiedzUsuńgenialne opowiadanie! <3
Świetne!!! ;** DALEJ!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo oni już mieli swoj pierwszy raz?
OdpowiedzUsuńNo tak w Paryżu....nie opisałam tego, bo....no bo mam 14 lat, ale będę musiała się przełamać i zacząć pisać takie
OdpowiedzUsuńKasia
xx
Booooooooooooski rozdział. Mam nadzieje że w końcu ten cały Chris da Zoe spokój!!! <3
OdpowiedzUsuńboski . ♥♥♥
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńJejku! No wiem, że się powtarzam, ale on jest taki romantyczny! I przy okazji kochany.
OdpowiedzUsuńOwszem ta kąpiel w wannie może i dla wielu byłaby krepująca, ale dla osób kochających się tak bardzo jak Hazz i Zoe to nic takiego. Oni są dla siebie stworzeni. *.*
Rozdział sam w sobie genialny jak zawsze. Ale ten cały dupek..... Jak Harry się wkurzył. Ale no ma rację. Mógł pojechać i obić twarz temu gościu, ale jednak lepiej, że wylecieli do domu. To chyba dobrze.
Ich ślub ^.^ Mam nadzieję, że będzie piękny i niesamowity ; )) Pozdrawiam ;3